….podobno trzbeba go siegnac, żeby móc sie odbic….
Ja chyba siegnełam dna psychicznego….dół depresja i cała reszta.
Myslałam ze w dniu w którym uzyskam rozwód rozpoczne zycie na nowo, lżejsza o poczucie bycia w chorym zwazku….
Ale nie, zycie zaskoczyło mnie kolejny raz.
Były nie daje za wygrana, osacza mnie coraz to bardziej. Wydzwania, wyrzuca mi ze jestem samolubna, egoistka, ze zniszczyłam zycie Oli, bo zdecydowałam sie na odejscie, że RODZINA jest najwazniejsza. Ingeruje w moje zycie na kazdym nawet najmniejszym kroku. Doszło do tego, ze obserwuje moje dziecko jak wariatka szukajac oznak patologicznego zachowania. Nie znajduje ich, wydaje mi sie, ż z Ola wszystko w najlepszym porzadku, były twierdzi że mnie egoizm tak zaslepił.
Myslałam ze dam rade z remontem z samodzielnym zyciem. Myliłam się, kredyty mnie zjadaja. Musze sprzedać moje ukochane autko, bo firmy windykacyjne sie o mnie bija.
Uciekłam w prace, szkoła zawsze była moim drugim domem. Żyje moimi uczniami ich problemami i sukcesami. To był jedyny obszar mojego zycia, który miał byc niezachwiany i pewny. Okazało sie jednak że i tu sie myliłam. Dowiedziałm się ze lece od wrzesnia. Pierwszy raz otwieraja dwie pierwsze klasy zamiast trzech no i najmłodszy stazem nauczyciel idzie sie bujać. Złozyłam 36 podań i NIC. Perspektywa braku pracy mnie przeraza. Banki mnie żezra.
Nawet z ta cholerna zielona szkoła mi sie nie udało.
Dziewczyny nic mi w zyciu nie wychodzi… Nic…
Mam ochote zniknąc….
Przepraszam za smuty, siedze od wczoraj sama ze swoimi myslami bo Olek u Najwspanialszego Ojca Pod Słoncem i pograżam sie coraz to bardziej….
55 odpowiedzi na pytanie: Sięgnełam dna….
Ania….przytulam mocno
Nie trać wiary czasami karta w życiu odwraca się bardzo szybko i niespodziwanie i tego Ci życzę
Wierze, że jest mega trudno….osiągnęłas bardzo dużo..trzymaj się
Poszukaj możliwości, na pewno jest jakiej wyjscie z sytuacji…zawsze jest
Trzymam kciuki i wierzę, że będzie dobrze
anka, nie bede ci pisac, zeys sie wziela w garsc, bo w sumie szalu nie ma, jak ci banki siedza na gardle a wszystko dookola wskazuje na to, ze jestes nieudolnym czlowiekiem
powiem ci tylko, ze nawet jesli czasami tak to wyglada, wcale nie znaczy, ze tak wlasnie jest
przeciez wiesz, ze zrobilas to, co w twoich oc zach bylo najlepsze dla ciebie i dla oli i trzymaj sie swojej decyzji
bylam niejednokrotnie w kryzysowej sytuaji, w porownaniu do twojej o niebo lepszej, bo minus dziecko, ale – uwierz mi – zawsze udalo mi sie jakos otrzepac i podreptac dalej
otrzepiesz sie, kochana, strasznie w to wierze, jestes dla mnie wielkim wzorcem uporu i dazenia do celu i chociaz cie nie znam, widze jak trwasz w swoim postanowieniu i jakos wydaje mi sie, ze dasz sobie rade
wygadaj sie, anka, to pomaga
jak nie tutaj, to komus zaufanemu
i gdyby bylo cokolwiek, co moglabym dla ciebie zrobic, daj znac
Nie mam sie komu wygadać, prócz was….popaliłam mosty…. może niepotrzebnie…..dlatego truje na forum….
Może łatwo mi się to napisze, bo nie jestem w Twojej sytuacji ale… czy nie pomyślałaś o przeprowadzeniu się gdzieś daleko od byłego? Szkoła Cie nie chce tylko tam, pewnie gdzies w Polsce czekają na Ciebie 🙂
Teraz mi zaświtało coś o domu… 🙁 wiec chyba nie będzie to dobre rozwiązanie.
Trzymam kciuki.
Ja o tym samym pomyślałam.
Wyjechać z miasta złych wspomnien w cholere
no to truj na calego!
ile wlezie!
glupie truizmy mi o do glowy przychodza, jakies takie tam co nas nie zabije, to nas wzmocni
ale tak naprawde mysle, ze jak sie zna swoja wartosc, to jakos tak latwiej
a ty chyba znasz, nie?
trzymam
i nie zastanawiaj sie duzo przed pisaniem
pisz pisz pisz
Dokładnie, włozyłam całe oszczędności i mase kredytowej kasy w remont domku w którym mieszkam. Jestem na ego c….la skazana na zawsze
kantalupo kochana…. Na dzien dzisiejszy moja wartosc w moich oczach jest równa zeru…..
PISZE….co mi innego zostało…
anek… Nie będę doradzać bo nie wiem sama co…
trzymam mocno kciuki za pracę!
to chyba teraz najważniejsze, co?
olewaj teksty byłego, olewaj na tyle na ile tylko możesz….żadnej krzywdy dziecku nie zrobiłas, pamiętaj o tym.
Ściskam mocno
ba…
tylko ile w tym rzeczywistej oceny, a ile wplywu sytuacji?
ja sobie doskonale zdaje sprawe z tego, ze jak ci wszystko dookola mowi, ze jestes do d… to jakos trudno uwierzyc, ze tak nie jest
ale nie jestes przeciez do d…
moglas przeciez dalej tkwic w nieszczesliwym ukladzie z jakicstam przyczyn
ale wbrew wszystkiemu z tego wyszlas, prawda?
anka, trzymam kciuki zacisniete, komu jak komu, ale tobie MUSI SIE UDAC!
Ania, kopne Cię zaraz w dupę!!
jak to nic Ci nie wyszło!!
OLA CI WYSZŁA!! JEST ŚLICZNĄ, MĄDRĄ, ZDROWĄ! DZIEWCZYNKĄ!! – zmien podpis – bo jest uroczą 6latką:)
zrobiłaś coś na co wiele kobiet nie ma odwagi – odeszłaś z chorego związku…
nie jesteś egoistką! wiesz, że bycie z mężem i atmosfera miedzy Wami wcale nie
byłaby lepsza dla Oli, jej rozwoju…
pracę w końcu znajdziesz… mam taką nadzieje…
co do męża, to dla swojego dobra – ogranicz z nim kontakty do minimum absolutnego!
bruni pozwol sie podpisac…
anek – zobaczysz TO MINIE, jestes dzielna baba -juz Ci to kiedys pisalam.
moze poszukaj pracy w innej branzy? dobrze by bylo gdzies sie zaczepic, jak nie w szkolnictwie to moze gdzies indziej.
Przytulam i mocno trzymam za Ciebie kciuki!!!
To tylko chwilowe niepowodzenia! Zobacz, jak wiele udalo Cie sie postawic na nogi, naprawde mozesz byc z siebie dumna!! Pociesz sie, ze nic sie nie dzieje bez przyczyny i ma ukryty w sobie jakis sens!! Szukaj pozytywnych mysli, bo z negatywnymi mozna zwariowac!! Glowa do gory, bedzie dobrze!! Musisz jeszcze troche sily wlozyc w to, by sie poukladalo, ale napewno dasz rade!!!
Rozwód wymaga nie lada odwagi i odbiera energię. Może dlatego wpadłaś w taki wir niepowodzeń. Powoli krok po kroku zaczniesz z tego wychodzić.
A co rozwodu to ja uważam, że szczęśliwa mama (czytaj mama bez niefajnego taty) to szczęśliwe dziecko a do tego dziecko, któremu łatwiej będzie zbudować zdrowy związek w przyszłości. Zrobiłaś bardzo dobrze!! Dla dobra dziecka.. i swojego… bo o sobie nie można zapominać.
Ja jestem “dzieckiem”, którego rodzice się rozstali jak miałam 25 lat… o 20 za późno…. wiem co mówię! 😉
Zwał jak zwał, ale egoizm jest podstawą przetrwania na tym świecie… i akurat możesz być dumna ze swojego egoizmu, bo całkiem racjonalnie działasz pod jego wpływem!!;)
Co do pracy to poszukaj czegoś poza branżą… lepiej płatnego może. Nie pisz CV tylko uderzaj z CV w ręce bezpośrednio do firm. Praca na rynku jest!!
A co do męża to za wszelką cenę postaraj się podchodzić do jego działań na luzie… niech sobie gada… niech te słowa Cię nie dotykają… Niech nie mają dla Ciebie znaczenia… nauczysz się je olewać będziesz lekka jak piórko a nie z workiem kamieni na sercu.
Trudny to okres dla Ciebie na pewno, ale tak jak dziewczyny piszą to mija!!
podpisuje się pod Paszulą.
Kurcze- jakoś to znam….jedno jest pewne-nie wolno się poddać. Zacisnąć zęby i przetrwać. NIC nigdy nie trwa wiecznie-UWIERZ!!!!!! A więc i ten impas.
Znam ten stan beznadzieji kiedy wydaje się, że nie ma już żadnego ruchu. Zycie zaskakuje…czasem trzeba podjąć trudne decyzje.
Na chłodno przeanalizować co dalej w sytuacji kiedy faktycznie nie znajdzie się praca w mieście. ZAWSZE jest wyjście-czasem na chwilę niezbyt wygodne-ale jest.
TY też je znajdziesz!
Były…za wszelką cenę unikaj z nim kontaktu! Ogranicz do min. NIE daj sobie wmówić, że jesteś złą matką! Ola Ci kiedyś podziękuje za tą decyzję. Sto razy lepszy rozwód niż dorastanie w chorym związku rodziców.
Trzymam kciuki, mocno, mooocno!!!!!!
ps. paszula-mogę się podpisać! ja też nam wspaniałych, szczęśliwych ludzi których rodzice się rozwiedli nie za późno ( jak to miało i u mnie miejsce, hehe) i bardzo dziękują za to swoim matkom!
Ja nie znam Twoich problemów za czasów “małzeństwa”a le jeśli podjęłas decyzję o rozwodzie to nie mogło być dobrze. Czytając jak Twoj były cię traktuje, wyzywa to świadczy tylko o tym jakim fatalnym jest człowiekiem. Nie mów że nic Ci nie wyszło, masz córeczkę, największy skarb- napęd -siła-motywacja do tego żeby podnieść wkońcu głowe, ruszyć, robić coś by było lepiej. NIe chcesz by córcia widziała Cię zapłakaną, zmartwioną? A tymbardziej były mąż…przecież ona ma z tego satysfakcję, penwie myśli że bez niego nie dasz sobie rady…
Gówno prawda….widzę jak dziewczyny Cię wspierają,..”kto jak kto.. Ale ty nie dasz osbie rady” – tak nie mówi się o osobie słabej!
Kochana… Napewno jest to ciężkie ale musisz w siebie teraz uwierzyć, zakończyłaś związek, zaczynasz nowe życie…Dobre życie…
Weż córe na spacer, do teczki kilka CV, a nóż napotkasz ogłoszenie że kogoś przyjmą do pracy, może nie takiej jaką kochasz lubisz, ale chwilowo każda jest wspaniała! Na sklepach co rusz jakieś kasjerki chcą, zawsze to wypłata, poznasz innych ludzi, na chwile oderwiesz się od życia codziennego a w tym czasie niek Ci nie zabroni dalej się rozglądać za taką pracą która chcesz wykonywać. Jak musisz to sprzedaj auto, zawsze uregulujesz dług. Nie wiem jaką masz sytuację w rodzinie, ale może brat/siostra, rodzice Ci chwilowo pożyczą auta jak byś potrzebowała. Pokaż córce że jesteś szczęsliwa przy niej, bo ona napewno też jakoś przeżyła te rozstanie i niech uwierzy że to była dobra decyzja:) ze ma dzielną i rozsądna mamę!
Powodzenia, trzymam kciuki całym sercem!
Przyszło mi teraz do głowy, żebyś olewała ale nie wkurzała się na byłego w jego towarzystwie, to jeszcze bardziej łechce jego ego i dodaje mu siły.
Gdy mój coś przeskrobie to największą “karą” jest moje “ok ok” i chłop głupieje, bo czekał na nieziemską awanturę i jest mu wtedy faktycznie źle.
Mi się wydaje, że Twój były wie, że jak będzie ci wmawiał, że sobie rady nie dajesz to w to w końcu uwierzysz. Nie możesz mu nigdy w żaden sposób okazać, że ci jest ciężko… Pracę napewno znajdziesz. W Bielsku nie wygląda to najgorzej.
Jak masz ochotę możemy się spotkać i porozmawiać.
Napisz tylko kiedy i gdzie.
Znasz odpowiedź na pytanie: Sięgnełam dna….