Wychowywanie dziecka – dałam plamę?

Dziewczyny, wczoraj plamę dałam chyba. Ciekawa jestem Waszego zdania. Ogólnie młodą widuję bardzo mało – pracuję w tygodniu do 17:00, w soboty do 14:00. Młodą widzę od 18:00, kiedy odbieram ją od dziadków i w sobotę po południu, całą niedzielę. Za mało moim zdaniem.
Wczoraj do córci przyszła sąsiadka, tez 5 latka, bawiły się, szalały, ta druga dziewczynka przewróciła lampę i uszkodziła ją. Cała awantura skupiła się na mojej córce – babcia zła, mój małż strasznie na nią nakrzyczał, że to jej wina, bo mówił, że mają uważać, żeby nie wariowały… Jakoś mnie strasznie wzięło i ją broniłam, więc agresja na mnie poszła 😉 Nie uważam, że to jej wina, oczywiście szalały obie, ale lampę przewróciła tamta dziewczynka i mówienie mojemu dziecku, ż e to jego wina tez nie jest dobre moim zdaniem. Jak powinnam zareagować? Oczywiście wiem, że jestem przesadnie troskliwa, że czasem nakładam jej klosz, staram się, żeby miała jak najlepiej, że przeginam z ochranianiem jej, ale… no właśnie. Skończyło się tak, że ja jestem nieudolna i nie umiem dziecka właściwie wychować, nauczyć życia.

22 odpowiedzi na pytanie: Wychowywanie dziecka – dałam plamę?

  1. heee.. jakbym czytala o niedawnym zdarzeniu.i zachowaniu mojego eŁ i obwinianiu za wszystko F.. i powiem ci ze niewiem co powiedziec.. bo sama jestem w takiej sytuacji….

    tez mąż twierdzi ze ja wiecznie bronie F.., ze on mi na glowe wchodzi itd.. A ja wiem ze tak nie jest.. tylko jak widze ze on nieslusznie oskarza o coś F.. to mnie krew zalewa.. i wtedy nieskromnie wlanczam sie do ich ” rozmowy” i powstaje klutnia..

    z tym ze u nas ja siedze w domu z chlopcami.. i to Ł widzi ich godzine dziennie + niedziele..czasami

    • Wg mnie w tej sytuacji absolutnie nie- lampa powinna byc tak zabezpieczona, żeby nie dało się jej tak łatwo zwalić.

      Bardzo to niefajne gdy jeden rodzic staje w obronie dziecka atakowanego przez drugiego rodzica. Rodzice powinny mieć wspólny front.

      Czasami też niezgadzam się z mężem w jakiejś sprawie, ale staram się nie dyskutować o tym przy dzieciach- przy nich jesteśmy jedną skałą; wyprowadzam męża do innego pokoju i tam na biężąco mówię co mi się nie podoba, nie odkładam do wieczora bo potem to niestety eM jak dziecko- nie pamięta o co chodziło;)

      • Zamieszczone przez kamuszka
        Dziewczyny, wczoraj plamę dałam chyba. Ciekawa jestem Waszego zdania. Ogólnie młodą widuję bardzo mało – pracuję w tygodniu do 17:00, w soboty do 14:00. Młodą widzę od 18:00, kiedy odbieram ją od dziadków i w sobotę po południu, całą niedzielę. Za mało moim zdaniem.
        Wczoraj do córci przyszła sąsiadka, tez 5 latka, bawiły się, szalały, ta druga dziewczynka przewróciła lampę i uszkodziła ją. Cała awantura skupiła się na mojej córce – babcia zła, mój małż strasznie na nią nakrzyczał, że to jej wina, bo mówił, że mają uważać, żeby nie wariowały… Jakoś mnie strasznie wzięło i ją broniłam, więc agresja na mnie poszła 😉 Nie uważam, że to jej wina, oczywiście szalały obie, ale lampę przewróciła tamta dziewczynka i mówienie mojemu dziecku, ż e to jego wina tez nie jest dobre moim zdaniem. Jak powinnam zareagować? Oczywiście wiem, że jestem przesadnie troskliwa, że czasem nakładam jej klosz, staram się, żeby miała jak najlepiej, że przeginam z ochranianiem jej, ale… no właśnie. Skończyło się tak, że ja jestem nieudolna i nie umiem dziecka właściwie wychować, nauczyć życia.

        ja sie z toba zgadzam. mój synek tez tak ruchliwy – kilka lat takiego gadania spowodowało ze on za wszystko czuje sie winny. to rodzice sa mądrzy i powinni przeiwdzieć działania dziecka. a gadanie “nie szalej” jest dośc abstrakcyjne. Trzeba powiedzieć konkretnie – jak sie biega to sie mozna przewrócić albo przewrócic mebel’. ja juz wiedze ze tak jasno sformułowana informacja działa lepiej niz “nie szalej”.
        Jeśli dzicko nadal szaleje i coś sie stanie wtedy juz wie ze to jego wina bo było konkretnie ostrzezone. i wtedy nie ma sie co wywnętrzać. i obwiniac. bo obwinianie nie działa wychowawczo i niczego nie uczy. mówi to tylko dzicku ze jest złe i beznadziejne. zresztą co za róznica czyja wina. jak jest dwoje dzieci to oba sa winne. A kara – powinna byc adekwatne do winy – czyli jak biegały to niech teraz siedzą, albo sie rozejda do domów.

        • Zamieszczone przez aborka
          ja sie z toba zgadzam. mój synek tez tak ruchliwy – kilka lat takiego gadania spowodowało ze on za wszystko czuje sie winny. to rodzice sa mądrzy i powinni przeiwdzieć działania dziecka. a gadanie “nie szalej” jest dośc abstrakcyjne. Trzeba powiedzieć konkretnie – jak sie biega to sie mozna przewrócić albo przewrócic mebel’. ja juz wiedze ze tak jasno sformułowana informacja działa lepiej niz “nie szalej”.
          Jeśli dzicko nadal szaleje i coś sie stanie wtedy juz wie ze to jego wina bo było konkretnie ostrzezone. i wtedy nie ma sie co wywnętrzać. i obwiniac. bo obwinianie nie działa wychowawczo i niczego nie uczy. mówi to tylko dzicku ze jest złe i beznadziejne. zresztą co za róznica czyja wina. jak jest dwoje dzieci to oba sa winne. A kara – powinna byc adekwatne do winy – czyli jak biegały to niech teraz siedzą, albo sie rozejda do domów.

          Aborka, ja się właśnie boję tego poczucia winy, ja się staram młodą chronić, żeby później w dorosłym życiu nie czuła się wszystkiemu winna – sama miałam taki problem i z tym walczyłam – czułam się winna i przepraszałam za wszystkie krzywdy tego świata – to są słowa mojego terapeuty, bardzo dobrego terapeuty, najlepszego, jakiego mogłam znaleźć. Z tym walczyłam i walczę i przed tym staram się uchronić moje dziecko – może czasem przesadnie. Mówienie “to twoja wina” działa na mnie jak płachta, choć wcale tego nie chcę – ja chcę, żeby moja córka była odważna, śmiała, pewna siebie, świadoma swej wartości. To moje pierwsze dziecko i wiem, że czasem popełniam błędy. Dzieciaki wczoraj zaraz po zdarzeniu się pożegnały, ale młoda bardzo to wszystko przeżyła.

          • Zamieszczone przez aba
            Bardzo to niefajne gdy jeden rodzic staje w obronie dziecka atakowanego przez drugiego rodzica. Rodzice powinny mieć wspólny front.

            I tutaj sie z Tobą zgodzę – bardzo to mądre, co napisałaś i jak postępujecie, ale i chyba trudne czasem, tak myślę… Ja jestem impulsywna – impulsywnie działam, słucham serca często, rzadziej rozumu 😉 Tutaj ewidentnie nie było winy mojego dziecka – tak czułam i czuję dalej. Nie potrafię jej za to skarcić, oczywiście wytłumaczyłam jej wszystko, ale nie obarczałam winą.

            • Zamieszczone przez aba
              Czasami też niezgadzam się z mężem w jakiejś sprawie, ale staram się nie dyskutować o tym przy dzieciach- przy nich jesteśmy jedną skałą; wyprowadzam męża do innego pokoju i tam na biężąco mówię co mi się nie podoba, nie odkładam do wieczora bo potem to niestety eM jak dziecko- nie pamięta o co chodziło;)

              i ja tak robię – staram się przy dzieciach nie zwracać mężowi uwagi, że przesadził albo coś…
              tylko jak słyszę, że mąż źle ocenił sytuację lub np o czymś nie wie to wtedy wkraczam, ale nie narzucam mu, że ma lub nie może ukarać dzieci czy zwrócić im uwagi

              • Ja bardzo uważam, żeby absulutnie nie zwracać uwagi Mikołajowi przy innych.
                Uczę też tego mojego męża.
                A gdzie jest wina – to był wypadek. Ale dziś można to powiedzieć bo wtedy były emocje.

                • wg mnie problem dziadków jeśli to ich lampa, nałożenie na 5 latków by uważały na lampę by się nie stłukła to tak samo jak się im położy cukierka i mówi możesz patrzeć ale nie jedz.
                  Też bym broniła córki i wg mnie wina nie jest jej.

                  • Zamieszczone przez rudasek2
                    Ja bardzo uważam, żeby absulutnie nie zwracać uwagi Mikołajowi przy innych.

                    bo?

                    • Zamieszczone przez gobin
                      bo?

                      Bo myślę że to bardzo nieprzyjemnei dla mnie też by takie było.
                      Nie wyobrażam sobie rozmowy z dzieckiem o jego problemach czy “wyczynach” przy innych.
                      Nie chodzi oczywiście o uwagi typu: uważaj na ulicy.

                      • Zamieszczone przez gobin
                        wg mnie problem dziadków jeśli to ich lampa, nałożenie na 5 latków by uważały na lampę by się nie stłukła to tak samo jak się im położy cukierka i mówi możesz patrzeć ale nie jedz.
                        Też bym broniła córki i wg mnie wina nie jest jej.

                        Też mi się wydawało, że wina ewidentnie nie jej, lampę powinnam odkupić, ale winą jej nie obarczę – nie ona ją uszkodziła, a że biegały – jak to dzieci – 5 letnie dziewczynki, obie przeszczęśliwe, że mogą się bawić razem.

                        • Zamieszczone przez rudasek2
                          Nie wyobrażam sobie rozmowy z dzieckiem o jego problemach czy “wyczynach” przy innych.

                          O problemach – nigdy. Też sobie nie wyobrażam, o takich rzeczach rozmawia się na spokojnie w domu.

                          • Zamieszczone przez kamuszka
                            Dziewczyny, wczoraj plamę dałam chyba. Ciekawa jestem Waszego zdania. Ogólnie młodą widuję bardzo mało – pracuję w tygodniu do 17:00, w soboty do 14:00. Młodą widzę od 18:00, kiedy odbieram ją od dziadków i w sobotę po południu, całą niedzielę. Za mało moim zdaniem.
                            Wczoraj do córci przyszła sąsiadka, tez 5 latka, bawiły się, szalały, ta druga dziewczynka przewróciła lampę i uszkodziła ją. Cała awantura skupiła się na mojej córce – babcia zła, mój małż strasznie na nią nakrzyczał, że to jej wina, bo mówił, że mają uważać, żeby nie wariowały… Jakoś mnie strasznie wzięło i ją broniłam, więc agresja na mnie poszła 😉 Nie uważam, że to jej wina, oczywiście szalały obie, ale lampę przewróciła tamta dziewczynka i mówienie mojemu dziecku, ż e to jego wina tez nie jest dobre moim zdaniem. Jak powinnam zareagować? Oczywiście wiem, że jestem przesadnie troskliwa, że czasem nakładam jej klosz, staram się, żeby miała jak najlepiej, że przeginam z ochranianiem jej, ale… no właśnie. Skończyło się tak, że ja jestem nieudolna i nie umiem dziecka właściwie wychować, nauczyć życia.

                            ..patowa sytuacja..bo rzeczywiście przy dzieciach trzeba trzymać wspólny front..z wielu powodów.. Ale przede wszystkim po to, żeby nie podważać autorytetu drugiej strony..
                            ..wiem, co to emocje..łatwo się mądrzyć, jak się nie było w takiej sytuacji.. Ale ja bym problem z M. omówiła..i to w trakcie wygłaszanie jego “mądrości”;)..bo po pierwsze..winą absolutnie nie powinien obarczać córeczki..bo niby czemu ona winna..że koleżanka przewróciła lampę, czy że lampa nie zabezpieczona, a może że za bardzo szalała (trudno wymagać, zeby małe dzieci w miejscu siedziały)..

                            Już po fakcie, teraz..jeśli to nie miało jeszcze miejsca, przekonałabym męża (jeśli sam na to nie wpadł;)) do rozmowy z Małą..i przeproszenia jej..wyjaśnienia bez emocji, tego co zaszło..i tyle…. Ale to ja:)

                            .. A Ty – nieudolna???Jasne..pewnie większość matek “kloszuje” nad dzieciakami..taka już nasza natura..i nie uważam, żeby taka sytuacja stawiała Ciebie w złym świetle, jako matkę:)

                            • Zamieszczone przez kamuszka
                              Aborka, ja się właśnie boję tego poczucia winy, ja się staram młodą chronić, żeby później w dorosłym życiu nie czuła się wszystkiemu winna – sama miałam taki problem i z tym walczyłam – czułam się winna i przepraszałam za wszystkie krzywdy tego świata – to są słowa mojego terapeuty, bardzo dobrego terapeuty, najlepszego, jakiego mogłam znaleźć. Z tym walczyłam i walczę i przed tym staram się uchronić moje dziecko – może czasem przesadnie. Mówienie “to twoja wina” działa na mnie jak płachta, choć wcale tego nie chcę – ja chcę, żeby moja córka była odważna, śmiała, pewna siebie, świadoma swej wartości. To moje pierwsze dziecko i wiem, że czasem popełniam błędy. Dzieciaki wczoraj zaraz po zdarzeniu się pożegnały, ale młoda bardzo to wszystko przeżyła.

                              quote=kamuszka;3201516]I tutaj sie z Tobą zgodzę – bardzo to mądre, co napisałaś i jak postępujecie, ale i chyba trudne czasem, tak myślę… Ja jestem impulsywna – impulsywnie działam, słucham serca często, rzadziej rozumu 😉 Tutaj ewidentnie nie było winy mojego dziecka – tak czułam i czuję dalej. Nie potrafię jej za to skarcić, oczywiście wytłumaczyłam jej wszystko, ale nie obarczałam winą.[/quote]
                              no własnie ja wiedze nasze błędy w postępowaniu w zachowaniu synka. ja od wakacji poprawiląm sie i jux go nie obwiniam. męzowi sie zdazy…. i wtedy ja czesem sie sprzeciwiam. bo wiem ze wyrzucanie mu win i wpędzanie go w poczucie winy nie działa wychowawczo tylko go doluje. a jak on jest zdołowany to sie zachowuje gorzej bo nie radzi sobei z emocjami. Jak jest zadowolony to jest bardziej opanowany i grzeczniejszy.

                              maz – dobry człowiek.. ale nie zawsze czuje temat. on uwaza ze jak jest wina to powinna byc kara i zal. no i sie np. glupio pyta “dlaczego coś tam zrobiłeś”… A skad 7 latek ma wiedzieć. zrobił bo nie pomyslał. ja czasem widze mine synka i widze ze on sie załamuje to zwracam mezowi uwage. w takich sytuacjach wole miec konflikt z mezem niz nieszczęsliwe dziecko. bo męzowi tym psychiki nie uszkodze. a wiem ze dziecku sie da.
                              No i tez widze ze mąz obserwując mnie zmienia sposób mówienia…

                              najczesciej w takich sytuacjach (spornych) staram sie synka odizolowac i pogadac z nim sama. on wie ze jestem jego sojusznikiem i ze go rozumiem. otwiera sie, czasem powie coś takiego ze nagle sie okazuje ze w sumie to nie jego wina. w koncu my jako rodzice nie zawsze wszystko widzimy

                              a co najwazniejsze – ja zakładam ze dziecko – w kazdym razie 7 letnie nie robi czegoś na złość. wszelkie przewinienia są z głupoty, ze zmęczenia, z głodu, z niedopilnowania, w nerwów. czyli tu trzeba rpzeciwdziałać przyczynom – dopilnować, nauczyć wychować aby nie robiło głupot, zadbac zeby miało komforte i nauczyć jak sobie radzić z problemem. A mówienie dziecka ze to jego wina nic go nie uczy. czasem to tak naprawde jest sposób n awuładowanie nerwów rodzica. wiem bo tez czasem pękne. czasem oczywiscie jest pewna wina dzicka. i ja wtedy spokojnie (albo i mniej spoojnie) mówie ze jestem zła ze sie nie słuchał. jakoś staram sie wytłumaczyć moja złość bez wytykania winy i epitetów. a juz najgorsze jest gadanie typu “ty nigdy… ty zawsze….”

                              [

                              • Zamieszczone przez aba
                                Wg mnie w tej sytuacji absolutnie nie- lampa powinna byc tak zabezpieczona, żeby nie dało się jej tak łatwo zwalić.

                                Bardzo to niefajne gdy jeden rodzic staje w obronie dziecka atakowanego przez drugiego rodzica. Rodzice powinny mieć wspólny front.

                                Czasami też niezgadzam się z mężem w jakiejś sprawie, ale staram się nie dyskutować o tym przy dzieciach- przy nich jesteśmy jedną skałą; wyprowadzam męża do innego pokoju i tam na biężąco mówię co mi się nie podoba, nie odkładam do wieczora bo potem to niestety eM jak dziecko- nie pamięta o co chodziło;)

                                Mądre słowa…zgadzam się

                                • Zamieszczone przez moni2003
                                  i ja tak robię – staram się przy dzieciach nie zwracać mężowi uwagi, że przesadził albo coś…
                                  tylko jak słyszę, że mąż źle ocenił sytuację lub np o czymś nie wie to wtedy wkraczam, ale nie narzucam mu, że ma lub nie może ukarać dzieci czy zwrócić im uwagi

                                  Zamieszczone przez gotka
                                  ..patowa sytuacja..bo rzeczywiście przy dzieciach trzeba trzymać wspólny front..z wielu powodów.. Ale przede wszystkim po to, żeby nie podważać autorytetu drugiej strony..

                                  .. no autorytet autorytetem… ale jesli rodzic ne ma racji i nakrzyczy nieslusznie na moje dziecko to jednak stane po stronie dziecka. tylko wazne w jaki sposób sie to zrobi – czy móiwąc nei masz racji, i nic nie gadają czy rzeczowo stawiając sprawe. jak sie nie da to najlepiej to dziecko płaczące wyprowadzić do innego pokoju. uspokoic, pogadać. po czym wrócic bez dziecka i ustalić front z małzonkiem.

                                  • Zamieszczone przez aborka

                                    a co najwazniejsze – ja zakładam ze dziecko – w kazdym razie 7 letnie nie robi czegoś na złość. wszelkie przewinienia są z głupoty, ze zmęczenia, z głodu, z niedopilnowania, w nerwów. czyli tu trzeba rpzeciwdziałać przyczynom – dopilnować, nauczyć wychować aby nie robiło głupot, zadbac zeby miało komforte i nauczyć jak sobie radzić z problemem. A mówienie dziecka ze to jego wina nic go nie uczy. czasem to tak naprawde jest sposób n awuładowanie nerwów rodzica. wiem bo tez czasem pękne. czasem oczywiscie jest pewna wina dzicka. i ja wtedy spokojnie (albo i mniej spoojnie) mówie ze jestem zła ze sie nie słuchał. jakoś staram sie wytłumaczyć moja złość bez wytykania winy i epitetów. a juz najgorsze jest gadanie typu “ty nigdy… ty zawsze….”

                                    ..pozwolisz, że się podpiszę, aborko???

                                    • Zamieszczone przez aborka
                                      .. no autorytet autorytetem… ale jesli rodzic ne ma racji i nakrzyczy nieslusznie na moje dziecko to jednak stane po stronie dziecka. tylko wazne w jaki sposób sie to zrobi – czy móiwąc nei masz racji, i nic nie gadają czy rzeczowo stawiając sprawe. jak sie nie da to najlepiej to dziecko płaczące wyprowadzić do innego pokoju. uspokoic, pogadać. po czym wrócic bez dziecka i ustalić front z małzonkiem.

                                      .. No tak.. Ale to jest właśnie kopanie autorytetu..i ja nie mówię, ze we wszystkim mamy sie ze sobą zgadzać.. Ale jeśli w kluczowych sprawach mamy odmienne zdanie, to powinniśmy to jednak przedyskutować..ustalić “wspólną wersję”..dla dobra dziecka..i nas samych..bo z czym podważanie autorytetu się wiąże chyba tłumaczyć nie trzeba;)..i ja nie piszę także, że nie powinno sie stanąć po stronie dzieciaka, skoro ewidentnie wina nie leżała po jego stronie..tyle, ze trzeba to zrobić w umiejętny sposób..tak aby nikt na tym nie ucierpiał:).. A rozwiązań pewnie jest dużo..wszystko zależy od tego, jakie dziecko mamy i jakimi rodzicami my jesteśmy..

                                      • Zamieszczone przez kamuszka
                                        Wczoraj do córci przyszła sąsiadka, tez 5 latka, bawiły się, szalały, ta druga dziewczynka przewróciła lampę i uszkodziła ją. Cała awantura skupiła się na mojej córce – babcia zła, mój małż strasznie na nią nakrzyczał, że to jej wina, bo mówił, że mają uważać, żeby nie wariowały… Jakoś mnie strasznie wzięło i ją broniłam, więc agresja na mnie poszła 😉 Nie uważam, że to jej wina, oczywiście szalały obie, ale lampę przewróciła tamta dziewczynka i mówienie mojemu dziecku, ż e to jego wina tez nie jest dobre moim zdaniem.

                                        Ja myślę, że czasami warto sięgnąć pamięcią do czasów, kiedy sami byliśmy dziećmi i spróbować wczuć się w ich położenie. Pewnie każdy z nas ma taką sytuację, kiedy zrobił coś, co wywołało niezadowolenie, złość, gniew rodziców. Czy wtedy chcieliśmy, żeby na nas krzyczano i obwiniano nas. Raczej nie? Mały Człowiek oczekuje, że Duży Człowiek nie zrobi z tego afery, tylko spróbuje zrozumieć, że to niespecjalnie, że każdemu z nas (szczególnie, jak się dobrze bawimy) może się to przydarzyć? mojej córeczce czy córeczce sąsiadki.
                                        A propos, czy Dużemu Człowiekowi (czyt. M) nie przytrafiają się czasami takie?nieszczęścia?? I czyja to jest wtedy wina????

                                        • moim zdaniem Twoj maz powienien przeprosic córkę za to ze na nia nakrzyczał
                                          nie mozna 5-cio letniego dziecka obciązać cięzarem pilnowania swoich kolezanek bo………tata będzie zły jak coś sie stanie. Swoją drogą skoro zgadzacie sie na zapraszanie dzieci do domu to powinniscie liczyć sie równiez z ewentualnymi stratami.

                                          czasami przychodzi do nas kolezanka mojej córki, przez przypadek oderwala część od domku pet-shopów (wystarczy skleić) – ta dziewczynka spazmów dostala – płakała, schowana w kąt…
                                          widocznie rodzice maja troche inne podejscie skoro zareagowala wlasnie w taki sposób.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Wychowywanie dziecka – dałam plamę?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general