Rodzicem się jest a nie bywa…

Pięć latemu odeszła od Nas moja byla żona. Wyjechała za granicę. Zostałem z dwójką dzieci w wieku szkolnym. Dałem radę, pomimo tego, że moja była żona nie płaciła alimentów. Chcieć to móc 🙂 Nigdy też nie zabraniałem moim dzieciom kontaktu z ich matką. Jeździły do niej na święta i wakacje, na co dzień rozmawiały przez telefon. Półora roku temu moja córka skończyła szkołę podstawową i stwierdziła, że chce mieszkać z matką za granicą i tam kontynuować naukę. Pomyślałem – czemu nie, skoro dziecko tego pragnie… Tak więc zostałem na miejscu z moim 16 letnim synem. Córka odwiedza nas w ferie, wakacje i święta 🙂
Nigdy przed moimi dziećmi nie ukrywałem, że chcę jakoś fajnie ułożyć sobie życie. Od czasu do czasu spotykałem się z kimś i w końcu znalazłem tę osobę, której jak sądziłem – właśnie szukałem.
Zamieszkaliśmy razem, ale nie chciałem tworzyć rodziny patchworkowej. Po co? Skoro mój syn ma matkę… Chodziło mi raczej o dobry, ciepły dom z fajnymi relacjami.
Wkrótce okazało się, że spodziewamy się dziecka 🙂 Czułem się szczęśliwy i wniebowzięty. Całą ciążę przeżywałem razem z moją partnerką. Urodziliśmy razem cudownego synka – To wyjątkowe, niezapomniane przeżycie…

Zaraz po tym jak okazało się, że moja (dużo młosza ode mnie) partnerka jest w ciąży zaczęły się problemy na linii Ona-mój syn. Wiem, że to nie jest łatwe, być z kimś, kto ma dzieci z poprzedniego związku, ale zawsze starałem się rozumieć wszystkie trudności z tym związane i tak prowadzić sprawy domowe, aby raczej szukać nici porozumienia niż potencjalnych płaszczyzn konfliktowych. Zawsze służyłem wsparciem i całą swoją uwagę skupiłem na mojej partnerce i jej ciąży, którą bardzo kiepsko emocjonalnie znosiła…
Moja partnerka jednak chyba nigdy tak na prawdę nie zaakceptowała, że mam dzieci z poprzedniego związku. Do tego stopnia, że miała problem z długością przyjazdu do Nas mojej córki na wakacje.

Od samego początku zmierzała do tego, żeby mój syn nie mieszkał z nami.
Na początku chciała żeby zamieszkał w internacie, a potem zmieniła wersję, żebym wysłał go do jego matki. Pomijając już wszystko, aktualnie nie ma takiej możliwości, bo mój syn musi tutaj skończyć liceum, co najmniej z kilu powodów. Potem (czyli za dwa i pół roku) i tak wybiera się z własnej woli na studia za granicę.
Próbowaliśmy nawet korzystać z pomocy terapeutki. Nie wyszło. Moja partnerka zerwała wizyty, argumentując to tym, że pani psycholog na siłę chciała ją zmusić do bycia macochą.

‘Walka’ pomiedzy nami o mojego syna trwała przez całą praktycznie ciążę. W końcu, dwa tygodnie po urodzeniu małego synka usłyszałem ultimatum: albo On, albo ja…
Nie wiem jak można podjąć taką decyzję, toteż nie podjąłem jej. Kocham ich przecież wszystkich najbardziej na świecie. Ją jak życiową partnerkę a dzieci jak ojciec 🙂

Ostatecznie zabrała dwutygodniowe dziecko i wyprowadziła się do swoich rodziców. Zdębiałem… Znalazłem się w sytuacji dramatyczniej, której ani nigdy bym się nie spodziewał ani nigdy nie życzył. Nie wyobrażam sobie sytuacji bycia weekendowym tatusiem.

Nie sposób opisać wszystkich okoliczności, sytuacji, słów wypowiedzianch i emocjonalnych huśtawek. W sytuacji, w której okazało się, że jednak mój syn nieodwołalnie musi skończyć w kraju liceum znalazły się inne argumenty i racjonalizacje. A to praca, to alkohol albo to, że nie dojrzałem do założenia nowej rodziny i mam inną, odmienną wizję świata

Trudne to wszystko do ogarnięcia i bolesne.
Tak, jak kiedyś zostając samemu z dziećmi miałem pomysł na to co dalej, tak teraz zupełnie nie wiem…

Człowiekiem, tak jak i rodzicem się jest a nie bywa…

108 odpowiedzi na pytanie: Rodzicem się jest a nie bywa…

  1. Współczuję Ci 🙁
    Twoja partnerka zachowała się dziwnie, przecież od samego początku wiedziała, że masz dzieci
    nie oszukiwałeś jej, nie ukrywałeś niczego
    stawianie ultimatum: ona lub syn jest co najmniej nie na miejscu
    Mój niemałż ma syna z poprzedniego małżeństwa
    mimo, że z nami nie mieszka
    często u nas bywa i mam z nim bardzo dobry kontakt.
    Nie wyobrażam sobie stawać między ojcem i synem,
    imo to podłe

    • Dziękuję za odpowiedź 🙂

      Nie oceniam, raczej zastanawiam się i próbuję pojąć, zrozumieć…

      Patrząc na własne życie niejako z boku zastanawiam się, czego tym samym mam się nauczyć…

      Nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko czemuś służy.

      Gdybym miał być gdzie indziej – byłbym gdzie indziej…

      • Partnerka okazała się osobą bardzo niedojrzałą.
        Jej zachowanie, decyzje, stawianie Pana pod murem,
        a teraz foch, wyprowadzka i granie na uczuciach…
        Po co? Dzieciaki to nie karty, nie można ani nimi grać, ani ich rozdawać
        kiedy nam się podoba.
        Nie rozumiem czemu tak ważne kwestie jak “wygląd” przyszłej rodziny nie padły zawczasu, zanim podjęliście decyzje o dziecku, dlaczego Pan i Ona nie wyjaśniliście sobie jak widzicie dalsze wspólne życie, jakie priorytety macie w życiu?
        Teraz mleko się wylało…
        Moim zdaniem, obecnej partnerce potrzeba czasu i rozumu, by wiele zrozumieć.

        Nie wyobrażam sobie, by ktoś, kto mnie kocha kazał mi wybierać z jakiegoś pierdołowatego powodu pomiędzy moimi dziećmi. Wybór jest niemożliwy, bo choć każde z moich dzieci kocham na swój sposób, inną miłością, to jednak największą z możliwych w obu przypadkach. Ktoś, kto tego nie rozumie… no cóż…
        Pan sam chyba wie jaka jest odpowiedź.
        Ta osoba krzywdzi zarówno Pana, jak i Wasze dziecko.

        • Dziękuję za odpowiedź. Wiele w niej prawdy. Nie wszystko jednak daje się zaplanować. Życie toczyło się bardzo szybko i rozmawialiśmy o wszystkim na bieżąco. Również przy pomocy terapeutki. Pomiędzy nami jedynym konfliktowym tematem był mój syn, ale na początku były też deklaracje, że chcemy poradzić sobie z tą sytuacją, bo nasze wspólne życie jest najważniejsze. Sytuacja zdramatyzowała się na miesiąc przed porodem, chociaż zapewne wszystko to, co działo się wcześniej było zapowiedzią tego co może się wydarzyć w przyszłości. Miłość jednak jest ślepa…

          • Zamieszczone przez RedSnow
            Dziękuję za odpowiedź. Wiele w niej prawdy. Nie wszystko jednak daje się zaplanować. Życie toczyło się bardzo szybko i rozmawialiśmy o wszystkim na bieżąco. Również przy pomocy terapeutki. Pomiędzy nami jedynym konfliktowym tematem był mój syn, ale na początku były też deklaracje, że chcemy poradzić sobie z tą sytuacją, bo nasze wspólne życie jest najważniejsze. Sytuacja zdramatyzowała się na miesiąc przed porodem, chociaż zapewne wszystko to, co działo się wcześniej było zapowiedzią tego co może się wydarzyć w przyszłości. Miłość jednak jest ślepa…

            sluchaj, moze to najzwyklejsze uderzenie hormonow do glowy? babki w ciazy i w okolicach okoloporodowych potrafia zaskoczyc swoja “logika”
            wiem, ze to moze daleko posuniety wniosek, ale jesli twoja partnerka darzy ciebie uczuciem, chyba powinna przynajmniej sprobowac podjac jakies kroki, zeby rozwiazac sytuacje
            zwiazek z druga osoboa to przede wszytskim sztuka kompromisu, a ty chyba raczej nie zechcesz ulec jej ultimatum, prawda?
            trudne wszystko, bardzo i chyba nie ma jakiejs rozsadnej porady, bo nie wiemy, dlaczego twoja partnerka nie chce zobowiazan w postaci twojego syna w jej zyciu
            trzymam kciuki, zebys umial to madrze rozwiazac

            • Dziękuję za odpowiedź.
              Mój syn ma prawie 17 lat. Kiedy okazało się, że jest problem jednym z pierwszych moich pomysłów (już na początku ciąży) było to, aby wynająć mu w bloku w którym mieszkamy, albo w pobliżu kawalerkę. Bylibyśmy blisko siebie – mój syn uczyłby się dorosłości. Nie było na to zgody. Usłyszałem, że szkoła z internatem – Jak to? Pomyślałem… Mamy naprawdę duże mieszkanie (4 pokoje). Każdy ma swój pokój i nikt nikomu nie wchodził w drogę. Na końcu okazało się, że drugie mieszkanie TAK, pod warunkiem, że jego matka będzie się dokładać, skoro nie płaciła alimentów. Dochodzenie zasądzonych alimentów, kiedy ktoś jest za granicą bywa bardzo, bardzo trudne. Moja ex żona powiedziała kiedyś, że komornik i tak jej nie znajdzie – i tak właśnie się stało. Dzisiaj, kiedy z nią moja córka, chyba nie było by dobrze, żebym zatruł jej życie, bo ostatecznie ugodzę we własne dziecko, które i tak już wystarczająco traum doświadczyło po odejsciu matki. Nie ma chyba sensu oglądanie się za siebie i życie przeszłością, kiedy na co dzień jest nowa rodzina i dziecko w drodze 🙂

              P. S.
              Z drugiej strony… jaki ma sens oglądanie się za 500 zł (na jedno dziecko) alimentów, użeranie się polskim, bezradnym wymiarem sprawiedliwości skoro średnio oboje zarabialismy KILKANAŚCIE tysięcy miesięcznie. Zawsze można popracować więcej i wiecej zarobić 🙂 Kwestia wyboru. Ostatecznie moja przeszłość, to mój bagaż. Nawiasem mówiąc rodzice mojej Partnerki zgadzali się ze mną w tej kwestii również. Partnerka nie.

              • pisales, ze twoja partnerka jest duzo od ciebie mlodsza, moze to jest problemem?
                moze nie jest emocjonalnie dojrzala do bycia “macocha”, nie chce przyjmowac tej funkcji za nic w swiecie?
                choc widze, ze ten argument finansowy w jakims sensie powraca w waszych relacjach
                a twoj syn? jak on to znosi? jakie jest jego zdanie?

                • I właśnie o to chodziło aby macochą nie była, bo mój syn ma matkę. Nie chodziło o tworzenie patchworków, tylko zdrową, ciepłą, przyjacielską relację. O akceptację tego, że mam dzieci i o to, że tego nie da się zmienić, bo mój dom zawsze będzie domem moich dzieci.

                  Argument, że faceci dla nowych rodzin porzucają dawne rodziny jest dla mnie nie do przyjęcia, a nie chcę tego oceniać, bo każdy ma prawo żyć po swojemu. Jak najdalszy też jestem od oceniania mojej byłej Partnerki, bo to nie tylko mama mojego dziecka (razem chodziliśmy na każdą wizytę do najlepszego ginekologa, razem rodziliśmy…) ale może także dlatego, że jest coś czego nie wiem, albo nie rozumiem…
                  I owszem – jest dużo młodsza, ale ostatecznie, to 27 letnia dorosła kobieta. Wykształcona, mądra, nieprzeciętnie inteligentna i błyskotliwa. Może tylko nieco despotyczna, ale życie uczy tolerancji i empatii…
                  Było wiele bardzo trudnych momentów i ciężkich słów z jej strony… Emocjonalnych szantaży (np. że moj syn nie będzie mnie znał i nosił mojego nazwiska). Jedyną rzeczą jaką można wówczas było zrobić, to trzymać emocjonalny pion, bo kobieta ciężarna potrzebuje troski i opieki. Zgodnie z tym co napisałaś większość kwestii kładłem na karb trudnych emocji w czasie ciąży a potem w połogu.

                  Ale było też wiele chwil kiedy okazywało się, że ma piekne i dobre serce – ale tylko wobec mnie i naszego dziecka 🙁
                  Ale zawsze to już coś – jakiś potencjał jest…
                  Trzeba wierzyć w drugiego człowieka 🙂

                  Mój syn… Cóż…
                  Jest spokojnym cierpliwym, niekonfliktowym facetem. Jeżeli cokolwiek sprawiało mu przykrość, to zapewne to, że nigdzie z nami nie chodzi, nie wyjeżdża, nie robimy razem zakupów, nie chodzimy wspólnie do kina. Ale to mądry chłopak i znosił cierpliwie, to tylko czasem ze mną gdzieś wyjdzie. Zresztą… ma tyle szkolnych i poza szkolnych zajęć, że praktycznie cały tydzień ma wypełniony. Wraca ze szkoły wieczorem i tylko weekendy wolne. Zapewne jest mu też przykro, bo suma sumarum lubił moją Partnerkę i nasz mały synek to ostatecznie jego 2 miesięczny przyrodni brat, którego widział od urodzenia raptem ze trzy razy…

                  Kiedyś powiedział piękną rzecz: – to nie jest prawda, że Ty kochasz mnie bardziej, niż mojego brata. Ty po prostu kochasz mnie dłużej

                  🙂

                  • wiesz, co?
                    masz dobre dziecko
                    i partnerke, ktorej nie rozumiem
                    bo nie rozumiem jakiegos braku kalkulacji konsekwencji wiazania sie z mezczyzna z dzieckiem
                    ty znasz ich wszystkich najlepiej
                    i najlepiej znasz samego siebie

                    myslisz, ze masz jeszcze czas, zeby czekac? bo moze jej sie cos odmieni? z drugiej srtony rozumiem, ze twoj mlodszy syn potrzebuje ojca tu i teraz

                    czy ty probowales stawiac ultimatum?
                    moze twojej partnerce trzeba sytuacji zagrozenia strata, zeby cos zrozumiec?
                    wbrew pozorom, jednak, 27 lat i dojrzalosc to niekoniecznie synonimy
                    wiem
                    tez kiedys mialam 27 lat

                    • ————————
                      Szczerze mówiąc, to nie wiem co powiedzieć…

                      Nie wiem, czy ultimatum jest ‘w moim stylu’ bo to emocjonalny szantaż. To trudne wobec osoby, którą ostatecznie się kocha – tak chyba traci się dobre uczucia. Wolałbym rozmawiać, również dlatego, że jestem silnym człowiekiem i gdybym chciał zniszczyć ten związek – wiedziałbym jak to zrobić. Mądra filozofia uczy, że sztuką jest pokonanie przeciwnika bez walki. Niszczyć zawsze łatwiej niż budować. A może to tylko mój idealizm…

                      Nie wiem czy i na co jest jeszcze czas…
                      Wiem, że każdego dnia tracę mojego synka. Nie widziałem nawet jak się kąpie. Nie znam jego uśmiechu ani nie pamietam jak pachnie…

                      Wiem tylko, że ma opiekunkę, bo moja Partnerka poszła do pracy…
                      Kiedy ogarniam wyobraźnią całą sytyację widzę czarną dziurę i rozjechane emocje wszystkich wokół. Jej rodziny również.

                      A na codzień jej ubrania w szafach, pokój dziecka i puste łóżeczko…

                      Czy egoizmem jest to, że nie umiem wyobrazić sobie siebie jako ‘weekendowego’ ojca?

                      • Strasznie to wszystko dla mnie niezrozumiale. Ciezko mi przyjac do wiadomosci iz miedzy synem a Twojaa partnerka nie dochodzilo do zadnych konfliktow a mimo tego tak strasznie jej przeszkadzala jego obecnosc… Kurcze to prawie dorosly facet ktory “zaraz” pojdzie na swoje ciezko mi uwierzyc ze ta kobieta rezygnuje z pelnej rodziny dla swojego dziecka… Nawet jezeli ten syn jej tak przeszkadza moglaby zacisnac zeby na te kilka najblizszych lat, nie wyobrazam sobie inaczej… Kurcze ale mimo wszystko jakos nie wierze ze cala historia zostala tu napisana, ze sie nic nie wydarzylo co ja do niego tak bardzo zniechecilo…. a moze znalazla sobie pretekst do odejscia? nie wiem, nie ogarniam… Zastanowilabym sie na Twoim miejscu powaznie czy masz ochote spedzac zycie z kims kto nie liczy sie zupelnie z Twoimi uczuciami, Twoimi sprawami itd… Wspolczuje ci bardzo ze na takie dwie perfidnie beznadziejne baby w swoim zyciu trafiles

                        • Zamieszczone przez RedSnow
                          ————————
                          Szczerze mówiąc, to nie wiem co powiedzieć…

                          Nie wiem, czy ultimatum jest ‘w moim stylu’ bo to emocjonalny szantaż. To trudne wobec osoby, którą ostatecznie się kocha – tak chyba traci się dobre uczucia. Wolałbym rozmawiać, również dlatego, że jestem silnym człowiekiem i gdybym chciał zniszczyć ten związek – wiedziałbym jak to zrobić. Mądra filozofia uczy, że sztuką jest pokonanie przeciwnika bez walki. Niszczyć zawsze łatwiej niż budować. A może to tylko mój idealizm…

                          Nie wiem czy i na co jest jeszcze czas…
                          Wiem, że każdego dnia tracę mojego synka. Nie widziałem nawet jak się kąpie. Nie znam jego uśmiechu ani nie pamietam jak pachnie…

                          Wiem tylko, że ma opiekunkę, bo moja Partnerka poszła do pracy…Kiedy ogarniam wyobraźnią całą sytyację widzę czarną dziurę i rozjechane emocje wszystkich wokół. Jej rodziny również.

                          A na codzień jej ubrania w szafach, pokój dziecka i puste łóżeczko…

                          Czy egoizmem jest to, że nie umiem wyobrazić sobie siebie jako ‘weekendowego’ ojca?

                          a to ile to dzieciatko teraz ma?

                          • Smutne jest to, co piszesz.
                            Mnie zastanawia jeszcze jedna sprawa – jakie relacje łączą Twoją partnerkę z jej rodzicami? Jak oni widzieli Ciebie w tym związku? Jakie relacje Ty miałeś z jej rodzicami?

                            • Coż Elza mam powiedzieć…

                              Dziękuję że napisałaś.
                              Ostatecznie z “wyższego poziomu życiowego” nie chodzi o współczucie (chodziaż dziękuję za ciepłe słowa).

                              Ja też wielu rzeczy nie rozumiem. Być może właśnie dlatego postanowiłem założyć ten wątek.
                              Przez całą ciążę szukałem w necie tylko dwóch tematów:
                              a) wszystkiego na temat ciąży
                              b) problematyki dzieci z poprzednich związków i rozwiązywania takich sytuacji

                              Mój starszy syn… Cóż…
                              Jest normalnym nastolatkiem w pelnym tego słowa znaczeniu. To nie jest facet konfiktowy i nie miałem z nim nigdy jakiś głębszych problemów, poza tym, że ma trochę bałaganu w swoim pokoju. Reszta w normie.

                              Ale jeżeli problemem są okruchy z chleba na kuchennym blacie, albo umycie patelni dopiero po zjedzeniu jajecznicy (bo ciepła jest najlesza 🙂 to cóż mogę powiedzieć…

                              Wierz mi, że trudno było mi odnaleźć się w sytuacji takiej, że dla młodszego syna absolutnie wszystko w przyszłości, a dla mojego starszego nawet kilku korepetycji z matmy…

                              Gdzieś w głebi duszy zadaję sobie chyba gruntowne pytanie karmiczne…
                              Po co to się wydarzyło? Czego mam się nauczyć?
                              Ostatecznie po coś takie rzeczy w życiu się dzieją.

                              Ktoś kiedyś powiedział, że niektórzy ludzie zanim z diamentów staną się brylantami muszą przejść przez życie zebrać wszystkie szlify.

                              Ale może znów włączył mi się idealistyczny obszar mojego JA

                              🙂 🙂 🙂

                              • Zamieszczone przez gacka
                                Smutne jest to, co piszesz.
                                Mnie zastanawia jeszcze jedna sprawa – jakie relacje łączą Twoją partnerkę z jej rodzicami? Jak oni widzieli Ciebie w tym związku? Jakie relacje Ty miałeś z jej rodzicami?

                                Dobre pytanie.
                                Kiedyś jej mama powiedziała do mnie: musisz być dla Niej kimś na prawdę ważnym, bo jesteś pierwszym facetem, którego przedstawiła rodzinie.
                                Jej rodzina bardzo mnie lubi i wzajemnie. Jest to dla nich trudna i przykra sytuacja.
                                Trudno mi też oceniać Jej relację z jej rodzicami. Nie czuję się specjalistą w tej dziedzinie. Jest silną i dominującą osobowością 🙂

                                • Zamieszczone przez RedSnow
                                  Dobre pytanie.
                                  Kiedyś jej mama powiedziała do mnie: musisz być dla Niej kimś na prawdę ważnym, bo jesteś pierwszym facetem, którego przedstawiła rodzinie.
                                  Jej rodzina bardzo mnie lubi i wzajemnie. Jest to dla nich trudna i przykra sytuacja.
                                  Trudno mi też oceniać Jej relację z jej rodzicami. Nie czuję się specjalistą w tej dziedzinie. Jest silną i dominującą osobowością 🙂

                                  To dlaczego nie robią teraz nic? Dlaczego stoją z boku i patrzą, że ich córka popełnia być może największy błąd swojego życia? Wiem, powiesz – co mają robić? Cokolwiek. Rozmawiałeś z nimi? Pytałeś czy możesz liczyć na wsparcie z ich strony w walce (może to za ciężkie słowa) o nią i o synka? Wiadomo, że nikogo do uczuć zmusić się nie da, nikomu nie można nakazywać kochać, lubić czy nienawidzić, ale jest dziecko – Twoje dziecko, które ma prawo czuć miłość ojca, którą Ty w sobie masz i chociażby dla niej zrobiłabym wszystko, by móc tę miłość mu dać.
                                  Przecież ona teraz też została matką. Czy nie czuje tego, co ją łączy z synkiem? Czy gdyby teraz w jej życiu pojawił się inny facet i postawił jej ultimatum albo on albo synek postawiłaby na faceta? Nie ogarniam tematu, naprawdę.

                                  • Zamieszczone przez gacka
                                    To dlaczego nie robią teraz nic? Dlaczego stoją z boku i patrzą, że ich córka popełnia być może największy błąd swojego życia? Wiem, powiesz – co mają robić? Cokolwiek. Rozmawiałeś z nimi? Pytałeś czy możesz liczyć na wsparcie z ich strony w walce (może to za ciężkie słowa) o nią i o synka? Wiadomo, że nikogo do uczuć zmusić się nie da, nikomu nie można nakazywać kochać, lubić czy nienawidzić, ale jest dziecko – Twoje dziecko, które ma prawo czuć miłość ojca, którą Ty w sobie masz i chociażby dla niej zrobiłabym wszystko, by móc tę miłość mu dać.
                                    Przecież ona teraz też została matką. Czy nie czuje tego, co ją łączy z synkiem? Czy gdyby teraz w jej życiu pojawił się inny facet i postawił jej ultimatum albo on albo synek postawiłaby na faceta? Nie ogarniam tematu, naprawdę.

                                    Znów mądre słowa…
                                    Dziękuję…
                                    Ale ja też ostatecznie nie ogarniam.
                                    Nie wiem, czy stoją z boku. Ostatecznie są z Nią teraz na codzień.
                                    Ja nie odczułem z ich strony nic złego przeciwko mnie. Wprost przeciwnie. Kiedy w pierwszy dzień świąt stałem nad kołyską jej mama zapytała mnie: – bardzo za Nim tęsknisz? Powiedziałem, że bardzo…
                                    Powiedziała mi wówczas – przyjeżdżaj…

                                    Jej mama też przez całą ciążę cierpliwie starała się z Nią o tym rozmawiać i często stawała po mojej stronie. Bywało też tak, że czasem przyjmowała jej punkt widzenia, jakby tracąc cierpliwość wobec jej zachowań. Trudno mi to oceniać.

                                    Jej tato bardzo mnie lubi, ale powiedział mi, że nie ma wpływu na Jej decyzje.

                                    Może po prostu wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że nikt poza Nią samą nie ma na Nią żadnego wpływu.
                                    Jest bardzo silną i dominującą osobowością

                                    🙂

                                    Twoje ostatnie zdanie jest ciekawe…
                                    O to właśnie kiedyś zapytałem: czy gdyby mnie nie było, a byłby inny mężczyzna i zażądał żeby “usunąć” z domu nasze dziecko – zrobiłabyś to?
                                    Nie było odpowiedzi… jak na każde pytanie zamkniete, które rozkłada na łopatki bieżącą wizję świata.

                                    Z drugiej strony wiem, że bardzo kocha nasze i dziecko i martwi się o to, czy ja też je kocham i czy zawsze będę je kochał.
                                    Ja też już nie ogarniam.
                                    KOMPLETNIE

                                    • Zamieszczone przez RedSnow
                                      Coż Elza mam powiedzieć…

                                      Dziękuję że napisałaś.
                                      Ostatecznie z “wyższego poziomu życiowego” nie chodzi o współczucie (chodziaż dziękuję za ciepłe słowa).

                                      Ja też wielu rzeczy nie rozumiem. Być może właśnie dlatego postanowiłem założyć ten wątek.
                                      Przez całą ciążę szukałem w necie tylko dwóch tematów:
                                      a) wszystkiego na temat ciąży
                                      b) problematyki dzieci z poprzednich związków i rozwiązywania takich sytuacji

                                      Mój starszy syn… Cóż…
                                      Jest normalnym nastolatkiem w pelnym tego słowa znaczeniu. To nie jest facet konfiktowy i nie miałem z nim nigdy jakiś głębszych problemów, poza tym, że ma trochę bałaganu w swoim pokoju. Reszta w normie.

                                      Ale jeżeli problemem są okruchy z chleba na kuchennym blacie, albo umycie patelni dopiero po zjedzeniu jajecznicy (bo ciepła jest najlesza 🙂 to cóż mogę powiedzieć…

                                      Wierz mi, że trudno było mi odnaleźć się w sytuacji takiej, że dla młodszego syna absolutnie wszystko w przyszłości, a dla mojego starszego nawet kilku korepetycji z matmy…

                                      Gdzieś w głebi duszy zadaję sobie chyba gruntowne pytanie karmiczne…
                                      Po co to się wydarzyło? Czego mam się nauczyć?
                                      Ostatecznie po coś takie rzeczy w życiu się dzieją.

                                      Ktoś kiedyś powiedział, że niektórzy ludzie zanim z diamentów staną się brylantami muszą przejść przez życie zebrać wszystkie szlify.

                                      Ale może znów włączył mi się idealistyczny obszar mojego JA

                                      🙂 🙂 🙂

                                      Moze akurat Tobie sie to przydazylo bo akurat ty jestes w stanie temu malemu czlowieczkowi pokazac co to znaczy kochac i co to milosc bezwarunkowa i nie wazne ze “tylko” jako weekendowy tata ! Czasem taki tata moze dac dziecku wiecej niz matka przez caly tydzien…
                                      Mam nadzieje ze nie odtracisz w zaden sposob starszego syna nie ulegniesz partnerce i nie wyslesz go do matki, ciotki, internatu, mieszkania dwa pietra nizej…itd
                                      A rozmawiales z synem o calej tej sytuacji? on wie dlaczego ona sie wyprowadzila? dla niego to chyba tez nie jest latwe… swiadomosc braku akceptacji, poczucie ze jest sie piatym kolem u wozu…

                                      • Zamieszczone przez gacka
                                        Czy gdyby teraz w jej życiu pojawił się inny facet i postawił jej ultimatum albo on albo synek postawiłaby na faceta?.

                                        no wlasnie…

                                        • Zamieszczone przez Elza27
                                          Moze akurat Tobie sie to przydazylo bo akurat ty jestes w stanie temu malemu czlowieczkowi pokazac co to znaczy kochac i co to milosc bezwarunkowa i nie wazne ze “tylko” jako weekendowy tata ! Czasem taki tata moze dac dziecku wiecej niz matka przez caly tydzien…
                                          Mam nadzieje ze nie odtracisz w zaden sposob starszego syna nie ulegniesz partnerce i nie wyslesz go do matki, ciotki, internatu, mieszkania dwa pietra nizej…itd
                                          A rozmawiales z synem o calej tej sytuacji? on wie dlaczego ona sie wyprowadzila? dla niego to chyba tez nie jest latwe… swiadomosc braku akceptacji, poczucie ze jest sie piatym kolem u wozu…

                                          Kiedyś zapytałem mojego przyjaciela o tę sytuację i on powiedział mi tak: – wyobraź sobie, że został Ci tylko rok życia i tą całą sytuacją masz pokazać wszytkim, którzy są jej świadomi, jak w takich sytuacjach zachowują się prawdziwi ludzie, prawdziwi rodzice. PIĘKNE MĄDRE SŁOWA.

                                          Z całą pewnością mojego starszego syna nigdzie nie wyślę. Zadałem mu kiedyś pytanie jak on to wszystko widzi i czego On sam chce. Powiedział mi krótko i wprost. Chcę skonczyć tutaj liceum, a potem pojadę na studia za granicę, do matki. Powiedziałem mu OK.

                                          Rozmawiamy zawsze o wszystkim. Zapewne nie jest to dla Niego łatwe, bo wie, że i dla mnie też nie jest, ale ma do tego zdrowy dystans i nigdy nie czuł się jak piąte koło u wozu, bo wie, że zawsze może na mnie liczyć.
                                          Kocham WSZYSTKIE moje dzieci.
                                          Nigdy ich nie zostawiłem i nie zrobię tego.
                                          Tak czy siak…

                                          Zastanawiam się tylko, gdzie ja z moim całym życiem (dawnym, obecnym i przyszłym) jestem w tym wszystkim…

                                          🙂

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Rodzicem się jest a nie bywa…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general