rozmowy o dzieciach

.

79 odpowiedzi na pytanie: rozmowy o dzieciach

  1. Kiedyś sama zorganizowałam taką imprezę dla moich koleżanek i ich mężów gdzie miałyśmy rozmawiać o tym co słychać u nas bo dawno się nie widziałyśmy. Dwie z nich miały już dzieci i to właśnie one chciały rozmawiać tylko i wyłącznie o dzieciach. Próbowały na chama przekierować każdy temat na ten o dzieciach. Wkurzyłam sie i wypaliłam: że poza dziecmi to niczego juz nie widzą że są ograniczone i monotematyczne. Że nie widzą jakie my (bezdzietne pary) osiagneliśmy sukcesy w życiu, że nie potrafią się z tego cieszyć. Że za wszelką cenę chcą nam udowodnic że to właśnie ich ten mały dzieciaty świat jest najlepszy!!!! A my mamy odmienne zdanie na temat ich modelu życia!!!
    Chyba poskutkowalo bo przestały nam narzucać swój pogląd i zaczęły się przechwalać swoimi pociechami ale już między sobą. Niemniej jednak więcej takiej imprezy nie zrobiłam i nawet nie mam na cos takiego ochoty. Rozumiem Ciebie doskonale co czułaś podczas tego spotkania. Moja rada jeśli ktoś za wszelką cenę próbuje wmówic Ci że to ich wspaniałe potomstwa życia jest najcudowniejsze to masz prawo sie z tym nie zgodzić i głośno wyrazić swój pogląd. Przecież nie wszyscy muszą wiedzieć że masz kłopoty z zaciążaniem!!!!!!

    • Niestety skutkiem ubocznym niepłodności jest powolne zrywanie nici przyjaźni i znajomości z ludźmi którzy mają dzieci. Tak jest, mimo, ze wcale się tego nie chce…. tak po prostu się dzieje.
      Po jakimś czasie okazuje się, ze ze znajomych niewielu już zostało….. potem znajdują cię ludzie którzy mają ten sam problem co ty… znajdują cię, bo oni tez nie mają już innych znajomych…..
      A w takich sytuacjach…. często mówiłam, ze moje dziecko miałoby tyle a tyle, gdybym była na ich miejscu…. czasem mówiłam po prostu, ze nie wszystkim darzy się wszystko o czym zapragną, że niektórym dzieci nie spadają z nieba…. albo mówiłam, że nie chcieliby tego słuchać co przeszłam w drodze do tego co oni już dawno mają. Nigdy nie ukrywałam, ze się leczę, nikomu, nigdy. I nawet dzisiaj, gdy temat schodzi na dzieci nawet z ludźmi których nie widziałam lata, mówię im, ze moja wiedza na tematy ginekologiczno-położnicze nie wzieła się znikąd, ani to ze mam bliźnięta to nie przypadek. Mówię i nie wstydzę się tego…. mam dzięki temu wielu znajomych, którzy nigdy nie odważyliby się powiedzieć, że walczą od wielu lat, gdyby nie to, że wiedzieli, ze my też.
      Szczerość zbliża ludzi…. oczywiście tych normalnych a nie pop…..ych

      Pozdrawiam.

      • Ja również jak Gablysia nigdy nie ukrywm problemów z zajściem w ciążę. Zdarzały się takie przypadki, że koleżanka, której o tym powiedziałam (a ma 3 dzieci) później uparcie w towarzystwie mówiła tylko o zupkach, kupkach itp. Ale to już jej problem. Smutną prawdą jest też, że odsuwam się od znajomych, którzy mają dzieci. Teraz już w zasadzie wszyscy moi znajomi ze starego grona je mają, a 2 ostatnie koleżanki są w ciąży. Myślałam, że to nie fair z mojej strony, że jest mi ciężko się z nimi spotykać, a nawet dzwonić, do czasu kiedy w październiku trafiłam z objawami depresji do psychiatry i Pani dr powiedziała mi, że wcale nie muszę się męczyć, że lepiej dla mojej psychiki, abym unikała takich spotkań. Ułatwia mi to przeprowadzka o 300 km dwalata temu. W tym roku cała paczka planuje wyjazd weekendowy pod koniec czerwca w góry. Ja oczywiście już wiem, że nie pojedziemy, ale w ostatniej chwili jakoś się wyłgamy… Nie wyobrażam sobie 12 par, każda 1-3 dzieci w tym 2 ciężarne, a my jako jedyni bez dzieci, które miały pojawić się już 3 lata temu… Czuję się jak terendowata, mam wrażenie, że koleżanki boją się dawać mi dzieci, jakbym miała z zazdrości zrobić im krzywdę. Bolesne jest też to, że od jakiegoś czasu nasi znajomi nie mówią nam nawet o swoich ciążach. Dowiadujemy się pocztą pantoflową. Tak było też w rodzinie mojego męża. Teściowie nie powiedziali nam, że ciocia męża jest trzeci raz w ciąży. Oczywiście w takich chwilach radość z czyjegoś szczęścia miesza się z zazdrością, ale bardziej raniące jest dla mnie ukrywanie tego faktu.

        • Ja nie ukrywam, że miałam podobny problem. Bolało mnie jak cholera jak ktoś pytał kiedy planujemy dziecko. Mniej mnie denerwowało gdy inni rozmawiali o dzieciach, bo po prostu nie włączałam się do rozmowy. Byłam też na jednej takiej imprezie-grillu gdzie wszyscy z dzieciakami i stwierdziłam, że po prostu nie ma sensu się więcej męczyć. Dlatego raczej unikałam spotkań z przewodnim tematem dzieci i pytań o to kiedy nasza kolej. Ja nie lubię rozmawiać o tak intymnych dla mnie sprawach z ludźmi, którzy nie są mi bliscy i którzy jednocześnie nie wiedzą o czym ja mówię. Jedyna osoba z którą rozmawiałam chętnie o moich problemach to moja przyjaciółka – mama 4-letniego chłopca, która jest mi bardzo bliska i starała się naprawdę mnie rozumieć. Z resztą ludzi uważałam że nie ma sensu gadać.

          • W naszym przypadku o naszych problemach wiedzą nasi przyjaciele i rodzice oraz rodzeństwo, mój szef oraz koleżanka z pracy. Chciałabym jednak pożalić się na siostrę mego męża (która wraz z mężem mieszka z nami w jednym domu ponieważ budują dom – jest w ciąży). Bardzo się do niej uprzedziłam gdyż jednedo dnia dowiedziała się że mamy problem z zaciążeniem a ona jak gdyby nigdy nic z uśmiechem na twarzy dnia następnego powiadomiła mnie że ona jest już w ciąży… Od tamtej pory nie ukrywam że bardzo mi ciężko widywać ją w naszej kuchni naszej łazience i wogóle u nas tym bardziej, że często mi dokucza aluzjami typu : nawet nie wiesz jakie to uczucie jak brzuszek rośnie, jak dziecko kopie, oni ponoć się pełnowartościową rodziną a my nie bo nie mamy dziecka, my nie możemy zrobić remontu bo jej to nie pasuje, na nią trzeba dmuchac i chuchać bo jest w ciąży, ogólnie że mnie unika i ze mną nie chce rozmawiać bo z tej zazdrości że ona jest a ja nie mogę być w ciąży to może jej coś się stać i takie tam… tym bardziej płaczę często i tym bardziej ciężko mi że mamy tak straszny problem… z uśmiechem na twarzy mówi jak mnie widzi że malec kopie i jak jej szkoda że nie będzie miało jej dziecko z kim się bawić od jedynego wuja… komentarz? Brak

            • do malej5

              komentarz do siostry twojego meza: jest po prostu glupia. mysle ze powinnas na to zwrocic uwage swojmu mezowi i nie kryc ze cie to boli. ja troszke trzeba napietnowac bo inaczej ty bedziesz bardzo cierpiec. chcialabym ci napisac ze jeszcze sie na niej odkujesz. coz, niestety czasem bezmyslni ludzie maja sporo szczescia w zyciu.

              • a co do tego jak znosze imprezy… dzis mialam dylemat..pojsc na impreze na ktorej bedzie ogloszona ciaza znajomyh czy nie. poszlismy, w odpowiednim momencie pogratulowalam w przestudiowany wczesniej sposob (nie wiem czy nie zbyt glosno)…. ale ulzylo mi. zdaje sobie sprawe z tego, ze jesli sie wyobcujemy i nie bedziemy umieli sobie z tym poradzic, sami na tym stracimy. teraz mam to za sobą. oczywiscie nie bez znazczenia jest tu fakt, ze tą kolezanke w ciązy po prostu lubię, dlatego sie przemoglam….

                • do malej5

                  a czy ta twoja szwagierka nie jest przypadkiem mocno zakompleksiona? bo z tego co mowisz, to ona podnosi swoją wartość faktem, ze jest w ciązy i będzie matką.

                  • Zamieszczone przez Ginginek
                    Bolesne jest też to, że od jakiegoś czasu nasi znajomi nie mówią nam nawet o swoich ciążach. Dowiadujemy się pocztą pantoflową.
                    Oczywiście w takich chwilach radość z czyjegoś szczęścia miesza się z zazdrością, ale bardziej raniące jest dla mnie ukrywanie tego faktu.

                    Przeszłam przez niepłodność, i przeszłam przez ciążę i przeszłam przez niepłodność w mojej najbliższej rodzinie,tam gdzie ja byłam w ciąży, a oni nadal walczyli. Nie da się opisać słowami strachu jaki czuje sie w sercu gdy idzie się o tym powiedzieć tej osobie. Gdy szłam powiedzieć kuzynce, ze oczekuję dziecka/dzieci, szlam jak na skazanie. Dokładnie wiedziałam, co będzie czuła gdy się dowie, jaki cios to będzie dla niej…. i dlatego dowiedziała się na końcu, bo tak strasznie się bałam.
                    Może twoi znajomi, czy rodzina własnie dlatego tobie o tym nie mówią.
                    Są ludzie bardziej i mniej odważni, może tamci mają mniej odwagi i wolą zrzucić to na los. Wybacz im to… zrozum ich sytuację… nie obwiniaj ich.

                    • no wiecie zazwyczaj tak jest że jeśli ktoś wie że mamy problem z płodnościa to próbuje podpytywać o ewntuale ciąże. Moje koleżanki domyślają się że mamy problem ale nie są to aż tak bliskie koleżanki ażeby mówić im całą prawdę. Po co? Nikt mnie nie zrozumie. Tylko na tym forum spotykam się z dziewczynami co mają taki sam problem i wiedzą o czym mówię. Inni choćby nie wiem jak chcieli zrozumieć to nie zrozumieją. Niestety.
                      Moim największym i jedynym przyjacielem jest mój mąż i to z Nim chcę dzieliś własne radości i smutki. Współczucia od reszty nie potrzebuję. Poza tym mam bliska przyjaciółkę na którą zawsze moge liczyc kiedy mam gorsze dni pełne smutku z wiadomych przyczyn. Nie chce tego układu zmieniać. Ostatnio teściowa zaczęła się chyba domyślać że mamy problem ale nic nie mówi, nie pyta. Moja mama i reszta rodziny też się domyśla i również milczą w tej kwestii. Tak jest lepiej niż ogłaszać całemu światu że nie mogę mieć dziecka. Kogo to naprawdę tak obchodzi?

                      • mała 5 mi już raz powiedziałaś siostrze męża o problemie i nie miałaś przed tym oporów więc czemu kiedy ona Ciebie rani nie powiesz jej o tym otwarcie? wytłumacz jej a przynajmniej spróbuj, koniecznie powiedz też mężowi o tym jak się wobec ciebie zachowuje. Ktoś musi utrzeć nosa głupiutkiej kuzynce!
                        a może relacje sie poprawią jeśli będziesz szczera?

                        • Zamieszczone przez mala5_mi
                          i ze mną nie chce rozmawiać bo z tej zazdrości że ona jest a ja nie mogę być w ciąży to może jej coś się stać i takie tam… tym bardziej płaczę często i tym bardziej ciężko mi że mamy tak straszny problem… z uśmiechem na twarzy mówi jak mnie widzi że malec kopie i jak jej szkoda że nie będzie miało jej dziecko z kim się bawić od jedynego wuja… komentarz? Brak

                          No własnie takich ludzi miałam na myśli pisząc o pop….ych.

                          Miałam koleżankę kiedyś, której mąż, gdy ona była w ciąży, powiedział mi, ze w razie problemów on mi może “pomóc” Nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że jego dziecko jeszcze sie nie narodziło, niech poczeka z tą pomocą, bo nie wiadomo “co” sie urodzi. I wyszłam. Wredne to było bardzo, ale troche mu kopara opadła. Na takich pop…ych sa tylko takie sposoby, nie ma innych.
                          Dosrać aż do upadłego.

                          • Właśnie dosrać na całego !!!

                            • Zamieszczone przez Nerina
                              Tak jest lepiej niż ogłaszać całemu światu że nie mogę mieć dziecka. Kogo to naprawdę tak obchodzi?

                              Ano nikogo, tylko że jak się mówi ofen, to nikt nie pyta.
                              A poza tym, nie miałam na myśli mówienie – mam problem. Tylko : Jestem chora, leczę się, jak się wylecze będe mieć dziecko.
                              Ludzi więcej nie interesuje…. a jak jest tajemniczo to lubią plotkować, a tak… nie mają o czym.

                              Poza tym, to jest każdego sprawa, czy mówi, czy nie mówi i jak mówi. Ja podaję tylko swój sposób na święty niczym nie zakłócony spokój.

                              • rany małami współczuję że musisz z nią mieszkać:(
                                ja też w pewnym momencie nie ukrywałam problemu i było mi z tym łatwiej, po prostu wtedy pytania się skończyły, było wsparcie…

                                • Ja podobnie jak Gabi nigdy nie ukrywałam, że mam problem z zajściem w ciążę. Ucinałam w ten sposób wszystkie plotki i głupie pytania.
                                  Na szczęście mam fajne koleżanki i jak się spotykałyśmy to nie narzucały się z tematami o dzieciach. Jedna natrętnie opowiadała o swoim porodzie i córce, to reszta ją uciszała (myślę, że ze względu na moją obecność). Na spotkania tzw. “z dziećmi” nie chodziłam, chociaż mnie zapraszały. Najtrudniej było na co dzień spotykać koleżanki w ciąży. Zwyczajnie im zazdrościłam i nic na to nie mogłam poradzić. Tylko raz odwiedziłam koleżankę i jej nowo narodzone dziecko, drugi raz nie znalazłam w sobie tyle siły.

                                  • Zamieszczone przez mala5_mi
                                    … z uśmiechem na twarzy mówi jak mnie widzi że malec kopie i jak jej szkoda że nie będzie miało jej dziecko z kim się bawić od jedynego wuja… komentarz? Brak

                                    Żona brata mojego męża to ten sam typ. Powiedziałam jej, że nie mogę zajść w ciążę, a ona mimo to cały czas pytała, kiedy wreszcie się postaramy i jej córka będzie miała kuzyna/kę. Wiem, że za moimi plecami plotkowała na ten temat z teściową. A wiecie jak jest teraz? Jak zaszłam w ciążę, to zaczęła swojej córce mówić, że rośnie jej konkurencja (do tej pory była jedyną wnuczką). Do dzisiaj traktuje Malwi jak powietrze, nigdy nie wzięła jej na ręce, nawet nie próbuje swojej córki zachęcić do zabawy z Malwiną (mała jest nieśmiała). Jest tak zazdrosna o Malwiśkę, że wykrzyczała teściom, że już nie kochają jej córeczki, bo mają nową wnuczkę 😮
                                    Ja olewam ją totalnie, nie ma lekarstwa na taką głupotę:D Na szczęście rzadko się widujemy.

                                    • Zamieszczone przez ollaa
                                      a czy ta twoja szwagierka nie jest przypadkiem mocno zakompleksiona? bo z tego co mowisz, to ona podnosi swoją wartość faktem, ze jest w ciązy i będzie matką.

                                      Nie pracuje, nigdy nie pracowała, mój M wie o wszystkim i on prosi mnie o to abym udawała że jej nie ma… ale tak się nie da… Myślę że przez jej obecność i nazwijmy rzeczy po imieniu jej podłość jest mi jeszcze ciężej… Mamy jeszcze kilku znajomych z dzieciaczkami i zupełnie inaczej nas traktują tzn tematem przewodnim jest zazwyczaj dom remont praca i nasze leczenie – ich dzieci tylko przy okazji… Mi dzieci nie przeszkadzaja absolutnie ani ciężarne tylko nie podłe ciężarne…

                                      • Zamieszczone przez mala5_mi
                                        dokucza aluzjami typu : nawet nie wiesz jakie to uczucie jak brzuszek rośnie, jak dziecko kopie, oni ponoć się pełnowartościową rodziną a my nie bo nie mamy dziecka,

                                        Prawdę powiedziawszy ja myślę, że ona cholernie Ci zadrości. Czego? Nie wiem, ale prawdopodobnie JEDYNĄ “przewagą” w tej chwili jest jej ciąża. Ja bym jej powiedziała coś i pewnie nie byłaby to miła rozmowa… Ale chciałabym zobaczyć jej minę jak zajdziesz w ciążę (co na pewno następi). Takie zachowanie to miecz obosieczny, bo takie osoby nie wiedzą, że te problemy się leczy. A ja wierzę, że oliwa sprawiedliwa i za zło, które Ci wyrządza w jakiś sposób odpokutuje, hehehe…
                                        A, no i z mężem porozmawiaj. Z tego co pamiętam to jest super gość. Może on powie swojej siostrze, że nie życzy sobie, by raniła jego żonę w taki sposób.
                                        W każdym razie jak słucham takich historii to mi krew się burzy…

                                        • Zamieszczone przez Gablysia
                                          No własnie takich ludzi miałam na myśli pisząc o pop….ych.

                                          Miałam koleżankę kiedyś, której mąż, gdy ona była w ciąży, powiedział mi, ze w razie problemów on mi może “pomóc” Nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że jego dziecko jeszcze sie nie narodziło, niech poczeka z tą pomocą, bo nie wiadomo “co” sie urodzi. I wyszłam. Wredne to było bardzo, ale troche mu kopara opadła. Na takich pop…ych sa tylko takie sposoby, nie ma innych.
                                          Dosrać aż do upadłego.

                                          Nie rozmawiamy wogóle o niczym, mijamy się bez słowa, czasem tylko do mnie dociera całkiem przypadkiem jak to jest wszystkim nas żal, jacy to my pewnie załamani i dlatego tacy dziwni z dala od reszty… Dlatego z M utrzymujemy kontakty tylko z tymi przyjaciółmi i rodziną która nie użala się nad nami, ale jednocześnie ma to na uwadze że o ewentualnej wpadce mówić należy przy nas jak o szczęściu a nie tragedii… Wspólnie z moim kochanym M chodzimy do kina, na basen, na spacery, do kawiarni, cukierni i wogóle wspólnie szykujemy posiłki sprzątamy nawet razem pierzemy, mamy psiaka dość sporego któremu też razem poświęcamy czas i co najważniejsze nie tłumaczymy się i nie zwirzamy już w domu z naszych wyjazdów wizyt badań i efektów a raczej ich brak… Weim, że mogę na kilka osób liczyć a wolę na Męża który jest non stop obok i migiem rozumie moje samopoczucie w tych @ dniach… A teraz jestem 18 dpo IUI i @ nadal nie ma mimo bety ujemnej…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: rozmowy o dzieciach

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general