stosunki (dobro)sąsiedzkie…

z natury jestem spolegliwa i raczej nadstawiam drugi policzek niz oddaje, ale dzis dostalam cholerwicy. Mamy sasiadow bezp. nad nami, ktorzy w czerwcu (Piotrek mial wtedy cztery miesiace) rozpoczeli remont i przez bite trzy miesiace zwalali sciany, wiercili (sama nie wiem, co trzeba robic przez trzy miesiace, albo jak nieudolna ekipa byc) – znioslam to dzielnie, choc musialam wychodzic na spacery z Piotrem, zeby choc troche pospal.
Teraz remont skonczyli, ale raz na jakis czas panu (a wlasciwie jego zonie, bo on to pantoflarz) zechce sie po powrocie z pracy, tj. ok. 20, wywiercic te czy inna dziura. Na nic sie zdaly prosby mojego Jarka kiedys wystosowane, by oszczedzili sen dziecka. Dzis poszlam ja… spytalam, czy nie maja litosci dla dziecka, a ona mi na to: “mnie nie interesuje ile pani dziecko spi i kiedy. Cisza nocna jest od 22” i zatrzasnela mi drzwi przed nosem. Krew mnie zalala, moze mialam szczescie w zyciu, ale nigdy nikt mnie tak nie obrazil, a juz na pewno nie z tak bliskiego otoczenia.
Co zrobic z taka baba? juz nawet wgryzalam sie w statut spoldzielni, czy jej nie postraszyc wydrukiem fragmentu, gdzie jest mowa o wykluczeniu ze spoldzielni w przypadku powaznego naruszenia norm spolecznych… moze macie jakis pomysl jak sie babie “odwdzieczyc”, a jednoczesnie nei eskalowac – dla dobra Piotrka i jego snu – konfliktu…
dzieki za rady,
Gosia


Piotruś (12.02.2005)

22 odpowiedzi na pytanie: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

  1. Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

    Chyba na allegro są płytki z nagranym “uciążliwym remontem”
    Zakup taka i włącz wychodząc z domu. Moze nie odczuje tego jak Wy wieczorem, ale może jej dokuczysz i zrozumie aluzję. My mamy takich co to raz dziennie, właśnie wieczorkiem muszą sobie jakąś dziurkę wywiercić, albo coś przybić do ściany. Czasem zastanawiam się czy oni mają jeszcze miejsce bez dziur? A moze wnoszą do chałupki jakieś płyty i w nich sobie wierca rodzinnie?
    Cierpliwości życzę, bo administracyjnie “o 20:00” to chyba nic nie załatwisz.
    Pozdawiam

    • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

      a nie ma w statucie lub innych przepisach czegoś o prowadzeniu “prac szczególnie uciążliwych” tylko do godziny 19 lub 20?? gdzieś coś takiego czytałam, ale już niestety nie pamiętam gdzie… 🙁

      • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

        znam ten ból, moja jak była młodsza strasznie bała się wiertarki cała się trzesła i przeraźliwie płakała, wiec jak tylko ktoś z sąsiadów wiercił musiałam uciekać z domu. Potem sąsiad pode mną zaczął remont z dwa miesiace to trwało. Koszmar nad koszmarami. Ale nie chodziłam i nie prosiłam, bo szczerze mówiąc nie muszą mieć na uwadze że ktoś ma małe dziecko i akurat moze spać.

        Ale jestem dobrze zakumplowana z sąsiadką z piętra my jak wierciliśmy w domku to szłam i pytałam sie czy nie obudzę im dziecka. Kiedyś też zaczeli wiercić w ciągu dnia, Zuzia akurat spała, nawet nie przyszli i nie zapytali się jak jest, a wiedzieli że mała panicznie boi się odgłosów wiercenia. Gdyby uprzedzili poszłabym na spacer czy wyjechała do dziadków na ten czas. Pamietam że poleciałam do nich i poprosiłam a oni i tak wiercili :(. Zu oczywiście panika, płacz. Byłam tym bardziej rozgoryczona że my jak wierciliśmy pukałam do nich :(. Oj pamiętam przez miesiąc się nie odzywałyśmy.

        mam jeszcze dużo takich opowieści o sąsiadach ale jak to się mówi: “wolnoć Tomku w swoim domku”

        Izka i Zuzia 3,5 latka 🙂

        • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

          A u mnie takie kwiatki.
          Budujemy dom i jak to na budowie mamy nawieziony piasek, czarnoziem do ogrodu itp. Obok sąsiedzi już mieszkają, są to ludzie dośc sympatyczni, maja córkę w wieku mojej Aluni i dziewczynki za sobą przepadają.
          I właśnie ze względu na sympatię obu dziewczynek i dobrosąsiedzkie stosunki, dzisiaj nie zrobiłam nic, ale krew mnie zalała….
          Rok temu przyszła sąsiadka, czy mogę jej dać taczkę ziemi, bo ma dziurę w trawniku i chce zasypać. Dałam, bo czemu nie.
          Póżniej przyszła po piasek, bo kostka brukowa siadła, musi podsypać. Dałam.
          A dzisiaj mąż dzwoni z budowy,że nie ma połowy jednej “kupy” piasku a do sąsiadów jest wydeptana scieżka .
          Stawiają jakieś pancerne ogrodzenie, zabrakło, to tup, tup do głupiej, naiwnej Joli, bo ja mam dużo.
          Wiem,że to nic wielkiego ale liczy sie sam fakt. Gdyby przyszła sie zapytać, to przecież bym jej dała. A ona bez mojej wiedzy i pozwolenia posłała swoich pracowników, na teren mojej działki po moją własność. Jakim prawem!

          Nie pójdę do niej z awanturą, bo nie chcę psuć atmosfery ale niesmak pozostał.
          Tym bardziej, że jak tydzień temu mój mąż kupował od nich kilka desek (mają stolarnię), to wykasowali nas jak za zboże.

          Może przywiązuję do tego zbyt duża wagą ale trzy lata temu mieliśmy włamanie do domu i teraz bardzo rygorystycznie przestrzegam, aby nikt bez naszej wiedzy i zgody nie ruszał naszych rzeczy!

          Alunia i Szymuś 27-01-05

          • Jakbym czytala mojego posta;-(

            Mieszkam w bloku na parterze na nasze nieszczescie jak urodzila sie Zosia wprowadzili nam sie sasiedzi obok.Kiedy Zosia maial 3tyg. wstawiali drzwi zewnetrzne halas byl taki, ze nie slyszalam wlasnych mysli ale na szczescie Z, byla taka malutka, ze caly czas spala i nie robilo to na Niej wrazenia. Teraz owi sasiedzi remontuja mieszkanie od sierpnia!!! czyli pukanie, stukanie, wiercenia takie, ze nie mozna rozmawiac. Na to nieszczescie na pierwszym pietrze wprowadzili sie nastaepni sasiedzi. Bylam u skraju sil zdazylo sie kilka razy, ze sie rozplakalam ze zlosci bo kiedy Z. usnela w najlepsze Ci zaczeli wiercic;-( Raz moj maz musial interweniowac bo o 1 w nocy tapetowali pokoj nad nasza sypialnia ;-( Duzoby jeszcze pisac ;-( Jednego sie dowiedzielismy wiercic mozna do godz.20 w tygodniu, a w soboty do 14 i jesli ktos zakluci ta cisze mozna spokojnie dzwonic po policje. U nas powoli sie wyciszaja remonty, a ja bede miala chyba uraz do konca zycia ;-( pozdrawiam


            ZOSIA 27.03.2005

            • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

              A do ktorej rano jest ta cisza? Do 6? Do 7? Jak tylko Piotrus wstanie to wal im w sciane albo kaloryfer. Niech polubia wschody slonca hihi

              smoki, Dawidek i Michał

              • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                Hehe:))To bardzo dobry pomysł z tym waleniem;)))
                A tak wogóle to coś wiem na temat remontów sąsiedzkich,bo nad nami przez całą ciążę burzyli ściany,wiercili itd. Trwało to od listopada,więc myślałam głupia,że do kwietnia skończą. No i na myśleniu się skończyło.Od miesiąca jest w miarę cicho-główne remonty zakończone.Ale za to co parę dni głośna impreza,a jak nie to dzieciaki o 23.00 biegają po jakiejś drewnianej podłodze chyba w drewniakach!!!MASAKRA!!!!
                Mam nadzieję,że nasze plany się powiodą i za kilka miesięcy już idziemy do swojego domku:)
                Jeśli chodzi o przepisy to nie wiem jak to jest,ale faktycznie są jakieś ograniczenia czasowe jeśli chodzi o ciężkie remonty-popytam męża,może będzie pamiętał.Jak coś to dam znać:)

                • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                  a co z innymi mieszkańcami bloku??

                  • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                    Ale się uśmiałam, na prawdę. Ciekawe co by pani sąsiadka powiedziała na taką akcję.

                    • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                      tez zacznijcie wiercic 😉 a tak powaznie to nikt nie musi znac “rozkladu jazdy naszych dzieci”….. A 20.00 to nie jest taka straszna pora zeby n9ie moc paru dziur wywiercic….my tez wiercilismy jak mial sie synus urodzic…..chwala bogu mojemu synusiowi nie rpzeszkadzaja wiercenia (tez mam takiego sasiada co non stop wierci), szczekanie psow czy glosna muzyka….od malego go do tego rpzyzwyczajam inaczej nasze zycie byloby nieznosne i trzeba by bylo chodzic na palcach

                      • Re: Jakbym czytala mojego posta;-(

                        mysmy malowali pokoj o 1 w nocy i sadze ze tak samo jak przy tapetowaniu nie ma halasu….moze sie myle???

                        • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                          ja akurat takich problemów sąsiedzkich nie mam (kamienica,starsi ludzie,grube ściany) ale przyjaciółka mieszka w bloku i co chwile się musi użerać z sąsiadami.jej prawie roczna córeczka ma ogromne problemy z zasypianiem i budzi ja każdy szelest a w bloku to nic nowego remonty i stukania. Najgorsze jest to że nad nią mieszkają ludzie z 5-6 latnim chłopczykiem który biega ciągle po panelach i rzuca czym sie da i do tego jego tatus -wierny kibic każdy mecz ogląda z kumplami w bardzo gorącej atmosferze skacząc po tych panelach na każdy “gol”.
                          przyjaciółka gryzła sie w język i wychodziła z mała na całe dnie do parku ale ileż to mozna.godzina 20-ta a mały z góry skacze ciągle-i tak codziennie.pewnego dnia nie wytrzymała i zadzwoniła na straż miejską. dowiedziała sie że przed 22 -gą nie mogą nawet wysłać patrolu bo cisza nocna jeszcze nie obowiązuje.po 22-giej -od razu jada z interwencja ale wcześniej nie mogą…tak więc mąż został wyekspediowany na delikatna rozmowe z uciążliwymi sąsiadami.został wyśmiany,dosłownie i usłyszał że ich syn bedzie robił to na co ma ochote i nie intertesuje ich cudze dziecko. Nie omieszkał jeszcze dodać że oni od roku znosza płacz w nocy i nie dzwonią na policje….szok…że ludzie są tacy beznadziejni…szkoda że nie pamietają jak ich dziecko było małe i płakało po nocach.brrrr aż sie zdenerwowałam…

                          Monika i Marcinek (15.01.04)

                          • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                            Każda spółdzielnia ma statut jak piszesz i tam są punkty o np głośnych pracach remontowych. jestem swiezo po sprawie sadowej właśnie z powodu zakłócania ciszy nocnej.
                            Co prawda to nie my ja zakładalismy ale przesz;ismy chyba wszystkie etapy aż do Sądu.
                            Mozesz powiadomić administracje i tak długo to robić aż zadziała. Moze ta pani nie wie, ze obowiazuje ja regulamin.

                            Jonatan (20.04.2005)

                            • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                              Tak, tak…
                              nad nami mieszka alkoholik, który założył sobie melinę… a ponieważ nie pracuje i jego stali goście też nie wysprzedają co tylko się da (a to kiedyś było nasze mieszkanie i moi rodzice zamienili się z nim bo on miał 2 razy większe… ale nie o tym chciałam pisać)…. a efekty były takie:
                              – powykręcali krany, nie zaślepiając dziur i zalali sąsiadów, a potem nas… administracja nie mogła się do niego dostać i zabezpieczyć kapiących dziur, lub zrobić czegokolwiek z tym bałaganem, więc na jakiś czas wyłączyli nam wodę..mojego syna musiałam kąpać w misce bez bieżącej wody (wiem, że niektórzy na wsiach do tej pory nie mają bieżącej wody, ale gbybym była zwolenniczką takich udogodnień to bym w mieście nie mieszkała) a sama musiałam latać do babci – na szczęście mieszka 2 bramy dalej… potem włączyli i po raz kolejny chcieli wyłączyć, ale porozmawiałam z wysłannikiem administracji i otrzymałam awaryjny nr telefonu w razie, gdyby walił nam się sufit na głowę… wiecie, nie wyobrażałam sobie letnich upałów bez wody, kiedy to były takie chwile, że Piotrusiowi potrzebne były kąpiele w ciągu dnia, bo nie mogła Dziecina wytrzymać… ale ta sprawa została załatwiona…
                              – sprzedali domofon i kumple od taniego wina nie mają jak się do niego dostać więc drą te jadaczki (przepraszam za słownictwo ale nawet jak to piszę to dostaję ściskoszczęku) po nocy, żeby tylko ich wpuścił… w ciągu dnia to pal ich licho ale po nocy często, gęsto mam ochotę wyjrzeć przez okno i ich opieprzyć, ale szkoda mi budzić Piotrusia, który przez to i tak może się obudzić… no krew mnie zalewa… Paweł zwrócił keidyś uwagę, takiemu jednemu ale nic to nie dało. Ja natomiast wściekła wracając z wywalonym językiem do domu z dzieckiem w gondoli z wózka (spieszyłam się bo miała przyjść pielęgniarka na wizyte patronażową, a ponieważ z powodu upałów zaczęłam stwarzać zagrożenie dla otoczenia to skoczyłam umyć się w ciągu dnia do babci…) nie wpuściłam wesołej trójki do klatki i usłyszałam że ku… jestem… Same przyjemności… Marzę o tym by się stąd jak najszybciej wynieść, ale przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać…

                              moni i 01.05.05 i Aniołek 02.12.03

                              • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                                U nas obowiązuje cisza nocna od 22 do 6 rano i podobnie jest wszędzie.
                                Nie widzę możliwości by coś wskurać, a wszczynanie wojny może Ci dać tylko chwilową satysfakcję.
                                Takie życie…

                                Michałek 14.08.2003

                                • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                                  Doskonale cie rozumiem, jak to jest.
                                  Ale my tez kiedys przeprowadzalismy sie, i pamietam ze maz zaczynal zawsze remont dopiero po 17-18 bo wtedy wracal z pracy do domu..
                                  Tak to jest zyc w blokowisku)))

                                  Anna i Maksiu 12.01.2003

                                  • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                                    Mamy odwrotny problem..pod nami mieszkają dwie stare baby, którym przeszkadza, jak nasz synek tupta po domu! Wiadomo, że czasem się przewróci albo coś upuści! Chodzi o 20.00 spać! Wkurzyłam się po ostatnim najściu i pokazałam subtelną różnicę miedzy hałasem a tym, co się dzieje u nas w domu.:)

                                    Dodam, że sama jestem cicholubna i nie znosze hałasów! nie raz walczyłam z remontującym sasiadem o 22.00! Ostatnio wezwałam policję, bo ktoś zrobił baaardzo głośną imprezę. Pomogło.

                                    • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                                      No trudny problem, pewnie związany z ucięciem ulg podatkow na remonty;)Jednak powinnaś interweniować w społdzielni do skutku,bo to ewidentna wina sąsiadów.Ja też mam klopot z sąsiadami,ale trochę innej natury.3 -letni Kubuś urządza sobie przejażdzki samochodem wzdłuż calego mieszkania (po panelach),a u nas sufit się trzęsie.Oprocz tego inne halasy-stukanie,bieganie,histeryczne placze.Dzieje się to o rożnych porach,łącznie z wieczornymi godzinami,kiedy Marysia zasypia lub spi.Raz kiedyś(kiedy Marysia miala ok.3 m-cy) zwrocilam uwagę i więcej nie mam odwagi.Rozumiem,że to dziecko i potrzebuje się wyhasać. Takie uroki mieszkania w bloku.Dobrze,że szaleństwa Marysi nie zaszkodzą sąsiadom, bo mieszkamy na parterze:)
                                      Pozdrawiam
                                      Kasia

                                      i Marysia,02.02.2005

                                      • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                                        O losie! Współczuję Ci. A dzwoniłaś po straż miejską czy policję? Ktoś wie, że tam melina?
                                        A rodzicom to pewnie szkoda, że można tak zdewastować coś w co sami kiedyś dużo pracy włożyli. U nas na osiedlu oczywiście też jest stadko winolubnych (dziwię się, że i w deszcz chce się im wstawać o 6 po winko i sterczeć tak do zamknięcia sklepu) i jeden jest wyjątkowo “towarzyski”, czyli zagaduje w sklepie itp. Ale ode mnie usłyszał to co powinien i mimo, że był na gazie to pamięta do dziś. Ale inne kobiety pozwalają się zaczepiać. Zadziwia mnie ich bierność. Odbiegłam od tematu, bo to na całe szczęście nie mój sąsiad ale pijaczek taki jakich Ty masz nad głową. Serdecznie współczuję.

                                        • Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                                          Wiesz, nie raz w złości myślałam, żeby zadzwonić na policję, żeby jakiś patrol przyjechał czy coś… Ale zamin by się pojawili i próbowali coś wskórać to krzyczący winolubny by juz w jakiś sposób sie dostał do mieszkania sąsiada. Inna sprawa, że nie robią jakiś wybitnych awantur czy nie wszczynają bijatyk… Bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo… Tylko przy tym nawoływaniu… No pomijając sprawę przykrości zapachowych i wzrokowych… Bo co się człowiek napatrzy na te plątające sie strzępy ludzi… Brrrr….. I ta woda z sufitu…
                                          Inną rzeczą jest to że ja boję się ludzi pijanych – zarówno kobiet jak i mężczyzn. Może nie w takim samym stopniu ale budzą we mnie lęk. Taka już jestem – mam awersję do ludzi nadużywających alkoholu i boję się ich. I bałabym sie zacząć z nimi raz, bo wiadomo co potem… Wiem że ta postawa jest karygodna, ale nie jestem przecież sama – mam męża i a przede wszystkim dziecko, którym muszę się opiekować… A wiem, że tacy ludzie są nieobliczalni. Nie wierzę w pojęcie – niegroźny pijaczek… Ktoś taki nie istnieje… A ja się boje i tyle. Aż się sama sobie dziwię, że nie wpuściłam ich wtedy do klatki.
                                          Mój mąż robi co w jego mocy, ale na wszystko też nie ma rady i pomysłu… Trzeba mi uzbroić się w cierpliwość…

                                          moni i 01.05.05 i Aniołek 02.12.03

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: stosunki (dobro)sąsiedzkie…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general