Smutne z odrobiną optymizmu

Dla mnie to jest bardzo smutne, a przede wszystkim trudne.
Mój tata zachorował na nowotwór, teraz ma przerzuty, stan bardzo poważny.
Jedna, bardza trudną do przejścia, jest bariera braku informacji, braku pomocy ze strony lekarzy, kolejki do onkologa, NIEWIEDZA jak postępować z człowiekiem, któremu potrzebna jest opieka paliatywna.
A lekarze…
Bardzo sie rozczarowałam (byłam idealistką w tym względzie), iż lekarzom zupełnie nie zależy na dobru człowieka, niemal wszyscy biorą pieniądze, nie udzielają fachowych porad.
NAM, MAMIE, JEST BARDZO CIężKO, BO ODCHODZI NAM BLISKI CZłOWIEK, A DO TEGO DOCHODZą wyrzuty, że czegoś się nie zrobiło, by mu ulżyć.
Ale wątek założyłam nie po to, aby się wyżalić, wiem że sami musimy przez to przejść.
Przechodzę do meritum.
Do taty przyszły lekarka i pielęgniarka z hospicjum domowego.
Panie kompetentne, konkretne, a przede wszystkim WIELKIEGO SERCA.
Tata był jednym z kolejnych ich pacjentów, po nich nie było widać zmęczenia, traktowały tatę jak normalnego człowieka, a nie pacjenta umierającego.
Pielęgniarka pogłaskała go, wszystko tłumaczyła co robi,wlała w niego iskierkę nadziei, ale nie oszukiwała.
Ludzie chorzy niekoniecznie pachną, niekoniecznie są czyści (chociaż mama bardzo dba o to, mówię ogólnie), ludzie starsi niekoniecznie dbają o higienę, porządek, a te panie były bardzo elegancko ubrane, zadbane (ale nie paniusiowato), wg mnie to przez szacunek do ludzi i tych także chorych.
A przede wszystkich wszystko wytłumaczyły jak trzeba się tatą opiekować, jakie leki podawać.
Ja więcej chcę takich ludzi na swojej drodze spotykać, mam nadzieję, że ja kiedyś też będę w jakiś sposób tak dużo pomóc
I to ta odrobina optymizmu, ze nie jest tak źle z ludźmi.

Piszę ten wątek również po to, żeby komuś pomóc, gdy ktoś będzie miał w rodzinie chorego na nowotwór.
Aczkolwiek marzy mi się, aby moja pomoc nie będzie potrzebna i nigdy was nie spotka ta choroba
Przepraszam za chaotyczność, ale piszę szybko i pod wpływem emocji.

28 odpowiedzi na pytanie: Smutne z odrobiną optymizmu

  1. rozumiem Twoje uczucia…

    moje zderzenie z rzeczywistoscia – z tym jak cala nasza sluzba zdorrowia -jest obludna… to ze nikomu nie zalezy na dobru drugiego czlowieka spowodowala iz przez pewien czas nie umialam sie z tym pogodzic… ale przyszedl taki czas… ze pogodzilam sie z tym i zrozumialam ze tak jak w kazdym zawodzie sa ludzie z powolania i ludzie ktorzy mineli sie z nim i trzepia tylko kase… na nieszczesciu ludzi…

    boli mnie najbardziej uprzedmiotowienie ludzi – to ze wielu lekarzy (a ich zawod jest szczegolny) nie ma ochoty wczuc sie w relacje – pacjent choroba…

    i powiem Ci ze tacy ludzie – tacy lekarze sami trafia na podobnych ludzi – dzis moze sa zdrowi – dzis moze nie maja raka, udaru mozgu, paralizu, powaznych schorzen – ale przeciez nie wiedza co bedzie za 2-5-10 lat… i wlasnie takim ludziom zycze takiego zderzenia i przejrzenia na oczy jakie mnie dotknelo…

    przytulam Cie bardzo cieplo – bardzo mi przykro z powodu taty… trzymajcie sie…

    • Zamieszczone przez polahola
      ech…kiedy to sie wpolsce skonczy?!

      jak sie zmieni mentalnosc naszego spoleczenstwa – a to raczej nastapi.. ale nie szybko… 😮

      • ulaluki, tak mi przykro 🙁
        mam nadzieje, ze Twoj tata wyjdzie z tego
        znam osobe, ktora walczy od 10 lat, miala juz raka chyba wszystkiego, mnostwo chemii, operacji – i wbrew roznym diagnozom – zyje i to bardzo aktywnie, w dodatku sama pomaga wielu ludziom
        fakt, ze ma niesamowity hart ducha (robi naprawde duzo dla innych i nigdy nie uzala sie nad soba) i wierzy w potege podswiadomosci (swoja droga to tytul ksiazki takze – dla niej waznej)
        zmierzam do tego, ze jej przyklad pokazuje, ze wszystko jest mozliwe i nie mozna sie poddawac
        sciskam Cie mocno! M.

        • Zamieszczone przez majowka
          ulaluki, tak mi przykro 🙁
          mam nadzieje, ze Twoj tata wyjdzie z tego
          znam osobe, ktora walczy od 10 lat, miala juz raka chyba wszystkiego, mnostwo chemii, operacji – i wbrew roznym diagnozom – zyje i to bardzo aktywnie, w dodatku sama pomaga wielu ludziom
          fakt, ze ma niesamowity hart ducha (robi naprawde duzo dla innych i nigdy nie uzala sie nad soba) i wierzy w potege podswiadomosci (swoja droga to tytul ksiazki takze – dla niej waznej)
          zmierzam do tego, ze jej przyklad pokazuje, ze wszystko jest mozliwe i nie mozna sie poddawac
          sciskam Cie mocno! M.

          Majóweczko, ja wiem, że nadzieja umiera ostatnia, podobno pięć minut po śmierci, ale tata ma prawdopodobnie przerzuty do mozgu, nie przyjmuje pokarmów już od dwóch tygodni, waży około 38 kg, często brak z nim kontaktu, trudno mówić o jakiejkolwiek nadziei.
          Czekam jedynie na cud…

          • Zamieszczone przez ulaluki

            Czekam jedynie na cud…

            Z całego serca życzę Wam cudu.

            • Zamieszczone przez tusiaaa24
              rozumiem Twoje uczucia…

              moje zderzenie z rzeczywistoscia – z tym jak cala nasza sluzba zdorrowia -jest obludna… to ze nikomu nie zalezy na dobru drugiego czlowieka spowodowala iz przez pewien czas nie umialam sie z tym pogodzic… ale przyszedl taki czas… ze pogodzilam sie z tym i zrozumialam ze tak jak w kazdym zawodzie sa ludzie z powolania i ludzie ktorzy mineli sie z nim i trzepia tylko kase… na nieszczesciu ludzi…

              boli mnie najbardziej uprzedmiotowienie ludzi – to ze wielu lekarzy (a ich zawod jest szczegolny) nie ma ochoty wczuc sie w relacje – pacjent choroba…

              i powiem Ci ze tacy ludzie – tacy lekarze sami trafia na podobnych ludzi – dzis moze sa zdrowi – dzis moze nie maja raka, udaru mozgu, paralizu, powaznych schorzen – ale przeciez nie wiedza co bedzie za 2-5-10 lat… i wlasnie takim ludziom zycze takiego zderzenia i przejrzenia na oczy jakie mnie dotknelo…

              przytulam Cie bardzo cieplo – bardzo mi przykro z powodu taty… trzymajcie sie…

              Dokładnie jak piszesz.
              Wcześniej, jak nie miałam do czynienia z lekarzami tak często, oburzało mnie jak ktoś pisał źle o lekarzach, często myślałam o tym że ktoś przesadza
              Jakżesz się myliłam.
              Uważam, że wypuszczanie człowieka ze szpitala, delikatnie mówiąc, w bardzo ciężkim stanie bez wskazówek kompletnie bezradnej mamie, jest niedopuszczalnie.
              Nikt nam nie wskazał nawet możliwości skorzystania z hospicjum domowego.
              A to niemalże jedyna droga w naszej sytuacji.
              Tata kompletnie sie odwodnił, sami walczyliśmy o kroplówki. A był lekarz.
              Był i pojechał.A przecież ma oczy i na pewno widział zupełnie wyczerpanego człowieka.
              Nie jesteśmy zupełnie przygotowani na walkę z rakiem, chcemy tacie pomóc jak tylko jest to możliwie.
              Teraz, tak jak pisałam, są pielęgniarki i lekarze z hospicjum

              • Zamieszczone przez polahola
                ech…kiedy to sie wpolsce skonczy?! 🙁 strasznie ci wspolczuje 🙁

                Dziękuję Polu

                • Współczuje Wam bardzo.
                  Co do lekarzy… smutne to bardzo, bardzo.
                  Nie wiem dlaczego tak jest, nie wiem dlaczego ktoś kto idzie w tym kierunku, wybiera taki zawód nie ma dla pacjenta serca a przy tym. To co piszesz o tej lekarce z hospicjum.
                  Przytulam Ciebie mocno.

                  • Strasznie Ci współczuję,przytulam mocno.
                    Bardzo przykre jest to co piszesz,ale jest mała iskierka nadziei,że są i będą ludzie tacy jak ta lekarka i pielęgniarka z hospicjum.Oby coraz więcej takich ludzi.

                    • Zamieszczone przez ulaluki
                      trudno mówić o jakiejkolwiek nadziei.
                      Czekam jedynie na cud…

                      przytulam mocno :(:(:(

                      • Zamieszczone przez polahola
                        ech…kiedy to sie wpolsce skonczy?! 🙁 strasznie ci wspolczuje 🙁

                        nie tylko w Polsce…..

                        • Ulaluki, współczuję Ci bardzo 🙁
                          Cieszę się jednak, że trafiliście w końcu na osoby z prawdziwym powołaniem!
                          Życzę Tobie i mamie dużo siły, pomocnych ludzi, i przede wszystkim cudu dla taty!

                          • bardzo współczuję… Twojemu tacie życzę przede wszystkim dużo wiary, jak naj mniej bólu i upokorzenia…wiem, że brzmi to źle ale niestety wiem jak wyglądają ostatnie tygodnie umierania na raka…

                            ale ja jednak chciałam podziekować pewnemu lekarzowi ze szpitala onkologicznego im.JanaPawłaII w B-B…kilka lat temu pewna bliska osoba bardzo poźno dowiedziała się o raku, poszła do szpitala na opercaję, po operacji matka poszła do lekarza z kopertą…odmówił, prosił wpłacić te pieniądze na konto szpitala…do tego bardzo uprzejmie z mamą porozmawiał, powiedział, że szans już niestety nie ma, ale przekazał jak pomagać, gdzie iść…

                            • Zamieszczone przez Vala
                              bardzo współczuję… Twojemu tacie życzę przede wszystkim dużo wiary, jak naj mniej bólu i upokorzenia…wiem, że brzmi to źle ale niestety wiem jak wyglądają ostatnie tygodnie umierania na raka…

                              ale ja jednak chciałam podziekować pewnemu lekarzowi ze szpitala onkologicznego im.JanaPawłaII w B-B…kilka lat temu pewna bliska osoba bardzo poźno dowiedziała się o raku, poszła do szpitala na opercaję, po operacji matka poszła do lekarza z kopertą…odmówił, prosił wpłacić te pieniądze na konto szpitala…do tego bardzo uprzejmie z mamą porozmawiał, powiedział, że szans już niestety nie ma, ale przekazał jak pomagać, gdzie iść…

                              To nie brzmi źle, to brzmi prawdziwie.
                              Dla taty upokorzeniem jest sam pampers, bezradny jest jak dziecko, wiary już nie ma, niedawno umarła nam sąsiadka – ciocia na raka, także zna kolejne etapy tej choroby.

                              Bardzo budujące jest, ze są tacy lekarze.
                              Tata, przed dwoma laty jak mu wycięli płuco, lekarz prowadzący bardzo się starał, zrobił najlepiej jak mógł(tyle, ze tata czekał na operacje miesiąc, nastepną operację przyszpieszaliśmy w wiadomy sposób, czekaliśmy jeden dzień). Byłam pewna, że czyni to bezinteresownie, niestety byłam w błędzie.

                              • Do naszych bliskich też przyjeżdżało domowe hospicjum…

                                • Niestety wiem co czujesz, i BARDZO współczuję.

                                  Trzymaj się, a jak tato będzie wracać do świadomości choć tylko na chwilę to uśmiechaj się do niego nawet przez łzy i mów ciepło. To da nie tylko ojcu pociechę ale i tobie i będzie dla ciebie później skarbem w wspomnieniach.

                                  Przytulam.

                                  • Zamieszczone przez tusiaaa24

                                    i powiem Ci ze tacy ludzie – tacy lekarze sami trafia na podobnych ludzi – dzis moze sa zdrowi – dzis moze nie maja raka, udaru mozgu, paralizu, powaznych schorzen – ale przeciez nie wiedza co bedzie za 2-5-10 lat… i wlasnie takim ludziom zycze takiego zderzenia i przejrzenia na oczy jakie mnie dotknelo…

                                    obawiam się że jednak NIE, bo taki człowiek powie swojemu lekarzowi że sam był kiedyś lekarzem nawet jeśli w innej dziedzinie, albo choć i żoną lekarza, że wie jak to jest i jak to działa (można porobić dodatkowe badania, ale przecież nie trzeba wszystkich bo drogie, że można je zrobić szybciej, podać lepsze leki, inna bez wątpienia obsługa szpitalna, he he mogę wymieniać i wymieniać….. ), już nie mówiąc, że żyjąc w jednym mieście SIĘ ZNAJĄ!! a swój swojego raczej nie oleje. 🙂
                                    Przykre to co mówię, ale to życie.

                                    • To co piszesz ze w tych trudnych chwilach troska pielegniarek i personelu Hospicjum nad Twoim cierpiacym Tata tak wiele dla Was znaczy i ze Ty tez chcialabys kiedys komus tak pomoc… to takie piekne co piszesz zwlaszcza z aspektu trudnych momentow w zyciu jakich doswiadczasz Ty i najblizsi…

                                      dobroc sieje dobroc 🙂

                                      przytulam…

                                      • Bardzo współczuję Tobie, Mamie i Tacie – tego cierpienia jakie choroba niesie.
                                        To przykre, że tak zostaliście potraktowani…
                                        Ale dobrze, że w tych najtrudniejszych chwilach znaleźli się przy Was ludzie z powołania…
                                        którzy niosa prawdziwą pomoc i pocieszenie…

                                        • Zamieszczone przez viccy
                                          obawiam się że jednak NIE, bo taki człowiek powie swojemu lekarzowi że sam był kiedyś lekarzem nawet jeśli w innej dziedzinie, albo choć i żoną lekarza, że wie jak to jest i jak to działa (można porobić dodatkowe badania, ale przecież nie trzeba wszystkich bo drogie, że można je zrobić szybciej, podać lepsze leki, inna bez wątpienia obsługa szpitalna, he he mogę wymieniać i wymieniać….. ), już nie mówiąc, że żyjąc w jednym mieście SIĘ ZNAJĄ!! a swój swojego raczej nie oleje. 🙂
                                          Przykre to co mówię, ale to życie.

                                          ale ja nie mowie tu koniecznie o relacjach lekarz rakoweic – kontra lekarz

                                          uwierz mi ze w zyciu kiedys taki czlowiek ktory jest lekarzem – a lekarzem nie powinien byc – nie ma wspolczucia i szacunku dla chorego – sam znajdzie sie w przykrej dla niego sytuacji – i dopiero sam zrozumie jakie to jest bolesne – papierologia – ped zycia i brak zainteresowania ze strony innych ludzi… i wtedy wiesz co sie okarze ze nie jest lepszy nie jest inny od swoich pacjentow… i ze koniec bedzie go czekal taki sam… niezaleznie od tego czy znajomi lekarze pomoga mu przejsc przez to bardziej przyjemnie niz nam – zwyklym szarakom

                                          ja juz uzbroilam sie w grubu pancerz – i wychodze z zalozenia ze jak komus praca z pacjetem sprawia problem i go bulwersuje bo ktos mu zawraca dupe – to niech idzie do kiosku gazete sprzedawac… i nie boje sie swojej postawy – to ich zawod… i albo sie z niego wywiazuja albo niech zmieniaja profesje…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Smutne z odrobiną optymizmu

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general