Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

Musiałam to w końcu powiedzieć – przepraszam że tu, no ale gdzie indziej? 😉
PROSZĘ NIE CZYTAĆ JEŚLI KTOŚ NIE MA OCHOTY 🙂

Nie wiem od czego zacząć.
Może od tego ze wiem, że za chwilę zobaczę garść wypowiedzi w stylu “nie mogę już wytrzymać w domu, siedzenie z dzieckiem mnie dobija, marzę o powrocie do pracy, nie wiem dlaczego narzekasz – ja Ci zazdroszczę…”:
Wiem, wiem, wiem…
Tylko że ja nie wiem co to znaczy “nudzić się z dzieckiem w domu” – i dlatego nigdy nie zrozumiem Was które mają tego powyżej uszu. I pewnie Wy nie zrozumiecie mnie – która marzę o siedzeniu w domu.
Codziennie, z dnia na dzień mocniej.
Myślałam, że zostawienie 2 tygodniowego dziecka i powrót do pracy będzie trudny. Nie było AŻ tak źle. Dało się przeżyć. Myślę że takiemu malutkiemu dziecku tak naprawdę nie zależy żeby zajmowała się nim akurat mama – ważne żeby jeść dali i pieluchę zmienili… a że mamy parę godzinek nie ma to co tam – nieważne – tata jest.
I tak odchorowałam depresją.
Myślałam, że skoro tak łatwo poszło to już problemów nie będzie.
Myliłam się bardzo.
Z dnia na dzień jest mi trudniej. Właśnie teraz – kiedy moje dziecko za chwilę skończy 11 miesięcy – właśnie teraz mnie bardzo potrzebuje, a ja potrzebuję jej!
Nikt tego nie widzi ale ryczę codziennie kiedy wychodzę z domu, co tam wychodzę – uciekam – bo dziecko biegnie za mną na czterech łapkach krzycząc rozpaczliwie, kiedy wracam przyklejamy się do siebie. Ania nadrabia utracony czas w nocy – potrafi bite 4 godzinny ssać moje piersi – tak jak było to dziś – i żadne smoczki czy inne zastępstwa nic nie pomagają. No więc leżę bez zmiany pozycji – rano jestem połamana i nieprzytomna. Wszystko co w domu robię w biegu – bo do pracy muszę zdążyć. Cierpi więc dom – bo nie ma szans żeby zrobione było wszystko i jak należy.
W pracy nie potrafię się skupić. Od miesięcy nie przeczytałam ani jednego czasopisma fachowego. Nie byłam na żadnym sympozjum, szkoleniu. Nie interesują mnie nowości. Nie dokształcam się. TAK BYĆ NIE może – w moim zawodzie – WIEM że jest to nieuczciwe wobec moich klientów. Mam wyrzuty sumienia. Pracę “odbębniam” – nie tak jak kiedyś – kiedy potrafiłam się zaangażować. To wbrew mnie. Wiem że powinnam przestać wykonywać tą pracę jeśli mam ją wykonywać w ten sposób. Moje ambicje całkowicie zmieniły punkt zaczepienia. I wcale się tego nie wstydzę.
Dodatkowo wykańcza mnie psychicznie prowadzenie własnej firmy. Mam nerwicę. Mam długi. Mam dosyć.
Marzę o tym żeby być matką – TYLKO MATKĄ. Myślę o kolejnym dziecku. Wiem że drugi raz do takiej sytuacji nie mogę dopuścić żeby wrócić tak wcześnie do pracy. Moja psychika tego nie wytrzyma.
Nie wiem co zrobić.
Z czego żyć?
Może jest na świecie kraj w którym płaca za bycie matką?Wyemigruję!
🙂
Myślę o zaczepieniu się w instytucji państwowej po to żeby z premedytacją zajść w ciążę i pójść na zwolnienie. Dodam że w ciąży z Anią przepracowałam całe 9 m-cy – pani w szpitalu “od papierków” nie mogła uwierzyć że jako 9-miesięczna ciężarówka nie przyszłam rodzić będąc na zwolnieniu. Powiedziała zę jeszcze takiego przypadku nie miała. Nie – pojechałam do szpitala prosto z pracy. Śmiałam się i wszyscy dookoła też że jestem pracocholiczką. Ale to nieprawda. Tak naprawdę to była tylko obawa o nasz byt, o firmę, o klientów (walczyłam o nich długo) – te które mają własny biznes wiedzą jak to jest. Macierzyński? Kasa z ZUSu nie wystarczyłaby nawet na czynsz za lokal który mimo że zamknięty trzeba by było opłacać…poza tym płacę składki nieterminowo – płacę jak mam z czego – więc nie przysługują mi ŻADNE świadczenia. Z ZUSu nie dostałam jeszcze ani złotówki…jestem już zdecydowana zamknąć firmę, bo i tak dochód mam z niej prawie żaden – ale co dalej.
Ale znowu mam dylemat że takie zatrudnienie się tylko po to żeby iść na zwolnienie to nieuczciwe wobec pracodawcy (instytucja państwowa). Nie chciałabym świnią być. Tym bardziej że potencjalny pracodawca którego mam na oku ma pecha bo ciągle mu jakieś babki w ciążę zachodzą albo odchodzą. A ja tylko bym statystyki w jego opinii na temat młodych matek podniosła…
Jeśli przestanę całkowicie pracować – nie starczy nam nawet na podstawowe opłaty. Mąż zarabia za mało. Poza tym nie jest zatrudniony – zarabia jako wolny strzelec. Więc co – on bez pracy i ja bez pracy? To już chyba w ogóle obgryzłabym wszystkie paznokcie – nawet te u nóg 🙂
Nie wiem co zrobić nie wiem – wiem jedno – odliczam minuty do powrotu do domu, w domu mam wyrzuty sumienia że muszę dzielić czas między porządki/gotowanie a zajmowanie się Anią. Poza tym często nie mam już na wszystko siły.
Tęsknię za moim dzieckiem!
JA CHCĘ Z NIĄ BYĆ CAŁĄ DOBĘ!
To niesprawiedliwe, że w naszym chorym kraju kobieta nie może decydować czy w danym momencie życia chce być matką czy spełniać się zawodowo. I zmuszona jest do jakichś chorych wyborów kompletnie niezgodnych z naturą.
No dobra – wiem że mam za duże wymagania od życia, wiem że sytuacja nie do rozwiązania, ale co się wypłaczę to się wypłaczę, na waszym dziewczyny ramieniu.
A marzy mi się mały domek, przed domkiem koza i osiołek pasące się na trawce, a w domku ja + CONAJMNIEJ 3 dzieci…
AMEN.

Agata i Ania (7.09.2004)

83 odpowiedzi na pytanie: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

  1. Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

    Shibba, ja zostawilam w domu 10 dniowe malenstwo z moja mama, ktora do mnie przyjechala aby mi pomoc. Nie tylko przy dziecku, ale i przy bardzo chorym mezu. Moj maz byl wowczas po wypadku (3 tygodnie lazal nieprzytomny w szpitalu walczac o zycie) ja bylam w 8 miesiacu ciazy. Maz stracil prace w wyniku tego wypadku, ja nie moglam p[racowac bo zatrucie ciazowe itd. Przyjechala moja mama zajela sie dzieckiem a ja odrabianiem zaleglosci finansowych. Pracowalam po 12-16 godzin dziennie (mialam cesarke). Wiem co czujesz. Dokladnie wiem. Na poczatku nie bylo tak zle, wiedziala, ze moja mama jest z Bianka i wiedzialam, ze moj maz na owe czasy przykluty do lozka, ale jest. Cieszylo mnie to. Bianka skonczyla 5 miesiecy, mama wyjechala a Bianka poszla do zlobka. Moj maz doszedl do siebie i zaczal pracowac. Straty olbrzymie, nie myslalam o dziecku nie mialam na to czasu. Po paru nastepnych miesiacach zaczela sie pustka wokol mnie. Brakowalo mi dziecka. W pracy nie myslalam o pracy, ale o Biance, robilam wiele bledow, szef zwracal mi uwage. Mialam zal do zycia, ze wlasnie nie moge sie cieszyc macierzynstwem, ale musze skladac sie w calosc po tym cholernym wypadku. Jak juz nam troche ulzylo to przeszedl huragan. Stracilismy dom i nastepne doly. W koncu ublagalam szafa aby pracowac z domu, miedzy czasie otworzyla wlasna dzielalnosc. Cos zaczelo sie dziac. Bianka juz nie chodzila na 12-14 godzin do zlobka, ale na 5-6. Roznica. Na poczatku nie moglam sie zorganizowac, ale bylam z dzieckiem wiecej. Pozniej zrezygonowalam ze zlobka. Jestem z Bianka przez 24 godz na dobe i jest SUPER, choc mnie wkurza czasami, ale jestem przy niej.
    Wiem dokladnie co czujesz. DOKLADNIE!!!!!! I powiem Ci wspolczuje Ci bardzi, bo to jest najdurniejsze uczucie jak nie mozesz byc obok swojego dziecka jak Cie potrzebuje. Moze sprobuj cos zmienic, mniej godzin, inna praca. Nie wiem. Nie pocieszylam Cie, wiem…. Sorki!!!


    Ania i Bianca

    • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

      Mylisz się – bardzo mi pomogłaś – bo przynajmniej wiem że są osoby które mnie rozymieją.
      Do tej pory spotykalam się tylko z tym co napisałam na początku “jakbyś w domu z dzieciakiem siedziała to byś zobaczyła jak to jest i jakbyś szybko chciała do pracy wracać” – ale ja wiem – po prostu wiem że ze mną jest inaczej, ja dopiero w domu się spełniam, może to chore ale moją radością jest bycie KURĄ DOMOWĄ :), matką, żoną,kucharką, sprzątaczką – ja po prostu lubię to robić! Mimo zmęczenia i problemów ZAWSZE mam cierpliwość dla Ani, zawsze jestem spokojna, nie krzyczę, nie denerwuję się na nią, przytulam kiedy tego się domaga, noszę, nawet to zwisanie z cycka mnie nie denerwuje – lubię to… może to jakieś dziwne, ale tak jest.
      I zajmować sie domem też lubię… tylko teraz nie starcza mi już sił i czasu… bo kiedy kończę o 19tej pracę to co ja mogę w domu zrobić po położeniu małej spać?
      A przed pracą – mycie, ubieranie, spacer, karmienie – tylko dla Ani wystarcza czasu a ona jest najważniejsza.

      Agata i Ania (7.09.2004)

      • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

        pracujaca matka…..
        juz w samo w sobie okresleniejest jakies takie…. niepochlebne…
        ja tez jestem pracujaca matka, od 4 miesiaca zycia Adiego. pracowac musze, budujemy dom.
        najgorsze sa poranki, niekiedy Adi nie chce sie ode mnie odkleic, placze, wola “mamiiiii !!!!” i sie zanosi. przychodze o 15.30 i wtedy nadrabiamy oraz w weekendy. wtedy jestem cala dla niego i nic mnie od niego nie odklei. nawet jutrzejsze wesele, moge go zostawic tesciowej – ale NIE – ja go biore, bede miec go przy sobie. teraz Adi zabkuje i najlepiej mu u mamy, nie pozwole z nim byc nikomu, kiedy NIE PRACUJE i hulam na weselu.

        i wroce jeszcze do nieszczesnego postu o samodzielnym usypianiu – dlugie usypianie Adiego i tarzanie sie po lozku jest jedna z rozrywek, a nie “koszmarem”. 2 tygodnie temu Adi odstawil sie od cyca, z walsnej woli. tego cycka pozwalam mu ssac ile wlezie, wiedzialam, ze on zaspakaja potrzebe bliskosci.

        reasumujac, Agatko….
        musisz poyslec o zmianie sytuacji, bo dlugo tak nie pociagniesz….
        choc latwo pwoiedziec, a utrzymac sie musicie.
        ale moze faktycznie lepiej pracowac na panstwowym, bez myslenia o skladkach i czynszach. rok popracujesz, okrzepniesz i….. “niespodziewanie” zajdziesz w ciaze, czego ci bardzo zycze !

        pozdraiwamy !

        MAJA i

        Adaś

        • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

          U nas też te wieczorne chwile przytulania się i wzajemnego głaskania to najwspanialszy moment w całym dniu 🙂

          Agata i Ania (7.09.2004)

          • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

            Jak widzisz, kazdy ma inne podejscie do sprawy. Sa samorealizujace sie kobiety, ktorym dobrze jest w kuchni, w domu, przy mezu, dziecku. Znam kilka takich, ktore codziennie przekraczaja drzwi firmy w bolu i cierpieniu. I nie kryja tego, ze najchetniej by mialy po 5 dzieci i caly czas byly w domu. Ja sprobowalam tego, siedze na wychowowczym od marca, a na zwolnieniu lacznie od dwoch lat. Na poczatku bylo spoko, potem powoli zaczynalo mi czegos brakowac. I teraz juz wiem czego – PIENIEDZY!!!!!!!!!!!!!!!!!! Finansowo nie bylo jeszcze tak zle, jak jest teraz. I cierpi na tym cala rodzina, bo jak przyjda pieniadze, to napierw kupuje Julce wszystko, czego potrzebuje, zeby na caly miesiac bylo, potem martwie sie o reszte. I zawsze jest tak, ze 19 kazdego m-ca mam puty portfel. Zdarzalo nam sie nie miec co do garnka wlozyc. Dletego sa dwie strony medalu.
            Mnie sie marzy wlasna firma w domu za miastem. Wtedy bym miala chyba to, czego najbardziej potrzebuje – dziecko przy sobie i pieniadze, zeby sapokoic jego potrzeby. Ale na razie jest jak jest i usilnie szukam pracy, choc wiem, ze tragedia bedzie, jak ja znajde. Wiem, ze Jula sie uzaleznila ode mnie, a ja od niej. Jak nie widze jej godzine, to po prostu tesknie. I jest to tesknota dziwna – pomiedzy tym okrutnym zmeczeniem psychiczno – fizycznym po calym dniu biegania za nia i robienia miedzy czasie obiadow, zupek dla niej, zakupow, sprzatania itp., – jak jej nie ma pare chwil, bo tata zabierze ja na spacer, ja tesknie.
            W kazdym razie mysle, ze lepiej jest pracowac i zapewnic jako taki byt dziecku, niz tego nie robic. Ja siedze z mala cala dobe, jestem z nia szczesliwa. Gdyby jeszcze jakies pieniadze byly – byloby lepiej, o wiele lepiej. Dlatego rowniez z bolacym sercem zukam pracy. Nie wyobrazam sobie, jak to bedzie, jak ja znajde, skoro teraz nie moge sie wykapac, bo Julcia stoi przed drzwiami lazienki i krzyczy w nieboglosy.

            Juleczka-19.03.04.

            • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

              Bardzo dobrze Cię rozumiem.
              Patrząc z perspektywy lat żałuje, ze firmy nie zamknełam wcześniej.
              Ale zrobiłam to kiedy już zapadła decyzja o dziecku. Akurat tak sieskaład, ze w moim zawodzie nie mogę pracować w ciazy (jestem masażystką i fizjoterapeutką). Wiedziałam od początku, ze kiedy zajdę to z praca koniec. Oboje biedni bez wsparcia rodziców. Z decyzja o dziecku zwlekaliśmy długo, bardzo długo aż w końcu motywatorem stał sie mój zegar biologiczny (mam 37 lat). Maz robi karierę ja kręce dobrze prosperujacy biznes. Walka o klientele – otak wiem co masz namyśli – i teraz podjać decyzję. ZUS no cóż sama wiesz opłacałam wszystkie składki i co? Kiedy wyladowałam juz w ciaży w szpitalu i spóźniłam sie dwa dni z zapłaceniem dobrowolnego chorobowego to mi zabrali prawo do zasiłku. Nie pomogły pisma do naczelnika (niech mu ziemia lekka bedzie).
              Znalazłam rozwiazanie. Poszłam na bezrobotny. Płatne ół roku plus 112 dni macierzyńskiego. taaa 500zł ale zawsze.

              Zamknełam działaność, zwolniłam sie z przychodni na rzecz starszej dużo koleżnaki (która nigdzie by pracy juz nie znalazła) i postanowiłam zostać Mamą.

              Uwielbiam te dni kiedy jesteśmy z Jonkiem razem, kiedy możemy spędzać każdą godzinkę nawet kiedy śpi razem. Siadam czasami w jego pokoiku i patrzę sie na niego godzinami.

              Praca?
              Praca nie ucieknie. W tym co robie jestem dobra (kiedy podejmę decyzję powrotu podszkole siez nowości) znajdę pracę u kogoś moze sama otworzę znowu gabinet (ten był w centrum Gdyni) albo będę uczyć masażu lub wf-u. Nie wiem co bede robić ale jestem o to spokojna. TERAZ ZAJMUJE SIE NASZYM SYNKIEM i to sie liczy.

              Całe życie cieżko pracowałam jeszcze w trakcie liceum. I w tej chwili wystarczy. Z czego żyjemy?
              Mąż zarabia dokładnie tyle ile potrzebujemy. Ani wiecej, ani mniej. Dokładnie zostajemy na zero. Ale jeszcze w ciąży wyluzowałam. Na chleb mamy, dziecko pieluchy ma, brudni nie chodzimy.

              Czas ucieka i nie da sie go cofnąć każda chwila z własnym dzieckiem juz sie nie powtórzy. Każdy dzień jest inny a ja chcę go mieć (dzień) i nie przegaić.

              Bardzo dobrze Cie rozumiem.

              Życzę odwagi w podejmowaniu decyzji.
              Cieplutko przytulam.

              Jonatan ur.20.04.05

              • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                Bardzo dziękuję za ten głos :)Żeby jeszcze firma przynosiła naprawdę widoczne zyski – to moze jakoś by łatwiej było w tym trwać. A tak – pieniędzy nie ma więc i satysfakcji z pracy tez nie a serce wyrywa się do domu.
                I to racja – praca poczeka a dziecko z dnia na dzień jest starsze i już tego nie cofniemy.
                Też uważam (a właściwie nie ja bo ja tego ocenić nie potrafię – to opinia moich klientów, wiem jakim szacunkiem i zaufaniem mnie obdarzaja ale niestety szacunkiem chleba nie posmauję…) że jestem dobra w tym co robię.
                I dlatego niezgodne z moim sumieniem jest pracowanie “na odczepnego”, bez zaangażowania. Uważam że w tym momencie powinnam zrezygnować. Nie uznaję półśrodków w tym temacie…
                Nie mówię ze na zawsze – nie – napewno kiedyś będę chciała wrócić do pracy.
                A fakt – zapomniałam o zasiłku dla bezrobotnych! Przeciez będzie mi przysługiwał po zamknięciu firmy… a jeśli mąż nie pracuje to chyba nawet z jakimś dodatkiem na dziecko…?

                Agata i Ania (7.09.2004)

                • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                  Jesteś wspaniała… bardzo smutne jest to, że żyjemy w takim właśnie kraju, który funduje nam matkom lęk i frustrację, gdzie nasi mężowie nie mogą uczciwą pracą zapewnić bytu rodzinie…
                  Z całego serca życzę Ci upragnionej gromadki…

                  GOHA i Dareczek 2 latka (02.04.03)

                  • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                    ee taka wspaniała to ja nie jestem 🙂

                    Ale praca ma dla mnie w tej chwili jednego jedynego plusa – że mogę sobie na Forum posiedzieć.
                    To chyba troszkę za mało satysfakcji….

                    A kraj chory, chory bardzo…

                    Agata i Ania (7.09.2004)

                    • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                      shibaa, wiesz…ja cie rozumie
                      moje zycie by wygladalo tak samo jak twoje, gdybym nie zrezygnowala z dzialalnosci…wkurza mnie ze panstwo ma nas gdzies, ze nie traktuje matek wszystkich rowno. zeby byc z maluchem w czasie macierzynskiego i po macierzynskim, musialam zrezygnowac z pracy. teraz jestem z Dawidem w domu, fakt dobija mnie juz siedzenie w domu, ale wiem ze by bylo gorzej gdybym nie siedziala. w twoim poscie widze siebie, ktora moglam byc…
                      teraz tak jak ty planuje zatrudnic sie, popracowac i potem zajsc w druga ciaze, bez pracy i normalnych swiadczen ciazowych i pozniejszych nie ma mowy o drugim dziecku, nie zdecyduje sie na to. teraz utrzymuje nas maz, glownie on, bo mi po dzialalnosci nalezy sie zasilek w wysokosci cos kolo 450 zlotych, pieniadze przeznaczane na Dawida, na zupki, deserki, pieluchy. moj maz jeszcze troche i bedzie jak zajechany kon… Nie sa to czasy, kiedy jedna osoba moze utrzymywac dom, nie jest nam zle i ciezko, finansowo dajemy sobie rade, ale szkoda czlowieka.
                      trzymaj sie dziewczyno. szukaj pracy panstwowej i spelnij swoje marzenia. nie mozemy sie z tym krajem szczypac bo on z nami tego nie robi, dostajemy jako matki po dupie i mowia nam ze mamy sie z tego cieszyc, go… No prawda
                      jestem z Toba calym sercem

                      Doti & Dawid (22.10.04)

                      • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                        Tak w swoim głosie samokrytyki zapomniałam dodać, ze chyba tak uważaja moi klienci bo przez ok 11 lat potrafiłam ich utrzymać przy sobie i dochodzili nowi ) ich znajomi i rodziny całe). :o))))))))

                        Zasiłek na dziecko :o)))))))))))) tak ok 30 zł hihihihi no moze wiecej. Maz w tym czasie właśnie zmieniał pracę i nie pracował byłzarejestrowany razem ze mna. Dostaliśmy dodatek na dziecko w tej właśnie wysokości.
                        Ale i z tym sobie poradziliśmy.
                        Maz na razie na okresie próbnym ale chyba bedzie dobrze.

                        Shibaa spójrz na swoje maleństwo i bedziesz wiedziała co robić.

                        Jonatan ur.20.04.05

                        • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                          Masz rację – już wiem – tylko nie wiem technicznie jak się do tego zabrać

                          I jeszcze jedno – boję się trochę że “wypadnę z obiegu” – zawód mam podobnie jak Ty “medyczny” – nie boisz się że jakoś później będziesz musiała uczyć się zawodu na nowo?
                          Ja nie wiem jak to ze mną będzie bo po prostu trudno mi sobie to wyobrazić.
                          Czy swój zawód (mając praktykę) można ZAPOMNIEĆ? Nie boisz się tego?

                          Agata i Ania (7.09.2004)

                          • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                            W odpowiedzi na:


                            nie mozemy sie z tym krajem szczypac bo on z nami tego nie robi, dostajemy jako matki po dupie i mowia nam ze mamy sie z tego cieszyc, go… No prawda


                            … wiesz co – ŚWIĘTE SŁOWA – chyba głupia jestem że mam jakieś moralne dylematy czy wyrzuty sumienia “że kogoś zawiodę” – szczególnie że miałoby chodzić o pracę państwową…. a ten kraj zawodzi mnie na kazdym kroku – czas się odwdzięczyć 🙂

                            Agata i Ania (7.09.2004)

                            • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                              Świetnie cię rozumiem. Kiedyś, a jeszcze wtedy nie miałam dziecka (bo by mnie to chyba dobiło) pracowałam po 15 i więcej godzin na dobe (w niedzielę też). Fakt, wtedy pieniądze były, ale co z tego kiedy nie miałam kiedy ich wydawać. W domu zawsze sajgon, który na prędce próbowałam ogarnąć, obiady też byle jakie i w biegu, ale liczyła się praca. Odpuściłam sobie to już, po troszke dlatego, że i o klienta coraz trudniej i to mnie też zniechęciło. Teraz siedę w domku, od niedawna zajmuję się córeczką i choć pieniędzy jak na lekarstwo to ja jestem szczęśliwa i za nic w świecie nie chciałabym wrócić do tego co było. Dosłownie delektuję się tym wszystkim co mam.
                              Nie miej skrupułów, zmieniaj pracę i zawsze możesz powiedzieć szefowi, że sorry ale zaliczyłaś wpadę jeśli krępujesz się. Pozdrawiam.


                              Viccy + Sara 11.07.2005

                              • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                Co mam Ci napisac. Sama nie wiem, ale jakos tak chce mi sie zostawic slad pod Twoim postem, moze dlatego, ze jestem pelna dla Ciebie podziwu, moze dlatego, ze natknelam sie na Ciebie kiedystam, niechcacy w realu. Nie pracuje, siedze w domu, narzekam. Ale ja mam chyba narzekanie w ustawieniach domyslnych. I przykro mi, kiedy czytam, ze trzeba w zyciu dokonywac takich wyborow. Zycze Ci duzo wytrwalosci i moze to malo wazne, ale czy jestes z Anka przez 24 godziny nadobe, czy tylko popoludniami, dla niej i tak jestes najlepsza mama. Najlepsza i jedyna.
                                Wracam do pracy (wlasciwie ide do nowej…) z poczatkiem roku akademickiego. Nie bedzie mnie przez trzy dni i trzy noce z siedmiu w tygodniu. Moze wtedy uda mi sie pocieszyc Cie ciut mniej abstrakcyjnie.
                                Pozdrawiam. Jestes bardzo dzielna.

                                Magda i Adas 12.12.04

                                • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                  W odpowiedzi na:


                                  moze dlatego, ze natknelam sie na Ciebie kiedystam, niechcacy w realu


                                  … spotkałyśmy się kiedyś? naprawdę????? 🙂

                                  Agata i Ania (7.09.2004)

                                  • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                    Jeszcze do poprzedniego Twojego posta. Jest taki kraj co dba bardzo o mamy to Szkocja tam płaci sie mamom za to, ze sa z dziećmi i je wychowują.

                                    Co do zawodu to widzę, ze podobnie jak ja myślisz. Tak obawiam sie powrotu ale od czego sa szkolenia?. Na przykład juz wiem, ze pójdę na szkolenie z fizykoterapii dzieci nowa technika, której nie znałam. Za moich czasów nie uczono tego, ze dzieci maja asymetrię i sie odpowiednio prowadzi. Dużo rzeczy bedzie na mnie czekać jak wrócę ale nie zamieniłabym tego czasu jaki mam teraz za żadne skarby. Dam radę w końcu głupia nie jestm :o)))))))))

                                    Co do wykorzystania kraju i pracodawcy to wiesz ja tak nie potrafie. Ja muszę wszystko lekgalnie i uczciwie. Kiedy dostałam wspaniałą propozycje pracy od siostry mojej stałej klientki. Odmówiłam bo wiedziałam, ze beziemy siestarać no i byłam po jednym poronieniu więc nie wiedziałam jak to bedzie. Powiedziałam jej wszystko zostawiając jej decyzję czy mnie zatrudni czy nie. Obie wiedziałyśmy, ze nie bo jak juz pisłam raczej nie mogę w ciaży pracowac.

                                    Klientów znajdziemy wszędzie, tak bedzie to trwało ale jak piszesz dzisiaj jest Ci cieżko bo praca nie przynosi zysków. Moze trzeba od niej odpocząć, moze pomyślec nad jej (pracy) modyfikacja.

                                    Jonatan ur.20.04.05

                                    • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                      Doczytałam się, że jesteśmy z pokrewnej branży. Jestem biologiem badającym leki.
                                      Ostatnimi czasy w pracy było “gorąco” – wdrażaliśmy system jakości, wizytowali nas auditorzy. Gdy wracałam taka nakręcona z pracy mój synek przechodził sam siebie… myślałam, że oszaleję. Płakałam i pytałam sie po co mi to wszystko, ale czy mam inny wybór???

                                      GOHA i Dareczek 2 latka (02.04.03)

                                      • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                        Napiszę krótko….
                                        Nie wiem jakie to uczucie zostawić w domu dwutygodniowe maleństwo…
                                        Marta miała 7 miesięcy, kiedy wróciłam do pracy….
                                        Ale ryczę niemal codziennie
                                        I codziennie powraca przygnebiająca świadomość, że tracę coś bardzo ważnego,
                                        że poświęcam czas i energie na analizy jakichś danych, a nie ma mnie przy moim dziecku….

                                        Ja tylko jestem w o tyle dobrej sytuacji, że zawsze mogę iść na zwolnienie….

                                        K.

                                        Martusia 14.09.2004 + 6 cykl starań

                                        • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                          Dobrze Cie rozumie poniewaz tez wrocilam do pracy kiedy Filipek mial 2 tygodnie.Jest mi o tyle latwiej, ze zostawiam go z mezem ktoremu praca pozwala sie na zajecie synkiem kiedy ja wychodze na okolo 4 godziny do pracy (jestem fizjoterapeutka i na szczescie nie mam regulowanych godzin).
                                          Na pewno serce pekaloby mi gdybym musiala go zostawiac w zlobku czy z jakas obca osoba(plakalam jak bobr kiedy moje corki szly pierwszy dzien do szkoly-byly duzo starsze). Niestety w dzisiejszych czasach nie mozna wypasc z obiegu jak ja to mowie,bo o nowa prace nie jest tak latwo.Ja takze pracowalam do konca ciazy-w dniu porodu ze skorczami co 20-30 minut konczylam moja ostatnia pacjentke. Nie robilam tego z chytrosci o pieniadze ale w domu nie potrafilam usiedziec z nerwow i myslalam, ze praca pomoze mi szybciej doczekac porodu. Teraz jest juz dobrze,wychodzac upominam tylko moich mezczyzn,abym poznala dom po powrocie,bo ich zabawy przypominaja mi o atakach terrorystycznych i zawsze mam obawy czy aby cos takiego nie przytrafilo sie w naszym domku.
                                          Pozdrowienia dla wszystkich pracujacych mam i chyle czola dla tych co w domu,bo jest to rowniez bardzo ciezkie zadanie.

                                          Magda,Filipek i reszta….

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general