Tytul glupi, bo nie wiedzialam jak napisac, zeby bylo wiadomo o czym bedzie post, dla niechcacych czytac. Ale do rzeczy.
Wczoraj bedac z maly w parku spotkalismy mame z synkiem w wieku Maćka, wiec chlopcy zaczeli sie razem bawic piłkami itd. Potem spragnieni przylecieli cos sie napic. My stalysmy razem rozmawiajac, no i jak to dzieci, majac swoje butelki, oczywiscie chcieli tę-chłopca-ładniejszą. Maciek oczywiscie byl tym bardziej chcacym czyjegos soczku, wiec mama spytala czy moze mu dać. Mnie od razu zaswiecila sie lampka “przeciez jej nie znam, nie wiem czy dziecko nie chore na cos, NIE, NIE WOLNO!” Oczywiscie wymowilam sie tym, ze nie daje jeszcze malemu wszystkiego, bo ciagle ma jakies uczulenia, krosty mu wychodza po roznych rzeczach, wiec lepiej niech nie pije. Tym bardziej, ze to byl jakis kolorowy napoj, nawet nie sok, w stylu HOOP dla dzieci. OK, poszly sie bawic, po czym przyszly na jedzenie. Ja nie wzielam malemu nic (za szybkie wychodzenie bylo ), wiec mama poczestowala Maćka paluszkami. Chlopcy wzieli sobie po jednym, no i jeszcze po jednym do drugiej ręki.
No i w koncu zaczeli sobie zabierac te paluszki, łamać, ale to nie byl problem. Nagle Maciek wziął paluszka, ktorego tamten chlopiec mial przed chwila w buzi i… wsadzil sobie i zaczął jeść. Patrzylam tylko i nie wiedzialam co zrobic. Przeciez nie rzuce sie do niego z krzykiem NIE WOLNO!, no bo dlaczego nie wolno? Histeryczka jakas? A z drugiej strony, przeciez to dziecko moglo byc na cos chore. Potem juz pilnowalam, zeby jednak nie jedli sobie z buzi, choc zaczelam sie uspokajac, ze przeciez mały szczepiony, ze nie powinno sie nic stac. Ale…
No wlasnie. Co Wy byscie zrobily? Czy lepiej byc “histeryczka” czy pozwalac dzieciom na takie “zbliżenia”? Bo moze to nic strasznego takie jedzenie, w koncu jak dzieci jedza ziemie z kwiatkow, piasek, to co im zaszkodzi wspólny paluszek czy picie? I nie mowie tu o dzieciach znanych, naszych znajomych czy z rodziny, tylko o takich szczegolnych wypadkach parkowych.
9 odpowiedzi na pytanie: Wspólne jedzenie sobie z buzi
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
ja staranm sie tego pilnowac- aczkolwiek nie histerycznie……:-)) nie zawsze tez zdaze zainterweniowac- tlumacze sobie ze 1. piasek z piaskownicy pewnie jest gorszym paskudztwem ( nie ma na to sily- ile bym nie pilnowala i tak cos “przekasi” ) 2. jak bedzie chodzila do przedszkola to przeciez nikt tego nie upilnuje……
gucia i Nina 27 IV 03
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
Stało się, trudno. Ja zawsze uprzedzam, że Olo nie daje nikomu się napić z butelki itp. bo boimy się próchnicy, jak dotąd wszyscy to rozumięli 🙂 a jeżeli nie, to nie dali tego poznać Warto unikać takich sytuacji, głównie ze względu na próchnicę (najgorszy jej typ to próchnica kwitnaca, wykańcza maluchowi zęby w kilka miesięcy, tuz przy samych dziąsełkach, ząbek odpadai zostaje czarny kikut 🙁 ). Olo jak dotad nie wiziął od nikogo jedzonka (też się boi robaczków w zębiskach). Ja po takim zdzarzeniu wyszorowałabym maluchowi ząbki. Na szczęście jest minimalne prawdopodobieństwo, ze tamte dziecko było chore… no ale zawsze jakies ryzyko istnieje. Też bym była wyczulona.
Mam nadzieję, że Macius nie miał pecha 🙂 i zaprzyjażnił się z florą bakteryjną swojego kolegi 😀
Pozdrawiam 🙂
Aga i Olo 11.01.2002
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
dokładnie, wystarczy spojrzec na piasek w pIASKOWNICY – RZECZY DOOKOŁA NIEJ… to już wole żeby innym dzieciom z buzi wyjadał….
gdybym była swiadkiem, to podeszłabym do mojego dzieck ai powiedziała, ze nieładnie komuś z buzi wyjadac!…
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
Tyle powiedzialam wlasnie, ze nieladnie zabierac chlopcu JEGO paluszki majac swoje Tylko tyle zdazylam…
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
Po pierwsze- To sliczne zdjecie Maciusia mnie dobija -powiedz ze to fotomontaz :)) (my te wakacje mamy do tylu z wyjazdami a tak bardzo chce nad “bylejakie” morze).
Co do wyjadania – wiem ze nie da sie upilnowac i dlatego wole o tym szybko zapomniec.
I jest jeszcze jeden aspekt tego watku- jedzenie od dzieci znajomych-u nas zdazylo sie tak ze moje dziecie jadlo i pilo na spolke z coreczka naszych znajomych i po jakims czasie okazalo sie ze ta dziewczynka ma prochnice odbutelkowa – to dopiero przezylam stres.
Pozdrawiam
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
Taka historia chyba uczy, że najlepiej mieć zawsze ze sobą coś do poczęstowania kolegi, żeby nie musiały dzieci sobie wyjadać. No i nie ma co panikować – jak zjadł to już nic nie zrobisz, ale zawsze można uczyć i powtarzać dziecku o tym częstowaniu i wyjadaniu. Kiedyś zapamięta, a Ty wyrobisz w nim ten nawyk.
Ola (06.01.2003)
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
No wlasnie, jak zobaczylam ten “soczek” to przy pytaniu czy mozna dac go Maćkowi, pierwsze co mi sie nasunelo, to to, ze on takiego wynalazku w ogole nie wypije, a jeszcze ze wspolnej butelki… Tu sie udalo wykręcić uczuleniami, ale gdy mały, bez pytania oczywiście, wziął sobie przed chwilą lizanego paluszka. No cóż. Za mały jest, żeby zrozumieć dlaczego nie powinien, więc jak takiemu 15-miesięczniakowi wytłumaczyć? A do tego tamta mama nie widziała w tym nic złego. Gdybyśmy mieli swoje jedzenie pewnie skończyłoby się tak samo, że zaczęliby sobie je wyjmować z rąk i jeść wspólnie. No cóż, nadzieja w tym, że tamten mały nie miał próchnicy ani niczego innego i następnym razem muszę być bardziej czujna.
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
Byliśmy kiedyś u znajomych, którzy mają córeczkę w wieku 6 lat. Kubeczek z picie dla Artka stał na stole, a Julia wzięła ten kubek i spytała swoją mamę, czy może się z niego napić. Po czym ta moja koleżanka powiedziała “No weź, ale tylko troszeczkę”
Zamurowało mnie. Sama nie mam zwyczaju próbować niczego z butelki. Zresztą ani z butelki ani jego łyżką.
Gosia i Artek
Re: Wspólne jedzenie sobie z buzi
🙂 Najgorsze w tym jest to że dzieci w tym wieku myślą, że to drugie ma zawsze coś lepszego więc musi spróbować chociażby nawet takie oblizane :)) Z pewnością nic się nie stanie, ale to napewno nie jest dobre takie podjadanie sobie z buźki. Zresztą ja jestem coraz mniej przewrażliwiona na tym punkcie, dobrze, że nie bedziesz widzieć co dziecko je i pije kiedy będzie starsze i samo będzie biegać po podwórku. Pamiętam, że jak byłam mała to z moją sąsiadką jadłyśmy jakieś żelki z chodnika bo ktoś je pogubił a żelki na tamte czasy to był dopiero rarytas ;))))) Po za tym wyjadałyśmy ogórki prostu z ziemi z ogródka gdzie sikają koty i nawet na toxoplazmozę nie zachorowałam a robiłam sobie przed ciążą badania :)) Tak więc warto tłumaczyć dziecku co wolno a czego nie, ale jak już się zdarzy to trudno, grunt, żeby nie zjadał rzeczy niejadalnych jak jakieś dziwne rośliny czy kwiatki :)) Ja za to muszę uważać w domu bo mój kot podjada biszkopty Kamilkowi a wolałabym aby nie zjadał oblizanych biszkoptów przez kota!!! 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Wspólne jedzenie sobie z buzi