To było tak niedawno-mój poród

To było tak niedawno, a wydaje się, że minęły już całe wieki od mojego porodu.
Dni października mijały szybko, a ja byłam przekonana, że urodzę dopiero w listopadzie. 28, jak co wieczór, wzięłam gorący prysznic, ach jak ja to lubię ! I jak zwykle położyłam się ok. 24 do łóżka. Nawet nie zdążyłam zasnąć, jak pojawił się pierwszy niewyraźny, ale inny niż dotychczas, skurcz. Trochę go zlekceważyłam i starałam się zasnąć. Po ok. 15 minutach ból powtórzył się i był silniejszy. Powiedziałam mojemu mężowi, że chyba coś się zaczyna, ale na razie bóle są rzadkie i niech śpi, bo będzie potrzebował sił, gdyby to było to. On próbował spać, a ja w nieregularnych odstępach męczyłam się z bólami. O 3 nad ranem zadzwoniłam do mojej położnej z pytaniem, czy to już to. Ona na to, że póki są nieregularne (raz co 5, raz co 15 min), to mam siedzieć w domu, bo pewnie miną. O 7 rano( już ledwo żywa, niewyspana i obolała) zadzwoniłam do mojej ginekolog. Ta sama odpowiedź – skoro są nieregularne, to proszę wziąć 2 no-spy i próbować zasnąć. Wysłałam więc męża do apteki po no-spy, ale oczywiście po nich bóle nie ustąpiły, cały czas były regularnie nieregularne. Męża wysłałam do pracy, bo po co ma ze mną siedzieć, skoro fachowcy nie każą na razie jechać do szpitala. Położyłam się do łóżka i między skurczami podsypiałam. O 14 wrócił mój mąż, a ja podjęłam decyzję, że mimo, iż bóle są nieregularne, jadę do szpitala chociażby po to, żeby zrobili mi ktg. Martwiłam się, czy z małą wszystko ok. Grzegorz jeszcze zrobił obiad-chińszczyznę, mimo iż nie byłam głodna, mając perspektywę, że mogę przez następne 24 godziny nic nie jeść, troszeczkę skosztowałam.
Przed 17 byłam gotowa. Torba zapakowana 1,5 miesiąca temu wreszcie się przydała. Jeszcze telefon do położnej i mojej lekarki, no i w drogę.
Izba przyjęć – bardzo miła położna. Najpierw mnie zbadała, a tu proszę bardzo – 2 luźne palce (ok. 4-5 cm) rozwarcia ! A więc rodzimy! Mąż wysłany do samochodu po torbę, potem lewatywa- nigdy wcześniej nie miałam i szczerze mówiąc naprawdę nic strasznego. Chwila sam na sam na kibelku i dalej na porodówkę. Mężuś przebrany i idziemy.
Porodówka. Mojej położnej jeszcze nie ma, ale ta co jest też bardzo sympatyczna. Najpierw wywiad, potem prysznic. A w międzyczasie oczywiście bóle, cały czas nieregularne! Wreszcie pojawiła się moja położna i nadszedł czas na badanie. A tu o dziwo 4 palce rozwarcia. Na porodówkę przyszedł dr dyżurujący ( znany wszystkim specjalista od usg w Trójmieście), po potwierdzeniu, że to już 8 cm rozwarcia, przebił mi pęcherz płodowy. Doktorze, mówię, ja nastawiłam się na znieczulenie. On na to, że już niedługo będę rodzić, i tylko szkoda pieniędzy. Ja chcę znieczulenie, ja nie rodzę bez niego! -już prawie krzyczałam. Położna w końcu spytała się dr-a czy są jakieś przeciwwskazania – nie ma, a więc dzwonimy po doktora anestezjologa. Pamiętając, jak w szpitalu szybko z rozwarcia 4 cm zrobiło się 8 cm, cały czas siedziałam na mokrym, od cały czas odpływających wód, łóżku porodowym, nie ruszając się, żeby broń boże rozwarcie się nie zwiększyło, żeby na to znieczulenie nie było za późno. I cały czas patrzyłam na zegar wiszący w sali i odliczałam minuty. Jest anestezjolog, zdążył. Zaproponował, że wkłuje mi się na leżąco, ale nie wiem dlaczego uparłam się, żeby założył mi znieczulenie na siedząco. I to był błąd. Z całego porodu właśnie znieczulenie najgorzej wspominam, jest nieprzyjemne, w każdym razie na koniec zrobiło mi się słabo i o mały włos nie spadłabym z łóżka. No, ale sama chciałam znieczulenie na siedząco! Zaczęło działać po ok. 10 minutach i rzeczywiście już nic nie czułam, nawet własnych nóg, które stały się jak kłody. Przez cały czas trwania porodu, gdy tylko coś poczułam, zaraz dr dodawał mi znieczulenie. Niestety w moim przypadku zop osłabił skurcze. Trochę trwało zanim osiągnęłam pełne rozwarcie. No i nareszcie- finał. Nadeszła faza parcia. Z uwagi na bardzo słabe skurcze, podłączono mi bolus z oksytocyną, co w rzeczywistości niewiele pomogło. W rezultacie parłam na „mikro”skurczach, albo bez nich, co niestety nie dawało rezultatu. Trzeba było mi pomóc, najpierw lekarka dyżurująca na porodówce wyciskała mi małą z brzucha, potem położna. Główka pokazywała się i cofała, pokazywała i cofała. Mąż cały czas był przy mnie, podczas parcia przytrzymywał mi głowę, podawał wodę, wspierał. Wreszcie nadszedł ulubiony dr D. Jak łokciem docisnął, to nagle pociemniało mi w oczach, tak jakbym miała zemdleć . Gdy otworzyłam oczy, na łóżku u moich nóg zobaczyłam kluseczkę, czerwonego tłuścioszka. Łzy popłynęły mi same z oczu, nie mogłam uwierzyć, że to moje dzieciątko. Nigdy nie zapomnę tej chwili. Położono mi ją na brzuchu, to wszystko pamiętam jak przez mgłę, była taka cieplutka i gładziutka. Była 21.35.
Potem zabrano ją na mierzenie i ważenie. Grzegorz wziął kamerę i aparat i poszedł na oddział noworodkowy. A ja zostałam sama. Najpierw rodzenie łożyska, a potem zszywanie. Jak to ostatnie mi się dłużyło ! Jak się okazało, właśnie z powodu osłabienia skurczów po znieczuleniu, popękała mi pochwa i niestety zszywanie trwało prawie godzinę. Ja tylko wyglądałam mojego męża, chciałam potwierdzenia, że z małą wszystko ok. (Ach te moje schizy z okresu ciąży!) Tak, wszystko ok. !!!
Jeszcze ponad godzinę leżałam na porodówce, a mój kochany mąż był ze mną. Przyniesiono nam jeszcze małą, próbowałam nakarmić. Zrobiono mi kanapkę z dżemem i herbatę. Naprawdę super opieka.
Nadszedł wreszcie czas na odwiezienie mnie na oddział położniczy i pożegnanie mężem. Ach, jak ja nie chciałam się z nim rozstawać. Jeszcze sms od niego w nocy, że jest tak bardzo szczęśliwy….
Pierwsze dni po porodzie nie były ciekawe, brak pokarmu, albo mała nie chciała jeść. W każdym razie ubyła ponad 10% na wadze i nie chcieli nas wypuścić ze szpitala. Ale wypuścili i nareszcie znaleźliśmy się w domku. Ból krocza, chyba nawet gorszy niż bóle porodowe, bo nie ustępujący ani na chwilę, no i nawał, olbrzymie bolące cyce, kapusta, okłady i łzy….
Mój kochany mąż był i jest niesamowity. W ciąży różnie między nami bywało. A teraz tak bardzo mi pomaga, przynosi małą, pociesza, przytuli. Bardzo się cieszę, że był przy mnie w tej tak ważnej dla nas chwili i jest teraz. Tak bardzo go kocham.
Ach, ale się rozpisałam, mała zaczyna się budzić.
Mam nadzieję, że tych którzy dobrnęli do końca za bardzo nie zanudziłam

Małgosia i Weronika – 29.10.03

10 odpowiedzi na pytanie: To było tak niedawno-mój poród

  1. Re: To było tak niedawno-mój poród

    Droga Magonil cieszę się bardzo że Ci się udało i masz teraz piękną coreczkę ja też niedługo będę rodziła i zastanawiam się nad zzo w Twoim przypadku znieczulenie opóźniło porod i piszesz że macica Ci popękała i to jest ten gorszy ból.
    Czy gdybyś nie poprosiła o zzo to nie miałabyś z nią problemów?
    pozdrawiam was

    a.

    • Re: To było tak niedawno-mój poród

      Gratuluję jeszcze raz 😉 Ale się uśmiałam z dr. D 😉 Ide do niego w czwartek. To prawda, że on pracuje w wojewódzkim? Ja będę rodzić na Klinicznej. Życzę dużo przespanych nocek dla Waszej trójki 😉

      Asia i maluszek 😉 (28 tygodniowy)

      • Re: To było tak niedawno-mój poród

        Jeszcze raz gorące GRATULACJE!!!
        Czytając Twój opis utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że bez zzo da się urodzić. Myślę, że w Twoim przypadku zzo było podane zbyt późno (opóźniło całą akcję) i dałabyś radę urodzić sama. A może mi się tak tylko wydaje. Ale jednego jestem pewna. Bardzo długo wytrzymałaś z bólami w domu!! I należy Ci się za to pochwała!!.
        Pozatym to cieszę się, że masz to już za sobą, że czujecie się dobrze Ty i Weronika i że masz duże oparcie w mężu.
        Do zobaczenia – mam nadzieję (może na wiosnę – tym razem z naszymi pociechami)

        • Re: To było tak niedawno-mój poród

          Oczywiscie tradycyjnie lezka mi sie wykrecila…..slicznie napisalas. Dobrze czytac takie opisy w ktorych uwaga nie jest skierowana tylko na bol i strach bo to dodaje otuchy przed tym co nas czeka:)) gratulacje:)

          • Re: To było tak niedawno-mój poród

            Piekny opis! Zazdroszczę tak szybkiego rozwierania szyjki, bo u mnie ona nie chciała puszczać i siłą ją rozciągano. Współczuje zaśostatniej fazy – bidulko coś Ty musiała się nacierpieć, nawet myślec o tym nie chce!!!

            ,

            • Re: To było tak niedawno-mój poród

              U mnie było bardzo podobnie z tymi skurczami..byly nieregularne, a moje parte..tez byly mizerne…gdyby nie lekarz, ktory rzucil mi sie na brzuch…to chyba bym nie wypchnela Antosia.Ale na szczescie…solidnie mnie nacieli…i jakos poszlo…brr…do dzis pamietam to uczucie nacinania…czułam je..bo akurat skurcz mi sie skonczył. Niebawem tez opisze moj poród..jakos nie moge sie do tego zabrac.A mały..swoją drogą jest dosyc absorbujący ;-).
              Pozdrowienia dla mamy, córci i taty

              Mariola

              • Re: To było tak niedawno-mój poród

                Malgosiu, bardzo ci dziekuje za ten opis. Czekalam na niego od dnia twojego porodu, majac nadzieje, ze znajdziesz chwilke, zeby zrelacjonowac swoje przezycia ze szpitala. No i jest! 😀 Mam nadzieje, ze wkrotce i moja wizyta w Szpitalu Wojewodzkim w Gdansku przebiegnie pomyslnie. Wielki buziak i moc pozdrowien dla Ciebie – dzielna mamo, Twojego Malenstwa i super-meza! :-)))

                Gajka i synus (21.XI.2003)

                • Re: To było tak niedawno-mój poród

                  Gratulacje, byłaś bardzo dzielna.
                  Teraz nie ma już problemów z karmieniem malutkiej?
                  Pozdrawiam i czekam na swoją kolej – chyba jednak na Zaspie. A do dr D. idę na ostatnie USG w piątek.

                  Spokojnych nocy

                  • Re: do agmag

                    Z karmieniem jest już o wiele lepiej. W nocy mała daje nam pospać, budzi się co 3-4 godziny. Natomiast w dzień nadrabia, chce cyca nawet co 1.5 godz, a przyssać się potrafi i na ponad godzinę 🙂 Z dnia na dzień nabiera ciałka, wyrósł jej już drugi podbrudek.
                    Twój termin się zbliża, a więc trzymam za Ciebie kciuki –
                    Pozdrawiam

                    Małgosia i Weronika – 29.10.03

                    • Re: To było tak niedawno-mój poród

                      no tro moje gratulacje, wreszcie i Ty sie doczekałaś swojego maleństwa

                      Aneta i Tymek ur 19.10.2003

                      Znasz odpowiedź na pytanie: To było tak niedawno-mój poród

                      Dodaj komentarz

                      Angina u dwulatka

                      Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                      Czytaj dalej →

                      Mozarella w ciąży

                      Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                      Czytaj dalej →

                      Ile kosztuje żłobek?

                      Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                      Czytaj dalej →

                      Dziewczyny po cc – dreny

                      Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                      Czytaj dalej →

                      Meskie imie miedzynarodowe.

                      Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                      Czytaj dalej →

                      Wielotorbielowatość nerek

                      W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                      Czytaj dalej →

                      Ruchome kolano

                      Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                      Czytaj dalej →
                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                      Logo
                      Enable registration in settings - general