terminacja ciąży poszukuję Olusi z wątku wada letalna

Witam wszystkich.. prześledziłam cały wątek tego forum.. wciągła mnie tragedia Oli i poruszyła, tym bardziej że znalazłam się w tej samej sytuacji.. nie wiem czy ktoś tu jeszcze zajrzy ostatni post jest we wrześniu.. opowiem po krótce co się wydarzyło w ostatnich dniach.. odkąd zaszłam w ciażę byłam bardzo szczęśliwa to był wyjątkowy prezent na moje urodziny.. to moja druga ciąża mam już synka prawie 2 latka.. i tylko to daje mi nadzieję.. usg w 12 tyg nic nie wskazywało na problemy, maleństwo rozwijało się prawidłowo.. teraz w poniedziałek 25 października z wielką radością szłam do mojego ginekologa.. wracałam płacząc.. lekarz zapytał czy znam płeć, ja na to że nie ale chętnie poznam.. A potem wszystko straciło znaczenie.. nie minęła minuta gdy mina mojego lekarza się zmieniła, na początku nie chciał mi powiedzieć póki nie będzie pewny.. aż wyrok zapadł a ja stałam się w jednej chwili wrakiem człowieka.. holoprozencefalia brzmiało strasznie, nie doszło do wykształcenia całkowitego mózgu, nie podzielił się na 2 półkule.. czułam pustkę chciałam się obudzić z tego koszmaru.. ale to była rzeczywistość, wada letalna.. nic mi to nie mówiło ale lekarz wyjaśnił że moje maleństwo skazane jest na śmierć, ból i cierpienie.. nie potrafiłam się uspokoić dlaczego ja? zawsze sobie stawiamy te pytanie dlaczego ja 1 na 10 tyś ciąż.. mam 2 wyjścia nosić maluszka pod serduszkiem 9 m-cy by pochować po narodzinach lub przerwać ciąże.. najgorsza decyzja jaką człowiek musi podjąć decydować o czyimś życiu.. tak bolało że nie byłam w stanie myśleć.. następnego dnia spotkałam się z kolejnym lekarzem który miał potwierdzić.. kolejna szybka diagnoza niemal natychmiast usłyszałam ten okropny wyraz holoprozencefalia.. co mnie przerażało jeszcze bardziej to widok mojego dzieciątka ruszał się ma długie nogi waży już 20 g, dowiedziałam się że to chłopiec, znowu płacz mój kacperek nie będzie miał braciszka.. funkcjonują prawidłowo wszystkie organy.. choć na końcu dostrzegł również jakieś nieprawidłowości w budowie serca.. pojechałam po tym do mojego ginekologa omówić szczegóły.. dziś czeka mnie amniopunkcja genetyczna by wiedzieć jakie jest ryzyko wystąpienia podobnej wady w przyszłości.. jakiś koszmar.. biję się z myślami, razem z mężem podjęłam decyzje że przerwę ciążę.. ciągle te wątpliwości..

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: terminacja ciąży poszukuję Olusi z wątku wada letalna

  1. Zamieszczone przez jutka2010
    Wiele kobiet się obwinia choć wiadomo, ze nie mogły nic zrobić…

    Prawda. Szczera prawda. I psychika leży na ziemi i kwiczy.

    • U mnie są gorsze i lepsze dni.. bywa że nie mam siły z łóżka wstać.. płaczę, nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, obwiniam się.. muszę jednak wstać dla mojego ziemskiego synka, gdyby go nie było nie miałabym siły na życie.. czuję się jak morderca bo odebrałam życie Szymonowi.. jego serduszko biło pewnie chciał żyć.. moją decyzją skróciłam jego życie ale nie zrobiłam tego dla własnej wygody bo uznałam że jest chory i nie chcę mieć takiego dziecka… pokochałam od momentu dwóch kresek na teście, to była planowana ciąża, wychuchana i pragnęłam tego dziecka.. tylko jakie życie by miał gdybym zdecydowała że donoszę ciążę.. ile by trwało? nie wiem… przy wadach letalnych nie ma innej wersji jak śmierć prędzej czy później.. nawet gdyby żył rok, to co to za życie w szpitalu na podtrzymaniu czynności życiowych, na reanimacjach, trudnych operacjach… zadręczam się oglądając filmiki na youtube dzieci z ciężkimi wadami, widze że się uśmiechają i myślę sobie może i mój Szymuś cieszył by się z tych kilku chwil z nami.. a nie było mu to dane – przez moją decyzję!!! czy jestem potworem, może… w oczach niektórych na pewno, zwolenników ochrony życia poczętego… powtarzam sobie przecież to nie była aborcja, nikt nie zabijał mojego synka w łonie, nie wyciągał kolejnych części jego ciała, nie zrobiłam tego by tak po prostu zapomnieć.. pewna dziewczyna na dlaczego uświadomiła mi że życie dziecka z wadami nie jest takie różowe jak widzą to internauci oglądając te filmiki, owszem uśmiechają się ale pod wpływem silnych leków uśmierzających ból, owszem walczą ale do czasu gdy matka i tak musi podjąć tą dramatyczną decyzję czy odłączyć aparaturę podtrzymującą jego życie czy zaprzestać masażu serca.. nie sądzę aby była to prostsza decyzja..

      • Tamagoczi. O tym, jak to jest z dzieckiem obciążonym wadami możesz poczytać na wątku Wasylki. Jak chcesz- pogadaj z Nią. Mnie b. pomogła.

        • Zamieszczone przez tamagoczi25
          U mnie są gorsze i lepsze dni.. bywa że nie mam siły z łóżka wstać.. płaczę, nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, obwiniam się.. muszę jednak wstać dla mojego ziemskiego synka, gdyby go nie było nie miałabym siły na życie.. czuję się jak morderca bo odebrałam życie Szymonowi.. jego serduszko biło pewnie chciał żyć.. moją decyzją skróciłam jego życie ale nie zrobiłam tego dla własnej wygody bo uznałam że jest chory i nie chcę mieć takiego dziecka… pokochałam od momentu dwóch kresek na teście, to była planowana ciąża, wychuchana i pragnęłam tego dziecka.. tylko jakie życie by miał gdybym zdecydowała że donoszę ciążę.. ile by trwało? nie wiem… przy wadach letalnych nie ma innej wersji jak śmierć prędzej czy później.. nawet gdyby żył rok, to co to za życie w szpitalu na podtrzymaniu czynności życiowych, na reanimacjach, trudnych operacjach… zadręczam się oglądając filmiki na youtube dzieci z ciężkimi wadami, widze że się uśmiechają i myślę sobie może i mój Szymuś cieszył by się z tych kilku chwil z nami.. a nie było mu to dane – przez moją decyzję!!! czy jestem potworem, może… w oczach niektórych na pewno, zwolenników ochrony życia poczętego… powtarzam sobie przecież to nie była aborcja, nikt nie zabijał mojego synka w łonie, nie wyciągał kolejnych części jego ciała, nie zrobiłam tego by tak po prostu zapomnieć.. pewna dziewczyna na dlaczego uświadomiła mi że życie dziecka z wadami nie jest takie różowe jak widzą to internauci oglądając te filmiki, owszem uśmiechają się ale pod wpływem silnych leków uśmierzających ból, owszem walczą ale do czasu gdy matka i tak musi podjąć tą dramatyczną decyzję czy odłączyć aparaturę podtrzymującą jego życie czy zaprzestać masażu serca.. nie sądzę aby była to prostsza decyzja..

          A ja uważam, że każda decyzja podjęta przez MATKĘ jest decyzją dobrą i prawidłową. Ja mimo, że przeczytałam szereg informacji, wysłuchałam ze spokojem zdanie innych osób, zdanie lekarzy itp jestem swojej decyzji pewna. Chce poddać się terminacji. Czy będę żałować? Myślę, że nie. Może jestem egoistką nie wiem ale mam zdrowego synka, córeczkę która jest Aniołkiem tam w Niebie i poronienie za sobą, jestem po 2 cięciach cesarskich i powiem szczerze boję się kolejnego cięcia (jeżeli donoszę obecną ciąże być może będzie cięcie wskazana ze względu na 2 poprzednie i to, że u mnie nigdy nie ma postępów nawet po oksytocynie), boje się, że może zabraknąć mnie dla synka, że może nie mieć mamy, że mąż może nie mieć żony a wiem jak oni mnie potrzebują. Po pierwszej ciąży mój organizm się “wyczerpał” miałam zatrucie ciążowe, poważną anemię i do tego słuch padł, laryngolog stwierdził poważną i trwałą utratę słuchu, niektórych dźwięków jak chociażby świerszcze czy elektroniczny termometr nie słyszę w ogóle, w niektórych dźwiękach utrata jest do 70-80 % niestety co wiąże się z aparatem słuchowym, jednak na razie to zbyt kosztowny wydatek i muszę przejść badania przez jakiś czas bym mogła dostać taki aparacik od NFZ i muszę przejść komisję lekarską i orzeczenie o niepełnosprawności.
          Po dwukrotnym cewnikowaniu nadal mam nawracające problemy z pęcherzem:( i do tego w drugiej ciąży wzrok pogorszył się natychmiast i mam okularki. Więc wszystko to jakoś mnie przerasta nie dość, że muszę pożegnać się z maluszkiem to mam wrażenie, że mój organizm się wyniszcza. A mam dla kogo żyć mam kochanego synka i męża i muszę żyć. Czy to egoizm? nie wiem. Ale wiem jedno uważam swoją decyzje za słuszną bo jest moja a nie osoby trzeciej… moja decyzja… decyzja podjęta przez matkę. Wiem, że jest wiele kobiet, które mnie potępią za to właśnie, że jak mogłam podjąć tak okrutną decyzję, dużo znalazłam takich opinie od ludzi na necie jak można zabić swoje dziecko… Ale tylko osoby które to przeszły wiedzą co taka mama dziecka z wadą letalną czuje i jak trudna to była decyzja.

          Codziennie mam nowy koszmar… sny są straszne dziś śniło mi się, że w szpitalu próbowano mi wbić igłę do głowy… głupi sen który siedzi mi w głowie, szpital nasz mnie nie przeraża, ale kliniki akademickie chyba będą mi się śnić do końca życia. To coś okropnego… ja można testować na pacjentach robić badania A BO FAJNY PRZYPADEK.

          • ”uważam, że każda decyzja podjęta przez MATKĘ jest decyzją dobrą i prawidłową” Marto zgadzam się z tobą w 100 %.. nie potępiam ani matek które poddały się terminacji bo wiem jak trudna to decyzja i jakie następstwa za sobą niesie.. Dramat matki z wadą letalną ma potrójny wymiar.. 1.cierpimy gdy dowiadujemy się o ciężkiej chorobie naszego dziecka, 2.musimy zadecydować o jego życiu i 3.przeżywamy stratę jak każda inna matka dodatkowo żyjąc z piętnem mordercy wg opinii publicznej..
            Działa to w także drugą stronę, matka która zdecydowała się donosić ciąże z ciężkimi wadami rozwojowymi nie jest gorsza ani lepsza od tej która poddała się terminacji.. podziwiam takie mamy które noszą ciążę ze świadomością że pod sercem rośnie człowiek który prędzej czy później jest skazany na śmierć.. mają w sobie dużo siły i wiary że ich przypadek nie będzie tak beznadziejny jak twierdzą lekarze.. cierpią i kochają..
            Kiedyś przeczytałam taką opinię jednego internauty.. “jak można zabić własne dziecko, nawet gdy jest ciężko chore można je przecież oddać nie ponosząc żadnych konsekwencji..” zostawię to bez komentarza.. nie wiem jak można być tak obłudnym w tym co się mówi, świństwem jest zostawić jak niepotrzebnego śmiecia a matki które się poddają terminacji robią to przecież także dla dobra tego dziecka..

            • tamagoczi25 mi się wydaje, że osoby które tak uważają ”jak można zabić własne dziecko, nawet gdy jest ciężko chore można je przecież oddać nie ponosząc żadnych konsekwencji..” albo nie mają pojęcia kiedy dochodzi do terminacji (czyli wtedy gdy dziecko jest chore poważnie i nie ma szans na życie) albo żyją w błogiej nieświadomości a nóż stanie się cud i dziecko będzie żyło.
              Dla mnie Terminacja to nie Aborcja to dwa inne “przypadki” a dla niektórych to i to oznacza to samo, ale tak jak pisałam wiele osób jest nieświadoma tego. Nie wiem może mam inne podejście, bo mój synio miał podejrzenie wady ale tylko albo i aż rozszczepu podniebienia, lekarz na 100 % nie powiedział, czy oby na pewno to tylko to czy coś jeszcze, bo nie miał pewności wybitny lekarz od usg genetycznego we Wrocławiu, wtedy byłam wystraszona ale postanowiłam, że nie poddam się nawet amniopunkcji bo było zbyt duże zagrożenie. Tym razem mając zdrowego synka w domu nie wahałam się tego by iść na amniopunkcję i dokładne usg by mieć 100% pewność… i taką mam… niestety albo i stety. Nie wiem co lepsze dla niektórych życie w ciąży w niewiedzy jest lepsze niż dowiedzieć się o wadzie genetycznej lub rozwojowej maluszka.

              Ja przeszłam i taką i taką sytuację, o wadzie genetycznej dowiedziałam się po urodzeniu córeczki, a o maluchu obecnie dowiedziałam się w 13/14 tyg a potwierdzono wadę w 15/16 tyg i chyba jaka kobieta obecnie świadoma wolałabym z pierwszym dzieckiem wiedzieć już o tej wadzie genetycznej. Ponieważ po cięciu cesarskim jak przyszła położna i wymieniła te wady córeczki miałam wrażenie, że to głupi żart i sen! Jak to możliwe, lekarze przez 30 tyg wmawiali mi, że wszystko z dzieckiem jest dobrze tylko jak moja gin stwierdziła CÓRECZKA BĘDZIE MNIEJSZA…i tak mnie zwodzili do cięcia cesarskiego gdy to po cięciu pani położna przyszła i zimnym tonem wymieniła wszystkie wady: ROZSZCZEP PODNIEBIENIA, ROZSZCZEP WARGI, 6 PALUSZEK U LEWEJ RĄCZKI, NISKO OSADZONE OCZKA, NISKO OSADZONY NOSEK, NIEWYDOLNOŚĆ WIELONARZĄDOWA I HYPOTROFIA.

              Jak się poczułam? poczułam się oszukana i do dziś mam żal i do moje BYŁEJ gin i do lekarzy w tej “wspaniałej” Klinice AM we Wrocławiu to jakaś totalna pomyłka…

              • Zamieszczone przez Marta241

                Ja przeszłam i taką i taką sytuację, o wadzie genetycznej dowiedziałam się po urodzeniu córeczki, a o maluchu obecnie dowiedziałam się w 13/14 tyg a potwierdzono wadę w 15/16 tyg i chyba jaka kobieta obecnie świadoma wolałabym z pierwszym dzieckiem wiedzieć już o tej wadzie genetycznej. Ponieważ po cięciu cesarskim jak przyszła położna i wymieniła te wady córeczki miałam wrażenie, że to głupi żart i sen! Jak to możliwe, lekarze przez 30 tyg wmawiali mi, że wszystko z dzieckiem jest dobrze tylko jak moja gin stwierdziła CÓRECZKA BĘDZIE MNIEJSZA…i tak mnie zwodzili do cięcia cesarskiego gdy to po cięciu pani położna przyszła i zimnym tonem wymieniła wszystkie wady: ROZSZCZEP PODNIEBIENIA, ROZSZCZEP WARGI, 6 PALUSZEK U LEWEJ RĄCZKI, NISKO OSADZONE OCZKA, NISKO OSADZONY NOSEK, NIEWYDOLNOŚĆ WIELONARZĄDOWA I HYPOTROFIA.

                Marta, bardzo mi przykro… Nie chciałabym być wścibska, ale czy możesz napisać o córeczce? Chodzi mi o to, jaka to była wada (którego chromosomu) i czy teraz problem jest podobny? Czy mieliście z mężem badania genetyczne?

                Moje pytania wynikają z tego, że mój Kostek miał trisomię 17p – także zespół wad wrodzonych. Jak się okazało, ja mam translokację zrównoważoną chromosomów i stąd u niego translokacja niezrównoważona. Zastanawiam się, czy Wasz problem jest podobny…

                Jeśli nie chcesz pisać, to nie pisz. Po prostu szukam mam z podobnymi problemami.

                • Jaga mogę oczywiście.
                  U nas była to trisomia 13 czyli zespół Pataua ale bez translokacji, robiliśmy badania genetyczne i zarówno ja jak i mąż nie mamy dodatkowego chromosomu, nasz przypadek jak to genetyk stwierdził, był czysto populacyjny, czyli błąd ogólnie nazwany populacyjnym 1 na 25 tyś. Padło na nas niestety. Zarówno ja jak i mąż mamy prawidłową liczbę chromosomów i prawidłowy kariotyp.
                  Pierwsza ciąża była to wada genetyczna trisomia 13 a obecna ciąża to wada rozwojowa czyli anencefalia – bezczaszkowie. Mam przypuszczenia co do tej wady skąd się wzięła, nie wiedząc, że jestem w pierwszych tyg ciąży, leżałam z synkiem w szpitalu w Legnicy, mały spadł z łóżka i rozciął głowę, musieliśmy leżeć w Legnicy bo miał pękniętą czaszkę i tak 5 dni “mieszaliśmy” w szpitalu. Trzymałam też synka podczas zdjęć rtg co też mogłoby być przyczyną, ale po powrocie ze szpitala synek dostał biegunki, złapał jakiegoś wirusa po szpitalu. Później wirus ten męczył mnie przez ponad tydzień, wymioty, biegunka, brałam stoperan bo nic innego nie pomagało, wzięłam też dwa ibupromy byłam wyczerpana i trafiłam na nawadnianie do szpitala.

                  Po tygodniu od tego zdarzenia zrobiłam test i tak się zaczęło…

                  Więc myślę, że u mnie wirus, tabletki i rtg miało znaczącą rolę w niezamknięciu się cewki nerwowej co spowodowało wadę wrodzoną anencefalie u maluszka niestety.

                  • Zamieszczone przez Marta241
                    Jaga mogę oczywiście.
                    U nas była to trisomia 13 czyli zespół Pataua ale bez translokacji, robiliśmy badania genetyczne i zarówno ja jak i mąż nie mamy dodatkowego chromosomu, nasz przypadek jak to genetyk stwierdził, był czysto populacyjny, czyli błąd ogólnie nazwany populacyjnym 1 na 25 tyś. Padło na nas niestety. Zarówno ja jak i mąż mamy prawidłową liczbę chromosomów i prawidłowy kariotyp.
                    Pierwsza ciąża była to wada genetyczna trisomia 13 a obecna ciąża to wada rozwojowa czyli anencefalia – bezczaszkowie. Mam przypuszczenia co do tej wady skąd się wzięła, nie wiedząc, że jestem w pierwszych tyg ciąży, leżałam z synkiem w szpitalu w Legnicy, mały spadł z łóżka i rozciął głowę, musieliśmy leżeć w Legnicy bo miał pękniętą czaszkę i tak 5 dni “mieszaliśmy” w szpitalu. Trzymałam też synka podczas zdjęć rtg co też mogłoby być przyczyną, ale po powrocie ze szpitala synek dostał biegunki, złapał jakiegoś wirusa po szpitalu. Później wirus ten męczył mnie przez ponad tydzień, wymioty, biegunka, brałam stoperan bo nic innego nie pomagało, wzięłam też dwa ibupromy byłam wyczerpana i trafiłam na nawadnianie do szpitala.

                    Po tygodniu od tego zdarzenia zrobiłam test i tak się zaczęło…

                    Więc myślę, że u mnie wirus, tabletki i rtg miało znaczącą rolę w niezamknięciu się cewki nerwowej co spowodowało wadę wrodzoną anencefalie u maluszka niestety.

                    Nie wiem, co napisać… okropne jest to, co Cię spotkało.

                    Kiedyś myślałam, że “takie rzeczy” spotykają innych, dziś wiem, że mogą dotyczyć każdego – z genetyką się nie wygra, a wada rozwojowa niestety rzadkością nie jest.

                    Ja właśnie cholernie boję się decyzji o kolejnej ciąży ze względu na genetykę. Bo TO może się powtórzyć. Nie potrafię tak sobie wszystkiego racjonalizować, jak Ty, więc pewnie nigdy się odważę.

                    • Jaga ja mimo, że genetyka jest “czysta” u nas też nie wiem, czy kiedykolwiek się jeszcze odważę na ciąże… niestety…

                      Choć wszyscy mi doradzają podwiązanie jajowodów 😮 to ja jakoś nie zamierzam zamykać sobie furtki tak na zawsze bo to decyzja na całe życie a ja nie wiem co będzie za 3-5 lat.

                      Teraz się na maluszka nie zdecyduje przez co najmniej 3 lata ale co będzie później nie wiem…

                      • Mam wrażenie, że się trochę same usprawiedliwiacie…i jakbyście wcale nie było przekonane o słuszności postępowania. Tak odbieram Wasze wypowiedzi. dlaczego? Bo się z nich bardzo mocno tłumaczycie. Może to przez społeczeństwo, które w większości nie popiera usuwania ciąży. Ja chyba też nie popieram, ale nie chcę oceniać (ze strachu), bo nigdy nie wiadomo przed jakimi decyzjami będziemy musieli się w życiu zmierzyć.
                        U nas na pytanie o terminacje od razu padła krótka odpowiedź “nie”.
                        Może skazałam moje dziecko na cierpienie, pozwalając się jej urodzić. Ale dałam jej wybór. I wierzę w cuda:) Ktoś może oceniać Was, za Wasze decyzje, ale równie dobrze potępiać mnie, bo mogłam Zuzi “oszczędzić” takiego życia. Rozliczy nas ktoś inny, nie Ci, ktorzy rzucają kłody pod nogi w tym trudnym życiu.

                        Ostatnio śniło mi się, że jestem w szpitalu, że noszę pod sercem dziecko, które jest śmiertelnie chore. Lekarze namawiają do usunięcia. A ja mam w głowie milion pytań i rozterek. Obudziłam się zanim podjęłam w tym śnie jakąś decyzję. Jak ja byłam wdzięczna, że to tylko sen…

                        Współczuję Wam, że musiałyście podjąć takie decyzje.

                        Powodzenie dziewczyny.
                        Wszystkiego dobrego:*

                        • Marta, ja do sprawy trochę inaczej podchodzę, bo za 3-4 lata będę już chyba za stara na rozważania o dziecku. Dla mnie to już ostatni dzwonek, a ja wciąż jestem na NIE, więc pewnie zostanie tak, jak jest (tzn. bardzo bym chciała jeszcze raz spróbować, ale tylko gdybym miała gwarancje, że będzie dobrze, a takiej gwarancji mieć nie będę).

                          Wasylku, okropny sen. Na szczęście tylko sen i niech tak zostanie!
                          Ja jestem z podobnego “gatunku”, jak Ty – wierzę w cuda… ale chyba pamiętasz, jak za każdym razem przed kolejnymi badaniami wierzyłam, że usłyszę, iż jest poprawa, albo że się pomylili… Cud się nie zdarzył 🙁

                          • Zamieszczone przez Jaga
                            Marta, ja do sprawy trochę inaczej podchodzę, bo za 3-4 lata będę już chyba za stara na rozważania o dziecku. Dla mnie to już ostatni dzwonek, a ja wciąż jestem na NIE, więc pewnie zostanie tak, jak jest (tzn. bardzo bym chciała jeszcze raz spróbować, ale tylko gdybym miała gwarancje, że będzie dobrze, a takiej gwarancji mieć nie będę).

                            Wasylku, okropny sen. Na szczęście tylko sen i niech tak zostanie!
                            Ja jestem z podobnego “gatunku”, jak Ty – wierzę w cuda… ale chyba pamiętasz, jak za każdym razem przed kolejnymi badaniami wierzyłam, że usłyszę, iż jest poprawa, albo że się pomylili… Cud się nie zdarzył 🙁

                            Myślę, że w jakiś sposób się zdarzył, tylko nie rozumiemy w jaki…Liczyliśmy na cud cudownego uzdrowienia, albo przynajmniej pewności, że Zuzia będzie żyć, ale dostaliśmy inny…ocknęliśmy się, zobaczylismy swiat inaczej,doceniliśmy…
                            A ten sen był straszny…Jak go sobie przypominam, to mnie ciarki przechodzą.
                            I jeszcze jedno. Słuchać to my powinnyśmy nie głosów z zewnątrz, a własnego sumienia i serca. Może czasami sa omylne, ale się nie dowiemy na razie.

                            • tamagoczi25 mi się wydaje, że osoby które tak uważają “jak można zabić własne dziecko, nawet gdy jest ciężko chore można je przecież oddać nie ponosząc żadnych konsekwencji..” albo nie mają pojęcia kiedy dochodzi do terminacji (czyli wtedy gdy dziecko jest chore poważnie i nie ma szans na życie) albo żyją w błogiej nieświadomości a nóż stanie się cud i dziecko będzie żyło.
                              NO właśnie to była odpowiedz internauty na pytanie dziewczyny “czy gdyby matka dowiedziała się o ciężkiej wadzie rozwojowej czy genetycznej – letalnej to słuszne byłoby usunięcie ciąży”.. i oto odpowiedz “mądrego” który nie stanął przed tak dramatyczną decyzją.. ja osobiście nie życzę nikomu znalezienia się w takiej sytuacji.. ludzie wierzą w cuda i nawet czasem się zdarzają ale przeważnie wygląda to tak że dziecko które miało wg lekarzy marne szanse na przeżycie porodu, dalej kilku godz po nim, żyło rok, nawet dwa.. to są jedyne cuda które mogą się zdarzyć bo przy wadach letalnych nie ma mowy o cudownym uzdrowieniu, urośnięciu mózgu którego nie ma.. to przykre ale prawdziwe..
                              Terminacja to nie Aborcja to dwa inne “przypadki” Jak najbardziej, niestety dopóki nie usłyszy się strasznej diagnozy o chorobie własnego dziecka prawie żadna z nas nie znała pojęcia terminacja.. tak to już jest że ludzie szufladkują wszystko wg siebie bo skoro pozbawiasz życia dziecko które się zrodziło – wola Boga to nie powinno się tego życia przerywać.. dla niektórych zawsze będziemy podłymi babami które zabiły.. najśmieszniejsze jest to że ja np jestem przeciwna aborcji..
                              Marto jakież to smutne i okrutne że musiałaś przechodzić to dwukrotnie.. lepiej wiedzieć o wadzie dziecka, tak myśle choć wg praw natury jesteżmy bezsilne.. jak wspaniale byłoby rodzić zawsze zupełnie zdrowe różowe bobasy, nie wiedzieć czym jest holoprozencefalia, bezczaszkowie, wielotorbielowatość nerek itd.itp.. nawet nie wiedziałam że istnieją tak straszne wady i przytrafiają się kobietom które dbały, chuchały i kochały swoje fasolki..
                              Zawsze szukamy odpowiedzi dlaczego nas to spotkało, wracamy pamięcią do każdego tyg ciąży, co było nie tak, infekcja, grypa, jakiś lek, choroby tarczycy, nie jedzenie kwasu foliowego.. czasem są to takie absurdalne pierdoły choć 15 lat temu kobiety rodziły zdrowe dzieci a żyły w gorszych warunkach.. wydaje mi się że my nie zawsze mamy wpływ na powstałe wady, nie powinniśmy się obwiniać, zrobiłyśmy wszystko dla naszych dzieci.. czasem są to wady genetyczne na które nie mamy wpływu..
                              Jaga napisała:ja mam translokację zrównoważoną chromosomów i stąd u niego translokacja niezrównoważona.. badania zrobione, jest świadomość tego że masz ileś tam procent na powtórzenie się wad i jedyne co genetycy mogą zrobić to powiedzieć – “proszę próbować”.. ryzyko jest duże, nikt nie chce dowiedzieć się że jego ukochane maleństwo nie ma szans na normalne życie.. myślę że mi tez brakło by sił i odwagi by próbować Jago.. Najgorsze jest to że nauka bywa bezsilna.. kariotypy wychodzą prawidłowe, dziecka i rodziców, kobieta zachodzi w ciążę i ponownie staje przed tą decyzją.. dopiero wtedy się słyszy że to widocznie jakaś wada genetyczna, że któryś z rodziców nosi wadliwy gen.. to jest dołujące.. wczoraj dostałam dopiero wyniki amnio synka, kariotyp prawidłowy.. jeszcze mnie i męża czekają badania.. i tak będę się strasznie bała następnej ciąży.. chyba już wspominałam że urodziłam sie z sześcioma paluszkami, poza tym jestem zupełnie zdrowa.. mój braciszek zmarł z powodu wodogłowia.. obawiam się że to wszystko może mieć związek ze sobą a badania nic nie wykażą.. pozostaje mieć nadzieję..
                              Wasyl napisała:U nas na pytanie o terminacje od razu padła krótka odpowiedź “nie”. Może skazałam moje dziecko na cierpienie, pozwalając się jej urodzić. Ale dałam jej wybór. I wierzę w cuda Ktoś może oceniać Was, za Wasze decyzje, ale równie dobrze potępiać mnie, bo mogłam Zuzi “oszczędzić” takiego życia. Rozliczy nas ktoś inny, nie Ci, ktorzy rzucają kłody pod nogi w tym trudnym życiu.
                              Samo to że naszym aniołkom dane było mieć wady rozwojowe czy genetyczne jest cierpieniem.. przeciez każda mama chce mieć zdrowe dzieci, nie udało się.. i tak jak już napisałam obojętnie czy sie ciąże przerwie czy urodzi w terminie to każda decyzja jest słuszna.. Masz rację Wasyl tam na górze czeka nas rozliczenie z decyzji choć ciężko żyć w społeczeństwie które nie rozumie wymiaru tragedii które przeszłyśmy.. Wg mnie jesteś wspaniałą matką, mi zabrakło wiary w cuda.. Twoja córeczka jest na pewno z ciebie dumna, dałas jej szanse na życie.. Napisałaś jeszcze że się usprawiedliwiamy nie będąc do końca pewne słuszności postępowania.. niestety ja tak mam.. rany są zbyt świeże, minął dokładnie miesiąc od śmierci Szymonka, miesiąc tęsknoty, żalu, pytania “dlaczego”, wyrzutów sumienia i udawanego uśmiechu.. rano wzięłam sanki, mojego Kacperka i byliśmy na cmentarzu zapalić znicz i postawić maleńką choinkę.. to będą inne święta niż dotąd.. miały być we czwórkę, będziemy we troje.. może nasz Szymuś przyjdzie w odwiedziny? nie będzie go tak cieleśnie wśród nas, nie pocałuję nie przytulę ale będę myśleć, pamiętać.. mój kochany tak mi źle że nie będzie Cię z nami.. Może gdy spojrzę z perspektywy czasu będę pewniejsza czy dobrze zrobiłam bo niby nie chciałam by cierpiał ale nie dane było mi też go przytulić i mam nadzieję że wie że jest kochany, że wybaczy że skróciłam jego życie..

                              • Tamagoczi, używaj opcji CYTUJ – to ułatwi czytanie 🙂

                                Zamieszczone przez tamagoczi25
                                to będą inne święta niż dotąd.. miały być we czwórkę, będziemy we troje..

                                To tak, jak u nas… Ciężko będzie. Prosiłam szefa o urlop, ale nie chce mi dać. Nie wyobrażam sobie świąt w pracy, samej, z tymi wszystkimi myślami…

                                Zamieszczone przez tamagoczi25
                                badania zrobione, jest świadomość tego że masz ileś tam procent na powtórzenie się wad i jedyne co genetycy mogą zrobić to powiedzieć – “proszę próbować”.. ryzyko jest duże, nikt nie chce dowiedzieć się że jego ukochane maleństwo nie ma szans na normalne życie.. myślę że mi tez brakło by sił i odwagi by próbować Jago..

                                Z wróżby andrzejkowej – z wosku – wyszło mi dzieciątko (albo pudel – w zależności, jak spojrzeć). Mąż stwierdził, że wywróżyłam sobie dziewczynkę. Gęba mi się śmiała, a jednocześnie w środku był strach.
                                Nasze szanse to pół na pół. Chciałabym wierzyć, że Kostek nad nami czuwa i pomoże podjąć słuszne decyzje, i dopilnuje, by się nam krzywda nie stała… Chciałabym wierzyć…

                                • Tamagoczi, właśnie widzę, że ci cholernie ciężko. A myślałaś o jakiejś terapii?

                                  Mnie się wydaje, że Tobie jest trudniej niż mi. Masz na barkach o jedno pytanie więcej. Właśnie o tę “słuszność” (jakoś mi to fatalnie brzmi, ale nie potrafię dobrać innego słowa). Nikt nie pomoże Ci odnaleźć na nie odpowiedzi. Jej po prostu nie ma. Ale może ktoś pomoże Ci nauczyć się z nim żyć. Sprawić, byś się nie zadręczała takimi pytaniami, a zaakceptowała to, co się stało.
                                  To prawda, że miesiąc to krótki czas. Odradzałabym Ci grupy wsparcia dla rodziców po stracie. Rodzice z równie “świeżą” stratą, mogą źle odebrać Twoją obecność (tak mi się wydaje). Może mamy, które uczestniczą w grupowych zajęciach terapeutycznych mogą Ci powiedzieć, czy są tam osoby, kóry zdecydowały się na taki krok jak Ty. A może są grupy wsparcia tylko i wyłącznie dla mam, które podjęły się terminacji ciąży? Nie wiem, nie jestem w temacie, ale może warto, abyś poszukała dla siebie bezpiecznego miejsca. Na ‘dlaczego’ jest forum zamknięte o terminacji, aby kobiety nie musiały czytać takich bzdur, które tu przytoczyłaś. Może tam jest więcej informacji o jakiś spotkaniach i terapiach.

                                  Pozdrawiam

                                  • Zamieszczone przez tamagoczi25
                                    ”uważam, że każda decyzja podjęta przez MATKĘ jest decyzją dobrą i prawidłową” Marto zgadzam się z tobą w 100 %.. nie potępiam ani matek które poddały się terminacji bo wiem jak trudna to decyzja i jakie następstwa za sobą niesie.. Dramat matki z wadą letalną ma potrójny wymiar.. 1.cierpimy gdy dowiadujemy się o ciężkiej chorobie naszego dziecka, 2.musimy zadecydować o jego życiu i 3.przeżywamy stratę jak każda inna matka dodatkowo żyjąc z piętnem mordercy wg opinii publicznej..
                                    Działa to w także drugą stronę, matka która zdecydowała się donosić ciąże z ciężkimi wadami rozwojowymi nie jest gorsza ani lepsza od tej która poddała się terminacji.. podziwiam takie mamy które noszą ciążę ze świadomością że pod sercem rośnie człowiek który prędzej czy później jest skazany na śmierć.. mają w sobie dużo siły i wiary że ich przypadek nie będzie tak beznadziejny jak twierdzą lekarze.. cierpią i kochają.. Kiedyś przeczytałam taką opinię jednego internauty.. “jak można zabić własne dziecko, nawet gdy jest ciężko chore można je przecież oddać nie ponosząc żadnych konsekwencji..” zostawię to bez komentarza.. nie wiem jak można być tak obłudnym w tym co się mówi, świństwem jest zostawić jak niepotrzebnego śmiecia a matki które się poddają terminacji robią to przecież także dla dobra tego dziecka..

                                    o tym, że moja córeczka ma zespół Edwardsa dowiedziałam się ok 20 tc, nie zdecydowaliśmy się na terminację, pozwoliliśmy Jej żyć tak długo jak zechce….. żyła do 39 tc, zmarła w trakcie porodu ale zdążyłam potrzymać Ją na rękach……….
                                    nie czuję się lepsza ani gosza….. postąpiłam zgodnie z własnym sumieniem, zgodnie z tym co mówiło mi serce

                                    czasem myślę, że więcej odwagi i miłości mają matki które decydują się na terminację, podejmują dramatyczną decyzję…. na którą ja nie mogłam się zdobyć

                                    • Tamagoczi, używaj opcji CYTUJ – to ułatwi czytanie
                                      Kurcze Jago właśnie bym chciała a nie potrafię.. może to głupie ale w trakcie pisania szukałam opcji “użyj cytatu” czy coś podobnego ale nie widzę..
                                      Może jakieś instrukcje..

                                      Ja na razie mam czas myśleć o kolejnym dziecku, przynajmniej te biologiczne 3 m-ce.. wiadomo że po ciąży z wadami myśli o macierzyństwie nie są już tak beztroskie i radosne, napawają raczej strachem że broń boże w czasie usg lekarz coś znajdzie.. przeraża mnie ta wizja..
                                      Jago powiedz mi jeśli to nie problem czy tobie badania kariotypu wykazały bezpośrednio translokację czy jeszcze jakieś inne? 50 % to nie 20 czy 30 ale nie masz gwarancji że trafisz w te zdrowe 50 %.. to przygnębiające.. na forum dlaczego są mamy które nawet 3-krotnie rodziły dzieci z wadami i u nie wszystkich znaleziono źródło tych tragedii.. wyniki badań prawidłowe, genetycy rozkładają ręce a rodzice przeżywają koszmar.. nie wiem czy należysz do tego forum bo jeśli tak to znasz te historie.. ja dużo czytałam o metodzie in vitro z diagnostyką przedimpalntacyjną.. zarodki przed wprowadzeniem do brzusia są poddawane badaniom na obecnośc wadliwego genu.. niestety jest to kosztowna metoda i nie daje 100 % gwarancji że dziecko będzie zdrowe.. chciałabym ci powiedzieć – zajdziesz w ciąże i urodzisz tą córeczkę z wróżby andrzejkowej.. serdecznie ci tego życzę bo tyle mogę.. ja u wróżki byłam 3 razy.. to wspaniała starsza pani która jeszcze za młodu wróżyła mojej mamie.. za każdym razem wróżba się sprawdzała… odnośnie zawarcia związku małżeńskiego i narodzin pierwszego syna.. zaszłam w drugą ciąże w lipcu, w tym m-cu odwiedziłam też wróżkę.. powiedziała mi że widzi maleństwo i radość w domu.. przyznałam się że jestem przy nadzieii ale na samym początku.. cieszyłam się głupia bo z moim maleństwem miało byc dobrze.. ale się rozczarowałam karty nie powiedziały wszystkiego, nie mam żalu do tej kobiety, przecież to tylko wróżba i tak serio nie ma co się jej trzymać ale nie przyszło mi do głowy że coś jest nie tak z fasolką jeszcze wtedy.. wierze jednak że w kartach naprawde widziała radość i urodzę w końcu zdrowego bobasa.. choć on nie zastąpi mi Szymusia..

                                      Tamagoczi, właśnie widzę, że ci cholernie ciężko. A myślałaś o jakiejś terapii?
                                      Wasyl może nie wygląda ale ja jestem cholernie (przepraszam) silną psychicznie babą.. wiele przeszłam w życiu.. każdy ma problemy takie życie niestety.. przed terminacją biłam się z myślami co lepsze dla mojego dziecka, tak zdecydowałam i nie żałuje tego wyboru.. to że czasem wkrada mi się do głowy myśl że mogłam postąpić inaczej nie oznacza że się zadręczam, trzeba żyć dalej, pamiętać o aniołku który przecież patrzy na mnie z góry.. nie szukałam na razie żadnej grupy wsparcia i należe do forum dlaczego.. tutaj pisze bo inni piszą w przeciwym razie bym pewnie nie zaglądała.. trafiłam tu jeszcze przed terminacją, nie pisałam ale czytałam post Olusi “wada letalna”, chciałam się z nią skontaktować, dopiero potem trafiłam na dlaczego..
                                      Na ‘dlaczego’ jest forum zamknięte o terminacji, aby kobiety nie musiały czytać takich bzdur, które tu przytoczyłaś
                                      Wybacz ale nie nazwałabym moich rozważań bzdurami..to przykre co napisałaś

                                      • Zamieszczone przez tamagoczi25
                                        Tamagoczi, używaj opcji CYTUJ – to ułatwi czytanie
                                        Kurcze Jago właśnie bym chciała a nie potrafię.. może to głupie ale w trakcie pisania szukałam opcji “użyj cytatu” czy coś podobnego ale nie widzę..
                                        Może jakieś instrukcje..

                                        Ja na razie mam czas myśleć o kolejnym dziecku, przynajmniej te biologiczne 3 m-ce.. wiadomo że po ciąży z wadami myśli o macierzyństwie nie są już tak beztroskie i radosne, napawają raczej strachem że broń boże w czasie usg lekarz coś znajdzie.. przeraża mnie ta wizja..
                                        Jago powiedz mi jeśli to nie problem czy tobie badania kariotypu wykazały bezpośrednio translokację czy jeszcze jakieś inne? 50 % to nie 20 czy 30 ale nie masz gwarancji że trafisz w te zdrowe 50 %.. to przygnębiające.. na forum dlaczego są mamy które nawet 3-krotnie rodziły dzieci z wadami i u nie wszystkich znaleziono źródło tych tragedii.. wyniki badań prawidłowe, genetycy rozkładają ręce a rodzice przeżywają koszmar.. nie wiem czy należysz do tego forum bo jeśli tak to znasz te historie.. ja dużo czytałam o metodzie in vitro z diagnostyką przedimpalntacyjną.. zarodki przed wprowadzeniem do brzusia są poddawane badaniom na obecnośc wadliwego genu.. niestety jest to kosztowna metoda i nie daje 100 % gwarancji że dziecko będzie zdrowe.. chciałabym ci powiedzieć – zajdziesz w ciąże i urodzisz tą córeczkę z wróżby andrzejkowej.. serdecznie ci tego życzę bo tyle mogę.. ja u wróżki byłam 3 razy.. to wspaniała starsza pani która jeszcze za młodu wróżyła mojej mamie.. za każdym razem wróżba się sprawdzała… odnośnie zawarcia związku małżeńskiego i narodzin pierwszego syna.. zaszłam w drugą ciąże w lipcu, w tym m-cu odwiedziłam też wróżkę.. powiedziała mi że widzi maleństwo i radość w domu.. przyznałam się że jestem przy nadzieii ale na samym początku.. cieszyłam się głupia bo z moim maleństwem miało byc dobrze.. ale się rozczarowałam karty nie powiedziały wszystkiego, nie mam żalu do tej kobiety, przecież to tylko wróżba i tak serio nie ma co się jej trzymać ale nie przyszło mi do głowy że coś jest nie tak z fasolką jeszcze wtedy.. wierze jednak że w kartach naprawde widziała radość i urodzę w końcu zdrowego bobasa.. choć on nie zastąpi mi Szymusia..

                                        Tamagoczi, właśnie widzę, że ci cholernie ciężko. A myślałaś o jakiejś terapii?
                                        Wasyl może nie wygląda ale ja jestem cholernie (przepraszam) silną psychicznie babą.. wiele przeszłam w życiu.. każdy ma problemy takie życie niestety.. przed terminacją biłam się z myślami co lepsze dla mojego dziecka, tak zdecydowałam i nie żałuje tego wyboru.. to że czasem wkrada mi się do głowy myśl że mogłam postąpić inaczej nie oznacza że się zadręczam, trzeba żyć dalej, pamiętać o aniołku który przecież patrzy na mnie z góry.. nie szukałam na razie żadnej grupy wsparcia i należe do forum dlaczego.. tutaj pisze bo inni piszą w przeciwym razie bym pewnie nie zaglądała.. trafiłam tu jeszcze przed terminacją, nie pisałam ale czytałam post Olusi “wada letalna”, chciałam się z nią skontaktować, dopiero potem trafiłam na dlaczego..
                                        Na ‘dlaczego’ jest forum zamknięte o terminacji, aby kobiety nie musiały czytać takich bzdur, które tu przytoczyłaś
                                        Wybacz ale nie nazwałabym moich rozważań bzdurami..to przykre co napisałaś

                                        Przytoczyłaś wypowiedzi innych. Te o możliwości oddawaniu chorych dzieci, np.
                                        Przytoczyłaś, czyli zacytowałaś, przywołałaś, a nie że jesteś ich autorką.
                                        🙂 ‘Przytoczyć’ nie równa się ‘stworzyć samemu’. nie chce mi się słownika wyciągać;)

                                        • Dziś zadzwonił do mnie genetyk z wynikami…pani dziecko ma zespół Edwardsa, czyli nie dość, że dziecko ma wadę letalną anencefalię to jeszcze wadę genetyczną.
                                          Co prawda nie wiem jeszcze jaka jest płeć dziecka ale mam obawy, czy oby nie wady genetyczne są u mnie spowodowane płcią dziecka. Ponieważ tak jak już pisałam i mąż i ja mamy prawidłową liczbę chromosomów więc dziwne by było by najpierw córeczka miałam zespół Pataua a teraz zespół Ewardsa i wadę wrodzoną bezczaszkowie. Śmiem przypuszczać, że właśnie chodzi o płeć dziecka:( że nie mogę mieć córeczki. Bo synka mam zdrowego. Przecież nie mogło na nas trafić znów tak o z kolejną trisomią.

                                          moni_ka szczerze podziwiam Cię, że dałaś radę… mi się wydaje, że ja właśnie mimo, że wszyscy mówią, że jestem silna, to właśnie moja decyzja o terminacji której jestem pewna na 100% nie zmienię zdania, może świadczyć o tym, że nie dałam rady…że podjęłam taką a nie inną decyzję. Mój maluch nie dość, że ma wadę letalną to jeszcze genetyczną…poczułam się po tym telefonie tak jakbym właśnie się dowiedziała, że mam chore dziecko.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: terminacja ciąży poszukuję Olusi z wątku wada letalna

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general