Wczoraj zachowanie Antka baaardzo dało mi do myślenia…
A właściwie to moje zachowanie, niestety….
Antek broił, upominany na zmianę przeze mnie i przez tatę,
czego zdawał się w ogóle nie słyszeć, w między czasie doszło do spięcia między mną, a mężem, ja huknęłam na Z (krzyk – moja wada naczelna, walczę), Z się obraził
i wyszedł do innego pokoju.
Antek zajęty zabawą sprawiał wrażenie, że niczego nie zauważył.
Po kilkunastu minutach przychodzi do mnie jakiś smutny i zagubiony taki, staje przede mną, paluszki splata i mówi
cichym głosikiem:
-Mamusiu, ja Ciebie przepraszam…..
-za co mnie przepraszasz Antosiu?
-że byłem niegrzeczny i że KRZYCZAŁAŚ NA TATUSIA…..
Komentować chyba nie trzeba…..
Wzięłam Antka, poszłam do męża i pokazałam mu jak się ładnie przytulamy i przepraszamy….
Najgorsze dla mnie było to, że Antoś czuł się winny naszej scysji….i chyba nie czuł się zbyt bezpiecznie w tej sytuacji….
Nie kłóćmy się przy dzieciach…
6 odpowiedzi na pytanie: przyznaję się do błędu
Re: przyznaję się do błędu
no cóż, zdarza się niestety, nawet najlepszym…
a Antoś mnie rozczulił 🙂
też staram się hamować przy dzieciach, ale też niestety czasem się nie udaje 🙁
Kasia, Kuba 01.03 i Borys 06.06
Re: przyznaję się do błędu
słodki!!!!!!
niestety dzieci zupełnie inaczej odbierają małe sprzeczki rodziców i biedne później analizują w swoich małych główkach myśląc że sa winne…
nie ty jedna która popełnia takie błędy….
u nas chyba 2 dni temu marcin był taki nieznośny,był wieczór,chciałm oglądac film,on do spania się nie palił.połozylismy się razem z nadzieja że mi zasnie…. A mąz zaczał w kuchni na blacie rozbierac kompa na czynniki pierwsze…..kto by patrzył na nudny film skoro takie ciekawe rzeczy jak śrubki,śrubeczki leżą w zasięgu raczek…i tym samym żadna siła nie była w stanie odwieść marcina od tego rozbebeszonego kompa…chyba 100 razy go wołałam,mąż chyba drugie tyle go odsyłał do mnie a on dalej -do śrubek. Az w końcu mąż się zdenerwował, złapał go za ramie i przyprowadził do mnie.marcin takie oczy zrobił i do niego “tatusiu czemu mnie tak mocno złapałes za raczke???”
zrobiło nam się głupio że dziecko wytkneło tatusiowi taki nietakt…..
m&m15.01.04
Re: przyznaję się do błędu
Szymon mowi: skonczcie juz te gadki
albo: mamo nie mow tak do taty
albo: teraz ja mowie 🙂
ale to nie sa reakcje na klotnie tylko na jakies wymiany zdan bardziej dobitnych
Re: przyznaję się do błędu
Świetnie zrobiłaś, że poszlaś się “pogodzić” z mężem i synek to widział.
To bardzo ważne dla niego doświadczenie.
ze można sie posprzeczać, mieć inne zdanie ale potem tez trzeba sie pogodzić.
Uważam że nie powinniśmy przed dziećmi udawać że wszystko jest OK, gdy nie jest. Dziecko najwięcej uczy sie z obserwacji naszego zachowania a nie z gadanai o tym.
I jeśli sie posprzeczamy i pogodzimy to dla dziecka wspaniała nauka i dodatkowe poczucie bezpieczeństwa (rodzice maja inne zdanie ale się kochają)
A co do obwiniania się..
Nie wiem czy kiedyś to pisałam
Jechałam z Ignasiem samochodem, on nie chciał wsiąść do auta, marudził uciekał – ja na niego krzyknęłam.
Potem jedziemy i widzę ze jest wypadek – rozmawiamy o tym z mężem ale tak lajtowo ze zwględu na uszy z tyłu.
Po chwili jazdy Ig pyta:
– mamusiu ten wypadek to był dlatego, ze ja nie słuchałem i nie chciałem wsiadać do auta?
Ignaś 02′ Lenka 06′
Re: przyznaję się do błędu
O Matko!
Re: przyznaję się do błędu
Znasz odpowiedź na pytanie: przyznaję się do błędu