Wielkie starania Baby i Oorbusia

Jesteśmy małżeństwem od 16 czerwca 2001. Nie od razu staraliśmy się o potomka. Z różnych powodów…
Ale w końcu bardzo dojrzale zdecydowaliśmy że rodzinkę można już powiększyć. To był rok 2002. Wiosna radosna. Przestałam brać tabletki z początkiem marca. Udało się “już” w lipcu. Na początku nawet nie wiedziałam że to już. Kiedy się dowiedziałam okazało się że to ciąża pozamaciczna. I 4 września znowu stanęliśmy w punkcie wyjścia. Dzisiaj minęło już 6 miesięcy od tamtego okropnego czasu.
Teraz – zgodnie ze wskazaniami lekarza – zaczynamy od nowa.
Wszelkie życzenia powodzenia przyjmujemy :))
I zaczynam pisać pamiętnik życia którego jeszcze nie ma 🙂
Ale będzie :))

Gosia77

27 odpowiedzi na pytanie: Wielkie starania Baby i Oorbusia

  1. Re: Wielkie starania Baby i Oorbusia

    no ta ja pierwsza pozycze Wam powodzenia!!!!!..mam nadzieje ze za niedlugo obwiescicie radosna nowine!!!!trzymam kciuki
    pozdrawiam

    Asia mama 14 mies Ewuni

    Edited by smoki on 2003/03/01 10:53.

    • Re: Wielkie starania Baby i Oorbusia

      Trzymam mocno kciuki żeby sie powiodło szybciutko i bez oczekiwania i z przyjemnością…
      cieplutko pozdrawiam przyszłą-przyszłą mamusię

      ILONA I KUBEK(21.02.02)

      Edited by smoki on 2003/03/01 10:52.

      • pierwsze jajeczka

        “A może już tu jesteśmy?…. To my. Pierwsze od dawna jajeczka gotowe do działania. ”
        Od października nie miałam jajeczkowania. Policzyłam że to jakoś teraz. A może się uda?….

        Gosia77

        • Re: Wielkie starania Baby i Oorbusia

          najmilsi
          wiosenne slonce napewno was rozgrzeje
          podobno na wiosne najlatwiej
          ja z moja druga polowa rowniez bardzo sie staramy
          jak dotad nie wychodzi
          nie poddajemy sie
          po 14 latach bliskiej znajomosci – wtym 6-ciu latach malzenstwa nadal jestesmy w sobie zakochani, ciagle nam malo siebie i chcemy si e poooooowiekszyccc
          apsik

          • Re: Wielkie starania Baby i Oorbusia

            trzymam mocno kciukasy!!! Musi sie udac

            Lali i Natalka(20.03.03)

            • i pojechal….

              i znowu mężuś pojechal do pracy….
              Nie mam się smucić – powiedział. No dobrze, postaram sie. Z całych sił.
              Tylko ze z dzidziusiem trzeba bedzie poczekac.
              Ale co sie odwlecze….
              🙂 Zycze sobie pogody ducha 🙂

              Gosia77

              • marzenia….

                Czasem nie potrafię opędzić się od myśli o nas i naszym maluszku którego tak bardzo pragniemy. To musi być wyjątkowy moment w życiu każdej kobiety kiedy dowiaduje się o pierwszym małym życiu które w niej powstaje…..
                Chwilami boje się żeby nie dostać bzika na tym punkcie…..
                Tak bardzo chcemy tego dzieciaczka….
                Mężuś mówi że nie mam o tym myśleć – a ja i tak wiem że on myśli o tym tak samo często jak ja

                Gosia77

                • nowe forum :))

                  Od paru dni zaglądam a właściwie nawet udzielam sie ochoczo na nowym odłamie forum “dla starających”. Bardzo mamy tam milutką atmosferkę -,mam nadzieję że sprzyjającą 🙂
                  Być może to trochę spowolni moje pamiętnikowe zapiski ale skoro tylko coś się zmieni – dam znać 🙂 z wielka radością 🙂
                  A jak nie – to też dam znać 🙂

                  Gosia77

                  • Re: Wielkie starania Baby i Oorbusia

                    My rówież dołączamy do życzeń! Bardzo gorąco życzymy krótkiego i radosnego starania się, cudownego dojrzewania maleństwa w najcieplejszym domku – brzuszku mamy i… niedługiego powitania twarzą w twarz!

                    Ola i maluchy: Staś (9.12.98), Tadzio (15.01.01) i Basia (11.01.03)

                    Edited by smoki on 2003/03/25 08:42.

                    • Re: Wielkie starania Baby i Oorbusia

                      Pewnie, ze bedzie!! Powodzenia baby!!

                      Edited by smoki on 2003/04/11 21:53.

                      • Kolejny miesiac staran..

                        U nas trwa wlasnie 3 cykl staran – narazie mozolnie idzie bo efektów brak 🙂
                        Ale jest 33dc i narazie nic nie zapowiada żeby zbliżał się okres. Test robiłam ale to jeszcze za wcześnie bo od przypuszczalnego zapłodnienia mogło minąć zaledwie 10 dni. Idę we wtorek do gina – zobaczymy co powie…
                        Mam nadzieję że nmie bede musiala brac jakichs prochów na wywołanie :(( tylko ze sie samo wszystko poukłada – ech…

                        Gosia z Leszna

                        • Starań cykl czwarty….

                          Juz tyle miesiecy zludzen…….
                          Zwariować można. Czasami łapię się na tym że o niczym innym nie myślę a nawet jeśli to myślę o tym “jak tu o tym nie myśleć” 🙂
                          Męczy mnie to oczekiwanie…..
                          Ale często też karmi mnie ta nadzieja. Wiem że mam po co żyć. Wiem że to moja kolejna misja w życiu i że sie kiedyś musi spełnić 🙂
                          Dzisiaj 27dc i znowu co rano myśli – testować? – nie testować? najpierw myśl że skoro to jest już 12 dzien po zaplodnieniu to pewnie wyjdzie a potem : jak nie wyjdzie to nie zniosę tych kolejnych dni….. i idę spokojnie do toalety pozbawić się tej ostatniej na dzisiaj nadziei na dobrą wiadomość…. ech, czy nie mogło być prościej?…..

                          Gosia z Leszna

                          • Re: Wielkie starania Baby i Oorbusia

                            No to ja swoje przesylam: OGROMNE zyczenia, zebys juz niedlugo moga sie nam pochwalic bobasem!

                            Gosia
                            [Zobacz stronę]

                            Edited by smoki on 2003/09/19 14:46.

                            • hurrrrrrrrrra

                              Wszystko już wiadomo. Wasza Baby będzie mamą. Siedzę właśnie w domu przy biurku i piszę najpiękniejszego posta jakiego dotąd napisałam. Dzisiaj raniutko (33dc) o 7 z minutami, wbrew postanowieniu że czekam do czwartku, zrobiłam test i zobaczyłam wymarzone dwie kreseczki. Ta różowa to aż prawie czerwona i po niespełna minucie się pokazała. Śliczna. Do tej pory jestem jak we śnie. Doznałam takiego szoku jak zobaczyłam wynik na teście… i trzyma mnie do tej pory. Jest już 10 i od 3 godzin wiem że w środku we mnie mieszka maleńki bąbelek, na którego czekaliśmy z mężem od półtora roku, a o którego wolno nam było się starać od marca tego roku. Dodatkowo (ku pocieszeniu tych z problemami) powiem, że jestem po częściowym usunięciu prawego jajnika po ciąży pozamacicznej w ubiegłym roku.
                              Już myślałam że nic z tego bo w 17dc rano mój mąż wyjechał na 5-6 tygodni do pracy. Skreśliłam już prawie kolejne 2 cykle. Ale natura jest przewrotna i w najbardziej nieoczekiwanej chwili pozwoliła nam cieszyć się maleńkim życiem. Niestety osobno – mąż nadal na wyjeździe i jeszcze trochę go nie będzie. Oczywiście nie wytrzymałam i zadzwoniłam od razu po teście. Wiem że to nie wiadomość na telefon ale nie potrafiłabym dłużej czekać. Właściwie to nie wiem jak mu to powiedziałam. Płakałam ze szczęścia a on nie mógł uwierzyć i nie wiedział jak ma się cieszyć. Trudno jest znosić takie chwile osobno. Beczeć mi się chce że nie mam się do kogo przytulić z tego szczęścia. Rodzicom chciałabym powiedzieć razem z Marcinem. Wy jesteście następne. Bo to dzięki Waszym kciukaskom po części.
                              A tak w ogóle to nie mogę się doczekać wizyty u gina – ale będzie zaskoczony. Dwa tygodnie temu dzwoniłam do niego i umówiliśmy się że od następnego cyklu bierzemy się do „roboty” i będę mierzyć tempkę.
                              „Nie ma takiej potrzeby panie doktorze” – powiem mu w przyszłym tygodniu.
                              Ach, żeby wszystko było dobrze………..

                              Acha, ewentualnych objawów właściwie nie zauważyłam, poza zwiększoną drażliwością brodawek od paru dni.

                              Pozdrawiam gorąco

                              Baby zakochana w jesieni + jesienny bąbelek

                              • Re: hurrrrrrrrrra

                                Baby, jeszcze raz wszystkiego najlepszego. Tak bardzo się cieszę! Wierzyłam w Ciebie cały czas! teraz dbaj o swojego bąbelka. Jesień, złota polska jesień… przepiękna pora, by cieszyc się oecnością daru miłości:)
                                Buziaki!!

                                erica -wróżka- błagająca o cud

                                • Re: hurrrrrrrrrra

                                  GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!!! POWODZENIA DLA CIEBIE I BĄBELKA TERAZ ZACZĘŁA SIĘ WASZA 9 MIESIĘCZNA DROGA KTÓRA BĘDZIE CUDOWNA! ŻYCZĘ PRZEDE WSZYSTKIM ZDROWIA I OPTYMIZMU

                                  igreka

                                  Edited by smoki on 2003/11/01 23:12.

                                  • życie maleństwa od poczęcia

                                    28 października 2003

                                    Test pozytywny – po prostu szok J !!!!!!!!!!
                                    Trudno opisać co czułam ale aż usiadłam z wrażenia na podłodze w łazience. I to było TO JJJJ

                                    31 października 2003

                                    Pierwsze USG i pierwsza wizyta. Lekarz powiedział że nie mam się jeszcze za bardzo cieszyć, bo pęcherzyk co prawda widać i szyjka jest odrobinę rozpulchniona, ale to wszystko jeszcze nie jest pewne. Zwłaszcza po ostatnim zdarzeniu (wrzesień 2002 – c.pozamaciczna), po którym zostały mi małe blizny na brzuchu, koniecznie chcieliśmy sprawdzić czy ciąża rozwija się tam gdzie powinna. I tak było – ufffffffff – bardzo mi ulżyło. Lekarz kazał zrobić badanie krwi na bHcg i wyszło baaaardzo wysokie J. Byliśmy tacy szczęśliwi…….
                                    Termin 3 lipca 2004 – według moich obliczeń 1 lipca ale jak doktor mówi……

                                    2 listopada 2003

                                    Powiedziałam o dzieciątku moim rodzicom i siostrom – bardzo się cieszyli

                                    3 listopada 2003

                                    Pierwsze wymioty – chyba za dużo gołąbków i żołądeczek nie dał rady. Poza tym ok.

                                    6-7 listopada 2003

                                    Wielki niepokój. Wszystkie objawy które mi się zdarzały: bolesne piersi, niezbyt częste ale jednak mdłości, raz nawet wymioty – wszystko ustało. Wystraszyłam się ale Marcinowi nic nie mówiłam. Bałam się że to może się źle skończyć, ale cały czas miałam nadzieję. Zadzwoniłam do mojego lekarza i powiedział mi że nie mam się denerwować tylko zrobić kolejne bHcg. 7 listopada pobiegłam rano do szpitala, ledwo zdążyłam do szkoły, A w pracy cały czas byłam myślami nieobecna. Na domiar złego po pracy auto mi nie odpaliło i ze szkoły wróciłam z koleżanką. Zawiozła mnie do szpitala i……..ufffffffffff…….. 35 tysięcy jednostek – dużo. Ulżyło mi bardzo. Nawet auto nie było już takie ważne.

                                    14 listopada 2003

                                    Kolejne USG na którym widzimy już główkę i kręgosłupik. Zarodek (tak go nazwał lekarz) ma już 12mm J. Teraz już bez wątpienia pan doktor stwierdził ciążę.

                                    17 listopada 2003

                                    Zauważyłam delikatne plamienie w takim beżowym a czasem różowym kolorze. Jak zwykle zadzwoniłam do lekarza i powiedział że mam brać Duphaston 3x po jednej tabletce. Powinno przejść ale gdyby nie – mam się od razu do niego zgłosić. Podziałało. Na wizytę + USG umówiłam się na 5 grudnia

                                    18 listopada 2003

                                    Obowiązkowe badania – morfologia i mocz. Okazują się śliczne czyli w normie J

                                    22 listopada 2003

                                    Marcin wraca po dłuuuuuuuuugiej nieobecności. Powiedzieliśmy jego rodzicom i potem znajomym o maleństwie – to cudownie nie musieć tego ukrywać J. Marcin lekko się zaniepokoił kiedy powiedziałam mu że biorę tabletki na podtrzymanie ale powiedział że na pewno wszystko będzie OK.
                                    Po rozmowie z lekarzem zmniejszyłam dawkę do 2x po jednej tabletce.

                                    29 listopada 2003 – sobota

                                    Przy porannej wizycie w toalecie zauważam krwawienie – nie obfite ale jednak nie jest to plamienie jak wcześniej. Od razu dzwonię do lekarza który każe mi przyjechać do szpitala. Boję się bardzo. Niestety nie ma męża (znowu wyjechał na około tydzień), więc dzwonię do Ani żeby zawiozła mnie na oddział. Jestem taka zdenerwowana że w trakcie rozmowy odkładam słuchawkę, bo słowa więzną mi w gardle….
                                    Do szpitala odwożą mnie jednak teściowie (Ania spanikowała?) i tam okazuje się, że muszę zostać. Robią mi zastrzyk z Caprogestu i badają znowu krew na bHcg żeby sprawdzić czy urosło. Lekarz mówi, że na USG nic nie widzi – muszę uzupełnić pęcherz, a to potrwa. Po około 2 godzinach jestem gotowa do USG – widzimy bijące serce i maluszek urósł do 21mm. Znowu znajome uczucie ulgi. Teraz oczekuję tylko wyniku krwi i zadzwonię do męża (bo by mi nie wybaczył że mu nic nie powiedziałam). Po około godzinie wyniki krwi – bardzo dobre. Mogę nawet dzisiaj opuścić szpital. Wracam do poprzedniej dawki leku (3x1duphaston). Zastanawiam się jak będzie teraz wyglądać moje życie. Męża nie ma, sama w tym pustym domu nie dam sobie rady, po zakupy nie mogę wychodzić, do pracy kategorycznie nie wracać do końca roku.
                                    Ania proponuje mi żebym u niej została, przynajmniej aż mąż nie wróci. Niepokój o maluszka od tej pory towarzyszy mi zawsze i wszędzie.

                                    5 grudnia 2003

                                    Na wizycie otrzymuję wypis ze szpitala, zwolnienie lekarskie i kilka wskazówek, m.in. NO SEX J. Strasznie szkoda zwłaszcza że mąż wrócił a dawno się nie widzieliśmy. Poza tym odpoczywać, nie forsować się, nie denerwować a wszystko będzie ok. Zmieniają mi termin porodu – na ten który sobie sama wyliczyłam – 1 lipca 2004. Ale jeszcze się zmieni J. I mam wreszcie kartę ciąży.
                                    Marcin wkrótce znowu wyjeżdża ale ja już czuję się na tyle dobrze że mogę zostać u siebie w domu.

                                    2 stycznia 2004

                                    „Mam dzisiaj 99 dni. Do szczęśliwego dnia zostało nam 6 miesięcy. Długo ale nie narzekam – mnie tu dobrze. Mama o mnie dba i odpoczywa tak jak zalecił pan doktor. Je moje ulubione przysmaki (twarożek, owoce i takie tam), choć zdarzają się jej małe fanaberie.
                                    Tatuś wyjechał dzisiaj w nocy ale rozmawiał ze mną wieczorem i mówił że za 6 dni wróci i mnie przytuli. 6 dni to nie tak źle. Będę już naprawdę DUŻY J.
                                    Na ostatnim seansie, który moja mama nazywa badaniem USG, pokazałem jej że potrafię już wiele. Mierzyłem wtedy 63 milimetry od głowy do pupy a balonik w którym mieszkam miał ponad 11mm średnicy. Pan doktor zmierzył moją główkę – 22mm średnicy wypełnione samymi mądrościami. Mama twierdzi że sporo urosłem bo wcześniej badali mnie przed 3 tygodniami i różnica jest znaczna. Serduszko było widoczne i dość mocno pikało. Machałem rączkami i nóżkami, przewracałem się na plecki i z powrotem na bok, fikałem koziołki, a mamusia tak się z tego cieszyła, że utrudniała lekarzowi badanie (tak się śmiała z moich wyczynów), a ostatecznie zapomniała zabrać z gabinetu moją fotkę dla taty – szkoda….. tatuś miał smutną minę jak wróciła i mu to powiedziała. Ale następnym razem nadrobią. Wybierają się wspólnie J. Ale u moich rodziców bywa różnie – pozostaje mi nadzieja że tatuś będzie akurat w domu i że będzie miał szansę mnie zobaczyć na żywo J.”

                                    Maleństwo mieszka we mnie już 14 tygodni i 1 dzień. Właściwie odczuwam już spokój o jego zdrowie, po tym wszystkim co przeszliśmy. Ale chyba do końca życia będę się zastanawiać czy wszystko w porządku, czy mu tam dobrze i gdyby to tylko było możliwe i bezpieczne dla maleństwa, kazałabym sobie robić USG co parę dni a nie tygodni. Z niecierpliwością wyczekuję pierwszych jego ruchów – widziałam już ostatnio jak bryka w brzuchu, ale jeszcze tego nie czuję. Wszystkie moje siostry i koleżanki które tego doświadczyły mówią że to cudowna chwila dla matki, a więc pośrednio dla dziecka. Smaruję go już teraz codziennie kremem przeciw rozstępom i póki co są to nasze najintymniejsze kontakty J. Ale jak już zacznie do mnie stukać… spróbujemy nawiązać szerszy kontakt.
                                    Brzuszek rośnie i mam już w talii 84cm. Waga chyba stanęła w miejscu, albo nawet ważę o jakieś 0,5 kilo mniej,ale to pewnie chwilowe. Jeszcze zdążę być WIELKA.
                                    Pomimo niezłego samopoczucia lekarz zalecił mi pozostanie w domu (już pewnie do końca ciąży). Biorę już tylko Folik. Duphastonu zjadłam w sumie 5 opakowań w różnych dawkach a więc średnio przez 5 tygodni (8 – 13 tydzień). Odstawiłam 28 grudnia czyli kilka dni temu. Czuję się dobrze i nie mam żadnych negatywnych objawów. Czasem pobolewa mnie brzuch ale to chyba ze zmęczenia. Więc odpoczywam ile wlezie choć staram się nie robić z siebie łamagi. Jedzonko czasem smakuje mi bardziej, czasem mniej, ale jem regularnie i to co powinnam. Trochę mało spaceruję, ale jak już mam okazję do spacerku to sobie nie odmawiam.
                                    Marcin powiedział że powinnam gdzieś spisywać moje odczucia, zachcianki i bolączki z tego pięknego okresu. Zwłaszcza że jestem w domu – mam na to czas. I pierwszą rzeczą którą obiecałam mu zapisać była moja ciążowa zachcianka – chrusty o 22 z minutami JJJJ. Nie zrealizowałam jej bo zachcianki niekoniecznie po to są, ale było sporo śmiechu. Wczoraj zapragnęłam rosołku i akurat nie było L. Aha, jeszcze jedno: Marcin zaczyna sam sięgać po fachową literaturę J; na razie gazetki ale może wreszcie zajrzy do naszej „biblii” – „W oczekiwaniu na dziecko”?…..
                                    I tak oto sobie trwamy – Fasolinka, Ja i Tatuś. Ta nasza pierwsza ciąża to będzie niezapomniane przeżycie.

                                    5 stycznia 2004

                                    Maleństwo mieszka już we mnie 102 dni. Jutro idę do lekarza – po kolejne zwolnienie i inne rady. Chciałabym żeby mi przepisał jakieś dodatkowe witaminki, bo nie wiem czy te zimowe braki w warzywach i owocach nie odbiją się na zdrowiu maluszka. Ostatnio powiedział że do 20 tygodnia mam brać tylko Folik, ale będę uparta. Wiem, jak trudno jest teraz o świeże i dobre warzywa i owoce a same soki i mrożonki nie wystarczą. Poza tym apetyt czasem mam a czasem nie. Wczoraj się ważyłam: niezmiennie od 2 tygodni 62 kilo. Trochę mało. To znaczy mało to może to nie jest ale nie przytyłam nic w ciągu ostatnich 13 dni L. A dziecko rosnąć musi. Postanowiłam sobie napisać kartkę do lekarza. Może się będzie śmiał, ale przynajmniej nie zapomnę o niczym tak jak ostatnim razem J.
                                    Jutro też mam jechać do szkoły. Niestety zwolnienia nie mam dla nich L. Po południu albo nawet wieczorem idę do gina. Muszą poczekać. Poza tym myślałam, że pojadę tam w czwartek, ale dzisiaj dostałam smska że mam być jutro lub w środę. To może jednak w środę?…
                                    Tak w ogóle to czuję się dobrze – no może poza tym podenerwowaniem towarzyszącym zawsze oczekiwaniu na pieniądze L. Sprawy trawienia się uregulowały. Duphastonu nie biorę już od ponad tygodnia i jest ok. Tzn. nie mam plamień, bo co w środku to i tak się na razie nie dowiem. Ale jestem dobrej myśli. Już z lubością oglądam na razie wystawy dziecięcych sklepików J. Dzisiaj chciałabym wyprać spodnie w które się nie mieszczę (powędrują do Ani). Jak wreszcie będą pieniądze to kupię sobie coś nowego. Ale tak się boję żeby nam wystarczyło. W końcu mamy takie plany… A pokoik jeszcze nawet nie zaczęty. No i ta pożyczka… I niech mi ktoś powie że pieniądze szczęścia nie dają…
                                    Marcin wraca pojutrze. Już na niego czekam. Niestety mam parę niedobrych informacji. Mam nadzieję że do środy pojawią się też dobre J.
                                    Oj widzę że więcej w tej mojej wypowiedzi buziek smutnych niż wesołych. Dlatego trzeba kończyć – jutro będzie lepszy dzień.

                                    6 stycznia 2004

                                    I jest lepszy dzień. Lekarz powiedział że jest ok. Bardzo się ucieszyłam jak na wadze wyszło 63,5kg J. O kilogram więcej niż przed świętami. Nie za dużo i nie za mało. Gin powiedział że na razie mam pozostać tylko przy Foliku, dał zwolnienie do 3 lutego a na usg umówiliśmy się na 27 stycznia – tyle czasu!!!!! Jak ja to wytrzymam????? I co ważne: zdjął zakaz na sex J mężuś wraca dzisiaj w nocy J

                                    15 stycznia 2004

                                    Kupiłam kolejny ciążowy ciuch – spodnie z taaaaakim wielkim brzuchem. Wyglądam w nich naprawdę jak ciężarna J. I bieliznę. I wygodny dresik. Nie mogę się doczekać kupowania ciuszków dla dzidziusia.

                                    17 stycznia 2004

                                    Od paru już dni a właściwie od wizyty u lekarza 6 stycznia wyczekuję ruchów bąbelka. Ginek zapytał mnie wtedy czy już czuję ruchy i zrobił to tak najnormalniej w świecie jakby wszystkie przyszłe mamy powinny rozpoznawać ruchy maleństwa w 15 tygodniu ciąży. A ja wiedziałam że to jeszcze nie czas. Naczytałam się tych różnych gazet i książek i wiem że jeszcze nie pora. Jeszcze da o sobie znać. I tak w podświadomym wyczekiwaniu na ten cud, ale wciąż świadoma że mamy jeszcze czas, 17 stycznia 2004 (to był sobotni wieczór) poczułam pierwszy raz małe bąbelki. Jakby były tam takie małe pęcherzyki i pękały jeden po drugim co parę sekund, albo może jak delikatne pukanie w ściankę brzucha od jego wnętrza. No i oczywiście przelewanie ale to towarzyszyło mi ciągle przez ostatnie dni. Nie wszyscy mi jeszcze wierzą że w 16 tygodniu i 2 dniu poczułam już ruchy ale najważniejsze, że Marcin też je poczuł bo był akurat przy mnie J. Wiemy że ten mały ludzik co we mnie mieszka żyje i mamy nadzieję że czuje jak go kochamy.

                                    22 stycznia 2004

                                    Byli przed chwilą u nas panowie z firmy która miała nam zakładać internet. Niestety nie mam dobrych wieści: na razie nie stwierdzili dostatecznie dobrego sygnału L. A na dach nie chcieli wchodzić bo jest oblodzony. Trochę się nie dziwię ale już bym tak chciała mieć stały dostęp do netu i możliwość pogadania na co dzień z moimi forumowymi i nie tylko koleżankami. Powiedzieli że może za parę tygodni jak lód spłynie i będzie można sprawdzić zasięg na dachu. I żeby nie tracić nadziei – a w tym akurat jestem dobra J.
                                    Acha – wczoraj po raz drugi odezwało się nasze pisklątko. Nie było mężusia w domu ale zaraz jak przyjechał to mu się pochwaliłam. Wiem teraz że najlepszy czas na takie przyjemności jest kiedy sobie dłużej poleżę i kiedy nie jestem głodna (wręcz po jakiejś małej przekąsce albo gorącym napoju).
                                    A dzisiaj kończymy z Fasolunią 17sty tydzień mieszkania razem. Jak ten czas leci…
                                    Za 5 dni wizyta u pana doktora – USG!!!! Nie mogę się doczekać J

                                    24 stycznia 2004

                                    Dzisiaj była inna firma internetowa i mam dobrą nowinę : jest szansa że w najbliższym czasie będziemy mieli internet J i to stałe łącze J. Ach – nie mogę się doczekać.
                                    Marcin wyjeżdża w niedzielę w nocy czyli jutro. I nie będzie go dłuugo L. Również na wtorkowym najbliższym usg. No cóż. Takie życie…
                                    A dzisiaj Marcina tato urządza małe przyjęcie z okazji 50tych urodzin. Idziemy mu powinszować bo jest czego J. No i maleństwo znowu dostanie okazję do posmakowania czegoś słodkiego.

                                    27 stycznia 2004

                                    Jestem po wizycie z USG. Jestem jak zwykle wniebowzięta. Nasz bąbelek kopał i rozpychał się piąstkami i łokciami. Serduszko biło regularnie i w ogóle wszystko jest super. Szkoda że Tatuś tego nie widział. Wymiary:

                                    Abd czyli od główki do pupki: 128mm co odpowiada 17tyg i 4 dni (2 razy dłuższy niż ostatnio)
                                    BPD czyli kość udowa: 44mm co odpowiada 18 tyg i 2 dni (długie nogi chyba po mamusi J)
                                    FL czyli główka: 22mm co odpowiada 16 tyg (śliczna mała główka i przepiękny profil – zgrabny nosek po Tatusiu J)
                                    Średni wiek ciąży wg USG 17 tyg i 2 dni więc termin na 4 lipca – po amerykańsku.
                                    FW czyli średnia waga: aż 260g !!!!! oj najadło się maleństwo J
                                    Więc jak widać wszystko w najlepszym porządku. Ruchy bardzo żwawe, serce pracuje jak trzeba, tylko jedną rzeczą jestem niepocieszona: nie widzieliśmy płci i co gorsza lekarz stwierdził że na tym aparacie to on zobaczy dopiero koło 28 tygodnia. Jak ja to wytrzymam???
                                    Acha – i dostałam wreszcie witaminy : Prenatal o które poprzednio się tak dopominałam.
                                    Oczywiście zaraz po badaniu napisałam wiadomość Tatusiowi. Bardzo się ucieszył. Muszę coś wymyślić żeby następne badanie mógł przeżywać razem ze mną.

                                    29 stycznia 2004

                                    Przyplątał mi się nieżyt żołądkowo jelitowy. Nieprzyjemna sprawa: wymioty i rozwolnienie na szczęście bez szkody dla maluszka. I tylko około 12godzinny. Nic wielkiego ale jednak. Leżałam cały dzień a problem był o tyle większy że nie leżałam u siebie tylko u Uli bo akurat zachciało mi się w środę do nich jechać. Wracałam wieczorem głodna i osłabiona ale wzięłam ze sobą eskortę: Agatę i Pawła żeby mi było raźniej. Jak tylko dojechałam do domku poczułam się lepiej. Nawet kolację zjadłam już normalnie. Ale zaparcie po tym minęło mi dopiero po 2 bolesnych dniach. Jak ja tego nie lubię…. brrr

                                    1 lutego 2004

                                    Dzisiaj przydarzyła mi się kolejna nowość: na piżamie w okolicy lewej piersi zobaczyłam (i poczułam) rano plamkę. Nie wiem jak smakowało ani jak pachniało bo były to naprawdę nie wielkie ilości ale Bóg mi świadkiem że to był pierwszy pokarm J. I na pewno nie był to pot bo paszki miałam suchutkie. Wow!! Będę miała papu dla naszego małego smyka!!!! Teraz muszę się ciągle dobrze odżywiać.
                                    We wtorek idę znowu na wizytę ale tym razem tylko badanie, bez usg.
                                    Znalazłam możliwość zrobienia usg3D w Poznaniu. Kosztuje 100PLN i najlepiej robić w 24-25 tygodniu więc poczekam na Marcina. Będzie na pewno szczęśliwy na to „spotkanie”.

                                    Baby + lipcowy bąbelek

                                    • Kopanie

                                      9 lutego 2004

                                      Mamy dzisiaj radosny dzien. Mija właśnie 137 dzień ciąży, zostało nam niewiele więcej. Czuje się bardzo dobrze bo maluszek coraz bardziej daje o sobie znać. Teraz kopie już kilka razy dziennie. A dzisiaj kiedy rozpoczęło się poranne kopanie spojrzałam na brzuszek i zobaczyłam – po raz pierwszy – jak w miejscu gdzie to poczułam pojawiło się maleńkie uwypuklenie. Kilka razy, nie jeden. Jestem przekonana że to nasze kochanie się dobija. Chciało powiedzieć że smakowało mu / jej śniadanko.
                                      Jedna z forumowych koleżanek nazwała to zjawisko „teatrzykiem brzucha”.
                                      A poza tym czekamy aż Tatuś wróci z pracy żeby mu pokazać co już potrafimy

                                      Baby + lipcowy bąbelek

                                      • Re: Wielkie starania Baby i Oorbusia

                                        My z chłopakiem zamierzamy od czerwca starać się o dziecko. Bardzo się boję, że nie będzie wychodziło…
                                        Życzę Wam powodzenia!

                                        • Kopanie i kochanie

                                          Dzis zaczęliśmy z Maleńswtem 22 tydzień. Jest już naprawdę duże i potrafi wiele. Przede wszystkim wie jak dać znać mamusi o swojej obecności. Cudowne są te jgo kopniaczki. Czekam na męża… jeszcze tylko tydzień – i wtedy mu pokażemy 🙂
                                          Jak M. wróci, wybieramy się na usg 3D. Wcześniej -2 marca – idę na zwykłą wizytę do mojego lekarza. Sama jestem ciekawa ile ważę 🙂 bo brzuszek rośnie z dnia na dzień 🙂
                                          Ogólnie czujemy się świetnie – to najprawdziwsza prawda co mówią o drugim trymestrze – jestem szczęśliwa i potrafię się w pełni cieszyć z tego że mamy naszego bąbelka. Bąbelekiem to ono już mnie jest bo, jak wyczytałam, może mieć nawet powyżej 25 cm długości!! i ok. 350g wagi. prawdziwy wielkoludek :)) Mam nadzieję że dobrze mu u mnie. Dbam o siebie, żyję spokojnie – choć czasem to bardzo trudne ;).
                                          I tak w wielkiej miłości i wśród kopniaczków – czekamy na tatusia….

                                          Baby+bąbel

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Wielkie starania Baby i Oorbusia

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general