Od trzech dni pojawiają się artykuły w GW, zaczęło się od tego:
[Zobacz stronę]
dzisiaj ukazało się to:
[Zobacz stronę]
i nie wiem, jak Was, ale mnie przeraża to, co czytam… Tzn. wiedziałam, że taka praktyka to norma na uczelniach prywatnych, dlatego nigdy takich nie traktowałam poważnie, ale że i na publicznych
Co to za społeczeństwo rośnie… zero wymagań, wszystko przychodzi bezproblemowo, bezstresowe studia, a potem zderzenie z rzeczywistością rynku pracy, gdzie nagle pracodawca zaczyna wymagać i nie ma już, że jakoś się uda… Więc ci młodzi, nauczeni od początku, że w życiu nie napracować się trzeba, ale dobrze pokombinować, zaraz wymyślają jakby tu zarobić i się nie narobić – bo że trzeba po prostu do roboty się wziąć, jakoś do głowy takiemu nie przyjdzie – w końcu całe życie uczył się, że ciężko pracują frajerzy, ludzie sprytni i cwani po prostu dobrze kombinują…
Wiem, uogólniam, może niesprawiedliwie, ale widząc roszczeniowość naszego społeczeństwa, któremu przecież “wszystko się należy” – jakoś tak dostrzegłam, gdzie to może mieć swój początek…
Co o tym myślicie?
8 odpowiedzi na pytanie: Studentów trzeba przepuszczać…
a potem sie dziwimy, ze:
“Pod względem poziomu szkolnictwa wyższego Polska zajmuje 39. miejsce na świecie – wynika z rankingu Webometrics przeprowadzonego przez hiszpańską organizację CSIC. Tylko dwie polskie uczelnie znalazły się wśród 500 najlepszych na świecie – Uniwersytet Jagielloński i Politechnika Wrocławska.”
Drugą uczelnie kończyłam prywatną – poziom na ówczesne czasy był dużo wyższy niż na mojej pierwszej państwowej uczelni – więc tutaj bym nie generalizowała
Sama uczę studentów – druga moja praca i popisuje się pod artykułami obiema łapkami
Ale uczę na podrzędnej uczelni
Jestem za płatną edukacją wyższą – ukróci to “atrakcyjność” (wiele ludzi studiuje bo nie wie co ze sobą zrobić, z nudów) i zwiększy poziom
Jak patrzę na co idzie moja kasa z podatków to mnie to….denerwuje
Przeczytałam i jestem w szoku.
Skończyłam dwie państwowe uczelnie i na żadnej z nich nie spotkałam się z takim procederem.
Na obu był bardzo duży odsiew, zwłaszcza po pierwszym i drugim semestrze.
Na pierwszej uczelni jak przeszło się 3 rok (z 5) to już się nie wylatywało raczej (jakieś wpisy warunkowe, powtarzanie przedmiotów, powtarzanie roku i dało się studia skończyć).
Na drugiej uczelni studenci wylatywali po każdym semestrze, mnóstwo osób oblewało egzamin inżynierski, a zdarzało się, że niektórym nie udawało się obronić pracy magisterskiej (pisanej własnoręcznie, konsultowanej, nie kupionej). Wszystko w myśl zasady, że nie możemy z uczelni wypuścić niedouczonego inżyniera, którego błąd wynikający z braku wiedzy, może kosztować kogoś życie.
mam studentow, ktorzy potrafią przyjsc po raz pierwszy na zajęcia pod koniec roku po wpis, sa zaszokowani, ze go nie dostana
no bo przeciez oni CHCA…
ale się nie zgrywamy, bo zazwyczaj wtedy ja NIE CHCĘ 🙂
Kreciku, Ty zołzo
Dzisiaj sie do mnie odezwal taki jeden, co chyba myslał ze mam sklerozę. Łudzi sie, ze zapomnialam o jego nieobecnosciach na polowie zajęć w poprzednim letnim semestrze i dostanie wpis bez powtarzania przedmiotu (juz nawet pomijam stan jego wiedzy, bo przeciez mógł sie nauczyc). Ten sam model, ale dłuzej odczekał 😉
U mnie na wydziale tak jest nadal. Wiem ze na kilku pokrewnych na innych uczelniach też. Niby super. Niestety – jest druga strona tego medalu – nauczyciele, ktorzy maja zajęcia na wyzszych semestrach płaczą, bo niektorym zaczyna brakowac godzin nawet do pensum. Dziekani mają problem, bo z powodu braku godzin nie mogą zwolnic i robi sie błędne koło. Pal sześć, gdy wydział nie jest zbyt duzy kadrowo – jakos da rade, zwłaszcza, ze co chwile ktos odchodzi na emeryturę, ale pewnie nie bedzie przyjmowal mlodych ludzi do pracy. Za kilka lat wydział ma lukę pokoleniową, a to generuje kolejne problemy. I tak w kółko.
Morena, poczatek jest wg Ciebie na studiach? Błąd kochana, TO zaczyna sie duzo wczesniej. Oni juz tacy przychodzą. Nie wszyscy na szczęście. Nie zmienia to faktu, ze system szkolnictwa wyzszego nie przystaje do aktualnych realiów. Ale tak to jest, ze gdy towar staje sie powszechnie dostepny – przestaje byc atrakcyjny.
o sprycie studentów ale też o podejściu niektórych dydaktyków mogłabym sagę napisać;)
Dokładnie!
Ja odwrotnie, pierwsza moja uczelnia to prywatna, orałam równo, potem państwowa – jakby wakacje. Obie zaocznie, za obie płaciłam ciężko zarobionymi pieniędzmi.
Znasz odpowiedź na pytanie: Studentów trzeba przepuszczać…