Chwalę się, że minęły dwa tygodnie bez smoczka. Obcięłam około połowę dydusia, wytłumaczyłam Agaci, że sie zepsuł, bo piesek ugryzł. Mine miała straszną, przez kilka dni żaliła się, że nie ma dydusia. Teraz już o niego nie pyta. Nie wiem czy to ma jakiś związek z odwykiem, ale wcześniej sama usypiała bez problemu w ciągu dnia i wieczorem. A obecnie nie wie co zrobić z rączką, wkładzie ją sobie na nosek, wali nogami po szczebelkach, krzyczy, dosłownie szok. Zasypia po godz. W dzień o wszystko krzyk. Nie wiem jak długo to będzie trwało, bo można oszaleć, wrzody mi się odezwały! Nie wiem czy to tzw. bunt dwulatka czy stan poodwykowy