terminacja ciąży poszukuję Olusi z wątku wada letalna

Witam wszystkich.. prześledziłam cały wątek tego forum.. wciągła mnie tragedia Oli i poruszyła, tym bardziej że znalazłam się w tej samej sytuacji.. nie wiem czy ktoś tu jeszcze zajrzy ostatni post jest we wrześniu.. opowiem po krótce co się wydarzyło w ostatnich dniach.. odkąd zaszłam w ciażę byłam bardzo szczęśliwa to był wyjątkowy prezent na moje urodziny.. to moja druga ciąża mam już synka prawie 2 latka.. i tylko to daje mi nadzieję.. usg w 12 tyg nic nie wskazywało na problemy, maleństwo rozwijało się prawidłowo.. teraz w poniedziałek 25 października z wielką radością szłam do mojego ginekologa.. wracałam płacząc.. lekarz zapytał czy znam płeć, ja na to że nie ale chętnie poznam.. A potem wszystko straciło znaczenie.. nie minęła minuta gdy mina mojego lekarza się zmieniła, na początku nie chciał mi powiedzieć póki nie będzie pewny.. aż wyrok zapadł a ja stałam się w jednej chwili wrakiem człowieka.. holoprozencefalia brzmiało strasznie, nie doszło do wykształcenia całkowitego mózgu, nie podzielił się na 2 półkule.. czułam pustkę chciałam się obudzić z tego koszmaru.. ale to była rzeczywistość, wada letalna.. nic mi to nie mówiło ale lekarz wyjaśnił że moje maleństwo skazane jest na śmierć, ból i cierpienie.. nie potrafiłam się uspokoić dlaczego ja? zawsze sobie stawiamy te pytanie dlaczego ja 1 na 10 tyś ciąż.. mam 2 wyjścia nosić maluszka pod serduszkiem 9 m-cy by pochować po narodzinach lub przerwać ciąże.. najgorsza decyzja jaką człowiek musi podjąć decydować o czyimś życiu.. tak bolało że nie byłam w stanie myśleć.. następnego dnia spotkałam się z kolejnym lekarzem który miał potwierdzić.. kolejna szybka diagnoza niemal natychmiast usłyszałam ten okropny wyraz holoprozencefalia.. co mnie przerażało jeszcze bardziej to widok mojego dzieciątka ruszał się ma długie nogi waży już 20 g, dowiedziałam się że to chłopiec, znowu płacz mój kacperek nie będzie miał braciszka.. funkcjonują prawidłowo wszystkie organy.. choć na końcu dostrzegł również jakieś nieprawidłowości w budowie serca.. pojechałam po tym do mojego ginekologa omówić szczegóły.. dziś czeka mnie amniopunkcja genetyczna by wiedzieć jakie jest ryzyko wystąpienia podobnej wady w przyszłości.. jakiś koszmar.. biję się z myślami, razem z mężem podjęłam decyzje że przerwę ciążę.. ciągle te wątpliwości..

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: terminacja ciąży poszukuję Olusi z wątku wada letalna

  1. Bardzo mi przykro:(

    • Bardzo z całego serca Ci współczuje wiem co czujesz przeżyłam to samo. Bądź dzielna czas nie pozwoli zapomnieć ale zagoi trochę rany.

      • Tamagoci bardzo mi przykro 🙁 Dla Twojego Aniołka (*)

        Jestem w takiej samej sytuacji…
        Opiszę swoją historie

        Wkleję z naszego forum moją wypowiedz z środy
        19.12.2006roku Moja córka Marysia urodziła się z zespołem Pataua zmarła po 5 dniach i w raz z nią umarła część mnie. Po 1,5 roku los był dla mnie łaskawy i zostałam mamą ślicznego i zdrowego chłopca. Syn jest moim oczkiem w głowie. Rok temu los postanowił się ode mnie odwrócić i Straciłam kolejne dziecko we wczesnej ciąży. Niedawno na forum chwaliłam się że jestem znowu w ciąży i jaka jestem szczęśliwa z tego powodu. Niestety po ostatniej wizycie u lekarza mój świat wywrócił się do góry nogami.

        Do 13 tyg wszystko na usg wyglądało ładnie 🙂 maluszek ładnie rósł, machał rączkami, nóżkami, główka w porządku, jednak pani dr nie mogła zmierzyć NT ponieważ maluch był źle ułożony i kazał przyjść za tydzień… i tak się zaczęło….
        Nasz maluszek urósł przez tydzień prawidłowo, ale widok główki zaniepokoił panią dr. Okazało się, że dziecko z tyłu główki ma coś jakby spory “welon” nie da się nawet zmierzyć NT bo “welon” kończy się przy kręgosłupie. Od razu zapadła decyzja DO GENETYKI DO WROCŁAWIA. Udało mi się zapisać na poniedziałek więc pojechaliśmy do Genetyki, a tak dostałam od razu zaświadczenie o objęciu mnie programem badań prenatalnych, badań które są na NFZ ze względu na wadę mojej córki jak i poronienie należą mi się takie badania za darmo. Od razu z Genetyki pojechaliśmy do Akademii Medycznej umówić się na amniopunkcję, lekarz na wstępie powiedział, że na wyniki trzeba będzie poczekać ok 3 tyg. Nie wykluczył też, że na amniopunkcji może wyjść, że dziecko jest zdrowe, ponieważ jest ponad 40 tyś wad genetycznych a amniopunkcja wykrywa zaledwie 10 % tej liczby niestety. Więc zalecił po amniopunkcji kolejne badania, zarówno usg 3D jak i dodatkowe badania aby określić co dokładnie jest na główce maluszka czy jest to torbiel czy przepuklina czy jeszcze coś innego, czy jest to wada letalna czy coś co da się po narodzinach maluszka usunąć i dziecko będzie w pełni zdrowe. Niestety te badania które muszę wykonać nie są już darmowe i są potrzebne na cito jak mówią specjaliści, ponieważ mam mało czasu na podjęcie decyzji jakże okrutnej dla każdej mamy, która nosi pod swoim serduszkiem maluszka. Chodzi o badania które wykluczą wadę letalną czyli wadę śmiertelną i niepełnosprawność maluszka, tak bym mogła się cieszyć znów ciąża bym nie musiała podjąć decyzji o przerwaniu ciąży ze względu na swój stan i stan dziecka.
        W czwartek jutro jadę już na 3 dni do Kliniki, pierwszy dzień to rutynowe usg i badania z krwi plus wywiad, a w piątek o 7:30 amniopunkcja. W sobotę wypis i… od przyszłego tygodnia zaczynamy umawiać się na konsultacje do specjalistów od usg, wszystko było by o wiele łatwiejsze, gdyby wykonał ktoś szereg badań za darmo… może i można zrobić je za darmo ale terminy jak każda z nas wie są dość odległe a ja i maluszek nie mamy czasu na to…potrzebny jest czas, bo muszę wiedzieć wszystko do 20 tyg.

        Czar prysł w klinice już po amniopunkcji a wyglądało to tak…też wklejam z innego forum
        Wczoraj się dowiedziała, że nasz maluszek nie ma szans na przeżycie.
        Ma anencephalie co oznacza bezmózgowie, do tego kosmówka nie jest zrośnięta z owodnią czyli maluszek pływa sobie w pęcherzyku po całej macicy. Co to oznacza dla mnie oznacz to, że maluch ma wadę letalną czyli śmiertelną. Niestety.

        Potraktowaną mnie w klinice oczywiście nie poważnie.

        Lekarz najlepszy na Dolnym Śląsku dr F. znany z amniopunkcji i usg genetycznego we Wrocławiu (pewnie Wrocławianki i nie tylko, go znają) ja mam z nim styczność od 4 lat i jakoś nadal mam nie odparte wrażenie, że uważa, że pacjentki to czasami są “mało kumate” i można powiedzieć im prawdę po usg tak by nie wiedziały do końca jakie prawa mają. Tak też było i tym razem. Przed amniopunkcją dr zrobił usg i patrząc na usg już wiedział, że jest źle…mógł powiedzieć w prost, że Amniopunkcja nic nie da. Ale zrobił… zawsze to materiał dodatkowy do badania, dodatkowa dla nich kasa pewnie też.
        Po amniopunkcji 3 godziny leżakowania na bokach by nic się nie działo…i o 12 usg z dr F. na usg zaprosił studentów bo jak sam stwierdził ciekawy i rzadki przypadek, żeby było ciekawej zrobił usg dopochwowe a nie przez powłokę brzuszną a tak o by studenci widzieli dokładniej…usg trwało 30 minut gdzie dokładnie opisywał studentom jakie to wady ma mój maluch, podyktował opis swojej asystentce (WADA LETALNA), a więc powiedziałam wprost czy dostane również taki opis bo potrzebuję do swojego lekarza i do szpitala, na co pan doktor oburzony powiedział PANI NIE WYJDZIE OD NAS W PONIEDZIAŁEK MUSIMY PANIĄ ZATRZYMAĆ NA TYDZIEŃ DWA MOŻE MIESIĄC MOŻE DWA…i się zaczęło.
        Byłam oburzona i wybuchłam…powiedzcie jak tak można??? Powiedział dziecko ma wadę letalną, może myślał, że jestem na tyle głupią gąską, że nie wiem co oznacza WADA LETALNA i że się nie zorientuje więc uświadomiłam pana doktora, że wiem, że letalna znaczy śmiertelna i powinien mi to powiedzieć, po za tym zrobiłam scenę, że jak to lekarz takiego pokroju wybitny na cały Dolny Śląski i nie powiedział pacjentce o możliwości terminacji ciąży? przecież to jego zakichany obowiązek jako lekarza. Na co usłyszałam TO PANI DECYZJA tylko, że on mi nie przedstawił takiej opcji nawet. Wiecie jaki miał plan nasz słynny doktor by mnie zatrzymać w klinice jak najdłużej się da i by studenci i on miał pole co popisu i temat do badań na takiej ciekawej chorobie… A to, że ja miałabym pod serduchem nosić maluszka, który może umrzeć dziś jutro lub za miesiąc dwa lub minute po narodzinach i to, że przy zatrzymaniu ciąży do terminu porodu będą musieli zrobić kolejną cc że jest to zagrożenie dla mojego życia…o tym nie było słowa. O tak trafiła mu się uświadomiona pacjentka co za pech.

        Doktor był zmieszany na co powiedział znów PANI DECYZJA więcej się nie odezwał ale studenci spuścili głowę…ot tak pan profesor szukał kolejnego królika do badań. Na koniec dodałam, że już będąc u nich w klinice w listopadzie 2006 r. jak przyjęli mnie w 28 tyg ciąży i utrzymywali ciąże jak najdłużej żeby tylko robić badania i mieć materiał na kolejny ciekawy przypadek bo przecież zespół Pataua nie jest zespołem wad często spotykanym, więc nawet mnie nie poinformowali przez 3 tyg o chorobie małej tylko mówili no trzeba ciąże utrzymać żeby dziecko było większe będzie miało wtedy jako wcześniak większe szanse na przeżycie. A wiedzieli dokładnie, że dziecko ma mnóstwo WAD bo jest to niestety widoczne na usg gołym okiem. I nie poinformowano mnie wcale o tych wadach dowiedziałam się leżąc na stole operacyjnym podczas zszywania po cięciu od bardzo “miłej położnej” która zimnym wzrokiem i poważnym głosem wymieniła wszystkie wady dziecka. Więc wczoraj przypomniałam dr jak to ładnie ze mną postąpili, że już raz byłam królikiem i nie zamierzam nim być ponownie… Na co pan doktor powiedział ŻE DOBRZE PÓJDZIE PANI JUTRO DO DOMU JAK TAK PANI CHCE… Na co wyszłam z usg i poprosiłam o wypis na żądanie i tak czekałam jeszcze na wypis jakieś 1.5 godziny bo lekarz dyżurny stwierdził, że tego nie podpisze… Ale inny podpisał.

        I co teraz…w poniedziałek jadę do swojego szpitala czeka mnie wywołanie porodu i łyżeczkowanie…staram się być silna…bo mam w domku zdrowego synka mój ukochany synio ma już 3 latka prawie.

        Mam już córeczkę na cmentarzu…długo myśleliśmy o pochówku naszego maluszka i postanowiliśmy nie zabierać go ze szpitala…może wyda się Wam to okrutne ale nie dam rady tego zrobić… Nie mam siły by pochować kolejnego maluszka…

        Ale nadal nie wiem jakie są moje prawa czy mam się domagać aktu urodzenia/zgonu? czy pozostawić sprawę tak jak jest…co robić? Jestem w 15 tyg według USG według OM (nieregularne) 17 tydzień.
        Jak uporać się z tymi papierami? czy jeżeli maluszek zostanie po porodzie w szpitalu czy my nie dostaniemy tego zgłoszenia do USC?

        • Marta241 nie zostawiaj malucha w szpitalu! Do końca życia będziesz tego żałować.

          Poza tym nie wiem, w jakim będziesz stanie psychicznym… ja nie wyobrażam sobie, by tak prosto ze szpitala do pracy wrócić. Załatw dziewczyno wszelkie formalności w USC, pochowaj szkraba, weź przysługującą Ci połowę macierzyńskiego, albo tyle, ile będziesz potrzebowała. Uwierz mi – piszę to dla Twojego dobra. Chyba, że jesteś twarda jak skała i nic Cię nie rusza… 🙁

          I jeszcze jedno – walcz w szpitalu, by Cię nie położyli na oddziale z młodymi mamami. Kiedy zostaje się samej, bez maleństwa i widzi się te szczęśliwe mamy przechadzające się korytarzem – ma się ochotę skoczyć z okna, wyje się tak, ze trudno opisać…

          Trzymaj się – tylko tyle mogę napisać

          • Jaga ja wiem dokładnie o czym mówisz…
            Jestem mamą Aniołka po raz drugi a teraz będę po raz 3 niestety.

            Pierwsza ciąża z wyrokiem zespół pataua gdzie leżałam po cięciu z mamą, która przytulała swojego malucha a do mnie przychodzili nieświadomi lekarze i pytali A PANI CZEMU NIE KARMI PIERSIĄ DZIECKA albo MOŻE PANI OPOWIE JAK WIDZI PANI MACIERZYŃSTWO i studenci pytający o przebieg ciąży…ja to wszystko przeszłam…druga ciąża zdrowy synio…trzecia poronienie a czwarta jak widać kolejny Aniołek już prawie leci do nieba…więc wiem co mnie czeka… Niestety…wszystko to przechodziła…
            Nawet wczoraj leżałam w klinice po wyroku że dziecko ma wadę letalną… gdzie mamy się cieszyły przy podłączaniu ktg mamusia z bliźniakami… kolejna tuż przed rozwiązaniem i dwie w mniej zaawansowanej ciąży… Nie szanuje się kobiet… niestety pod tym względem…i pod wieloma innymi jeżeli chodzi o kliniki zwłaszcza te AM gdzie sale są przepełnione i wciskają matki gdzie się da.

            Dobrze, że będę leżeć w swoim miejskim szpitalu i tu mam dobrą opiekę i dobrych lekarzy i przypuszczam, że i osobną sale.

            • Marta241, Jaga to jest straszne że kładą kobiety tracące dzieci ze szcześliwymi mamami ;(
              Ja też tak leżałam czekajac na usunięcie martwej dzidzi i po zabiegu też. Mimo, ze leżałam na ginekologii a nie na patologii i że byly na oddziale starsze kobiety z jakimis polipami, cystami i innymi nie zwiazanymi z ciążą przypadłościami to nie….mnie musieli położyć w sali z dwiema dziewczynami, które właśnie w dzień mojego zabiegu wychodziły do domów bo ich ciąże były stabilne (cały czas opowiadały sobie, że widziały swoje dzieciaki na usg i że znaja juz pleć itp). Boże, modliłam się, żeby ju, z poszły, nie mogłam tego słuchać, jaka ja byłam wściekła, że one są takie szczęśliwe a ja…
              Z zadną z nich nie zamieniłam ani słowa, nie mogłam. Leżałam plecami do nich i cichutko płakałam. Tak nie powinno być !!!!!!!!!!!!!!!!! niech się stare kwoki zastanowią gdzie kładą kobiety bez szans na szczesliwe rozwiazanie i moze zamiast klasć tam gdzie jest miejsce troszke ruszyly swoimi pustymi lbami, jak to zrobić, żeby w miare mozliwosc zminimalizować ich ból zamiast go potęgować!!!!
              Och ale się wściekłam jak sobie to przypomniałam

              Marta241 zrobisz jak Ci serce podpowie – ja zostawiłam dzidzię, bo dostałam papiery do podpisania minutę przed łyżeczkowaniem, w sali zabiegowej, gdze byłam bez męża i ogólnie nie myślałam jasno bo byłam w szoku, odrętwiała i zwyczajnie niezdolna do samodzielnego myślenia. Ponadto łudziłam się, ze badnie hp wyjaśni dla czego tak się stało (tak mi wtedy powiedziano) ale nie wyjaśniło….i teraz żałuję!!!! Moja dzidzia nie ma swojego grobiku i 1 listopada wyłam, że nie mam nawet gdzie postawić zniczy 🙁

              • Jutka ja mam wrażenie, że w takich klinikach to rutyna, w pierwszej ciąży przed cięciem leżałam z… 9 kobietami z brzuszkami już praktycznie przy samym terminie rozwiązania, po cięciu gdzie moje dziecko nie miało żadnych szans na przeżycie leżało w inkubatorze i czekało na śmierć hm położono mnie z mamusią, która przytulała malucha, karmiła i prosiła bym została z małym jak ona wychodziła 🙁 do tego teraz po raz kolejny leżałam z 4 paniami w tym dwie codziennie miały ktg po 5 razy… super…po prostu super…i nie powiem były na oddziale pokoje gdzie były panie również w starszym wieku z polipami cystami itp tak jak piszesz a mimo to mi przypadła sama ze szczęśliwymi mami… i zachowywałam się tak jak i Ty też odwracałam się od wszystkich lub siedziałam na korytarzu z mężem. Nie miałam sił słuchać tego ciągłego ktg lub słuchać o wyprawkach itp. To jest straszne ale mam wrażenie, że to się raczej nigdy nie zmieni…taka jest rzeczywistość…mnie oburza fakt, że w ogóle nie traktują pacjentek poważnie…

                • Jutka też leżałam na ginekologii. Niestety szpital był właśnie w remoncie i nie było poporodowego – wszystkie mamy leżały na patologii, czyli po drugiej stronie korytarza. No i tak łaziły tym korytarzem zadowolone…

                  Ja na lekarzy nie mogę narzekać – wręcz przeciwnie. Starali się robić wszystko, by mi pomóc. Położyli mnie najdalej, jak się dało, ale te mamy i tak łaziły po całym korytarzu, czemu zresztą się nie dziwię. A na sali leżałam z dziewczyną, której groziło czwarte poronienie – pewnie też chcieli z dala z dala od szczęściar trzymać.

                  A rodziłam w zabiegowym – też, żeby było z dala od porodówki i szczęśliwych porodów 🙁

                  • Jaga w Twoim przypadku, ktoś się przynajmniej starał… a w moim i Marty241 ewidentnie nikomu się nie chciało poszachować “lokatorkami” w pokojach tak, żeby jednak nie kłaść nas do szczęśliwych przyszłych i ówczenych mam. Wkurzona jestem, że mogłam leżec z 2 starszymi babkami, które miały zabieg tego dnia co ja (oczywiscie nie były one w ciąży – byly dobrze po 60) a leżałam z… juz pisałam z kim i wiem jedno, stało sie tak tylko dla tego, że trafiłam do szpitala dość późnym wieczorem i nikomu się nie chciało zroganizować mi łóżka w stosownym miejscu. Aaaaa i na dokladke mialam mieć zbieg o 8:00 a przetrzymali mnie w pokoju z tymi dziwuchami do 12;30 bo wszystkich innych brali do zabiegowego przede mną ;( Moim zdaniem zero myślenia i totalna znieczulica.
                    Nie mogłam tego znieść i zaraz po wybudzeniu z narkozy poszłam do lekarki i oswiadczylam, ze NATYCHMIAST ide do domu. Puścili mnie.

                    PS chyba trochę bałaganimy tamagoczi25 w wątku. Mam nadzieję, że sie na nas nie pogniewa

                    • To i ja coś powiem. Ja leżałam w osobnej sali dwuosobowej, choć były miejsca na innych salach. Urodziłam właśnie w sali. Dopiero następnego dnia dali mi do towarzystwa dziewczynę, której groziło chyba 6 czy 7 poronienie. Jedną noc z nią spędziłam na sali, następnego dnia uprosiłam ordynatora by mnie wypisał do domu. Na personel nie mogę narzekać. A ordynator zachował się jak Człowiek a nie jak lekarz.

                      • witam.. nie było mnie tu kilka dni ale widze że mój wątek trochę odżył.. broń boże że bym była zła Jutko.. siedzę głównie na dlaczego, forum “terminacja ciąży”.. wszystkie mamy są tam po przerwaniu ciąży z powodu wielu wad rozwojowych i genetycznych swoich aniołków.. znajduje tam spokój i nadzieję na lepsze jutro i was zapraszam również, a może już tam jesteście..
                        pokolei więc:
                        Droga Marto241 przykro mi że ciągle przybywa mam które stają przed tak dramatyczną decyzją, przytulam i zapalam światełko dla twoich aniołków [*] tym jest to trudniejsze że już pochowałaś wcześniej dziecko.. los bywa okrutny..

                        Ale nadal nie wiem jakie są moje prawa czy mam się domagać aktu urodzenia/zgonu? czy pozostawić sprawę tak jak jest…co robić? Jestem w 15 tyg według USG według OM (nieregularne) 17 tydzień.
                        Jak uporać się z tymi papierami? czy jeżeli maluszek zostanie po porodzie w szpitalu czy my nie dostaniemy tego zgłoszenia do USC?

                        Po urodzeniu dziecka obojętnie w jakim tyg jesteś przy wypisie ze szpitala dostaniesz papier że urodziłaś martwe dziecko.. z tym udajesz się do USC i wydają ci akt urodzenia z adnotacją że dziecko było marto urodzone.. jeżeli zdecydujesz sie na pochówek do czego cię zachęcam z aktem urodzenia udajesz się do zakładu pogrzebowego, oni załatwiają formalności związane z pochówkiem, możesz zdecydować się na kremację lub wybrać taką maleńką trumienkę.. ja wybrałam tą drugą opcję gdyż nie chciałam odkładać w czasie pogrzebu.. zdecydowałam się tylko na bukiet białych róż, do trumny dałam biały kocyk z aniołkiem żeby tak mój mały goły nie leżał oraz misia.. na końcu załatwiasz z zarządcą cmentarza gdzie dasz maluszka.. skoro masz już grobek pierwszego dziecka proponowałabym właśnie to miejsce.. mój Szymuś spoczął w grobie mojego braciszka.. nie widziałam perspektywy stawiania nowego pomnika czy ściany z urnami.. ksiądz wykonuje tylko symboliczny pokropek na cmentarzu..
                        kochana nie zostawiaj swojego dziecka w szpitalu, apeluje do ciebie, będziesz żałowała z perspektywy czasu a tak wiadomo gdzie zapalić ten maleńki znicz.. na początku skłaniałam się do pochowania synka, dostałam w szpitalu papierek na którym miałam wybrać czy jego ciałko zostanie spalone jak to określił bezduszny lekarz “wszelkie części ciała, resztki pooperacyjne czy płody” są zbiorowo palone.. to mnie strasznie zabolało bo moje dziecko nie jest żadnym płodem ani resztką.. chore nie znaczy gorsze!! po samym porodzie byłam tak w ciężkim szoku, znowu podsunęli mi ten papier co z ciałem, nie zdążyłam zdecydować akcja szybko się potoczyła, podobnie jak jutka2010 powiedziałam “dobrze zostanie w szpitalu”.. potem narkoza łyżeczkowanie i poczucie pustki.. po przebudzeniu przyszła do mnie pewna położna, wezwała mnie na bok i powiedziała piękne słowa: “proszę pani nie chce wpływać na pani decyzję odnosnie ciałka ale wydaje mi sie że warto sie jeszcze zastanowić, to była połowa ciąży mały człowiek, będzie pani żałowała gdy zostawi go pani w szpitalu.. z tego co wiem należą sie pani pieniążki więc spokojnie będzie pani mogła zrobić pochówek.. jeszcze nie odesłaliśmy ciałka, niech sie pani zastanowi i potem da mi znać”.. powiem ci że serce mi się uśmiechnęło, pomyślałam przecież ona ma rację to mój syn skoro mam szansę go pożegnać to to zrobię.. mąż popytał jak to wygląda.. nie chodziło nam o pieniądze ale faktycznie należą sie z Zus-u na podstawie aktu urodzenia o którym wspominałam.. straciłam dziecko, tęsknię co dzień ale choć ma swoje miejsce gdzie mogę zapalić znicza, zapłakać.. naprawdę to jest wyłącznie twoja decyzja i nikt cię nie będzie potępiał bez względu na to jak ona będzie wyglądała ale zastanów się to twoje dziecko i znajdziesz w sobie jeszcze tyle siły by go pochować razem z drugim aniołkiem.. to smutne że tyle przeszłaś, nikomu nie życzę takich decyzji i tego cierpienia.. dobrze że masz choć tą córeczkę to dla niej musisz żyć.. mi tylko synek daję siłe na kolejne dni.. są gorsze i lepsze dni, np przedwczoraj byłam wrakiem człowieka, kłótnia z mężem, w domu nieład i straszna tęsknota i żal po stracie.. jeśli masz ochotę lub pytania napisz mi na priva

                        Jutko i Marto to przykre że miałyście takie warunki w szpitalu.. gdy trafiłam do szpitala oddział ginekologiczny był przepełniony, bałam się że trafię na położniczy który jest w zasadzie obok ale nie chciałam leżeć z mamami bezpośrednio po porodzie które mogły tulić i karmić swoje maluszki.. mój drogi ginekolog zadbał o miejsce na oddziale ginekologicznym, nie wiem jak to zrobił, myślę że zajęłam miejsce mamy blisko terminu.. na oddziale ginekologicznym są panie po zabiegach lub w ciąży.. było ciężko patrzeć na szczęśliwe przyszłe mamy które mimo problemów w ciąży spodziewały się zdrowych dzieci, z pokoju zabiegowego dało sie kilka razy do dnia usłyszeć odgłos aparatury ktg..
                        Nasza służba zdrowia niejednokrotnie pozostawia wiele do życzenia, bezduszni lekarze, chore nazywanie dzieci z wadami potworkami, robienie z nas królików doświadczalnych (Marto.. ).. szkoda gadać..

                        • Tamagoczi dla twojego Aniołka

                          • jest mi bardzo przykro… popłakałam się czytając Wasze tragedie 🙁 życzę Wam siły…

                            • Zamieszczone przez tamagoczi25
                              (…)po przebudzeniu przyszła do mnie pewna położna, wezwała mnie na bok i powiedziała piękne słowa: “proszę pani nie chce wpływać na pani decyzję odnosnie ciałka ale wydaje mi sie że warto sie jeszcze zastanowić, to była połowa ciąży mały człowiek, będzie pani żałowała gdy zostawi go pani w szpitalu.. z tego co wiem należą sie pani pieniążki więc spokojnie będzie pani mogła zrobić pochówek.. jeszcze nie odesłaliśmy ciałka, niech sie pani zastanowi i potem da mi znać”.. powiem ci że serce mi się uśmiechnęło, pomyślałam przecież ona ma rację to mój syn skoro mam szansę go pożegnać to to zrobię.. mąż popytał jak to wygląda(…)

                              Cieszę się, że się nie gniewasz 🙂 Zazdroszczę, że trafiłaś na “człowieka”.
                              Ja usłyszałam jeszcze na odchodne od lekarki, która wykonywałą mój zabieg, że z pierwszą ciążą często tak bywa i “to nie powód, żeby rwać sobie włosy z głowy”.
                              No cóż jak mówią – shit happens…

                              • tamagoczki ja również dziękuje.

                                Ja właśnie dziś przeżywam kolejny koszmar…kazano mi dziś przyjechać do mojego szpitala miałam mieć wywołanie porodu, dwóch lekarzy powiedziało NIE MA NA CO CZEKAĆ ROBIMY TO DZIŚ a ordynator powiedział CZEKAMY NA WYNIKI AMNIOPUNKCJI wiadomo, że nic to nie zmieni, ale jeżeli amniopunkcja została wykonana trzeba czekać…
                                Za jakie grzechy znów… mam dość… co mam zrobić… znów czekać 3 tyg i później rodzić maluszka w 19-20 tyg… i jeszcze tekst mojej gin TO JEST PRZYPADEK NAZWIJMY TO PRZYPADEK NIE DZIECKO… jak rano byłam silna, nic się nie bałam tak teraz wieczorem już nie mam siły na nic…

                                • Zamieszczone przez Marta241
                                  TO JEST PRZYPADEK NAZWIJMY TO PRZYPADEK NIE DZIECKO…

                                  Boże co za idiotka..sama jest przypadkiem i to ciezkim NIEULECZALNEJ GLUPOTY!

                                  Trzymaj się dziewczyno!! Wiem, że Ci okrutnie ciężko i przykro mi, że nie mam Ci nic mądrego do powiedzenia, ale to dla tego, że zwyczajnie nie ma dobrych słów w tej sytuacji. Robie to co mogę czyli mocno Cie przytulam
                                  Życzę Ci dużo siły. Masz ją w sobie i przetrwasz to wszytko, mimo, że teraz może się to wydawać niemożliwe…

                                  • Marto to dziwne.. sam lekarz twierdzi że amniopunkcja nic nie zmieni to po co dodatkowo masz się dziewczyno psychicznie wykańczać.. zaczniesz odczuwać ruchy i będzie ci jeszcze trudniej.. ja miałam amniopunkcję 28.10 a 30.10 urodziłam synka.. do dziś czekam na wyniki.. nic nie zmienią bo jego wady były widoczne na usg i skoro mózg był niepodzielony na półkule to już by się nie zmieniło..

                                    • Takie procedury. Chcą mieć podkładkę i się nie dziwię.

                                      Osobiście mogę napisać tylko tyle, że w moim przypadku wiedziałam, że jest źle, miałam dodatkowo robioną kordocentezę i wciąż wierzyłam w cud. Chyba dlatego nie potrafię zrozumieć takiego pośpiechu… dla mnie każda chwila z moim maleństwem była ważna, każdy dzień – zawsze to jeden dzień więcej. To było moje dziecko, a ja w nie wierzyłam do końca. 🙁

                                      Marto z całego serca współczuję Ci tego przez co przechodzisz. Współczuję, że tak Ci kręcą w głowie. I tak masz ciężko, a jeszcze ciężej będzie jak poczujesz ruchy. Ja poczułam po raz pierwszy w dniu wykonania biopsji trofoblastu… tak tęsknię z tymi kopniakami 🙁

                                      • Ja nie zdążyłam poczuć ruchów synka, tak myślę.. chyba że nie wystarczająco wsłuchiwałam się we własny organizm..
                                        Owszem każda chwila z dzieckiem jest ważna, zgodzę się Jago ale upływający czas nie uleczy powstałych już wad.. osobiście w cuda nie wierzę.. po pierwszej diagnozie lekarza cała noc nie spałam modląc się, błagając aby to była pomyłka.. nie miałabym nawet żalu do lekarza gdyby się pomylił, czuła bym tylko wielką radość że moje dziecko dostało szansę na życie.. tak się nie stało, nawet pielgrzymka do Częstochowy by tego nie zmieniła.. na lepszym sprzęcie wady Szymonka były jeszcze bardziej widoczne.. oczy bardzo blisko osadzone istniało ryzyko że wraz z jego rozwojem dojdzie do ich złączenia tzw cyklopia.. nosek był ledwo widoczny a mózg niewidoczny, jedna wielka galaretka.. dla mnie każde usg to był koszmar, pragnęłam ze wszystkich sił go uchronić, nie mogłam patrzeć ze spokojem jak fika nóżkami.. wpadałam w amok bo przecież pracuje każdy organ, jego nereczki, żołądek, serduszko ale brak najważniejszego – mózgu.. wiele matek po usłyszeniu że nosi pod sercem chore dziecko zaczyna negować ciąże.. to nie znaczy że jest złą matką, to są takie emocje, taki wewnętrzny ból że nie mamy na to wpływu.. ja do ostatniej chwili głaskałam się po brzuchu, gadałam do niego choć wiem że nie słyszał, prosiłam o wybaczenie, powtarzałam że kocham.. nie chciałam go stracić ale tylko przez terminację mogłam zapobiec jego cierpieniu.. Piszę to wszystko bo moja decyzja choć szybko podjęta była przemyślana.. nie chciałam ot tak pozbyć się problemu.. to jednak nie zmienia faktu że nie było mi dane urodzić zdrowego różowego bobasa i nie odczuwam tego tak że nie dałam mu szansy…

                                        • Zamieszczone przez tamagoczi25
                                          i nie odczuwam tego tak że nie dałam mu szansy…

                                          Dobrze, przede wszystkim dla Twojego zdrowia psychicznego, ze tak to widzisz. Wiele kobiet się obwinia choć wiadomo, ze nie mogły nic zrobić. Los tak chciał i tyle, a my choćby nie wiem co, na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Życie…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: terminacja ciąży poszukuję Olusi z wątku wada letalna

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general