Siódmy cykl starań właśnie wczoraj się ze mną pożegnał i podarował prezent jakże spodziewany-znam to już na pamięć i przyznam się do rzeczy, której nie mogę u siebie zrozumieć-coraz mniej mnie to dotyka, jakaś obojętność mnie ogarnia. Przecież tak strasznie pragnę dziecka cały czas, a na krew na bieliźnie pojawiającą się po miesiącu trwania w nadziei reaguję jakimś stoickim spokojem,(może tylko pozornym) ale, który mnie przeraża bo przecież z natury jestem naprawdę ponadwrażliwą kobietą, wzruszam się niemal wszystkim, każde nieszczęście czyjeś mnie porusza do żywego, płaczę gdy czytam o Waszych niepowodzeniach i cierpieniu a gdy chodzi o moje niespełnione macierzyństwo to jakbym powoli zamieniała się w jakąś kamienną bryłę. Nawet łzy nie umiem uronić nad tą pustą płaczącą krwawo macicą. Czyżbym popadała w jakąś niewiarę, rezygnację i otępienie?Niepokoi mnie to, nie blokuję uczuć ale jak w końcu ta tama obojętności pęknie to obawiam się, że długo będę się psychicznie zbierać…. KASIA
12 odpowiedzi na pytanie: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bryłę
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bryłę
To chyba normalne, właśnie mam 7-my miesiąc starań i tak jak TY płacze nad byle czym ale ostatnio także ogarneła mnie obojetnosć, choc nie poddaje się i robie sobie badanka hormonalne i moritoring -ale w środku jakis ogarnoł mnie spokój-moze tak to już musi być a może to dlatego, że narazie badanka wychodzą oki, nie wiem, ale wiem co czujesz
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bryłę
A mi niedługo stuknie 4 lata. Kasiu 7 cykli to nie powód zeby popadać w depresję. Pójdź do lekarza, który wysle cie na podstawowe badania hormonki, prolaktyna, progesteron, po co masz sie męczyć, i dołować.
Głowa do góry, napewno uda sie już niedługo. Nie dołuj się, nie załamuj, zaplanuj sobie jakiś scenariusz, jakieś badania, które pozwolą ci uwierzyć, ze jesteś zdrowa i będziesz wkrótce w ciąży.
NIe roztaczajcie dziewczyny nad sobą czarnych chmur, wierzcie w swój sukces. Wasz psychika jest najważniejsza, tylko z dobrym nastawieniem i ciepłymi myślami możemy spełnić swoje marzenia.
Czarne myśli i doły nie pomogą nam w tym.
Dobrze, że mam w głowie jakiś plan
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bry
Gablysiu-kochana- dzięki za zarażanie nas Twoją siłą. Myślę, że przez to ile sama przeszłaś i jak wiele dobrego tutaj robisz jesteś nam wszystkim na tym forum szczególnie bliska. Mówię za siebie ale chyba się nie mylę.
Kiedy pisałam tego posta myślałam sobie mówię szczerze,co też Gablysia powie na tak mięczakowe wyznania, przecież te 7 miechów to wobec innych starających się raczej taki średni wynik by nie powiedzieć niewielki.
Gdy po raz drugi- po miłym poście Pchełki;))), zobaczyłam czyjąś drugą odpowiedz- pomyślałam sobie to pewnie Gablysia idzie z odsieczą i opamiętaniem dla mnie. I zgadłam;)
Nam wszystkim jest okresowo mniej lub bardziej trudno, ale to, że wylewamy swoje dusze,wspieramy się tu na tym forum jest ogromną pomocą i tak się wzajemnie podnosimy z ziemi na tej drodze i idziemy dalej i w końcu po kolei stajemy się matkami. To przeżywanie tego razem mi osobiście bardzo pomaga i choć marudzę, zrzędzę to mowy nie ma bym się poddała.
A ciąg badań zaczełam wykonywać już od grudnia- coś tam już wiem o ewentualnych przeszkodach. Zaczynam coś też z tym robić. Kasia
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bry
Kasiu, chociaz jestem raczej pesymistka i szybko sie poddaje (po szesciu nieudanych cyklach wycofalam sie ze staran), bardzo chcialabym Cie jakos pocieszyc. Siedem cykli to chyba jeszcze ciagle wszystko w porzadku w “staraniowej ruletce”.
Chcialabym jakos odpedzic Twoje zle mysli i wierze, ze wcale nie zamieniasz sie w kamien, tylko masz w sobie te gleboko ukryta “cierpliwosc”, ktorej wielu z nas brakuje. Jeszcze chyba nie powod, zeby pisac czarne scenariusze,kochana. Glowa do gory.
Swoja droga po przeczytaniu Twojego posta, chyba wroce sie postarac, choc troche……. wierze, ze wszystko w porzadku z Toba, ze mna, z nami wszystkimi, ktore goszcza tutaj.
No, moze w nastepnym cyklu, co?
Trzymam kciuki.
[Zobacz stronę]
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bry
Kasiu, mysle, ze to spokoj tylko pozorny i wcale nie zamieniasz sie w kamienna bryle. To Twoj mechanizm obronny… Probujesz udawac, ze Ci nie zalezy, ze Cie to nie rusza, zeby sie uchronic przed rozczarownaniem, bolem… Ja mialalam jeszcze przy kazdej @ mysli typu: “Dobrze, ze wlasciwie sie w tym cyklu nie udalo, bo cos tam…”; “Przeciez wlasciwie nie moglo sie udac, bo cos tam”. Stronilam dlugo przed tym podforum (myslalam, ze jest to podforum dla osob majacych problemy z zajsciem w ciaze ) i uznaniem “Mam problem…” Wierzylam, ze wszystko, co mi sie przytrafia jest tylko kwestia splotu nieszczesliwych przypadkow i niedlugo mi sie uda. Az do wrzesniowego poronienia, ktore mnie kompletnie zaskoczylo… Nie chce przez to powiedziec, ze Twoja i moja byla strategia jest zla. To tez jest pewien sposob. W koncu psychika ma ogromne znaczenie. Wazne jest tylko, zeby nie czekac zbyt dlugo i poszukac wsparcia. Mysle, ze dla Ciebie nadszedl ten moment.
Takie mi sie nasunely refleksje na temat Twojego posta…
Jezeli donosze te ciaze, to uwierze, ze moje dlugie starania o dzieci, to byl tylko splot nieszczesliwych przypadkow i tak naprawde nie bylo zadnej fizycznej przeszkody. Czasami sami wpedzamy sie w rozne pulapki… Moze kiedys o tym napisze…
Bożka i Amelia
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bry
Kantalupa;) a więc jeszcze większa nadzieja dla Ciebie na drugie dzieciątko bo już wiesz, że jesteście potencjalnie płodni- macie możliwość z mężem powoływać na świat dzieci- twój słodki brzdąc jest tego najlepszym przykładem. Nie poddawaj się bo u Ciebie to naprawdę tylko kwestia czasu.
Mnie niepokoi to, że póki nie zajdę w ciąże po raz pierwszy to tak naprawdę nie wiem czy z mężem w ogóle mamy taką możność.I ta niewiedza tak mnie niepokoi. Wy już to wiecie- to 80% sukcesu- jeszcze tylko 20% wysiłku w staraniach i będzie rodzeństwo dla Waszego Adasia. Mimo morderczych perypetii z poskromieniem malca(wspominam jak ryczałam ze śmiechu czytając Twój pamiętnik i tn opis odsieczy siostry próbującej Was odciążyć od tego wydzierającego się wniebogłosy dziecięcia) ale chyba jednak warto byłoby powtórzyć te przeżycia może w wykonaniu jego nieco bardziej wyciszonej siostrzyczki? Powodzenia. Właśnie,…może w następnym cyklu się uda tylko trzeba powrócić na poligon bojowy;) Kasia
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bry
Bożka właśnie uświadomiłaś mi, że ja w podobny sposób myślę próbując chronić jak mówisz siebie i swoją psychikę. Przypominam sobie właśnie… Oto moje nieuświadomione myśli z godzin tuż przed i po dostaniu okresu:
1.”dobrze może, że się nie udało bo:- dopadło mnie właśnie przeziębienie(jestem na zwolnieniu) i dziecko mogłoby mieć jakieś wady genetyczne a tak dziecka nie ma i wady nie mają gdzie zaistnieć”.
2.” i tak mam w tej chwili tak wysoką prolaktynę, że było wysoce nieprawdopodobne zajść w ciążę a jakbym nawet zaszła to pewnie za tydzień, dwa bym poroniła. Więc to szczęście, że nie jestem i nie będę musiała przeżywać tego koszmaru”.
3 “od poniedziałku rusza remont, może to dobrze, że nie jestem teraz w jego trakcie, w ciąży bo bym ani dużo dźwigać nie mogła- wszystko by spadło na barki męża, ani wdychanie farby nie byłoby bezpieczne dla rozwoju i zdrowia maluszka a przecież wdychanie tych wszystkich zapachów,te trudne warunki życia przez dwa, trzy tygodnie mogłyby sprawić, że mogłabym mieć jakieś poważne komplikacje, po remoncie jak w końcu kuchnia będzie urządzona ciąża będzie bardziej wskazana”.
To są dokładnie moje myśli…i co cykl wymyślam sobie kilka takich paranoicznych wizji świadczących o tym, że to nie był najlepszy czas a ponadto ciągle sobie mówię próbując wmówić sobie jakąś obojętność i bezcelowość starań”: i tak nie będę miała pewnie dzieci, wszystkim moim koleżankom się uda mi jednej nie i będę nieszcześliwa- taki pewnie moj los”. Muszę zrobić porządek z takim myśleniem- teraz widzę jak jest chore.Dzięki. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i maleństwa. Kasia
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bryłę
Witaj,Kasiu!
Jak piękne,a jednocześnie smutne sformułowanie:”płacząca krwawo macica”….Kasiu,trzymaj się,bądź dzielna. Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam.
Magda.
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bryłę
Tak chyba ja właśnie miałam. Przez wiele miesięcy godziłam się z @ i czekałam cierpliwie, ale jak pisałam ostatnio coś w końcu po roku pękło i ciężko mi jak cholera.
Życzę Ci siły w pokonywaniu porażek.
ines
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bry
Madziu – mam chyba nieco poetyckich ciągot;) ściskam Cię mocno, dziękuję Ci przy tej okazji za wszystkie dobre slowa we wszystkich Twoich odpowiedziach i pamiętam;))))))))))))))))Trzymaj się na tej obczyźnie:)
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bry
Bo Gablysia jest i czuwa. Czasem przytuli, czasem poklepie po plecach a czasem złoi skóre he hehe. Wiem ze staranie nie jest łatwe, ale w końcu nikt nam nie obiecał ze będzie łatwe.
Dobrze, ze nie widzicie, jakie pochmurne myśli ma czasem Gablysia ale i one sobie idą po jakimś czasie, bo przecież nic nie trwa wiecznie.
Trzymam kciuki za twoją szczęśliwą osemkę.
Dobrze, że mam w głowie jakiś plan
Re: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bry
Wiem Gablysiu, że pod tą Twoją ciężką zbroją skrywa się krucha i delikatna Istota, która też tego wszystkiego doświadcza na własnej skórze i cierpi dużo dłużej a przez to dotkliwiej i została nieraz ciężko poobijana podczas tej walki. Wieniec zwycięstwa Ci się w końcu należy. I otrzymasz go, jak babcię kocham, modlę się o to. K.
Znasz odpowiedź na pytanie: To czekanie zamienia mnie chyba w kamienną bryłę