Tak rodziła się Milenka…..

30 lipca 2012

4 rano… obudził mnie rudy koci głupek, który nie wiedzieć czemu postanowił skoczyć z parapetu na mój brzuch. Nie bolało ale tak się wystraszyłam, że usiadłam na łóżku z wrzaskiem.
I kto wie czy to nie on zapoczątkował akcję “poród”
Zaczął mnie boleć brzuch. Mąż powiedział żebym spróbowała się przespać może ból minie.
Miał rację. Ból minął.
Obudziłam się ponownie po 7 rano i zaczęliśmy nasz zwyczajny dzień.
Śniadanie dla Krzysia, dla męża, uszykować mu śniadanie do pracy…
Około 7:30 zaczęły mnie męczyć skurcze. Zupełnie nieregularne, bezbolesne. Pomyślałam, że to na pewno te osławione braxtony. Cały dzień spędziliśmy typowo: plac zabaw z Krzysiem, pranie, prasowanie, zakupy, sprzątanie, gotowanie obiadu – typowy dzień typowej kury domowej.
Skurcze bezbolesne były cały dzień. Koło południa postanowiłam sobie je zapisywać, żeby porodu nie przegapić. Na fejsie nawet napisałam wtedy “czyżby czyżyk?”.
Posypały się komentarze, że szczęśliwego porodu, że fajnie, że to już…
No niestety jak przez chwilę pomyślałam, że to może faktycznie już, tak skurcze były mocno nieregularne, zupełnie bezbolesne? ot takie durnowate spinanie się macicy.
20 minut, 8 minut, 7 minut, 4 minuty i znów 35 minut… i tak cały dzień.
Mąż wrócił z pracy, pyta jak sytuacja na froncie?
Powiedziałam mu, że nic z tego, bo to skurcze przepowiadające i macica trenuje do porodu? w końcu do terminu porodu miałam jeszcze 11 dni i byłam święcie przekonana, że tak jak chłopców? urodzę grubo…gruuuuuuuuubo po terminie.
Wieczorem jakby mój 6 zmysł postanowił poinformować Krzysia, że któregoś dnia może się zdarzyć, że się obudzi i nie będzie mnie i taty w domu. Ma się wtedy nie denerwować, bo będzie z nim dziadek, i to znaczy, że dziecko postanowiło się urodzić i jestem z tatusiem w szpitalu.

Dziecko…tak dziecko, ciągle mówiliśmy o nim bezpłciowo.
Niby na ostatnim USG przed porodem raczyło pokazać płeć i lekarz zdecydowanie powiedział wtedy Krzysiowi, że będzie miał siostrę…. A mi kazał kupować różowe ubranka… Ale moj mąz na wieść o dziewczynce powiedział ‘tere fere’.

Około godziny 20:00 skurcze się wyciszyły i stwierdziłam, że faktycznie były przepowiadające.
Krzyś dospania, kolacja, Jack Bauer znów odstrzelił komuś kolano na dzień dobry… i tak zleciał czas przed serialem do 22:00.
Stwierdziłam, że czas spać bo jutro będę “nietomna”. Jako, że mężowi spać się nie chciało zainstalował się w łóżku z laptopem a ja poszłam spać. Około 22:45 znów pojawiły się skurcze, tym razem regularne i bolesne. Na tyle, że mnie obudziły. Mąż siedział i na laptopie zapisywał czas między jednym skurczem a drugim? były co 15 minut.

Pomiędzy skurczami smacznie zasypiałam, skurcz mnie budził, mówiłam do męża: zaczyna się….koniec. On zapisywał a ja nadal zapadałam w błogi sen.

O 24:00 przyszedł pierwszy bardzo bolesny skurcz którego nie byłam w stanie wytrzymać na leżąco w łózku. W czasie jego trwania mówię do męża:
Coś mocno mnie nawala, wstanę pochodzę może się wyciszą, bo to na pewno te przepowiadające.
Wstałam i…. Na podłogę chlusnęły wody… Zbdladłam…
Mąz widząc moją niepewną minę pyta:
– Co się stało?
– Wiesz….wody mi chyba odeszły… i ciągle się leją…
– Serio?
– Noooooo….wiesz co…. to chyba nie są już skurcze przepowiadające tylko zaczęłam rodzić…to się już nie wyciszy…
– Dzwonić po ojca, jedziemy do szpitala?
– Nie wiem… od odejścia wód to jeszcze może potrwać, nie mam ochoty kiblować w szpitalu, poczekajmy jeszcze….

I tak nastał 31 lipca 2012….

Parę minut później kolejny skurcz który zgina mnie w pół.
Dobra kochanie – mówię do męża – dzwoń po ojca jedziemy do szpitala.
Mąż zadzwonił do teścia, zamówił mu taksówkę na 00:25, a sam poszedł po auto na parking.
W tym czasie ja się ubrałam usiłując jakoś opanować wody które leciały i leciały i nie miały zamiaru przestać.
Wrócił mąż z autem z parkingu i mówi:
– Słuchaj, ja jestem teraz pewny, że to jest dziewczynka.
– Tak? A co cię tak naszło teraz? – spytałam kpiąco
– Idąc na parking w środku nocy pomyślałem, że tylko baby mają takie porąbane pomysły, żeby rodzić się w środku nocy. Jakby to był chłopak to tak jak chłopcy by poczekał do rana i urodził się w dzień.

Dojechał teściu i o 00:40 ruszyliśmy w stronę szpitala…
Skurcze zaczęły być takie bolesne, że nie dawałam rady na siedząco. Pomiędzy skurczami mąż grzał 150 km/h przez uśpione miasto a podczas skurczu musiał zwalniać do 20km/h bo się na niego wydzierałam, że telepie autem i ja tego nie zniosę bo tak bardzo mnie boli.

Na jednych ze świateł gdy oczekiwaliśmy na zielone nadszedł skurcz, a mąz zaczyna się śmiać pod nosem.
– Z czego się śmiejesz? – wywarczałam.
– A później Ci powiem jak skurcz minie.
– No już, więc?
– Pomyslałem żeby cię rozweselić i na skurczu zrobić ci kobyłę z zębami tylko bałem się, że dostanę z liścia 🙂
– No na skurczu to murowane, że byś dostał 🙂

Podjeżdżamy pod szpital, mąż parkuje i mówi – idź na IP ja zaraz z torbą dojdę.
Podchodzę do drzwi – zamknięte… cicho…głucho…ciemno…
No bez jaj – myślę…
Podchodzi mąż, i mówię do niego:
– Ty słuchaj tu jest jakiś dzwonek…dzwonić? Bo zamknięte… Ale jakoś nie chcę robić rabanu… może zapukam? Tak kulturalniej będzie.
– W drzwi automatycznie otwierane?
– No może ona są i automatycznie otwierane, ale przede mną się nie otworzyły… A machałam nawet rękami przed tym czujnikiem.
– Normalnie cię pogrzało, zaraz urodzisz na tej metalowej wycieraczce, dzwoń!
– Wcale nie tak zaraz – obruszyłam się i nacisnęłam dzwonek.
– Tere fere – odpowiedział mąż.

Podszedł strażnik otworzył drzwi i mówi: proszę wejść.
A mnie w tej chwili chwycił kolejny skurcz…. chwilunia – mówię…
Chwilunia musiała chyba długo trwać, bo pielęgniarka na IP zdążyła po nas wyjść? o do porodu? zapraszamy? mówi.

ok. 01:10? przekraczam próg szpitala. Szybkie przebieranie się, wypełnienie pierwszych dokumentów miedzy skurczami…
– Co ile pani ma skurcze? pyta pielęgniarka?
– Nie wiem…gdzieś co 15 minut? – odpowiadam pytaniem.
– Co 15 minut były pół godziny temu, teraz są co około 5 minut – odpowiada mój mąż.

Wózek, winda…..i jestem na porodówce…cisza…cały oddział śpi… wita mnie bardzo miłą pielęgniarka i położna.

Badanie – 6 cm rozwarcia – padają słowa położnej.
Około 01:35 podpinają mnie pod KTG… Mam niby wyleżeć pod KTG około 10 minut.
No lekko nie jest…ból coraz większy…w pewnej chwili włącza się alarm.
Tętno malutkiej spadło do 40…
Przez ułamek sekundy widziałam w oczach położnej wachanie i nerwowy rzut oka na telefon czy dzwonić i będą robili cięcie na szybko żeby ratować dziecko.
Mój mąż mnie potrząsnął za ramię – oddychaj, dziecko dotleniaj! – krzyknął.
Strach minął, zaczęłam spokojnie oddychać, tętno malutkiej wróciło do normy.
Wszyscy się uspokoili, najbardziej chyba ja…

Mąż aby rozluźnić napiętą atmosferę zaczyna żartować, bardo mi pomagają te głupoty które plecie, ogarnia mnie spokój.
Pomiędzy skurczami, trochę nieprzytomnie wypełniam wszystkie dokumenty, podpisując się w miejscu lekarza i wzbudzając tym ogólną wesołość wszystkich.
Nadchodzi kolejny skurcz…. która jest godzina? – pytam
– 01:54 odpowiada mąż.
– Bożeeeeeee będę się tu jeszcze męczyła ze 2 godziny, a ja już nie daję rady, zaraz skonam. Może jednak wezmę te znieczulenie bo serio umrę!
– Przecież nie chciałaś znieczulenia? dziwi się mąż.
– Zmieniłam zdanie….
– Zbadam panią, mówi położna….jest 10 cm, możemy próbować przeć powoli jak przyjdzie skurcz.

Nadchodzi skurcz, prę i….. proszę z całej siły powstrzymać parcie – mówi położna i biegnie do telefonu. Dzwoni po lekarza, żeby szybko przyszedł.
Okazuje się, poród tak szybko postępował, że Milenka nie zdążyła prawidłowo wstawić głowki w kanał.
Bada mnie lekarz, położna… nie mogą się zdecydować, czy to bardziej uszko czy nosek Milenki… A ja marzę żeby ktoś urabał mi łeb przy samej dupie, żeby w końcu przestało boleć.
To chyba uszko – mówi lekarz – główkę ma pod kątem, spróbujemy ją ustawić… i do mnie mnie mówi: na tym skurczu proszę nie przeć.

Tere fere mówię – do siebie w głowie – tylko facet może być taki porąbany, żeby nie rozumieć, że na skurczach partych nie da się nie przeć. Nadchodzi skurcz…mam wrażenie, że zaraz zemdleję, przed oczami widzę zieloną łąkę i zaczynam wizualizować sobie jakieś pie.przone motylki, które fruwają, żeby tylko nie przeć, żeby skupić myśli na czymś innym…w tym czasie lekarz wpycha we mnie z powrotem Milenkę, ustawia jej prawidłowo główkę a ja chyba zaczynam odpływać z bólu…czuję na ramieniu dotyk męża. Od razu wraca mi świadomość: łapy przy sobie, nie dotykaj mnie – wywarkuję do męża.

Nadchodzi kolejny skurcz, już mogę przeć. Zbieram resztki sił jakie mi zostały po poprzednim “nie przeć” i pomagam naszej córce wyjśc na świat.
Pierwszy raz – wyszła główka, szybki wdech i żeby zdązyć na skurczu….jest udało się… poczułam natychmiastową błogość a na piersi położono mi małe, oślizgłe, lekko pomarczone dziecko.
Na mnie je wycierano i owijano w pieluszki… nerwowo rozchylam jej nózki i mowię do meża – serio dziewczynka?
A on przez łzy wydusza z siebie – tak…mamy córkę…to niesamowite…
A ona… Nie płacze, nie kwili… odchyla główkę i rozkleja powieki patrząc na mnie granatowymi oczami….zaczynam płakać…
Słyszę za swoją głową jak jedna położna dyktuje drugiej dane do karty:
Godzina urodzenia 02:12
Podchodzi do mnie lekarz i pyta czy może ją osłuchać… mała cały czas wtulona we mnie, zgadzam się lekarz ją osłuc.e.
Po chwili zabierają ją na ważenie i mierzenie…
Chwilę później znów dostaję ją w ramiona…już ubraną i myślę…to na ciebie czekałam tyle lat…
Leżymy 2 godziny na sali obserwacyjnej…jest 3 nad ranem, tulę małą w ramionach, po raz pierwszy się karmimy, a mąż siedząc koło nas obdzwania rodzinę stawiając wszystkich w środku nocy na nogi…

Tak urodziła się Milenka… mój cud o który starałam się ponad 5 lat….
Urodziła się siłami natury, bez znieczulenia 31 lipca 2012 roku o godz. 02:12
Ważyła 2480 i mierzyła 53 cm.

Dziś Milenka ma już skończony miesiąc…. A ja nadal nie dowierzam w ten ogrom szczęścia jaki dostałam od losu.

Dziękuję opatrzności, bogu, losowi…sama nie wiem komu…. dziękuję za ten dar jaki otrzymaliśmy – za naszą ukochaną Milenkę, która dla całej naszej rodziny jest oczkiem w głowie.

23 odpowiedzi na pytanie: Tak rodziła się Milenka…..

  1. Piękny opis Nutellko:Kocham:

    Raz jeszcze gratuluję!

    • Nutella,no i poryczałam się..po przeczytaniu.. A myślałam że już tak niewiele może mnie wzruszyć..
      Gratuluję raz jeszcze i ucałuj swój mały cud od forumowej cioci 🙂
      no i starszych braci też, oczywiście

      • Kurde i to jest magia, no… Niech se gadają co chcą 😀

        • no i co? i łzy mi kapią na klawiaturę

          gorąco ci kibicowałam

          gratulowałam już tego Cudu ale gratuluję raz jeszcze

          Milenko rośnij zdrowo.

          Ania i dzieciaki – Asia (9 lat), Jaś (6 lat) i Kubuś (4 m-ce)

          • Cudny opis 🙂 wzruszyłam się że aż…
            Jeszcze raz ogromne gratulacje, Kochana

            Masz superowe męża ale to pewnie wiesz

            • Zamieszczone przez Nutella

              Tere fere mówię – do siebie w głowie – tylko facet może być taki porąbany, żeby nie rozumieć, że na skurczach partych nie da się nie przeć. Nadchodzi skurcz…mam wrażenie, że zaraz zemdleję, przed oczami widzę zieloną łąkę i zaczynam wizualizować sobie jakieś pie.przone motylki, które fruwają, żeby tylko nie przeć, żeby skupić myśli na czymś innym…w tym czasie lekarz wpycha we mnie z powrotem Milenkę, ustawia jej prawidłowo główkę a ja chyba zaczynam odpływać z bólu…czuję na ramieniu dotyk męża. Od razu wraca mi świadomość: łapy przy sobie, nie dotykaj mnie – wywarkuję do męża.

              Popłakałam się ze smiechu

              [/QUOTE]
              Leżymy 2 godziny na sali obserwacyjnej…jest 3 nad ranem, tulę małą w ramionach, po raz pierwszy się karmimy, a mąż siedząc koło nas obdzwania rodzinę stawiając wszystkich w środku nocy na nogi…

              [/QUOTE]

              Tu też się popłakałam, ale ze wzruszenia

              GRATULACJE OGROMNE

              • Wspaniale się czyta o tak wyczekiwanym cudzie
                Chowajcie się zdrowo!

                • cudny opis!!!!
                  jeszcze raz wszystkiego dobrego i niech sie chowa zdowo córcia
                  no sie wzruszyłam..

                  • piekny opis cudu narodzin i upragnionej corci GRATULACJE 🙂

                    • no i ryczę:Kocham:
                      Cudzie trwaj, rośnij zdrowo mała królewno

                      • :Kocham:

                        Dla całej rodzinki wielkie gratulacje 🙂

                        • Się poryczałam i jestem w gęsiej skórce cała

                          Cuda się zdarzają, przykładem jest Milenka

                          Gratuluję raz jeszcze z całego serca 🙂

                          • Ależ fajnie się czyta:) A mąż zgrywus pierwsza klasa;)
                            Gratulacje

                              • No cuda się zdarzają:Kocham:

                                • wzruszające 🙂
                                  niech Milenka zdrowo sie chowa

                                  • Nutella gratulacje raz jeszcze
                                    Niech się Milenka zdrowo chowa 🙂

                                    • Piękny opis.
                                      Jeszcze raz gratuluję!

                                      • Gratulacje, niech Milenka rośnie zdrowo 🙂

                                        • GRATULACJE :))

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Tak rodziła się Milenka…..

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general