Nina zaczęła chodzić do przedszkola i to z taką ochotą, tak jej się podobało, że musiałam ją przepisać na więcej godzin: do podwieczorku, czyli gdzieś do godz. 2giej. Po 2 tyg. zachorowała i 2 tyg była w domu. Potem wróciła do przedszkola i znów było OK. Do piątku. Niestety w piątek przyjechaliśmy później o 30 minut niż zwykle. Nie tłumaczę tu dlaczego, bo to nie o to chodzi. Na nieszczęście przyszła inna pani i połączyły się grupy. Nina troszkę się zmartwiła, ale w sumie było OK. A w poniedziałek jak ją odebrałam to okazało się, że nic nie jadła i cały dzień płakała. Tęskniła i chyba się bała, że się spóźnię. Jestem zła na męża, bo to przez niego wynikło to spóźnienie. Dzisiaj nie poszła wcale, jutro ma iść ale już mówi, że będzie płakać. Co robić? Bardzo jest mi teraz potrzebne to przedszkole, urządzamy się i jest mi ciężko z dziećmi jeździć, a często babcia nie może zostać z dziewczynkami. Sorki, że takie długie, ale już nie mam argumentów, żeby ją przekonać 🙁 Co robić??
Ola i
47 odpowiedzi na pytanie: Przedszkolny problem
Re: Przedszkolny problem
Czasem tak jest, ze z poczatku dziecko chodzi chetnie, bo to nowe i atrakcyjne, a potem przychodzi czas takiej zalamki. Co mozesz zrobic to nie rezygnowac z zaprowadzania Niny, rozmawiaj z nia o tym przedszkolu, opowiadaj, ze przeciez tam jest fajnie itp. Ten czas jej minie (oczywiscie zakladam, ze nie stalo sie tam nic konkretnego, zaden przykry incydent, ktory moglby wplynac na zmiane jej stosunku). U jednych dzieci to trwa krocej, u innych dluzej (znam takie przypadki), ale wszystkie sie przyzwyczaily i chodza teraz chetnie (mam na mysli dzieci z grupy Malgosi).
Malgos 4 & Marti 2
Re: Przedszkolny problem
moze znow niech chodzi na mniejszą ilosć godzin? dopóki nie przywyknie na nowo.
mysle ze nie odpuszczac i nie robić wolnego.
przedstawic atrakcyjne strony przedszkola
obiecac sie nie spóźniac, a nawet robić niespodzianke i przychodzic pare minut przed czasem. Pokazac na zegarku o której bedziesz
U nas dzialal tez argument – ze mikolaj za nią teskni, ze pani dzwonila i pytala dlaczego asia nie przyszla
powodzenia zycze. mysle ze skoro poczatek byl udany to przelamiecie kryzys i znow bedzie dobrze
Ania i + KTOŚ
Re: Przedszkolny problem
Zapewniać przy każdej okazji, że ZAWSZE po nią przyjedziecie, nawet jak się troszkę spóźnicie.
Że spóźnienia się zdarzają, ale i tak pędzicie po nią tak szybko jak się da, bo chcecie ZAWSZE mieć ją w domu.
I że ZAWSZE, ale to ZAWSZE będziecie po nią przychodzić.
Moim zdaniem mogła się przestraszyć, że ją tam zostawicie.
Pewnie nie wiedziała, że czasem dorośli się spóźniają 😉 i teraz ma lekki kryzys.
Przejdzie jak zobaczy, że naprawdę zawsze ją odbieracie.
No i warto pomyśleć jakie jeszcze nieprzewidziane sytuacje mogą się zdarzyć i uprzedzić o nich dziecko (np. że może się zdarzyć, że odbierze dziecko sąsiadka czy ciocia). Dzięki temu unikniecie kilku problemów w przyszłości 🙂
Dziecko dobrze zniesie róóóżne sytuacje pod warunkiem że będzie uprzedzone i taka niespodziewana sytuacja nie będzie pełnym zaskoczeniem.
Wszystko się ułoży i sympatia do przedszkola wróci 🙂
Figa i
Re: Przedszkolny problem
A!
I absolutnie nie godzić się na pozostawanie w domu – im dłużej będzie w domu tym trudniej będzie jej pokonać lęk.
In dłużej w domu tym bardziej kurczowo będzie się tego domu trzymać 🙂
Odwagi 🙂
Figa i
Re: Przedszkolny problem
Dzięki za odpowiedzi. Utwierdziłam się w przekonaniu, że jednak musi iść do przedszkola. Dzisiaj juz nie jestem pewna czy kryzys jaki miała w poniedziałek nie był spowodowany tym, że gdzieś łapała ją choroba. Już w niedzielę Nina skarżyła się na brzuszek, w poniedziałek ryk w przedszkolu, wczoraj jej nie zawiozłam do przedszkola, ale pod warunkiem, że dzisiaj już idzie. A dziś całą noc wymiotowała, więc być może brało ją choróbso i dlatego miała gorszy dzień. Dzięki Figa
Ola i
Re: Przedszkolny problem
No właśnie wczoraj wieczorem już było lepiej z przedszkolem, bo powiedziałam, że pewnie Benjamin tęskni :-D. A ona się chce wyjść za niego za mąż, hahaha. Niestety dzisiaj całą noc wymiotowała, więc znów nie poszła do przedszkola. Ale jak tylko ją wykuruję to wysyłam do przedszkola. Aniu jak się czujesz?? 🙂
Ola i
Re: Przedszkolny problem
Może być i tak 🙂 Dużo zdrowia 🙂
Figa i
Re: Przedszkolny problem
znośnie
spokojna bede dopiero po środowym usg. narazie mam stresa i czekac musze
Ania i + KTOŚ
Re: Przedszkolny problem
A pat przedszkolny trwa :-(. Wczoraj jak zwykle poszła z płaczem do przedszkola (a raczej histerią). Miło się zaskoczyłam przy odbiorze, bo moje dziecko było uśmiechnięte i stwierdziło, że jutro już idzie z chęcią. Ja byłam wniebowzięta, zresztą jak wszyscy. Nina nawet gadała, że nie może się doczekać następnego dnia. Ale moja radość nie trwała długo… o 17tej zaczęła się nasza “ulubiona” gadka: “mamusiu ja nie chcę iść do pzredszkola”. Dzisiaj od rana histeria. jestem bliska odpuszczenia tego przedszkola. To nie tak miało być, to nie po to chodziła 2 lata na zajęcia przedszkolne przygotowujące ją do przedszkola, to miała być dla niej przyjemność, bo dla mnie to przedszkole wcale takie wygodne nie jest. I tak siedzę w domu z Majką. Fakt, fajnie było jak chodziła do podwieczorka, ale teraz i tak nic przez ten czas nie zrobię, bo dowoże ją do przedszkola, w miejsce gdzie przeprowadzimy się za 2 miesiące i teraz muszę 2 razy dziennie jeździć po 20 minut w każdą stronę. Mam totalnego doła, wszystkiego dość, dość życia, nie mogę patrzeć i słuchać jej błagań i histerii, totalnie dość, totalna załamka. Co robić? Nie zawozić? ale jaka jest gwarancja, że od przyszłego roku nie będzie powtórki? tymbardziej, że trafi do tego samego przedszkola, grupy i pań… A to wszystko przeze mnie i to cholerne spóźnienie
Ola i
Re: Przedszkolny problem
olu napiszę krótko
jestem ten typ co by odpuścił
nic na siłę
tym bardziej ze masz mozliwość być z nią w domu
moze będzie mogla wrócic jak sie przeprowadzicie?
a o jej reakcje za rok bym sie nie obawiala.
to dlugo, dziecko bardzo dorośleje i jeszcze sie zdziwisz jak chętnie będzie chodzila
A teraz kontynuowalabym jakieś zajęcia zastępcze typu rytmika w domu kultury itp. Coś by miala trochę atrakcji i kontaktu z dziećmi.
Ania i + KTOŚ[*]
Re: Przedszkolny problem
Nina pierwszy rok chodzi do przedszkola – prawda?
Pierwszy rok Artka był okorpny. Wrzesień super – chciał chodzić, ale w październiku płacz, lament i kurczowe trzymanie się moich gaci (dosłownie) Zostawiałam go z płaczem i sama ryczałam po wyjściu z przedszkola. Nie wiedziałam co robić. Przetrwaliśmy i teraz chętnie chodzi już 3 rok.
Re: Przedszkolny problem
A jak długo to trwało?
Nie wiem czy u nas problem nie jest głębszy… Wczoraj byliśmy na zakupach w Ikei. Potem Tomek musiał jeszcze pójść do Castoramy. My siedziałyśmy w samochodzie. Nina, chociaż piątek, zaczęła mnie przepytywać, która Pani będzie w poniedziałek, bo jak Pani Agnieszka to chce iść, jak Pani Asia to absolutnie. Mamo, ale nie Pani Asia itd. w kółko, aż zasnęła. Pod blokiem Tomek ją budzi, a ta histeria:
“proszę Pani, nie, proszę nie, proszę Pani, nie” i ryk. Więc już nie wiem czy tu problemem nie jest Pai. a w poniedziałek właśnie ta co nie lubi. Nina skarżyła mi się, że ona ma zły głos, że ie chciała do mnie zadzwonić itp. A kiedyś na początku, gdy chodziła chętnie to mi powiedziała, że nie lubi pani Asi, bo krzyczy i na jedną dziewczynkę krzyczała ” o co beczysz! o co ryczysz!”
No i już teraz to nie wiem. Łamię się czy ją wogóle posłać jeszcze w poniedziałaek i porozmawiać z Panią, czy zrezygnować, a potem zapisać do innego przedszkola…
Ola i
Re: Przedszkolny problem
Dokładnie nie pamiętam ile trwało, ale na początek skróciłam mu godziny przebywana w przedszkolu. Zabierałam go po 3 godzinach. Nie leżakował.
O perypetiach z paniami każda mama mogłaby książkę napisać chyba.
Jeśli problem leży w pani to kurcze jest to gorszy orzech do zgryzienia, bo przecież nie będziesz Ninki posyłaś w kratkę.
Wiem, że taka rozmowa z panią może do najłatwiejszych nie należeć, ale może warto spróbować. Może stało się coś o czym Ninka nie powiedziała? Może zwróciła jej uwagę, a ona sobie wzięła to tak bardzo do siebie? Artek często mi opowiada co się działo w przedszkolu po czasie.
Re: Przedszkolny problem
Nie wiem co napisać…
Bo powodem może być pani.
Ale może też być tak, że Nina jest bardzo bystrym obserwatorem i podtrzymuje temat “niechodzenia do przedszkola i okolic”, żeby skupić na sobie Waszą uwagę i w pewnym sensiue trochę się sama nakręca.
Zrób tak, jak Ci serce podpowiada.
Nie rób tego co trzeba, tylko to co czujesz że będzie słuszne.
Jestem pewna, że niezależnie od tego jaka to będzie decyzja – będzie właściwa 🙂
Figa i
Re: Przedszkolny problem
Moim zdaniem NA PEWNO nie powinnas rezygnowac z przedszkola. Te trudne dni na pewno mina. Wiem to obserwujac dzieci z grupy mojej Mai. Kilkoro dzieci plakalo i to bardzo przez kilka tygodni. Teraz zauwazylam, ze jest ok. Dzieci- jak mamy je odprowadzaja- nie histeryzuja.
Maja nie miala problemu z przyzwyczajeniem sie do chodzenia do przedszkola. Bardzo lubi tam chodzic- rano wrecz biegnie. Nie mam z nia problemu.
Jest tylko jeden mankament. Maja jest non stop przeziebiona. Jak ja wykuruje przez kilka dni w domu, to za 3 dni znow jest chora. Rodzice przyprowadzaja chore dzieci z katarem i kaszlem, ktore zarazaja te zdrowe i tworzy sie bledne kolo. Wciaz ktos tam jest chory. Byla nawet rozmowa z dyrektorka przedszkola- bez efektu. Porazka!
Monia i Maja (28 stycznia 2004)
Re: Przedszkolny problem
Myślę, że nakręcacie się wzajemnie.
Jak się czyta tą rozkręcającą się akcje to ma się jasny chodz od razu zaznacze ze nie musi byc jedyny i prawdziwy obraz. Niestety tak jest ze dzieci mam nie majacych wyboru i po prostu idacych do pracy bez opcji babci/dziadka przystosowują się szybciej-sytuacja jest jasna i klarowna.
A tak dziecko ryczy bo a nuż dzis sie uda….Ona czuje, że Ty się łamiesz.
jak sie jeszcze zaczniesz zastanawiac nad Pania- czy to nie jej wina i sie dopytywać i powiątpiewać – to właściwie po sprawie.
Moje dzieci też mnie podpuszczają np. Jeremi powiedzial, że pani powiedziala do kogos “zamknij sie” – ja podpytuję i w końcu uyzyskuję odpowiedz ze nei jest pewny itp.
Tak naprawde to siebie musisz do tego przedszkoal przekonac- bo jesli ktoregos dnia nie bedziesz mogla tych 20 min jechac, czy Ci sie nie bedzie chcialo to niestety sama bedziesz winna trudnej adaptacji.
Jeremi04.03.2003 i Pola22.10.2004
Re: Przedszkolny problem
Absolutnie bym nie odpuscila. Tym bardziej, ze wiesz, ze nie robisz jej krzywdy, bo to nie jest tak, ze ona sie tam ogolnie zle czuje.
Po prostu mocno przezyla tamten moment. Ale widzisz sama, ze jej sie tam potrafi podobac. Odreagowuje tamten dzien.
Rezygnacja z przedszkola z takiego powodu to bylaby po prostu chyba pochopna decyzja, a moze nawet niewychowawcza, przeciez ona by rozumiala, ze sie ugielas, bo plakala.
U Mateusza w grupie dzieci nadal poplakuja przy roztsniach z rodzicami. On sam dlugo sie przyzwyczajal, mial tez nawykowe pochlipywanie, po prostu troche to trwalo i juz mu tak zostalo. On ma zreszta jakis nawyk, by za kims tesknic – ale to na inny temat juz w sumie.
Na pocieszenie dodam, ze Mati tez chcial byc odbierany wczesniej. Od razu po podwieczorku. Stopniowo, naprawde troche to trwalo, zaczal narzekac, ze juz go zabieramy, bo na koncu jest najfajniesza zabawa (maja popuszczone cugle dzieci i jest ich mniej 😉 ).
Dwa razy musialam zabrac go wczesniej.
I wiesz co? On, ktory normalnie czesto mnie prosi, bym byla wczesniej, narzekal za kazdym razem, gdy to zrealizowalam. Dzisiaj byla taka sytuacja, bylismy u lekarza. Wiesz, co musialam potem zrobic?
Opowiadac mu, co o tej godzinie robia dzieci z przedszkola. I na podwieczorek zjadl to samo co one 😉
A naprawde dluuuugo chodzil ze skwaszona mina i co tydzien odlicza dni do weekendu.
PS Jako budzik w telefonie mam nagranie Matuesza mowiacego: Ja chce do przedszkola 🙂
Prosil kiedys, bym to mu nagrala, w czasach, gdy raczej nie lubil tam chodzic, ale mimo wszystko chwilami tesknil. Co rano budzi nas mobilizator – przypominacz, ze on jednak chce tam isc 😉
Re: Przedszkolny problem
Nie odpuszczaj, ale staraj się dotrzymywać słowa – wiadomo, że nie zawsze sie da….
U nas problemem była ta grupa “przechodnia”(po 16 resztki dwóch grup są łączone), zwykle to inna pani i inne dzieci…. Trudno było, ale na początku – teraz “zwierz” został oswojony – Asia zna juz i inne panie i inne dzieci i nie ma stresu. Pytanie, czy Twoja córcia faktycznie cały dzień płakała…? Moja mowiła to samo, ale od pań i innych”przypadkowych” źródeł wiem, że płakała tylko na początku i w okolicach leżakowania. Poza tym była smutna to prawda ale bez dramatu. Teraz jest w ogóle ok – oczywiście choróbska nas prześladują – to już inny długi temat
pozdrawaim
A ja odpuściłam – i na dobre nam to wyszło.
Było tak, że Marta poszła (na własna prośbę i życzenie) do przedszkola jak miała 2,5 roku. Miesiąc było rożnie. Potem miesiąc bardzo dobrze. Potem zaczęły się płacze i histerie. Do tego ja się wkurzyłam, bo raz zaczepiła mnie pani z innej grupy na dworze i mówi, żebym poczekałam bo amluchy dopiero poszły do góry i na pewno obaidu jeszcze nie zjadły, a już Marta na pewno nie bo od rana płacze. Ja jej na to, że skoro płacze, to mam w nosie obiad – zje w domu. A ona mi że to moja wina że dziecko płacze, bo ja taka miękka jestem. Się zagotowałam. To nie było miejsce na taką rozmowę (byli przy tym rodzice innych dzieci – trzy nieznane mi osoby) i to nie była Marty pani.
Zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno problem jest po stronie dziecka – czy może przedszkola.
No i miałam świadomość tego, że im więcej ja mama wątpliwości – tym bardziej Marta je odczuwa.
Ale doszłam do wniosku, że zawierzę własnej intuicji i dam spokój z tym przedszkolem. Była połowa czerwca. Nawet nie złożyłam papierów na ten rok.
W październiku Marta zaczęła gadać o przedszkolu – że ona koniecznie chce. Gadala nam tak i gadała. I w końcu poszła. Jeden dzień płakała. Po tygodniu zażyczyła sobie kocyka, bo będzie leżakowała z dziećmi.
I tak jest do dziś.
Nie napisałam tego, by Cię (czy kogoś) przekonać, że powinnaś zrezygnować. Chciałam tylko pokazać, ze czasem takie nie-wychowawcze decyzje przynoszą bardzo pozytywne skutki. I że warto zawierzyć własnej, matczynej intuicji.
Trzymam kciuki za podjęcie dobrej dla Niny decyzji!
Ola, my z Pawełkiem mieliśmy bardzo podobnie.
Paweł poszedł do nowo-otwartego przedszkola dopiero teraz 12 listopada, miesiąc temu zaledwie. Pierwsze dni to był zachwyt. Jak przychodziłam po niego około 12-13 to był płacz, bo on chce zostać dłużej aż wszystkie dzieci pójdą do domu. I tak i nam sie po drodze trafiła choroba. 1,5 tygodnia nie chodził. Po chorobie jak poszedł to koszmar. Wychodzenie rano z domu to był krzyk, płacz i lament. Ale się nie ugięliśmy. Z uśmiechem na twarzach mówiliśmy, że musi chodzić bo jest duży i dzielny. Kryzys trwał 4-5 dni. 5 dnia już był tylko mały smuteczek. Wcześniej go odwoził tata przed pracą, a ja odbierałam go po chorobie około 15. Zmieniliśmy tak, że ja go wożę na 9 i przywożę o 15-15:30. Ostatnie dwa dni tata go zawoził raniutko i odbierał po pracy. I znów Paweł jest zachwycony. Ćwierka itd. Kryzys u dzieci może się pojawić. Pierwsze emocje i fascynacje przedszkolem mijają, pojawia się kryzys. Jeśli odpuścisz, to będzie wiedział, że może negocjować. A jeśli będziesz go nobilitować 😉 to będzie lepiej tylko. Będziesz widziała czy sie polepsza.
Jeśli kryzys się przeciąga 2-3 miesiące, to zastanowiłabym się nad przedszkolem. Może spróbować w następnym roku.
Ale najpierw spróbujcie zażegnać kryzys )
Powodzenia.
Znasz odpowiedź na pytanie: Przedszkolny problem