Napiszcie mi coś mądrego dziewczyny, bo ja powoli schodze na zawał.
Zapisałam dzieci do przedszkola. Przedszkole dobre, publiczne, taki zwykły moloch, ponoć ma świetne opinie. Powiedziałam w przedszkolu że Olafa leczymy hormonem wzrostowym, ze bierze zastrzyki. Rozmawiałam z dyrekcją. Przedstawiłam wszystko czarno na białym.Że leki powodują obniżenie cukru we krwi, który trzeba jako tako kontrolować. Dyrekcja uznała, ze Olaf powinien spróbować iść do przedszkola. Wyprosiłam w szpitalu zeby nie zwiększali narazie dawki leku, zeby on mógł wdrożyć sie w przedszkolu. Zaprowadzam go godzine po zastrzyku,kiedy niebezpieczeństwo hipoglikemii jest niewielkie.
Wszystko miało być cacy….. mieli wziąść sie w garść i wszelkimi sposobami spróbować. Dziecko jest drugi dzień w przedszkolu a ja wysłuchuję narzekań…. bo tak strasznie trudno jest z 25 dzieci, bo Olaf upatrzył sobie jedną panią i wymusza na niej ciągłą uwage i opiekę, bo ona musi poświęcac mu za dużo czasu, a przeciez ma jeszcze 24 innych dzieci. Bo Olaf jest za mały na schodzenie po schodach i trzeba go nieść (swoją drogą co za debil wymyślił grupy 3 latków na wysokim piętrze po dupnych schodach a szatnie dla tych kurczaków w piwnicy to robi 2 piętra wysokich (zaznaczę naprawde wysokich) schodów). Bo Olaf sie złości i wymusza, a one sie boja o niego, ze jakies dziecko go stratuje, bo jest mały. Bo one nie wiedza jak to dalej będzie z nim, ze moze przyjdziemy na wiosnę, A jak im dałam zestaw ratujący życie w składzie glukagon w razie śpiączki hipoglikemicznej to wyglądały tak, jakbym im dawała pistolet którym miałyby mi dziecko zastrzelić. I na nic moje tłumaczenia, ze to jest na wszelki wypadek, ze sami ten cholerny cukier sprawdzamy, a one mają pilnować tylko, zeby Olaf zjadł i pił. Dałam im ulotkę na co maja patrzeć to nawet tej ulotki nie zawiesiły na ścianie. Ba, one nawet nie wiedzą, gdize ta cholerna ulotka jest.
Ja wiem, ze to jest odpowiedzialnośc i coś zupełnie nowego, ale spodziewałam sie po rozmowie z dyrektorka większej odwagi,a nie chowania głowy w piasek tłumaczeniem sie jak trudna jest ich praca.
Wszystkie dzieci płaczą za mama w przedszkolu. Moje dziecko nie płacze więcej niż inne.
A już dzis dobiło mnie gdy oddawałam dzieci i jedno dzieciątko zanosilo sie od płaczu – mama mama, a pani do niego tonem rozkazującym – idź do łazienki i tam płacz, bo denerwujesz inne dzieci.
Powiedzcie mi, ze to jest normalne, albo, ze ja jestem nienormalna i oczekuje niemożliwego. Mój syn jest zdrowy intelektualnie, ruchowo, jest kurcze tylko mniejszy, nic więcej. Jest mniejszy i jest leczony. Za rok być może uda mu sie dogonić rówieśników. Nie nosi pieluchy i woła siku, tylko potrzebuje kogoś, kto go wysadzi na kibel bo do cholery nie sięga do niego. Potrzebuje kogoś kto da mu ręke przy schodzeniu po schodach. Nie jest niepełnosprawny, nie nadaje sie do przedszkola integracyjnego, bo nie dostanie takiego orzeczenia.
Nie wiem zupełnie co mam robić. Mam taki rozgardiasz w głowie, ze ciągle słysze wlasne serce, jak wali mi jak oszalałe. Wystarczająco obciąża mnie to całe leczenie, a to przedszkole jest dla mnie jak gwóźdź do trumny.
78 odpowiedzi na pytanie: Prośba o wsparcie i dobre słowo
po pierwsze-bardzo wspolczuje Ci obecnej sytuacji i to, ze twoj synek jest chory,mam nadzieje, ze to sie zmieni i dogoni wzrostem swoich rowiesnikow,czego zycze z calego sercahmm…co do przedszkola,wiesz tam jest troche dzieci i pewnie pania przerasta obecna sytuacja,dobrze, ze przedstawilas im sprawe jasno wiedza z na czym stoja,jesli dyrektorka wyrazila zgode na przyjecie dziecka z problemami zdrowotnymi to musza sobie poradzic,moje blizniaki byly prawie na wszystko uczulone i do przedszkola nosilam im ich jedzenie,ktore wczesniej robilam w domu,niestety pani nie dopilnowywala zeby je zjadly,bo inne dzieci jadly za nich kiedys jak weszlam i zobaczylam jak moje dzieci siedza a inne im wyjadaja ich obiad,to zwrocilam pani uwage,a ona mi odp, ze nie ma oczu dookola glowy…w innym przedszkolu bylo zupelnie inaczej apni jakos sobie radzila:)rozumiem, ze to sa pierwsze dni twojego synka w przedszkolu,tak?wiec na wszystko potrzeba czasu,moze sie to unormuje i bedzie coraz lepiej:)powodzenia!!!
Tak to są jego pierwsze dni w przedszkolu i właściwie pierwsze tygodnie leczenia.
Liczę na to, ze wszystko sie unormuje, ale mi to wygląda na to,że to nie Olaf ma problemy w przedszkolu ale panie które sie nim zajmują.
Zastanawia mnie, czy to wina przedszkola, czy wszędzie będize tak samo.
To, że Panie się boją jestem w stanie zrozumieć choć uważam, ze powinny posiadac takie umiejętności – jakaś kompletna ignorancja to co piszesz- dajesz materiały a one zamiast je przyswoić za przeproszeniem mają wszystko w d…
To, ze mają wąty, że dziecku trzeba pomóc przy załatwianiu się czy schodzeniu po schodach to zwyczajne lenistwo i wygodnictwo – cholera decydując się na pracę w przedszkolu powinny liczyć się z tym że bedzie trzeba dziecku pomóc, przytulić, wesprzeć jak u boku nie ma mamy.
Moje dziecko/zresztą nie tylko moje dzisiaj też płakało – wszyscy pracownicy przedszkola -nauczycielki/intendentka/kucharki – tuliły dzieciaki, pocieszały, przy odbiorze chwaliły maluchy za odwagę – nie wyobrażam sobie by miało być inaczej
Olała bym to co gadają
Do załatwiania daj młodemu nocnik albo podest i niech nie liczy na ich łaskę i niełaskę
Po schodach rękę dadzą bo świadomie nie narażą dziecka na niebezpieczeństwo – a jak inne maluchy sobie radzą? Jakoś nie widzę, ze cała grupa śmiga bez problemu
To, że nie podoba im się przytulanie młodego wogle mnie jakoś dziwi – zazwyczaj pracownice uwielbiają takie maskotki
Nie wiem zupełnie co doradzić w kwestii pierwszej pomocy – zaciskam kciuki aby nigdy nie było takiej koniecznosci
Bardzo mocno Was przytulam
Dacie radę!
Te panie to pierwszy rok pracują czy jak?
Jeżeli Olo nie płacze tam cały czas albo nie przeżywa nocami przedszkola
zostawiłabym jak najbardziej. Poza tym jeszcze jest Mela, nie piszesz nic o niej
więc zakładam, że u niej w porządku. Przecież nie będzie tak jedno do przedszkola, a drugie z opiekunką.
Panie gadaniem próbują Cię zniechęcić, takie odnoszę wrażenie, nie daj się im skołować
A u nas też mniejsze dzieci u góry, większe na dole, gdy dyżurni sprowadzali maluszki cierpłam
edytuję po doczytaniu P. tez miał prawie przez pierwszy rok nocnik, bo bał się klopa – dziury
no i zacytuję inną forumkę: jak przyjęły to niech sobie radzą
oj Gablysiu
nie oczekuj od Pań cudów 🙂
mam dziecko przewlekle chore
mam za sobą 2 przedszkola, zaczęliśmy szkołę
w pierwszym przedszkolu jakoś sobie radziły, ale panikę w oczach miały, gdy np wyjeżdżały na wycieczkę a ja pakowałam im leki na wszelki wypadek
w drugim przedszkolu, panie same wysyłały przyduszające się dziecko do szatni aby zaaplikowało sobie leki…
szkoła? zobaczymy. Jak na razie wychowawczyni musi pogadac z dyrektorem jak z braniem leków w szkole.
a najfajniesze jest to że w 2009 r. MEN wydał poradniki dla pedagogów i opiekunów o dzieciach przewlekle chorych
do tej pory nie spotkałam pedagoga który miałby podstawową wiedzę.
ale nie rezygnuj
panie muszą sobie poradzić
Gablysiu, przytulam…
Z tego co piszesz, Olaf jest bardzo dzielny. Przecież ma tylko 3 latka…
Wszystkie inne dzieci same po tych schodach zasuwają?
Jeśli tak, to panie powinny mieć ręce wolne 😉
Jeśli nie, to nie jest ani Twój problem, ani Olafa, że on też nie daje sobie rady…
Wierzę, że się ułoży. To początek roku, może wymknęło się paniom jakies ogólne narzekanie i na Was skupiło…
a jesli nie – masz jakąś przedszkolną alternatywe w ogóle?
Zdrówka dla Olafa
Dziękuję dziewczyny. Jutro jestem umówiona do niepublicznego przedszkola na rozmowe z dyrekcja i zaznaczyłam, ze chce porozmawiać z wychowawcą.
Na Melkę tez miała skargi, że ucieka im w ogrodzie, że nie chce siedzieć przy stole przy obiedzie tylko biega po sali…. etc.
Jest to dla mnie kosmos, żeby pedagog oczekiwał od 3 letnich dzieci calkowitej samodzielności. Miała wielki problem, ze dzieci nie wiedzą, które sa ich buty czy ręczniczki. Szczerze nawet starsze dzieci moga mieć problem wyłuskać z 25 ręczników w rzędzie swój i to na dodatek całkiem nowy. Tak samo z butami, które maja na nogach w większości 3 dzień.
Oczekiwania wobec dziecka straszne. Widzę, ze chce mnie zniechęcić. Olaf chętnie jednak mysli o przedszkolu i nie wierze w to, ze każe sie nosić na rękach przez panie, bo to nie ten typ.
Gablysiu, współczuję sytuacji.
Wyjątkowo nieprzyjazne masz przedszkole.
Większość dzieci płacze, gania itp, bynajmniej w pierwsze dni nauki.
Wiele dzieci jest niesamodzielnych,to nie powinno pań dziwić.
Nie rozumiem oburzenia pań.
AdonayU nas nie można wnosić jedzenia swojego, ze względu na sanepid. Konrad zazwyczaj głoduje do 15.
To, że boją się o zdrowie dziecka, ze nie poradzą sobie w trudnej sytuacji rozumiem, ale trochę chęci z ich strony, próby bynajmniej byłaby inna sytuacja.
Można by nie przejmować się gadaniem pań, ale obawiam się, że kiepskie maja podejście do dzieci, bynamniej z twojego opisu. Szkoda dzieci po prostu
Jeżeli sytuacja by sie nie zmieniła, warto rzeczywiście pomyśleć nad zmianą przedszkola, o ile możliwe.
Tak mi się przypomniała sytuacja w szpitalu, była na zmianie pielęgniarka, która ciągle narzekała, że noworodki jej ciagle płaczą, że ich dużo, że my mamy mało współpracujące, przychodziły inne pielegniarki, nie narzekały, dzieci im nie płakały.
Trzeba mieć powołanie do każdego zawodu.
Co za złośliwe bestie 😉
Nic mądrego nie napiszę pewnie, ale coś tak czuję, że dyrekcja podjęła decyzję o przyjęciu Olafa bez odpowiedniej konsultacji z paniami nauczycielkami i oto mamy opłakane efekty.
Grupa trzylatków na piętrze to dla mnie też lekki kosmos.
Inna sprawa, że pierwsze dni w trzylatkach są b. trudne dla wszystkich. Nie na wiosnę, ale może warto poczekać choćby kilka dni aż większośc grupy się zaaklimatyzuje, wtedy paniom będzie łatwiej opanować nową dla nich sytuację?
Ech przypomniał mi się zeszły rok, gdy pani Dorotka mnóstwo rzeczy robiła nosząc na rękach jakiegoś spłakanego nieszczęśnika.
Bardzo współczuję sytuacji i mam nadzieję, że znajdzie się wola jej rozwiązania ze strony przedszkola.
Czyli Ty masz te najnieznosniejsze dzieci w przedszkolu? 😉
A wiesz, wymyslilam cos pocieszajacego moze 🙂
Chyba fajnie, ze dzieci chca do przedszkola chodzic i zeproblem nie jest z tym, jak one sie tam czuja – to najwazniejsze. A taki problem z pani mozna na szczescie wymienic, jesli bedziesz chciala, i oby sie udalo 🙂
Choc jak ktos napisal, to moze jest tylko tak na poczatku roku, gdy nie tylko dzieci ale i pani musza przywyknac 😉
Ale to co piszesz teraz o recznikach itd… moj syn majac 3 lata predko by wylecial z tego przedszkola 😉
W czerwcu na spotkaniu dla rodziców przyszłych przedszkolaków usłyszałam podobne wymagania – dziecko w pełni samodzielne, tratatata
Moje nie ubierze wszystkiego sam, nie skarżą się przynajmniej na razie albo rzeczywistość rozwiała ich marzenia
Gablysiu
jesli masz jeszcze troche sily zeby dac im szanse to moze poczekaj z decyzja o zabraniu ich z tego przedszkola
wydaje mi sie ze miesiac wiele spraw sie unormuje i bedzie wygladac lepiej
wspolczuje przejsc
To tak jak moje.
Są dzieci co nie potrafia same jeść,są niektóre jeszcze w pieluchach, nie ubiera się spora rzesza dzieci.
Te umiejętności zwykle nabierają podczas przedszkolowania.:)
Nasza pani kiedys skarżyła sie, że nie potrafia kranu odkręcić, a wiekszosć mają krany podnoszone.
Ja tym narzekaniem o braku samodzielnosci bym tak sie nie przejmowała
straszne przedszkole…..przeciez 3latki idące pierwszy rok do przedszkola nie potrafia wielu rzeczy…u nas panie same uczyły zapinania rzepów,guzików czy przebierania się. Nigdy nie stanowiło to problemu.
mój zaczał juz trzeci rok edukacji przedszkolnej i np nie potrafi do teraz ubrać koszuli czy bluzy rozpinanej na zamek….on po prostu jest za nerwowy i jak juz włoży jedną reke w rekaw to nie potrafi zlokalizowac tego drugiego i wkurza się strasznie…leci wtedy do pani i pani lub jakis kolega mu pomagają… Nigdy nie było to problemem…..
Te narzekania o niesamodzielności to mnie rozśmieszyły, najbardziej dobiły mnie te narzekania o Olafa niedojrzałości do przedszkola, nie pod względem intelektualnym, ale kur…. fizycznym.. NO i ona nie wie jak to dalej będzie….
Ja jej odpowiedziałam, ze nie wiem, co teraz mam zrobić, bo moje dziecko nie urośnie o 20 centymetrów w ciągu dwóch miesięcy.
Mam wrażenie, ze ktoś po 28 latach pracy w przedszkolu chce mieć wszystko tak przewidywalne, jak do tej pory. A tu bach…. chore dziecko…. co tu zrobić?
A najbardziej się boję, ze po przeniesieniu do innego przedszkola będzie tak samo….
A mi się gdzieś śniło, że możemy żyć tak samo jakby Olaf był zdrowy. Będę musiała pewnie nie raz dostać po łbie, żeby ujrzeć, ze nie będzie to możliwe :((
Gabi jak ktoś bedzie chciał miec problemy zawsze je znajdzie. Dla mnie problem ze wzrostem malucha w oczach przedszkolanki to szukanie dziury w całym.
W domu też nikt nie ma dwoch zestawów kibelków i maluchy jedne większe, drugie mniejsze sobie radzą albo same albo z pomocą dorosłych – tylko taki dorosły musi chcieć pomóc. Podobnie ze schodami.
Jakoś trudno niektórym zrozumieć, że są dzieci malutkie i wielkie, że są cichutkie i cholernie głośne, wygadane i skryte w sobie a przedszkole jest mniej więcej po to aby te różne istoty nauczyć tolerancji i wzajemnego szacunku przez dobrą przedszkolną zabawę
W ramach ciekawostek przedszkolnych
1 wrzesień 8 rano przypominam pani, aby M. mleka nie dawały
1 wrzesień 15 dziecko radośnie mi oznajmia – mamo wypiłem 4 szklanki kakao – powiedziałem Pani, że Ty mi nie dajesz i dostałem najwięcej dokładek
można, trzeba tylko przedłożyć odpowiednie zaświadczenia od lekarza
moje dziecko nie mogło mleka i nabiałów
gdyby w trakcie śniadania była kontrola z sanepidu
ten zarządał by od przedszkola odpowiednich zaswiadczeń w sprawie mojego dziecka 🙂
ponieważ to sanepid ustala dzienne wyżywienie w takich instytucjach
nie we wszystkich mistach są przedszkola dla alergików
przedszkola nie są dostosowane do alergików i nie tylko
dlatego zabezpieczają się zaswiadczeniami
Znasz odpowiedź na pytanie: Prośba o wsparcie i dobre słowo