Choć może wydac się to takie typowe i może dla niektórych “tandetne” poznaliśmy się w szkole średniej w 2000 roku. Mój kochany był właśnie w 5 klasie technikum, przed nim matura i obrona pracy dyplomowej. Ja jako siedemnastoletnia “zajęta” byłam w 3 klasie liceum.
Poznalismy się tak całkiem przypadkiem na szkolnej dyskotece, na którą, jak się później okazało, oboje nie mieliśmy ochoty iść. Wspólna zabawa i cóż, wydawałoby się, że tyle…
Potem poprzez wspólnych znajomych poznaliśmy sie bliżej. Przyjaźń systematycznie przemieniała się w coś “więcej”. Oboje się przed tym broniliśmy i oszukiwaliśmy siebie i otoczenie, że to tylko wielka przyjaźń. Ba…, przecież byłam zajęta.
Mój chłopak mieszkał w Bielsku (jakieś 350km od Wawki). Widywaliśmy się bardzo żadko i po 1,5 roku nasz kontakt na tyle się osłabił, że uczucia,które nas łączyły z mojej strony całkiem wygasły. Więc skończyłam ten “związek”.
W tzw. międzyczasie dużo czasu spędzaliśmy z Pawełkiem, i to było coś niesamowitego. Uwierzcie, lub nie, ale jego bliskość i dotyk były czymś magicznym. Bardzo lubiłam z nim przebywać i smuciły mnie nasze rozstania. Uwielbiałam się do niego tulić pod byle pretekstem i by czuć jego skórę często masowałam mu plecki, bo go bolały (i to często – codziennie ).I te masowania przeszły do historii…
Po zerwaniu z Bielskiem, pozwalaliśmy sobie na bardziej “poufałe” zachowanie. Po tygodniu, zaryzykowalismy naszą cudowną przyjaźń, na rzecz “bycia razem”. I opłacało się. Zyskaliśmy więcej niż możnaby było oczekiwać.
Szybciutko, bo po roku czasu Pawełek, na kolanach przy Kościele poprosił mnie o rękę. Byłam pewna odpowiedzi, bo kochałam i kocham go nad życie. Ślub planowaliśmy na 2004 rok, ale nie chcieliśmy juz dłużej czekać i pobraliśmy się w czerwcu 2003. Mozna pomyśleć, że to była szczeniacka decyzja, ale niczego w życiu nie byłam i nie jestem tak pewna, jak tego, że chce z nim spędzić całe swoje życie.
Zawsze mogłam i mogę liczyć na Pawełka. To on właśnie pomógł mi podnieść się po stracie pierwszej fasoleczki.
Teraz, czekamy narodzin naszego maleństwa (jestem 4-miesięczną ciężarówką).
Nie ma na całym świecie tak cudownej i wspaniałej osoby jak mój mąż.
Każdej kobiecie życzę takiego mężczyzny jakim jest mój mąż.
moni
2 odpowiedzi na pytanie: szkolna miłość
Re: szkolna miłość
Oj wzruszyłam się… Nasze uczucie też rodziło sie w szkolnej ławie…tyle,że już w 8 klasie . Przez całą szkołę srednią byliśmy razem, poźniej podzcas studiów mieszkaliśmy razem…i w 10 rocznicę bycia razem…..wzięlismy ślub. Teraz jestesmy juz 2,5 roku po ślubie, mamy nasza Majeczkę…i czasami bardzo tęsknię do czasów szkolnych…wtedy wszystko było bardziej proste, spontaniczne…ehs…
Pozdrawiam Cie gorąco (podrap ode mnie brzusio:)
kate i Majka 28.12.2003
Re: szkolna miłość
Cudnie piszesz o mezu,czuc milosc w powietrzu
Wzruszylam sie!
Przyjemncyh miesiecy z brzuszkiem:)
Nelly i Hubert 23.02.03
Znasz odpowiedź na pytanie: szkolna miłość