Sił mi już brak …

Wiem wiem, pewnie to nie miejsce na takie zwierzenia, ale wyć mi się chce!!! I chyba muszę się troszkę komuś pożalić (bo przecież nie mogę ciągle mamie głowy zawracać moimi telefonami).

W. odezwał się znowu wrzód!!! A wiecie co oznacza chory chłop w domu. Ale to jeszcze nic, najgorsze, że ciągle lata do kibelka i co wizyta to innym wyjściem :(. Tak mi go szkoda, bo się biedaczek męczy :(.

Kolejna katastrofa – mój kochany kotek… 🙁 ma PADACZKĘ :eek:. A ja siedzę i wyję. Średnio co godzinę ma atak. Jest na psychotropach, ale nie ma na razie poprawy. Ciągle wydzwaniam do weterynarza…

Niech to już się skończy!!! Sił mi już brak…

74 odpowiedzi na pytanie: Sił mi już brak …

  1. Tak mi przykro Nadii z powodu Męża choroby!!! No i kotka oczywiście.. Mój psiaczek też ledwo żyje, już wzywaliśmy weterynarza, ma nosówkę więc kiepsko to widzę… Narazie dostaje leki: sterydy, przeciwbólowe, jakieś witaminy 🙂 Niestety jeśli mu nie przejdzie to będziemy musieli Go uśpić (chyba że wcześniej sam od nas odejdzie)…

    • Przykro mi Mała Mi :(. Mam nadzieję, że piesek wydobrzeje. Znam przypadki, że psiaki przeżywały nosówki, także będzie dobrze :).

      Kurcze a ja tak siedzę i myślę, dlaczego moje koty tak często chorują :(. Ta z padaczką ma także nawykowe wypadanie rzepek w kolanach :(, a druga jest alergiczką :(. Dbamy o nie bardzo, chuchamy, dmuchamy…

      Ale ta padaczka to mnie już dobiła :(. Miałam nadzieję, że może nie… niestety… to już pewne, że to padaczka :(.

      • Nadii,strasznie mi przykro z powodu męża 🙁
        Wiem też co znaczy strach o kota -moja kotka ostatnio wybiła sobie przedniego zęba (niemota nie potrafiła wskoczyć na szafkę).

        • Zamieszczone przez nadii
          Wiem wiem, pewnie to nie miejsce na takie zwierzenia, ale wyć mi się chce!!! I chyba muszę się troszkę komuś pożalić (bo przecież nie mogę ciągle mamie głowy zawracać moimi telefonami).

          W. odezwał się znowu wrzód!!! A wiecie co oznacza chory chłop w domu. Ale to jeszcze nic, najgorsze, że ciągle lata do kibelka i co wizyta to innym wyjściem :(. Tak mi go szkoda, bo się biedaczek męczy :(.

          Kolejna katastrofa – mój kochany kotek… 🙁 ma PADACZKĘ :eek:. A ja siedzę i wyję. Średnio co godzinę ma atak. Jest na psychotropach, ale nie ma na razie poprawy. Ciągle wydzwaniam do weterynarza…

          Niech to już się skończy!!! Sił mi już brak…

          Kochana, a od czego tu jestesmy/??
          Przykro mi bardzo:(
          kurcze, zawsze musi byc cos…mam nadzieje, ze ta zla passa niedlugo minie:(
          jakby co to pisz na gg:)ja cie chetnie zawsze “poczytam”
          buziole kochana!

          • nadii bardzo bym Ci chciała jakoś pomóc… ale na medycynie się niestety nie znam i nie wiem co by mogło jakoś pomóc… eh 🙁

            Jest mi smutno z powodu męża i kociaczka… Ale wierzę w to,że jakoś szybko Wam, te dzionki zlecą i z dnia na dzień będzie coraz lepiej…

            A kotuś musi walczyć… Może wezwij jakiegoś weterynarza do domu… Niech coś innego wymyśli skoro po tym poprawy ni ma… 🙁

            Trzymaj się cieplusio…

            • Trzymam z całych sił kciuki, żeby jak najszybciej nastały lepsze i przede wszystkim zdrowsze dni dla Twojego Męża i kotka również!!!
              trzymaj się!!!

              • nadii napisz nam jak tam z kotkiem? Pomagają cuś te psychotropy? 🙁

                • Próbujemy drugiego leku, bo pierwszy nie przynosił oczekiwanej poprawy i kicia miała już ataki co 13 minut :eek:. A ja ciągle wyję.

                  Wczoraj do tego miałam obronę i nie mogłam się na niczym skupić. Ale jakoś poszło do przodu. Nawet nie umiem się cieszyć z tego, że już mam to za sobą :(. Jest mi zupełnie wszystko jedno z powodu zakończenia podyplomówki.

                  Najgorsze, że są podejrzenia, że kotek ma nowotwór mózgu :(. Ostatni okres w moim życiu to jakiś koszmar. Prawie nie śpimy, bo ciągłe ataki ma. Nie spuszczamy z niej wzroku i ciągle patrzymy na zegarek, ile czasu nie miała już napadu. A ona wygląda jak bieda z nędzą. Zresztą ja też już teraz tak wyglądam :(.

                  Dziękuję Wam kochane za ciepłe słowa. Trzymajcie kciuki żeby lek zadziałał. Bo jak nie – to… nawet nie mogę o tym myśleć.

                  • Kurcze nadii… miałam nadzieję,że jest już troszku lepiej… 🙁 eh
                    Musimy głęboko w to wierzyć,że ten 2 lek -pomoże !!! Musi pomóc – i innej opcji nie ma !!! Ucałuj i uściskaj kiciusię biedną… (wyobraźam sobie co przeżywanie 🙁 ) Buuuuu…

                    Gratuluję obrony… i na Twoim miejscu też by nie miało to dla mnie znaczenia 🙁 Teraz kicia jest najważniejsza… I wypluj te słowa z tym rakiem mózgu (tfu tfu tfu)…

                    • Zamieszczone przez nadii
                      Próbujemy drugiego leku, bo pierwszy nie przynosił oczekiwanej poprawy i kicia miała już ataki co 13 minut :eek:. A ja ciągle wyję.

                      Wczoraj do tego miałam obronę i nie mogłam się na niczym skupić. Ale jakoś poszło do przodu. Nawet nie umiem się cieszyć z tego, że już mam to za sobą :(. Jest mi zupełnie wszystko jedno z powodu zakończenia podyplomówki.

                      Najgorsze, że są podejrzenia, że kotek ma nowotwór mózgu :(. Ostatni okres w moim życiu to jakiś koszmar. Prawie nie śpimy, bo ciągłe ataki ma. Nie spuszczamy z niej wzroku i ciągle patrzymy na zegarek, ile czasu nie miała już napadu. A ona wygląda jak bieda z nędzą. Zresztą ja też już teraz tak wyglądam :(.

                      Dziękuję Wam kochane za ciepłe słowa. Trzymajcie kciuki żeby lek zadziałał. Bo jak nie – to… nawet nie mogę o tym myśleć.

                      Boze Nadii, mam nadizeje, ze ten drugi lek pomoze…tak mi przykro:(

                      Tak bardzo mi przykro:(

                      Ps.gratuluje obrony…

                      • nadii bardzo i to bardzo Cię rozumiem i wcale nie zazdroszczę.
                        To bardzo bolesne. Jednak postaraj się patrzeć na to inaczej.
                        Jak to dobrze, że ta kicia trafiła właśnie na Was. Ma kochającą panią i pana. Nie każdemu zwierzaczkowi sie to przytrafia. Ja na tej zasadzie mam trzy koty i psa. Z jednej strony rozumiem Cię dlatego doskonale a z drugiej szukam sił i racjonalizacji mojej i ich przyszłości kiedy zaczną odchodzić. Boję się tego bardzo.
                        Dziwi mnie leczenie padaczki psychotropami. To choroba neurologiczna i na to są odrębne leki. Spróbuj u jakiegoś innego weterynarza. Zróbcie USG i rentgena aby wykluczyć kwestię raka.
                        Aby troszkę CIę pocieszyć to powiem CI, że obrona (gratulacje :)) i choroba kotka na tyle zaprzątna Ci uwagę, że jest szansa, że na innym polu Ci się poszczęści! I za to bardzo trzymam kciuki. Nie zapomnij tylko o seksie.
                        Nie daleko trzeba patrzeć… pamiętasz co Madzi się przytrafiło przed ostatnimi II krechami?!
                        Bądź dobrej myśli i walcz o kicię!!

                        • Nadii – współczuję Ci bardzo, rany i kotek i mąż:(…
                          Ale gratuluje obrony, i tak jak pisze Paszula – skupiasz się teraz na innych rzeczach (ważniejszych) i tylko jak nie zapomnisz o przytulankach to dzidzia jak nic Wam wyjdzie w tym cyklu, tego Ci życzę!! 😉

                          • Ja również życzę powrotu do zdrówka mężykowi jak i kociaczkowi! A przytulanko musi być – kciuki zaciskam!!!

                            • Jakie przytulanko :eek:. Ja sił nie mam żeby cokolwiek zjeść, a psychicznie zryta jestem już na maksa. Dodatkowo druga kicia mi się porzygała :(.

                              Dostaje leki na padaczkę (z rodziny psychotropów). A padaczkę może wywołać nawet pasożyt, więc nie zawsze jest to sprawa neurologiczna. U naszej wykluczona jest cukrzyca, pasożyty, więc prawdopodobnie to jakiś ucisk na mózg. Tylko nadzieja, że nie nowotwór, tylko może jakaś żyła rozszerzyła się, np. pod wpływem upałów i lada chwila wchłonie się. Kurczowo trzymam się tej myśli, choć jak patrzę na Zinię, to bywa że tracę nadzieję :(.

                              • Zamieszczone przez nadii
                                Jakie przytulanko :eek:. Ja sił nie mam żeby cokolwiek zjeść, a psychicznie zryta jestem już na maksa. Dodatkowo druga kicia mi się porzygała :(.

                                Dostaje leki na padaczkę (z rodziny psychotropów). A padaczkę może wywołać nawet pasożyt, więc nie zawsze jest to sprawa neurologiczna. U naszej wykluczona jest cukrzyca, pasożyty, więc prawdopodobnie to jakiś ucisk na mózg. Tylko nadzieja, że nie nowotwór, tylko może jakaś żyła rozszerzyła się, np. pod wpływem upałów i lada chwila wchłonie się. Kurczowo trzymam się tej myśli, choć jak patrzę na Zinię, to bywa że tracę nadzieję :(.

                                Nadii tylko spokój może CIę uratować.
                                Moje koty regularnie sobie rzygają. A to kłaki a to trawę, którą wcinają na balkonie.
                                Może spróbować rzyganie wyregulować karmą.
                                W jakim wieku są Twoje kicie? Moje 8, 6 i 4 i w związku z tym, że najstarsza ma problemy z kryształkami w moczu to wszystkie są na karmie urinary i jest spokój… poza tym, że najmłdszy jest małym kotkiem i waży 7 kg… nie mam pomysłu jak go odchudzić i boję się, że może mu to wpłynąć na zdrowie.
                                Przerabiałam leczenie wszystkich na raz. RObilam zastrzyki sama… koszmar, ale się udawało.
                                Z nowotworami u zwierzaków można wygrać. Nasza znajoma ma berneńczyka, który właśnie jest po chemii i wszystko się ładnie wchłonęło.
                                Nie trać nadziei!!

                                • Zamieszczone przez paszula
                                  Nadii tylko spokój może CIę uratować.
                                  Moje koty regularnie sobie rzygają. A to kłaki a to trawę, którą wcinają na balkonie.
                                  Może spróbować rzyganie wyregulować karmą.
                                  W jakim wieku są Twoje kicie? Moje 8, 6 i 4 i w związku z tym, że najstarsza ma problemy z kryształkami w moczu to wszystkie są na karmie urinary i jest spokój… poza tym, że najmłdszy jest małym kotkiem i waży 7 kg… nie mam pomysłu jak go odchudzić i boję się, że może mu to wpłynąć na zdrowie.
                                  Przerabiałam leczenie wszystkich na raz. RObilam zastrzyki sama… koszmar, ale się udawało.
                                  Z nowotworami u zwierzaków można wygrać. Nasza znajoma ma berneńczyka, który właśnie jest po chemii i wszystko się ładnie wchłonęło.
                                  Nie trać nadziei!!

                                  Moje mają 3 i 2 lata. Trzylatka porzygała sie, ale tym się nie martwię, bo zdarza się nawet najzdrowszym.
                                  Dwulatka jest schroniskowa. Prawdopodobnie genetycznie spaczona.

                                  • Zamieszczone przez nadii
                                    Dwulatka jest schroniskowa. Prawdopodobnie genetycznie spaczona.

                                    Istnieje duże prawdopodobieństwo. Jednak będąc w schronisku dalej nie otrzymałaby tyle miłości i pomocy co u Was. Wbrew pozorom jest szczęściarą i jest Wam na pewno bardzo wdzięczna. Trzymam bardzo mocno kciuki!!
                                    To młode koteczki i wszystko można zrobić. U 2-3 latków łatwiej walczyć z chorobami niż u maluchów i seniorów.
                                    Gdybyś chciała czegoś więcej się dowiedzieć możesz wejść na forum miau
                                    Tam są tęgie głowy w sprawie kotów i mogą coś doradzić.

                                    • Zamieszczone przez nadii
                                      Wiem wiem, pewnie to nie miejsce na takie zwierzenia, ale wyć mi się chce!!! I chyba muszę się troszkę komuś pożalić (bo przecież nie mogę ciągle mamie głowy zawracać moimi telefonami).

                                      W. odezwał się znowu wrzód!!! A wiecie co oznacza chory chłop w domu. Ale to jeszcze nic, najgorsze, że ciągle lata do kibelka i co wizyta to innym wyjściem :(. Tak mi go szkoda, bo się biedaczek męczy :(.

                                      Kolejna katastrofa – mój kochany kotek… 🙁 ma PADACZKĘ :eek:. A ja siedzę i wyję. Średnio co godzinę ma atak. Jest na psychotropach, ale nie ma na razie poprawy. Ciągle wydzwaniam do weterynarza…

                                      Niech to już się skończy!!! Sił mi już brak…

                                      kurcze nadi, faktycznie nagromadzilo ci sie…
                                      zdrowia dla meza..
                                      i wiesz, moj pies ma padaczke, wiem co to znaczy
                                      do tego on wazy jakies 20 kilo, wiec akcja jest nieziemska podczas ataku…

                                      trzymaj sie,
                                      duzo sily!

                                      • Zamieszczone przez nadii
                                        Jakie przytulanko :eek:. Ja sił nie mam żeby cokolwiek zjeść, a psychicznie zryta jestem już na maksa. Dodatkowo druga kicia mi się porzygała :(.

                                        Dostaje leki na padaczkę (z rodziny psychotropów). A padaczkę może wywołać nawet pasożyt, więc nie zawsze jest to sprawa neurologiczna. U naszej wykluczona jest cukrzyca, pasożyty, więc prawdopodobnie to jakiś ucisk na mózg. Tylko nadzieja, że nie nowotwór, tylko może jakaś żyła rozszerzyła się, np. pod wpływem upałów i lada chwila wchłonie się. Kurczowo trzymam się tej myśli, choć jak patrzę na Zinię, to bywa że tracę nadzieję :(.

                                        padaczka moze tez byc od niedoboru jakis substancji w organizmie
                                        wapna naprzyklad
                                        moj podobno wlasnie taka ma
                                        tez jest schroniskowy

                                        • Zamieszczone przez nadii
                                          Próbujemy drugiego leku, bo pierwszy nie przynosił oczekiwanej poprawy i kicia miała już ataki co 13 minut :eek:. A ja ciągle wyję.

                                          Wczoraj do tego miałam obronę i nie mogłam się na niczym skupić. Ale jakoś poszło do przodu. Nawet nie umiem się cieszyć z tego, że już mam to za sobą :(. Jest mi zupełnie wszystko jedno z powodu zakończenia podyplomówki.

                                          Najgorsze, że są podejrzenia, że kotek ma nowotwór mózgu :(. Ostatni okres w moim życiu to jakiś koszmar. Prawie nie śpimy, bo ciągłe ataki ma. Nie spuszczamy z niej wzroku i ciągle patrzymy na zegarek, ile czasu nie miała już napadu. A ona wygląda jak bieda z nędzą. Zresztą ja też już teraz tak wyglądam :(.

                                          Dziękuję Wam kochane za ciepłe słowa. Trzymajcie kciuki żeby lek zadziałał. Bo jak nie – to… nawet nie mogę o tym myśleć.

                                          :(:(:(
                                          trzymam oczywiscie kciuki

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Sił mi już brak …

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general