Mój brat dziś zadzwonił do mnie w bardzo złym stanie, zdołać wydukać jakieś trzy nieskładne słowa do słuchawki ( choruje) i się rozłączył. Znając jego chorobę już wiedziałam, że jest w bbb złym stanie! Jest sam w domu.
Zdołał wykonać tel. do mnie. Już potem nie odebrał tel. Istniało też spore ryzyko,że np. wziął tabletki…że próbuje coś sobie zrobić. ( już miewał próby samobójcze)
Ja oddalona o 300km od niego dzwonię na pogotwie w jego mieście. Mówię co i jak. Ze on nie jest w stanie sam wezwać karetki, że istnieje zagrożenie życia a pani mi na to ZE ON MUSI SOBIE SAM ZADZWONIC!!!!
Tłumaczę jej, jak wygląda sprawa, że NIE MOZE SAM ZADZWONIC- dlatego dzwonię ja! A pani nadal, że nie- jak zadzwonił do mnie to może sobie też wykonać tel. na pogotowie!!!! NIE WYSLALA KARETKI!!!!
Rozpacz! zadzwoniłam na policję i w końcu to oni wezwali karetkę.
Wg logiki pani dyspozytorki gość wiszący na szubienicy albo nieprzytomny powinien sam sobie wykonać tel. na pogotowie!!!
Generalnie nie mam najmniejszego zamiaru tak tego zostawić. Tym bardziej, że zapytałam jej czy jest w stanie wziąć odpowiedzialność, jeśli jemu coś się stanie- a ta debilka dalej, że musi sobie sam zadzwonić do niej!!!! Paranoja!
Mój brat w stanie ciężkim został zabrany do szpitala… Nie wiem jeszcze co i jak-to się dzieje na bieżąco.
36 odpowiedzi na pytanie: Totalna bezradność!
dyspozytorka bez cienia uczuć i wyobraźni, bezduszna baba
w głowie mi sie nie mieści
trzymam kciuki za brata
myslami jestem z tobą
dobrze, że zadzwoniłaś na policję i oni zadziałali, bo to też różnie z tym bywa.
No i jestem pełna podziwu dla ciebie, że nie odpuściłaś.
Trzymaj się i powodzenia!
Nie było to proste;) najpierw pan mnie długo przekonywał, że “oni nic nie są w stanie zrobić”… Ale w koncu zrozumiał moją sytuację i potem już bardzo pomógł. To dzięki niemu ta karetka przyjechała! jestem mu cholernie wdzięczna! Ale był moment, że miałam odłożyć słuchawkę i już chyba tylko usiąść i płakać…
dobrze, ze nei chcesz tego tak zostawić
miejmy nadziję, ze Twoja rozmowa z dyspozytorką była nagrywana (i skasowana nie zostanie)
oby pani po drugiej stronie słuchawki potrafila wytłumaczyć dlaczego postąpiła tak a nie inaczej
chociaz ja tego zrozumieć nie potrafię 😮
starszne to… jak człowiek sam jest… ech… dobrze że telefony sa i mogłaś Ty to załatwic…..
a pogotowie pewnei niemiało juz kasy z NFZ i kontarkt sie skończył albo co….
oby wszystko dobrze się skończyło:)
strasznie wspolczuje, porazka potezna calej sluzby zdrowia
zycze bratu zdrowia
pamietam jak dobre 15 lat temu moj ojciec dlugo chorowal i leczono go na autentycznie wszystko, na co sie leczyc dalo a facet mial zapalenie woreczka zolciowego
po trzech miesiacach ktoregos razu wreszcie padl, dostal ponad 40 stopni temp. drgawek i zaczal tracic przytomnosc
dyspozytorka w torunksim pogotowiu powiedziala, ze ma wziac leki przeciwgoraczkowe i rano udac sie do lekarza
moja matka jest osoba spokojna i niekoniecznie waleczne, wiec w koncu ja zadzwonilam i zaczelam tak jej sie drzec w sluchawke, straszyc sadem, pisac oswiadczenia, po ktore natychmiast przyjade, itp, ze w koncu karetke przyslala
za ktora musial przyjechac ambulans i ojciec trafil natychmiast na stol
brak slow
z drugiej strony w pl nie ma systemu szkolenia dyspozytorow, ktory pozwoli im rozpoznawac sytuacje zagrozenia z rozmow telefonicznych, wielokrotnie zas istnieje caly skomplikowany system kar za wysylanie karetek bez uzasadnienia
ciekawe ile nieszczesliwych przypadkow musi sie jeszcze zdarzyc, zanim ktos sie tym zajmie od podstaw
bo przypadki na krawedzi zdarzaja sie nagminnie, ale za szybko sie o nich zapomina
kuzwa, co za swiat…
czasami mam wrazenie, ze znacznie bezpieczniej zylo sie ludziom we wspolnotach plemiennych i bez tej calej nadetej cywilizacji…
Jakie to jest chore, że trzeba inwektyw użyć by zmusić do rzeczy, która może uratować życie! ja się poczułam b.bezradna… NIGDY nie wezwałam pogotowia, i nawet do głowy by mi nie przyszło to robić, jak nie ma realnego zagrożenia. Nawet jak miałam malutkie, gorączkujące dziecko to nie wezwałam:(
Dla mnie to była absolutna konieczność już! ja nie wzywam karetki bo dziecko ma katar. I może wydawało mi się, że jak już jest taki tel. to oczywista oczywistość, że spr. jest poważna…ja wiem,że ludzie wzywają karetki do błahych spraw…
No ściana…i to, że nie mogę NIC zrobić, bo jestem daaaleko- uzależniona od dobrej woli innych. Pani nie czuje się winna. Ale chyba jej uświadomię w czym rzecz.
Ale policjant był fajny- suma sumarum;) sam potem do mnie odzwonił, że pogotwie już jedzie.
ale babsztyl:mad:
dobrze, ze policjant zareagowal,
zdrowia dla brata.
ash, przykro mi…
bezsilność i lęk o najbliższych, choroby – 🙁 chyba najgorsze rzeczy pod słońcem…pewnie nie wszystkie, ale trzy na raz zdecydowanie za dużo, wspólczuje.
Współczuję przeżyc 🙁
ahmisa, wspolczuje
i w gloiwe sie nie miesci, ze dyspozytorka tak zareagowala
jesli nawet brakowalo jej przyzwoitosci, to dziwie sie, ze nie obawiala sie reakcji po odmowie – teraz takie sprawy sa naglasniane w mediach, kiedy cos zlego sie stanie, bo karetka nie przyjechala…
dobrze, ze mamy policje 😉
mam nadzieje, ze Twoj brat szybko poczuje sie lepiej
oj straszne to ze czyjes zycie lezy w rękach osoby trzeciej.bo przecież dyspozytor/ka nie ratują zycia bezposrednio -tylko kierują sprawe dalej -a od nich tak wiele zalezy….
pamietacie sprawe mamy chorej na cukrzyce i jej małego synka który sam wezwał pogotowie…gdyby wtedy dyspozytorka nie zareagowała odpowiednio i zbagatelizowała sprawe to kobiety by juz nie było….
duzo zdrówka dla brata:)
Zero reakcji, spłynęło po niej. NIE wezwie i już. Bo pani w dyspozytorni jest panią życia i śmierci i to ona o tym decyduje, kto zasługuje a kto nie na pomoc…e tam…ja to i tak odchoruję.
Maskakra:( yle sie mówi w mediach o znieczulicy… nie raz już były takie sytuacje ale widać Pani sie na błędach innych nie uczy tylko musi na własnych. Mam nadzieję że wezma jej sie za dupę.
A bratu zdrowia życze!
Jestem pełna podziwu dla ciebie za twoją wspaniałą postawę w tamtej chwili i trzymam mocno kciuki za twojego brata, żeby wyzdrowiał.
Co do dyspozytorek…. nigdy nie zapomnę nagrania które puszczali w TV zaraz po zawaleniu sie hali w Chorzowie…. telefon na pogotowie…. w tle krzyki… ktoś próbuje w panice coś powiedzieć, zawaliło się….. ludzie… tu umierają ludzie… hala sie zawaliła… a pani spokojnym, jakże wrednym głosem…. prosze podać adres… czy pan rozumie.. prosze sie uspokoic i podać adres…. ten człowiek ze trzy razy mówił jaka hala…. jest tylko jedna taka hala na śląsku… a pani dalej swoje…. koszmar.. koszmar koszmar.
Nienawidzę tej “władzy” okazywanej przez portierki, panie obsługujace WC publiczne, szatniarki i woźne…to właśnie taka “władza”.
Moja postawa? ja byłam roztrzęsiona, myślałam, że wyjde z siebie przy tej słuchawce. Co miałam zrobić? Jak ta baba odmówiła pomocy? Potem jeszcze raz moja matka zadzwoniła na pogotowie i mówiła, że ja też już dzwoniłam to ta pani obrażonym głosem oświadczyła, że ją obraziłam! ( nazwałam ją idiotką i odłożyłam słuchawkę po 5 min. tłumaczenia i zadzwoniłam na policję)
No to się teraz zdziwi.
ahimsa, jestem pełna podziwu dla twojej determinacji
oby wszystko dobrze sie skonczyło
a kobieta dostala jakąś nauczkę
trzymam kciuki za brata
kiedyś miałam podobne sytuacje z koleżanką….
Ona dopiero dostanie nauczkę. Wysłałam maila do Gazety Lubuskiej ( brat mieszka w Zielonej Górze- ja w Toruniu) i mam zamiar wystosować oficjalną skargę do dyr. placówki.
Achimsa, dzielna jesteś i tyle, a jeśli masz jeszcze siłę do walki to postaraj się, żeby baba miała nauczkę 😡
Dużo zdrowia dla brata….
Trzymam kciuki za brata.
Znasz odpowiedź na pytanie: Totalna bezradność!