Michał – pierwszoklasista – na przerwach spędza czas tylko z dziewczynkami. Chłopcy go w ogóle nie interesują. Twierdzi że z nimi nie ma nic ciekawego do roboty. Myślicie że to normalne? Staramy się namawiać i zachęcać go do “zabawy ” z chłopcami ale jak na razie nic to nie daje.
Dodam, że poszedł do przedszkola w wieku 5 lat – bardzo to przeżył – był straszny płacz i histeria a w tych pierwszych dniach bardzo pomogła mu córka naszych znajomych z tej samej grupy która była już przedszkolną weteranką. Od tego czasu są przyjaciółmi – papużkami nierozłączkami, więc może stąd wziął sie problem.
Poradżcie – olać, czy namawiać i zachęcać dalej. Nie chciałabym żeby został kiedyś odtrącony przez chłopaków albo gorzej przez nich traktowany. Przeciez dzieci potrafią być takie okrutne…..
28 odpowiedzi na pytanie: tylko z dziewczynkami
zachecac,ale tez nic na sile…
moze poprsic wychowawczynie by tez go jakos do tego zachecila???niech siedzi w lawce z chlopcem, zabawy w parach tez z kolega, tak samo na wf.
z tymi rzeczami to akurat nie ma problemu – co pani każe to robi, ale jak tylko może to ucieka do dziewczyn….
jak Jagoda chodziła do pierwszej ze swoich szkó*ł to wogle ne było tam podziału chcłopcy -dziewxczynki, taka klasa sie trafiła… w innejs zkole u znajomych podział na 2 grupy “chłopięcą ” i “dziewczęcą” było od początku…
myślę że dbaj bychłopak umiał grać w nogę i inne “męskie” gry to nikt go niepdtrąci… mój kolega w podobnej sytuacji zapisał syna do męskeij drużyny harcerskeij bo miał różne obawy. ale ja bym przerażona nie była.
Olać :). Moja starsza córka (6 lat) w przedszkolu zaprzyjaźniła się z dwoma chłopcami, jeden z nich to nawet jej chłopak ;-). Myślę, że przyjdzie czas, że kontakty między przeciwnymi płciami nie będą już takie naturalne i Twój syn sam “odrzuci” dziewczyny… na jakis czas oczywiście.
popieram, też bym olała….. mój syn bawi się ze wszystkimi, ale najbardziej lubi młodsze od siebie dziewczynki, którym może pomagać np wchodzić na ślizgawkę czy wykopywać doły w piaskownicy…. ja jako dzieciak bywałam wyłącznie w chłopiecym towarzystwie ale nie miałam problemu jeśli chodzi o zabawy z dziewczynkami… nie ma reguł, dzieci to dzieci…. to się wszystko wyrówna, nie martw się, moze rosnie ci wspaniały wrażliwy facet z dzentelmeńskim szcunkiem dla kobiet 🙂
Pozdrówki 🙂
o to to to, on ma jakiś niespotykany instynkt opiekuńczy (też dobrze bo Wiktorkiem lubi się zajmować) ale po raz pierwszy z czymś takim się spotykam.
no i EURO 2008 go zupełnie nie interesuje…..
troche się boję żeby nie była z niego taka “baba”
no ale wiem – nic na siłę
a może któraś z dziewczynek mu się podoba?? o dlatego tak lubi z nimi siedzieć 😉
Miałam kolege w podstawówce który też wolał towarzystwo bab, jak to mówili koledzy z ławek szkolnych, potem w starszych klasach troche mu minło, ale i tak bardzo dobrze dogadywał sie z koleżankami z klasy.
czyli zdarzają sie takie egzemplarze? 😉
a może rzeczywiście dzieki temu w dorosłym życiu będzie umiał lepiej niż inni faceci dogadać się z kobietami i lepiej je rozumieć 🙂
avinion mojego męża ten piłka wogóle nie bierze, a tzw. babą wogóle nie był.
Myslę że nie masz się czym przejmować 🙂
Moja córka np. swego czasu wolała bawić się samochodami, wiesz co woziła w wózku dla lalek??? Konie i samochody.
Dziś trochę lalek ma, ale bawi się nimi od wielkiego święta, wiecej ma samochodów i koni niż laleczek. Własnie jest na etapie zbierania następnej partii samochodów z shella
Jej ulubionym kolorem był długo długo – czarny – tak jej się podobał że pokój chciała malować na czarno, teraz jak widać róż a przede wszystkim fiolet.
To ja może napiszę tak – ja bym tego nie ruszała.
Jakiekolwiek by były powody sympatii do dziewczynek,
i tak najważniejsze jest dla dziecka poczucie,
że bliscy akceptują w 100% jego i jego upodobania.
W trosce o to, żeby rówieśnicy akceptowali nasze dziecko,
bardzo łatwo przedobrzyć 🙂
My jesteśmy dorośli, a dzieci to dzieci
i nie ubiegniemy wszelkich ewentualnych niedogadań 😉 dziecięcych.
Imho lepiej dbać o to, żeby dziecko czuło sie w domu
kochane i akceptowane i uczyć akceptowania innych,
niż zaprzątać sobie głowę tym, czy rówieśnicy odrzucą dziecko czy nie.
Bo nawet jeśli będą problemy z akceptacją w grupie rówieśników,
to wtedy dziecku pozostanie pewność co do akceptacji i zrozumienia rodziców.
A ta pewność pomoże przejść trudne momenty.
Kiedy jednak z akceptacją rówieśników będzie jakiś problem
i dziecko nie będzie miało poczucia akceptacji najbliższych
to już klops, bo dzieciak w swoim odczuciu zostanie sam 🙁
Kiedy staramy się zachęcić dziecko do działań,
na które nie ma ochoty, jest duże prawdopodobieństwo,
że ono “podskórnie” odbiera przekaz
“nie bardzo mi sie podoba jak postępujesz”
i stąd blisko do nabrania przekonania, że nie jest w domu akceptowany 🙂
Pozostawiłabym swojemu biegowi – co ma być to i tak będzie
– czy to miałoby być po prostu dobre dogadywanie się z kobitkami czy np. jakiś problem, któy mam wrażenie, chodzi Ci po głowie 🙂
figa – pięknie to napisałaś
wszystko to tłucze mi się gdzieś po głowie i też myślałam o tej naszej akceptacji, ale nie daje mi spokoju to, że pani w przedszkolu już nam mówiła żeby zwrócić na to uwagę, a że uważałam ją za badziej kompetentną w tym temacie to bałam się zaniedbać “problem”
klucha – myślę pomimo wszysko że dziewczyny z chłopięcymi zainteresowaniami są bardziej akceptowalne w naszyn społeczeństwie niż zniewieściali chłopcy
rzeczywiście najważniejsze to kochać i akceptować pomimo wszystko, pewnie lepiej zrobie jak się skupię na tym niż na snuciu różnych scenariuszy
dzięki dziewczyny 🙂
Eee, ciesz się, że masz takiego empatycznego syna!:) czy każdy chłopak musi być macho?
pewnie nie 😉
wiem, szukam dziury w całym ale jakoś ciągle mam stracha przed brakiem akceptacji ze strony innych dzieci. Chyba wzięło się to stąd, że jak ja byłam w okresie dojrzewania nagle straaaasznie urosłam i zrobiłam się przeraźliwie chuda (176 cm i 45 kg w 7 klasie podstawówki 😮 ) no i wtedy bardzo śmiano się ze mnie na każdym kroku, bardzo to przeżyłam. Chciałabym oczywiście zawczasu uchronić Michała przed brakiem akceptacji – jak to matka pewnie “wychodzę przed orkiestrę”. No ale jak tu walczyć z jego naturą? To chyba nienormalne jednak… Rzeczywiście tak jak pisze figa może być źle dopiero jak Michał wyczuje że nie jest przez nas akceptowany.
Z dziećmi różnie bywa… Nie za to za coś innego może spotkać nieakceptacja grupy…to musisz też uchronić dziecko przed pryszczami potem, kupić mu najlepszy komputer, wypasioną komórę, wysyłać na zagraniczne wczasy- bo potem się liczy szpan.
Tylko, że to i tak nie ma gwarancji,że wszystko będzie ok;) Jak napisała Figa- lepiej chyba kłaść nacisk na budowanie własnej wartości niezależnie od akceptacji grupy…choć rówieśnicy liczą się bardzo, bardzo!
Mnie to wszystko już spędza sen z powiek;) Tak bardzo bym chciała chronić… A tak się nie da!
dokładnie ahimsa 🙂
widzę że dobrze rozumiesz o co mi chodzi i co czuję
pewna dużo starsza koleżanka powiedziała mi kiedyś że “małe dziecko chwyta za spódnicę a starsze za serce”
kurcze, ile w tym prawdy….
i tak boli ta bezsilność gdy na coraz mniej wydarzeń mam wpływ
jedyne co dalej mogę to umacniać jego wiarę w siebie
dzięki 🙂 pozdrawiam
Ja właśnie o tym wczoraj myślałam…ile mamy czasu na “wychowanie” jeszcze? 6 lat? ( tak do 10l) Bo potem już tylko można korygować… A teraz się kładzie podwaliny.
Z drugiej str. wiedzę u własnej rodziny, jak rodzice zamykają oczy na 15-latkę…dziewczyna ma ewidentne problemy ale starzy są chyba tak przerażeni, że stawają po drugiej str. barykady…skazując ją “na straty”! Bo tak wygodniej…zamknąć oczy i powiedzieć sobie- no trudno, nie udało nam się. Żle wychowaliśmy dzieci… Brrr…
Ja też bym była bezradna…przerażona wobec takich problemów, jakie mają oni ale za chiny nie wolno się wycofać i zostawić sytuację samej sobie. Myślałam, czy będę umiała…małe dzieci mały kłopot. To prawda!
ja też wiem, że jakby co to będę walczyła do końca, ale najbardziej w tym boję się, że będę tak często spotykaną w takich przypadkach “matką wrzeszczącą”, bo bardzo łatwo mnie wyprowadzić z równowagi, na bezradność reaguję frustracją (miałam już okazje sie o tym przekonać) 🙁
chyba zawczasu muszę zacząc najpierw pracować nad sobą, żeby w razie czego być dla moich dzieci wsparciem, chciałabym żeby czuły że mogą na mnie liczyć w razie czego, bo ja na moją mamę niestety nie mogłam 🙁
Każdy ma coś za skórą;) najważniejsze, że starasz się z tym walczyć. Że masz swiadomość…
Co do tematu “zniewieścienia”- ja się zastanawiam, czy nie zapisać Mata na taniec ludowy;) Bo widzę,że bbb mu się to podoba! I w przedszkolu są opcje-karate lub taniec- to ja na bank zapiszę go na taniec:D
Bo widzę, jak bardzo lubi tańczyć.
Ostatnio obserwowaliśmy próby zespołu ludowego w Wiśle i młody całkiem poprawnie wykonywał układ z nimi;))))
Fajnie 🙂 zapisz go
u nas działa jakiś zespół tańca nowoczesnego ale nie każdy może się tam zapisać – są eliminacje i to podobno nie łatwe
ale to moje dziecko przeżywa traumę przed każdą nowością i na każde pytanie czy chce się gdzieś tam zapisać odpowiada stanowczo NIE
więc może jeszcze troche poczekam aż będzie odważniejszy bo nie chcę serwować mu niepotrzebnych stresów przez moje ambicje
ale bardzo bym chciała żeby rozwijał się w jakimś kierunku tym bardziej że na świadectwie zostało mu napisane dużymi literami UZDOLNIONY MUZYCZNIE – więc na pewno nie możemy tego zaniedbać, tylko jak tu pogodzić jego nieśmiałość i strach przed wszystkim co nowe z rozwijaniem talentu muzycznego Zamotany
Talent i nieśmiałość= wrażliwość.
Nic na siłę! jak ja go rozumiem;) a nie wykazuje chęci grania na czymś? może trzeba mu pokazać to i owo najpierw? Może sam zapała chęcią?
Pojść na koncert lub coś w tym stylu…
Znasz odpowiedź na pytanie: tylko z dziewczynkami