W sobotę Dominik (8 i pół mies.) spadł nam z wersalki.
Może bym nie panikowała ale zobaczyłam że ma siną pręgę na nosie i troche krwi pod noskiem. Darł się okropnie więc z przekonaniem że pewnie złamał nos w te pędy pojechaliśmy od razu na drugi koniec Krakowa do szpitala dziecięcego.
Miły młody lekarz zlecił nam rtg nosa i usg głowy. Zrobiliśmy i ze zdjęciami wróciliśmy do niego. Czekaliśmy pół godziny bo naradzał sie z innymi lekarzami po czym poproszono nas do środka i oznajmiono że Dominik nosek ma w porządku, ale usg wykazało u niego asymetrie półkul mózgowych – prawa jest mniejsza od lewej o 2 mm i być może ma tak od urodzenia a być może uciska ją jakiś krwiak albo guz albo wodniak i trzeba zrobić tomografie komputerową aby to sprawdzić. No i dlatego zostawiają nas w szpitalu na obserwację.
Zamarłam…. Przecież przyjechaliśmy tylko sprawdzić ten nosek….
Zabrali nas na oddział chirurgii dziecięcej, przyszła pani anastezjolog, oświadczyła że Mały musi być uśpiony przed badaniem i mam podpisać zgodę na ewentualną natychmiastową operację w razie gdyby faktycznie to był jakiś krwiak albo guz i że potem przewiozą go na intensywną terapię… i że co prawda mam to podpisać trochę na wyrost no ale nigdy nic nie wiadomo i muszą to mieć.
Potem pojechaliśmy z Małym na tomograf – 20 minut niepewności, strachu modlitwy…. I werdykt: wszystko w porządku – nic groźnego tam nie widzą ale mamy zostać na obserwacji 48 godzin.
Zostałam z Małym na noc. Nie zmrużyłam oka cały czas pilnując aby z jednej rączki nie wyrwał sobie kroplówki a z drugiej dwóch diod mierzących puls i rytm serca. Diody migały sobie w nocy na czerwono i były przyklejone tylko maleńkim plasterkiem do kciuka. Dominik zerwał je w nocy ze 20 razy. Ale ja bardziej pilnowałam żeby nie wyrwał kroplówki.
Następnego dnia Dominik zachowywał się zupełnie normalnie a ja byłam wykończona nocą więc chciałam wracać do domu. Była to jednak niedziela i lekarz przekonywał żeby poczekać do poniedziałku – zobaczy go neurolog i okulista i wtedy zadecydują. Poddałam się. Kolejna noc przesiedziana na taborecie…. na szczęście odpieli mu kroplówkę!
I wreszcie poniedziałek – w południe obie kontrole wyszły ok i mogliśmy wracać do domu. Przy wypisie zapytałam co dalej kiedy mamy się zgłosić na badania kontrolne bo tak wcześniej sugerowano i wiecie co się dowiedziałam? Dominik nie ma żadnej asymetrii ! Badanie tomografem to wykluczyło! A jest dokładniejsze niż usg przez ciemiączko. Zostawili nas w szpitalu 2 dni na obserwacji tylko przez ten upadek! ……..
Ja naprawde wdzięczna jestem losowi że tak to się skończyło i że Mały jest zdrowy. Ale po co było tak nas straszyć??? Po co te 2 dni i noce w szpitalu?? Już nie opisuję samego pobytu tam…. tego ile Mały się napłakał i nawrzeszczał (chyba w sumie od urodzenia tyle nie płakał!) Bałam się czy to jakąś nerwicą sie nie skończy…. Wiecie że tam rano od 7-10 wszystkie mamy mają wyjść z oddziału?? Bo jest obchód i coś tam jeszcze i taki mają regulamin. O 7-mej rano nas wyganiają na korytarz i do 10-tej stoimy pod drzwiami i słuchamy jak ryczą nasze dzieci. A wyją równo wszystkie! (A my razem z nimi po drugiej stronie)
Koniec. Jesteśmy w domu. Chcę wam jeszcze życzyć zdrowia i waszym dzieciom. To naprawdę cud urodzić zdrowe dziecko. A jak człowiek siedzi w domu to nie wie ile nieszczęścia jest na świecie….
gorąco,
KasiaFL + Dominik (16.02.2004)
15 odpowiedzi na pytanie: Spędziliśmy weekend w szpitalu :(
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Współczujemy bardzo weekendowych przezyć 🙁
Zszokował mnie taki regulamin szpitalny…u nas można z dzieckiem przebywać 24 h na dobę a co dopiero przy obchodach…przecież to matka spędza z dzieckiem najwięcej czasu i obserwuje je… A tu 3 godziny na korytarzu…
Duży buziak dla Dominiczka, biedak nacierpiał się bardzo 🙁
Beata i Maciek (9 miesięcy)
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
strasznie to przykre ze musialas sie tyle nastresowac bez powodu. ale na szczescie wszystko jest dobrze i oby tak bylo zawsze.
Ania i Oliwka (8-mcy)
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
No to sie strachu najadlas!!Ale grunt to ze wszystko ok,no i lepiej z jednej strony ze wszystko sprawdzili
Kurcze jestem w szoku jezeli chodzi o szpital.
Ja moglam byc z Hubim przy kazdym zabiegu,mialam wlasne lozko,Moj maz przyjezdzal do nas dopiero o19 i bez porblemu mogl siedziec ile chcial czyli wytrzymywalam do 23, rano musialam jechac do pracy wiec do Hubiego przyjechcala moja mama o…6 rano i nikt nic nie powiedzial. Pielegniarki wrecz sie cieszyly ze dziecko nie bedzie samo.Dziwia mnie takie szpitale jak opisujesz!szok.
Nelly i Hubert 23.02.03
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Przedostatni akapit zjeżył mi włos na glowie! I te dzieci siedzialy w salach 3 godziny same?! Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazic 🙁 Ciekawe, jaka krzywda dzialaby sie, gdyby rodzice mogli byc przy obchodzie, bo ja nie za bardzo rozumiem?
A trzymali go pewnie tyle czasu, zeby dostac refundacje za leczenie Twojego synka. A,moze faktycznie, z obawy o jego zdrowie?
Najwazniejsze, ze Dominik juz po tym przykrym przeżyciu jest i nic mu nie dolega.
PS. Moj synek darl sie non stop – ponoc po kilku dniach mial sie przyzwyczaic, ale my juz tego nie sprawdzalismy. Wyleczony zostal w domu.
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
No właśnie… I ciekawe, kto powie lekarzowi, czy dziecko np. więcej kaszlało, gorzej się poczuło… Bo chyba nie dziecko?
Szokujące, naprawdę.
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
To straszne co musiliscie przezyc,ta niepewność i strach o zdrowie dziecka,ale super że wszytsko dobrze sie skonczyło.
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Dokładnie tak ! – 3 godziny same – nie licząc kąpieli która też jest w tym czasie. A sam obchód trwał może 15 minut…..
Dzieciom które mają podłączone kroplówki przywiązują w tym czasie rączki do łóżeczek żeby ich sobie nie wyrwały…..
Aha – i podobno dzieci się drą “tylko” pierwszą godzinę bo potem nie mają już siły i przeważnie zasypiają……
Ps. tak chodzło o refundacje – za 1 dzień pobytu nic by nie dostali.
KasiaFL + Dominik (16.02.2004)
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Kasiu to straszne co piszesz o tym szpitalu…jak mogą dzieciom przywiązywać rączki do łóżeczek…hm, ja bym to z pewnością gdzieś zgłosiła…przecież to nie wyobrażalne…takie biedne i chore maleństwa potrzebują mamy! Gdzie to taki nienormalny szpital??
Beata i Maciek (9 miesięcy)
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Ojejku. Napewno bidulko się nacierpiałaś. Każna z nas jest chyba tak wrażliwa na losy swoich dzieci i jak tylko słyszy się o jakiejś operacji, asymetrii i Bóg wie czym jeszcze, to truchleje się ze strachu. Wierzę że najadłas się go nie mało…
A co do tego ile nieszczęścia jest na świecie to prawda… i boli to, że nie da się pomóc tym biednym chorym dzieciom…
Życzę wszystkim duuuużo zdrowia!!
Ewa i Agatka <20.04.2004r>
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Wspolczuję…. choc w calej historii dobre jest choc to, ze na wszelki wypadek dziecko obserwowano…
zyczymy zdrowia i miękkich upadków 🙂
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Scierpla mi skora…
Szkoda, że nie przywiązywali do lóżeczka obu raczek i nóżek. Przecież dziecko mogloby druga reką wyrwać sobie wenflon. A nogami wierzgac.
Brak mi słów 🙁
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Kasiu serdecznie ci współczuję tego [pobytu w szpitalu i oczywiście upadku maluszka z wersalki. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło.
Ola też m-c temu wypadła mi na chodznik i też robiliśmy te wszystkie badania, u nas nic się nie stało.
Doceniam to że mam zdrowe dzieci bo to co zobaczyłam w szpitalu, tyle nieszczęścia i łez nie dało mi spać kilka nocy.
Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich przykrych doświadczeń
Sabka z Szymkiem (24.10.2002) i Olą (4.02.2004)
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Okropnie wam współczuję. Przecież to równie dobrze mogło przydarzyć się mojej Oliwii. To straszne co piszesz o tym szpitalu. Ja bym chyba tego nie zniosła. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło.
Życzymy zdrowia i żadnych więcej upadków.
P. S. Dominiś i Oliwka są rówieśnikami.
Dosłownie.
Daro, Ania i Oliwcia 16.02.2004r.
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Nie, to szok, w glowie mi sie to niemiesci. My jezdzilismy na kroplowki przez 5 dni co 8 godzin. I widzialam duzo. Mateusz mial tak zalozony i zabespieczony wenflon ze wyrwanie go zajeloby mu bardzo duzo czasu. Z kroplowka moglismy chodzic sobie po calym szpitalu albo siedziec w pokoju. Tutaj rodzice moga siedziec razem z dziecmi na lozkach. Widzialam jak facet lezal na lozku razem z dzieckiem i mozesz byc z dzieckiem caly czas. Nawet maski do oddychania maja w ksztacie slonikow lub innych zwirzatek. Dzieci przekupuja lodami jak te nie chca wziasc lekow. Jednej dziwczynce przywiezli telewizor do poczekalni bo ona chciala cos tam ogladac i powiedziala ze da sie zbadac tylko tu i przy telewizorze. Mateusz nie musialam nigdy rozbierac do badania. Serduszka sluchaja przez koszulke. Moglam zostac z Mateuszem w szpitalu jak bym chciala. Dostalabym swoj pokoj i materac do spania. Ale oczywiscie wolelismy jezdzic.Jak sobie przypomne jak ja chodzilam w Polsce do lekarzy i jak czytam tutaj rozne sytuacje to szlak mnie trafia. Bo wystarczy tak niewiele by to zmieniec.
Cale szczescie ze wszystko sie u Was dobrze skonczylo. I apeluje !!!! wywalic wszystkie wersalki ; )
Laura i Mateuszek 30.10.03
Edited by laura1 on 2004/11/11 10:27.
Re: Spędziliśmy weekend w szpitalu 🙁
Boże, wierzyć się nie chce. I niby mamy XXI wiek, a metody jak z kamienia łupanego. Dobrze, że badania wszystkie porobili i na szczęście wszystko jest w porządku.
Znasz odpowiedź na pytanie: Spędziliśmy weekend w szpitalu :(