Zaczynam swój pamiętnik…
Dopiero teraz, chociaż powinnam już dawno… Moja walka o dziecko trwa cztery długie lata. Czterech lekarzy, szpitale, laparoskopie i ciągle czekam…
Rok 2003 miał być dobrym, szczęśliwym rokiem dla mnie i mojej rodziny. Pełnym cudów dawno oczekiwanych, wyzdrowień, miłości i tych samych naj….
Rozpoczął się na tyle tragicznie, iż myślałam, że już nic gorszego zdarzyć się nie może. Boże, Ty wiesz jak bardzo się myliłam… Los tak okrutnie ze mnie zadrwił…Dlaczego????
Styczeń 2003
odeszła moja najukochańsza Mama, moja przyjaciółka, pocieszycielka, dobry duch…
Taka młoda, taka dobra… Dlaczego Bóg zabiera najlepszych ludzi tak szybko?? Jak poradzę sobie bez niej?? Komu mam zdawać relację z kolejnych wizyt u ginekologa, badaniach, wynikach, komu się wyżalić, wypłakać???!!
Tylko matka potrafii wysłuchać i zrozumieć córkę…
Bez moich korzeni jestem niczym, moje dziecko na które nadal czekam, teraz bez niej. Ogniwo łańcucha, moja opoka…
Luty, marzec…
Ból, płacz, ból, płacz………. Nie daje sobie rady, nie mogę się pozbierać, znaczyła dla mnie tak wiele…
Maj 2003
kończę ten miesiąc i wiem, że w Jej urodziny nie urodzi się nasze dziecko…….
Czerwiec 2003
Wenecja… tak bardzo chciała ją zobaczyć.Wróciliśmy nadal we dwójkę…
Sierpień 2003
Podjęłam decyzję o zmianie lekarza i kliniki, moja połówka burzy się mocno, ale dziewczyny z Bociana przekonały mnie. Tym bardziej, że mam ją pod nosem. Zaczynam nowy etap. Na razie nie liczę pieniędzy, które wydajemy na kolejne badania…
Koniec sierpnia 2003
Endometrioza nie zaleczona, to dla mnie wyrok. Drogie leki hamujące moje cykle przez najbliższe m-ce to nic w porównaniu z upływającym czasem…
Miałam zacząć leczenie we wrześniu… jest za gorąco,podjeliśmy decyzję o przesunięciu leczenia na październik. Teraz odpoczywam….
24 września 2003
jutro biorę pierwszy zastrzyk, tak szybko zleciał ten miesiąc, dzisiaj tylko zrobiłam bhcg, nie wiem w sumie po co.
25 września 2003
nie wzięłam zastrzyku
JESTEM W CIĄŻY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
to niesamowite, przecież nie czułam nawet owulacji w tym cyklu. Mamo!!!!!!!!!! Będziesz babcią!! Ja wiem, że Ty tam na górze pociągnęłaś za odpowiednie sznurki! Pierwsza dowiedziała się Ona, pierwszy raz na cmenatarzu płakałam ze szczęścia…
Październik 2003
chciałabym wykrzyczeć całemu światu, że jestem w ciąży. Mój mąż jest bardziej sceptyczny. “Nie zapeszaj”, ale ostatnio nawet i on chodzi dumny jak paw. No i już cała rodzina wie…
Połowa listopada 2003
Wczoraj słyszeliśmy po raz drugi serduszko naszego synka. Wiem, że to syn, śni mi się czesto. Ma czarne włoski i granatowe oczy.
Dzisiaj miałam niedobry sen… Śniłła mi się Mama, mówiła, że bolą ją oczy i zakrywała dłońmi twarz, a potem mój synek, z zamkniętymi oczkami, nie uśmiechał się.
Tak się martwię, jeszcze dwa tygodnie i najgorsze powinno być za nami. następna wizyta 29 listopada.
29 listopada 2003
Kiedy sonda znalazła się w moim brzuch i na ekranie zobaczyłam moje maleństwo, ogarnął mnie irracjonalny strach,. Mój mąż, który stał uśmiechnięty za plecami lekarza, powiedział (Boże, nie zapomnę do końca życia)”Ale on duży!!”, w tym momencie z oczu zaczęły lecieć mi łzy, bo w miejscu, gdzie na ekranie powinno pulsować serduszko… nie pulsowało nic. Mój lekarz jeszcze długo się nie odzywał i byłam mu za to wdzięczna.”Jedyne zo mogę teraz zrobić, to pomóc Pani jak najmniej bezboleśnie przez to przejść” usłyszeliśmy, kiedy się ubrałam.
Mój organizm nadal udawał, że jest w ciąży, mimo, że serduszko przestało bić w 9t i 3 d. Byłam w 12 tygodniu ciąży.
Następna noc i cały dzień to zlepek bólu i płaczu mój i mojego męża.Wyjechaliśmy na cały dzień z domu, powyłączaliśmy telefony. Nie chcieliśmy nikogo widzieć, niczego nie słuchać.Wieczorem podjęłiśmy decyzję, że rano jadę do szpitala, nie byłam w stanie czekać, funkcjonować, pracować noszą w sobie martwe maleństwo. Telefon do lekarza, że będziemy rano na izbie przyjęć…
1 grudnia 2003
Mój brzuch jest pusty, nie ma Ciebie już tam kruszynko. Jak dobrze, że jestem sama na sali, mogę płakać ile tylko chcę…
wystarczy mi łez?
Jutro wychodzę do domu. Poprosiłam męża, że głęboko schował ubranka, które zdecydowaliśmy się kupić przedwczoraj, mając nadzieję, że to już koniec 12 tygodnia, że może będzie dobrze…. Płakał rozmawiając ze mną przez telefon.
Grudzień 2003
jestem w domu, nie mam siły na nic..
przygotowania do świąt? jakich świąt?? nie chcę ich. chcę zamknąć oczy i spać, albo wyjechać daleko.
Brzuch boli, podejrzenie zaśniadu. Co tam! niech będzie jeszcze kop z tej strony, po co ma być lepiej, jeżeli może być gorzej. Niestety, przed Wigilią muszę odebrać wynik histopatologii
Bhcg spada, podejrzenie wyeliminowane. Powracam do zdrowia…??? Tylko dlaczego tak boli serce?? Dlaczego rwie brzuch na widok kobiety z dumą obnoszącej napęczniały brzuch, czy maleństwa? Nie chcę zwariować i się zatracić.
Chcę zaraz, szybko, teraz mieć w sobie życie!!
Nie chcę być pusta, jałowa.Z drugiej strony boję się, że ból się powtórzy…
Czeka mnie jeszcze tyle badań.
Sylwester 2003
Wytańczę żal, złość, ból…
1 stycznia 2004
Przytulamy się do siebie, w koło pełno ludzi, życzenia, sztuczne ognie…wtulam policzek w klapy marynarki mojego męża i czuję na drugim łzy, chyba nie tylko moje…
a my milczymy… tak dobrze pamiętamy poprzedniego Sylwestra kiedy radowaliśmy się i życzyliśmy sobie powrotu do zdrowia mojem Mamy i Wigilli z naszym Maluszkiem.
Milczymy, boimy powiedzieć sobie cokolwiek, by zły los nas znowu nie podsłuchał i okrutnie odwrócił nasze życzenia…
cdn
4 odpowiedzi na pytanie: Smutki i szczęścia
Re: Smutki i szczęścia
Ja zawsze sobie powtarzam że swój limit nieszcześcia już wyczerpałam….
Wiec teraz MUSI juz byc dobrze
smoki i Dawidek (16 miesięcy)
Re: Smutki i szczęścia
Nadiu…
Re: Smutki i szczęścia
Wiem, że tu się nie odpowiada autorowi…
Takie historie wskrzeszają w moim sercu TAMTEN ból. On nigdy nie minie…I w uszach dzwonią słowa lekarza: -Niestety, nie ma tętna… Teraz mam już Igę… Wam też się w końcu uda!
Opisałaś dokładnie to co ja WTEDY czułam…
Izka i Iga 31.08.2003
Re: Smutki i szczęścia
Wiesz czasem mysle czemu los bywa taki wstretny. Tym ktorzy pragna tego szczescia jakim jest dziecko nie zawsze jest to dane od razu,a z drugiej strony te kobiety mordujace swoje dzieci. Nie potrafie,po prostu nie moge zrozumiec. Tylko kapia lzy.
Znasz odpowiedź na pytanie: Smutki i szczęścia