Zaczął się nowy rok w przedszkolu… Przypomnijcie swoim dzieciaczkom zasady bezpieczeństwa!!!
Misio opowiedział mi wczorajsze zdarzenie z jego grupy. Jedna z dziewczynek, niezauważona przez nikogo (ani przez panią ani przez dzieci) wyszła z sali do szatni, gdzie zmieniła kapcie na buciki, wyszła z przedszkola (obok wyjścia jest sekretariat i pokój v-ce dyrektor), przeszła przez teren przedszkolny (na chodnik wychodzi dużo okien!), przeszła przez bramkę i dopiero na zewnąrz wpadła przypadkiem na jedną z pań pracujących w przedszkolu, która ja odstawiła spowrotem… Szok!
Mój synek wie, że nie wolno się oddalać…
41 odpowiedzi na pytanie: Uczulam mamy przedszkolaków…
We wtorek byłam swiadkim podobnej sytuacji w przedszkolu tyle tylko ze dziecko zostało przyprowadzone przez Pania która była znajoma rodziców chłopca.
Spotkała go na osiedlu a ze wiedziała ze rodzice w pracy to przyprowadziła go do przedszkola. Panie wogóle nie zorientowały sie ze go nie ma. Tłumaczyły ze jeszcze nie znaja dzieci (grupa trzylatków) i nie zwiedziały ze brakuje jakiegos dziecka
ja pierdziele, żadne tłumaczenie.
Włos mi sie zjeżył:mad::mad::mad:
W głowie się nie mieści!!! I takie osoby opiekują się naszymi dziećmi…
W glowie mi się nie mieści taka bezmyślność! U nas w przedszkolu kazda salka zamykana jest na klucz a zeby wydostac sie na zewnątrz trzeba pokonac dwie pary drzwi z domofonem. Mam nadzieję ze to nie zawiedziehmmm Na miejscu rodziców zrobiłabym rozpieruchę w tym przedszkou
a u nas panie wychowawczynie zawsze prosily rodziców
przyprowadzacie dzieci, przychodzicie po dzieci
wychodzicie z sali zamykajcie za sobą drzwi w celu bezpieczeństwa,
a rodzice nie zamykali
panie prosiły, tych rodziców ze starszych grup, aby dzieci były odprowadzane przez rodzica do sali a nie do furtki czy drzwi przedszkola
a rodzice nie słuchali
zdarzały sie przypadki że dziecko zamiast do sali poszło sobie na spacer
nie usprawiedliwiam przedszkolanek ale one naprawdę od razu nie zauważą że brakuje dziecka na sali.
no wiec co zrobic? portier na etacie?
w sumie w szkolach sa czesto – by nie wypuszczac, nie wpuszczac…
bo wlasnie… skoro te dzieci moga tak wychodzic, to jak latwo wejsc komus obcemu i zabrac dziecko np. z korytarza?
obserwujac nasze przedszkole uwazam, ze nie ma zadnych zabezpieczen w porownaniu ze srodkami ostroznosci w gimnazjach
Ło matko!!!!!!
U nas na czczęście, zeby wejść trzeba znać kod, a żeby wyjść nacisnąć odpowieni przycisk.
poprzednie przedszkole Zuzi było zawsze otwarte
więc opisywane sytuacje przez dziewczyny mogły się zdarzyć
wiem że na pewno bywały sytuacje gdzie starszak wyszedł z przedszkola drugim wyjście i łaził po mieście. Rodzic który odprowadził dziecko do drzwi przedszkola był święcie przekonany że dziecko w przedzszkolu a panie że dziecko dziś nie przyszło. Problem zaczynał się wtedy gdy rodzic po pracy przychodził po dziecko i okazywało się ze potomek do sali wogóle nie dotarł.
Nowe przedszkole Zuzi jest przedszkolem zamknietym. Domofon+pani woźna mająca gabinet przy szatni.
Tzn. rodzice doprowadzali dziecko tylko do drzwi przedszkola???
to fajne Panie są w tym przedszkolu u nas to dyra już by za takie coś zwolniła
O matko!!! Dreszcz mnie przeszedł.
u nas zamki i domofon, mam nadzieje ze wystarcza.
U nas jedną rzecz tylko zrobili od tego roku. Furtka otwiera się dopiero po przytrzymaniu guzika, który został zamocowany poza normalnym zasięgiem dziecka. Poza tym przedszkole otwarte. :/ Furtka z guziczkiem dopiero od kilku dni, a i tak sporo bezmyślnych rodziców nie zamyka… Ech… Dobrze, ze mój dzieciak świadomy, że nie wolno nigdzie samemu.
U nas niestety otwarta na stale 🙁
Njamlodsze dzieci sa w glebi przedszkola, ale zerowka tuz przy wyjsciu 🙁
W ubieglym roku, siedzac w samochodzie pod przedszkolem widzialam, jak pani odbierala czworke dzieci.
Schodzila powoli po schodkach, a dzieci – na oko pieciolatki maksymalnie – zbiegly przed nią, wybiegly przez furtke, wybiegly na ulice, same otworzyly samochod – drzwi po obu stronach – pani schodzi nadal schodkami, powoli, nie reaguje – sadowia sie w samochodzie – z przodu, z tylu, zadne nie zapiete; te z tylu zlapaly przednich zaglowkow. Pani dotarla do samochodu, wsiada – i tak ruszyli…
Pozostalam w poczuciu swojego przewrazliwienia…
Lea, nie Ty jedna przewrażliwiona… Notorycznie narażałam się na niezadowolenie rodziny męża kiedy kategorycznie odmawiałam “przewiezienia” dzieciaków (z rodziny) bez fotelików… A jak już w fotelikach to choć bez pasów chcieli, bo przeciez to tak ciężko zapiąć…
A wogóle, dziś wracając dziś do domu zajeżdżaliśmy do spożywczaka jakieś 50m od domu. Nie chciało mi się zapinać ponownie Majki, więc zrobiłam to co zwykle. Poszłam pieszo te 50m, a mąż dojechał.
nooo, to mają zaufanie do swoich dzieci, nie ma co…
dokładnie
u nas są dyżury przy sztani – siedzi jedna z pań (rano pani pomagająca w wydawaniu posiłków, po południu jest zatrudniona emerytka na godziny); mają dyżur wtedy, kiedy otwarte są drzwi przedszkola; nie da się przejść obok niezauważonym 😉
przypomiała mi się historia z tamtego roku…
odbieramy dzieci dzwoniąc domofonem z szatni do konkretnej sali; kiedy pewnego dnia w sali zadzwonił domofon (przyszedł po kogoś rodzic) pani akurat zwracała Krzysiowi uwagę mówiąc do niego tylko po imieniu “Krzysio”… aby czegoś tam nie robił… a potem podeszła odebrać; młody pomyślał, że to po niego ktoś przyszedł i zszedł na dół… nie zauważony przez panią z sali (wyszedł z kolegą, po którego rzeczywiście przyszli rodzice); i na dole dopiero dowiedział się, że jego mamy nie ma… właśnie pani siedząca na dole zorientowała się, że nikt po niego nie zdzwonił i po kontakcie z panią w sali zawróciła go na górę; a wtedy biedny dzieć dostał karę za ucieczkę z sali 😎
EwkaM 😎
tak Lea
są rodzice którzy odprowadzają dzieci nawet tylko do furtki przedszkola 😮
Znasz odpowiedź na pytanie: Uczulam mamy przedszkolaków…