Czy ktoś z Was przechodził przez to?
Chciałabym w jakiś sposób pomóc Rodzicom w przeprowadzeniu formalności, a w miarę możliwości przyspieszyć wymianę okien na PCVki w Ich mieszkaniu.
Stare okna są w skandalicznym stanie, użytkowane, chyba od 80tych lat, ni jak nie da się ich uszczelnić, jesień zima to koszmar – wieczne przeciągi, zimno, koszty…
Jeśli macie doświadczenia w tym temacie i wiecie jak mogę pomóc przyspieszyć wszystko, proszę piszcie.
Tymczasem poszedł Wniosek do Spółdzielni.
Dziekuję!
🙂
13 odpowiedzi na pytanie: Wymiana okien w mieszkaniu spółdzielczym
ja wymieniałam na swój koszt, spółdzielnia oddała mi po 6 latach jakąś część chyba
pisała podanie o zgodę bym mogła wymienić sama.
Wujek mój za to wymieniał na koszt spółdzielni i nawet w miarę szybko im to poszło.
Napisał podanie, potem przyszła komisja obejrzeć okna, wpisany został na listę oczekująca i podano mu w przybliżeniu czas oczekiwania. Trwało to ok roku chyba
z tego co pamiętam jak mój tata planował wymianę to w spółdzielni powiedziano że ma złożyć wniosek i za kilka lat będzie rozpatrzony…
wymienił na własny koszt bo okna były już koszmarne…
My też chcielibyśmy na koszt Spółdzielni, ale pewnie będzie 50/50… nic to. Tylko właśnie ten czas…. pięknie byłoby jakby jeszcze w tym roku wymienili. Ale…czy to jest jakkolwiek możliwe?
powiem ci szczerze że średnio pamiętam, ale jak miałam mieszkanie spółdzielcze, wymienialiśmy część okien na ich koszt
zgłosiłam,,problem”, ktoś po jakimś czasie przyszedł, pooglądał i ocenił
że chyba 3 nadają sie do wymiary, dwa nie, a balkonowe mam sama pokryć 😉
nie pamiętam ile czekałam, ale niedługo, bo we wniosku pisałam że w ciąży jestem, zima się zbliża a mi firanki fruwają jak wiatr wieje bo takie szczelne były 😉
może ta ciąża przyspieszyła ich starania
warto do spółdzielni się przejść i zapytac po prostu
zapomniałam mój wujek był pod opieką opieki społecznej, więc on nic nie pokrywał za okna.
u nas nie ma czegos takiego jak wymiana na koszt spółdzielni
wymienia się na koszt własny a po latach spółdzielnia oddaje jakąs tam część ale i to tylko w niektórych blokach- jakoś to zależy od tego ile kasy jest w funduszu remontowym itd
nam oddali chyba 20% gdzieś po 4 latach
Moi rodzice wymieniali na własny koszt. O żadnym dofinansowaniu nie było mowy.
Musieli mieć na wymianę zgodę spółdzielni (bo budynek podlega pod konserwatora zabytków). Mieli z tym trochę przejść, bo spółdzielnia zgody dać nie chciała (no bo po co komuś nowe okna).
Musieli wstawić wizualnie identyczne okna jak te stare.
u nas jest jeszcze tak, że jak wstawisz plastiki i później się wilgoć w mieszkaniu zrobi to oni się tłumaczą, że nikt nie przewidział plastikowych okien w tych budynkach i w sumie to wina mieszkańców, że coś na ścianach wyłazi
no sory na nowe drewniane to mnie jeszcze nie stać
no i okna muszą być idealnie takie jak te które były pod względem bryły bo cos tam coś tam- tzn jak mamy jedno okno niepodzielne i nieuchylne (inne niż to które było wcześniej) to nie było mowy o zwrocie kasy za nie
U moich rodziców też tak jest z tą wilgocią, dlatego musieli drewniane wstawić.
Rodzice sobie wstawili okno bez szprosów, to momentalnie byli ludzie ze spółdzielni i kazali z powrotem wymienić na stare okna. Dokupili rodzice potem takie szprosy nakładane od zewnątrz, to znów był problem, ze grubość szprosów inna i że jednak to jest cała szyba + szprosy z zewnątrz a nie 3 małe szybki w drewnie.
Kilka lat później zrobił się boom na wymianę okien i sam pan prezes spółdzielni (ten co kazał z powrotem stare okna wstawić) pytał gdzie rodzice dostali takie okna z nakładanymi szprosami.
u mnie nie było problemu co do okien,
poza tym było – nie wiem czy jest nadal dofinansowanie z UE na wymianę okien, więc należy się dowiedzieć czy ten program obowiązuje nadal.
gobinku, a pamiętasz nazwę projektu?
nie bo to było jak u mamy wymieniłyśmy okna
Ja dwa lata walczyłam o wymianę okien, a woda mi do mieszkania wchodziła. Ile razy komisje przychodziły to już nawet nie zliczę. W końcu, jak postawiłam sprawę na ostrzu noża, to wymusiłam zakwalifikowanie dwóch okien. O kolejne chcieli bym wystąpiła w kolejnym roku, ale ja już nie miałam siły na użeranie się ze spółdzielnią. W efekcie, koszty dwóch poniosła spółdzielnia (ja sobie tylko dopłaciłam do lepszych profilii), a resztę od razu wymieniliśmy z własnej kieszeni. Teraz mam sucho i pewnie :D. Mogę spać i wychodzić z domu psokojnie nie drżąc, że mi chałupę zaleje, albo sprzęty się spalą na skutek spięć.
Znasz odpowiedź na pytanie: Wymiana okien w mieszkaniu spółdzielczym