Przewożenie dziecka bez fotelika.

Trafił mnie dziś jasny szlag, jak dowiedziałam się, że moje dziecko ktoś przewoził bez fotelika, bo to niedaleko (rzeczywiście bardzo niedaleko). I powiedziało mi to dziecko, a nie osoba przewożąca.
Fotelik zamontowany w samochodzie, dziecko posadzone obok na siedzeniu. Tłumaczenie – było ciemno, Ola była zmęczona, nie dało się pasów wyciągnąć, a więc nie dało się zapiąć, Ola płakała itp.

Potrzebny mi filmik o przewożeniu bez fotelika, zwłaszcza na nieduże odległości. Pamiętam, że kiedyś oglądałam taki ku pamięci jakiegoś dziecka, które zginęło tuż przed domem bodajże. Ale nie mam pojęcia jak tego szukać.

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Przewożenie dziecka bez fotelika.

  1. Zamieszczone przez tysia.
    w praktyce tez 😀
    tylko wlasnie samochod najpierw musi sie napelnic woda i dopiero wtedy da rade otworzyc drzwi

    oby sie Wam ta wiedza w praktyce nigdy nie przydała

    • Zamieszczone przez tysia.
      w praktyce tez 😀
      tylko wlasnie samochod najpierw musi sie napelnic woda i dopiero wtedy da rade otworzyc drzwi

      ale chyba osobiście nie sprawdzałaś?

      A co do jazdy tramwajem/autobusem – wożę bez fotelika 😀
      pociągiem Młoda chyba jeszcze nie jechała

      • Zamieszczone przez angels1984
        a jak jest z jazdą autobusami,busami,pociągami,tramwajami?
        Pytam bo większość ludzi nie ma aut a dzieci do lekarza,szkoły jakos musza dojeżdżać !

        oj, w tych czasach to chyba większość właśnie ma

        • Monika dzięki za filmiki 🙂 Wysłałam.

          Co do reszty – nie pozwalam jeść i pić w czasie jazdy. Jak wiozę nie swoje dziecko to też nie pozwalam i dbam o to, żeby było dobrze zapięte w foteliku (bo np. jedna mama twierdziła, że jej dziecko nie pozwoli sobie ściągnąć pasów, bo nie lubi być ściśnięte. Powiedziałam, że ja ścisnę i ma tak jechać. Niech się drze, w końcu zobaczy, że to nic nie da. Ale ma być zapięte tak jak trzeba, tym bardziej że jechałyśmy wtedy ok 20 km). Jak jedzie ze mną dorosły to też ma mieć zapięte pasy.

          Autobusem Ola jechała kilka razy, zawsze siedziała, nigdy na stojąco.

          W taksówce kierowca kiedyś zrobił nam aferę, bo fotelik chciałam wpiąć. No bo jedziemy niedaleko, jest noc, dziecko śpi, to po co fotelik (5 km to niedaleko wg niego). Zrobiłam mu awanturę, fotelik wpięłam. A i tak jechałam z duszą na ramieniu, bo poniżej 80 km/h nie schodził.

          • Zamieszczone przez Olesia
            Zmienie temat – ja w ogóle nie kumam jedzenia poza posiłkami – także dzieci.
            A widzę non stop dzieci w wózku, na spacerku – wafelki, pluszki, bulki itd.
            Babunie chyba wciskają.
            My jemy w domu, przy stole. Żadnego żarcia w samochodzie czy na spacerze – chyba, że jedziemy w góry lub gdzies daleko, to wiadomo, przystanki.

            Ja nie dostosowuję rytmu dnia pod posiłki dziecka tak, żeby zawsze wypadały w domu. Dlatego na długi spacer, duże zakupy zawsze zabieram coś na ząb.
            W autobusie je praktycznie codziennie. Podwieczorek w żłobku (np. kawałek jabłka, czyli dla mojego tasiemca tyle co nic) o 15, wcześniej o 12 obiad. Odbieram o 17, w domu jesteśmy ok. 18.30, czasem później. Nie ma szans, żeby tyle wytrzymał bez jedzenia. Dlatego prawie zawsze je w drodze powrotnej w autobusie.

            My z komunikacji miejskiej korzystamy codziennie: autobus, metro, tramwaj, pociąg. Zazwyczaj jedzie w wózku. Zazwyczaj, bo po godzinie siedzenia ma dość i czasem muszę go wziąć na kolana, ewentualnie ja siedzę, a on stoi przede mną trzymając się siedzenia przed nami. Na fragmenty trasy z ostrymi zakrętami zawsze wkładam do wózka. JEDEN RAZ zdarzyło mi się, że prawidłowo ustawiony wózek, zablokowane koła przewrócił się w prawie pustym autobusie (bardzo ostre zakręty + nadmierna prędkość). Drugi raz niemalże się przewrócił, jak przy zakręcie jakaś babka zamiast rurki złapała się wózka. Wózek typu czołg, dość stabilny, zabudowany.

            O fotelikach mam zdanie odmienne od większości, więc się nie wypowiadam 😉

            Zamieszczone przez Olesia
            oj, w tych czasach to chyba większość właśnie ma

            • Zamieszczone przez Olesia
              oj, w tych czasach to chyba większość właśnie ma

              a z tym moge sie sprzeczać
              w miastach może i owszem na wsiach różnie bywa

              co do fotelika mam tak jak Zuzel więc wole sie nie wypowiadać

              • Zamieszczone przez Asik.
                ale chyba osobiście nie sprawdzałaś?

                A co do jazdy tramwajem/autobusem – wożę bez fotelika 😀
                pociągiem Młoda chyba jeszcze nie jechała

                ja osobiscie nie – ale nasz znajomy i owszem

                • Zamieszczone przez gobin

                  Co do jedzenia słodyczy, drożdżówek, nie jadamy i dziur nie posiadamy – znaczy ja posiadam, Sebek 6 lat i nie tfu tfu
                  nadwagę posiadam, Sebek nie. Kurcze muszę się nad sobą zastanowić

                  Lubie Cie 🙂

                  • Zamieszczone przez angels1984
                    a z tym moge sie sprzeczać
                    w miastach może i owszem na wsiach różnie bywa

                    co do fotelika mam tak jak Zuzel więc wole sie nie wypowiadać

                    znam wieś i miast, starego klunkra to już raczej każdy posiada w tych czasach

                    • Nigdy nie jechałam z dziecmi ani taksówka, ani innym środkami komunikacji zbiorowej. rowniez przez wzgledy bezpieczenstwa.
                      sama unikam jezdzenia z dwojka.
                      kiedy jedziemy cala rodzina popelniamy duuuuzy blad, tj. m siedzi z tylu miedzy fotelikami. co pod katem wypadku moze byc bardzo niebezpieczne. ale z drugiej strony, zatrzymywalabym sie co chwile, patrzac czy wszystko ok z dzieciakami (ja z tych co stusuja monitory oddechu i non stop sprawdzaja dziecko jak spi).
                      zawsze bylam przewrazliwiona na punkcie bezpieczenstwa dzieck w samochodzie. ale po rozmowie z panami z foteliki.info bylam przerazona ile popelnialismy bledow. lacznie z tym, ze kazali wyrzucic nam zwijane roletki na szybe.
                      baaardzo czesto widze dzieci przewozone na kolanach, lacznie z noworodkami. a juz hitem jest 2-3latek jadacy na kolanach kierowcy….

                      • halinasuperdziewczyna Dodane ponad rok temu,

                        O. Ja mam zupelnie odwrotnie.
                        Dzieciaki moje w aucie jedza, pija, tylko fajek palic nie moga.
                        Nie schizuje jak jedziemy taksowka. Autobusy sa bardziej chyba niebezpieczne, a czesto korzystamy.
                        Ojciec na naszej dojazdowej bierze mlodego na kolana i daje mu poprowadzic.
                        Wychodze z zalozenia ze i tak bedzie co ma byc.

                        • Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
                          O. Ja mam zupelnie odwrotnie.
                          Dzieciaki moje w aucie jedza, pija, tylko fajek palic nie moga.
                          Nie schizuje jak jedziemy taksowka. Autobusy sa bardziej chyba niebezpieczne, a czesto korzystamy.
                          Ojciec na naszej dojazdowej bierze mlodego na kolana i daje mu poprowadzic.
                          Wychodze z zalozenia ze i tak bedzie co ma byc.

                          Dzięki Ci za te słowa

                          • Zamieszczone przez Olesia
                            znam wieś i miast, starego klunkra to już raczej każdy posiada w tych czasach

                            🙂
                            no Zdziwiłabyś sie ze nie każdy

                            • Zamieszczone przez angels1984
                              🙂
                              no Zdziwiłabyś sie ze nie każdy

                              Mam wrażenie, że właśnie w miastach częściej ludzie nie mają samochodu niż na wsi. W mieście da się żyć bez samochodu, na wsi jest to bardzo trudne.

                              W mieście biorąc pod uwagę korki, problemy z parkowaniem, dostępność komunikacji itp łatwiej zrezygnować z tego punktu w budżecie domowym. Na wsi kupią choćby najstarsze, ale jeżdżące – bo komunikacja mocno ograniczona, a korki i parkowanie nie są problemem…

                              • Zamieszczone przez kaktus…
                                Mam wrażenie, że właśnie w miastach częściej ludzie nie mają samochodu niż na wsi. W mieście da się żyć bez samochodu, na wsi jest to bardzo trudne.

                                W mieście biorąc pod uwagę korki, problemy z parkowaniem, dostępność komunikacji itp łatwiej zrezygnować z tego punktu w budżecie domowym. Na wsi kupią choćby najstarsze, ale jeżdżące – bo komunikacja mocno ograniczona, a korki i parkowanie nie są problemem…

                                wies wsi nie równa są wsie tak rozbudowane ze nawet banki są i bankomaty i róznego rodzaju sieci handlowe
                                i są wsie gdzie diabeł mówi dobranoc w obrębie mojej miejscowosci jest kilka takich malych wiosek gdzie wbrew pozorom ludzie starsi, dzieci chodzą po kilka km do lekarza szkoły po zakupy i dla nich to jest normalne i nie potrzeba im samochodu do szczęście.

                                • Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
                                  O. Ja mam zupelnie odwrotnie.
                                  Dzieciaki moje w aucie jedza, pija, tylko fajek palic nie moga.
                                  Nie schizuje jak jedziemy taksowka. Autobusy sa bardziej chyba niebezpieczne, a czesto korzystamy.
                                  Ojciec na naszej dojazdowej bierze mlodego na kolana i daje mu poprowadzic.
                                  Wychodze z zalozenia ze i tak bedzie co ma byc.

                                  Ja chyba nie rozumiem takiego podejścia.
                                  Po co kusić los i narażać siebie/ dziecko na niebezpieczeństwo?
                                  Wiadomo, że jak ma się coś stać, to nawet w drewnianym kościele jakaś cegła na głowę spadnie.

                                  • Halina, zabawne, że w jednych sprawach całkowicie się z Tobą zgadzam, w innych kompletnie nie rozumiem Twojego podejścia 🙂
                                    Co to jedzenia w samochodzie, to również nie podaje nic dzieciakom. Z obawy przed ewentualnym zakrzruszeniem :/
                                    Natomiast na spacerach zawsze mam pod ręką chrupki kukurydziane. Z dwójką trudno jest wyjść, aby zsynchronizować ich posiłki. Czasami młodszy niedoje, na spacerze zaśnie, a pożniej obudzi się okrutnie głodny. Ludwik nigdy nie płacze, z wyjątkiem kiedy smutno mu w brzuszku. Wtedy jest awantura na całe miasto 😀 Dlatego musze mieć coś co daje mi czs dobiec do domu

                                    • Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
                                      O. Ja mam zupelnie odwrotnie.
                                      Dzieciaki moje w aucie jedza, pija, tylko fajek palic nie moga.
                                      Nie schizuje jak jedziemy taksowka. Autobusy sa bardziej chyba niebezpieczne, a czesto korzystamy.
                                      Ojciec na naszej dojazdowej bierze mlodego na kolana i daje mu poprowadzic.
                                      Wychodze z zalozenia ze i tak bedzie co ma byc.

                                      w tej kwestii też mam odmienne zdanie,,,,
                                      daleko mi do schizowania,ale zawsze pilnuje jak młody chce się w aucie napić -jak już bardzo nalega-podaje mu butelkę i zaraz ją zabieram.jedzenie w ostateczności z naciskiem na ” za chwile staniemy to sie rozprostujesz i zjesz”.
                                      nie pozwalam na walające się rzeczy w aucie-szczególnie z tyłu -żadne butelki, zabawki,pieski z kiwającymi główkami itp…. wszystko w bagażniku albo w torbie pod nogami pasażera.w przypadku nagłego hamowania butelka wody mineralnej lecąca z tyłu do przodu jest cie w stanie zabić…tak samo pusty fotelik samochodowy. jedziesz bez dziecka i z tyłu stoi luzem fotelik ostatniej grupy.powinien być zawsze spięty pasem albo zakotwiczony o zagłówek ( mc rodi ma taką kotwę ).
                                      niepojęte dla mnie jest to,że w taksówkach nie trzeba fotelików…. taksówkarze mają się wprawdzie za panów dróg ale bogami nie są i tak samo mogą brać udział w wypadku /kolizji jak kowalski jadący z rodziną do kościoła czy na zakupy.
                                      autobus to trochę inna historia -masa pojazdu jest na tyle duża że odbiera większość sił zderzenia i mniejsze prawdopodobieństwo,że komuś się coś stanie…. oczywiście w porównaniu z osobówką gdzie strefa zgniotu nieraz kończy się na tylnym zderzaku.
                                      “będzie co mam być ” w przypadku dziecka na kolanach za kierownicą nie brzmi zbyt rozsądnie. Nawet na dojazdówce,nawet jadąc 30 km /h COŚ się może stać( choćby wybiegający z posesji pies) i nie chciałabym być na miejscu ojca który za nic na świecie nie utrzyma ciałka dziecka -albo co gorsze zgniecie go swoją masą o kierownicę nagle hamując….
                                      trochę rozsądku…

                                      • Zamieszczone przez MONIKACHORZÓW
                                        w tej kwestii też mam odmienne zdanie,,,,
                                        daleko mi do schizowania,ale zawsze pilnuje jak młody chce się w aucie napić -jak już bardzo nalega-podaje mu butelkę i zaraz ją zabieram.jedzenie w ostateczności z naciskiem na ” za chwile staniemy to sie rozprostujesz i zjesz”.
                                        nie pozwalam na walające się rzeczy w aucie-szczególnie z tyłu -żadne butelki, zabawki,pieski z kiwającymi główkami itp…. wszystko w bagażniku albo w torbie pod nogami pasażera.w przypadku nagłego hamowania butelka wody mineralnej lecąca z tyłu do przodu jest cie w stanie zabić…tak samo pusty fotelik samochodowy. jedziesz bez dziecka i z tyłu stoi luzem fotelik ostatniej grupy.powinien być zawsze spięty pasem albo zakotwiczony o zagłówek ( mc rodi ma taką kotwę ).
                                        niepojęte dla mnie jest to,że w taksówkach nie trzeba fotelików…. taksówkarze mają się wprawdzie za panów dróg ale bogami nie są i tak samo mogą brać udział w wypadku /kolizji jak kowalski jadący z rodziną do kościoła czy na zakupy.
                                        autobus to trochę inna historia -masa pojazdu jest na tyle duża że odbiera większość sił zderzenia i mniejsze prawdopodobieństwo,że komuś się coś stanie…. oczywiście w porównaniu z osobówką gdzie strefa zgniotu nieraz kończy się na tylnym zderzaku.
                                        będzie co mam być ” w przypadku dziecka na kolanach za kierownicą nie brzmi zbyt rozsądnie. Nawet na dojazdówce,nawet jadąc 30 km /h COŚ się może stać( choćby wybiegający z posesji pies) i nie chciałabym być na miejscu ojca który za nic na świecie nie utrzyma ciałka dziecka -albo co gorsze zgniecie go swoją masą o kierownicę nagle hamując….
                                        trochę rozsądku…

                                        Tu się zgodzę, po cholerę tak kusić los?

                                        • Zamieszczone przez Olesia
                                          Tu się zgodzę, po cholerę tak kusić los?

                                          myslę, że tak myśli każdy z kierowców, który ginie codziennie na polskich drogach.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Przewożenie dziecka bez fotelika.

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general