Mam męża od ładnych kilku lat. Tuż przed ślubem moi teściowie uparli się żebyśmy mieszkali niedaleko ich tzn. w jednym miasteczku. Ja jednak miałam dziwne opory, chyba bardziej kierowałam się intuicją i czułam, żę to się nie może dobrze skończyć (dziś jestem pewna że się nie myliłam). Postawiłam sprawę na ostrzu noża i synio wyprowadził się 130 km od mamusi.
Do dzis mamusia dzwoni prawie codzień i pyta co było na obiad, co robimy, co kupiliśmy w sklepie itp, itd
Przy każdej okazji jest wypominanie, że powinniśmy mieszkać koło nich bo…
tu nie ma dla mnie żadnych rozsądnych argumentów
Teściowie mają też drugiego syna, który z dziewczyną mieszka z nimi w ich 48m mieszkanku.
Teściowa nie wyobraża sobie że syn mógłby się od nich wyprowadzić, zrobi wszystko żeby mieszkał z nimi – jest jego służącą, ale to po to żeby tylko nie poszedł na swoje. Czy takie trzymanie dzieci na siłę blisko siebie w dobie samochodów, telefonów itp to coś normalnego? czy może to ja jestem nienormalna?
30 odpowiedzi na pytanie: wyprowadzka od mamusi
W ostatnim lub przedostatnim Twoim Stylu był fajny artykuł o toksycznym mamusiach/teściowych. Polecam lekturę 🙂
Dobrze, że w porę zwialiście od ”mamusi”. Telefon zawsze można wyłączyć
Ale miałaś instynkt samozachowawczy!!! :D:D
Pogratulować!!! My mieszkamy blisko teściów, ale są naprawdę fajni, wyluzowani, wspierający. Acz razem z nimi nie mogłabym mieszkać… z rodzicami też nie… kiedyś w końcu trzeba się odpępowinić!! 😉
ja tez mieszkam blisko tesciow ale ich nie widze zbyt czesto, bo moja tesciowa to z tych co “zaraz na pewno umrze albo na pewno na cos zachoruje” i sie z domu sama nie rusza….
cale szczescie
Omartusiak, ale masz urodziwy avatarek!! 😉
Ja uważam, że jest to nienormalne (i mimo że mieszkam w W-wie, to dzieci zamierzam wykopać na studia do innego miasta – niech pomieszkają same, potem już nie są takie chętne, żeby wrócić ;)).
Ale znam takich co to całe życie przy mamusi, a nawet znam pewną młodą mężatkę, która chodzi w wiecznej depresji, bo mąż chciał, żeby się od mamusi wyprowadziła (mieszkanie rodziców mniejsze niż wspomniane 48m, teraz mieszkają sami na jakiś 60m) no ale już nie ma jej kto śniadanka do łóżka podać
no cos Ty lepiej niech dzwoni niz miala by przyjechac
a co do problemu, to ja mieszkam za blisko tesciow….masakra…o wiele za blisko, wspolne podworko koszmar jakis…. A niby mamy plot miedzy soba….
Myślę że wiele zależy od “synków”
mój mąż był typowym maminsynkiem, jak 4 lata temu razem zamieszkaliśmy było baaardzo ciężko..
z każdą pierdołą dzwonił do mamy albo siostry itd..i to był “jego problem”
na zakupy tak samo, a potem kupował coś na co nie mogłam patrzeć…
dużo rozmawialiśmy, z czasem się zmienił, teraz do mnie zawsze pierwszej i dzwoni i coś ustalamy.
Relacje z rodzicami są super i wszyscy są szczęśliwi..
Podsumowując uważam że rodzice czy teście zasadniczo pozwalają sobie na tyle na ile im pozwalamy… czasem lepiej doprowadzić do ostrej awantury i postawienia spraw na ostrzu noża niż wiele lat się zadręczać..
Uważam, że generalnie dzieci wychowuję dla świata, nie dla siebie i proces separacji powinien nastąpić wcześniej czy później, najlepiej w okolicach 18 urodzin. To zdrowe i dal dziecka i dla rodziców.
Mieszkamy z mężem w tym samym mieście, co teściowie i uważam, że to ciągle za blisko. Mi rodzice mieszkają w odległości 120 km i uważam, że nasze relacje są tak dobre i bliskie również dzięki odległości i nie wtrącaniu się w nasze sprawy.
Dokładnie to mam na myśli, na studia do innego miasta. Dziecko się uczy samodzielności i nabiera odwagi w dokonywaniu życiowych wyborów, a rodzice mają szansę ułożyć sobie życie i przyzwyczaić się do myśli, że przez kolejnych 30 lat trzeba coś ciekawego robić, a nie głównie opiekować się na silę potomstwem.
Przerąbane z taka tesciową, przecież taka jest kolej rzeczy, dzieci odchodzą na swoje, a nie całe życie pępowiną uwiązani synkowi. Najgorsze jest ze facetom to nie przeszkadza, bo mamusia wyręcza we wszystkim, tylko nam żonom to sie zazwyczaj nie podoba i mamy alergię na teściowe:/ U mnie pare razy tesciowa przesadziła i mam na nią alergię, na szczescie nie mieszkamy blisko, ale do synusia codziennie dzwoni.
wiecie tak czytam i zaczynam kochać moją teściową,a poważnie my też będziemy teściowymi i jestem ciekawa co o nas napiszą 🙂
Ja powiem więcej – właśnie mam okazję obserwować 2 młode pary i ich teściowe.
W 1 przypadku młodzi mieszkają w tym samym domu co teściowie, ale mają swoje piętro, z osobnymi drzwiami itd., no ale bardzo blisko, w drugim mieszkają wprawdzie daleko od Teściów, ale są całkowicie finansowo od nich zależni (on studiuje i nie pracuje, ona nie pracuje, mają małe dziecko).
Obie sytuacje są bardzo konfliktogenne… No i jak tak od paru miesięcy ich obserwuję, to, niestety, najczęściej rację przyznaję Teściom…
Młodzi są jacyś tacy strasznie nieżyciowi, nastawieni konsumpcyjnie i nieprzyjaźnie na zasadzie “mnie się od Was należy, a Wy nic od nas nie możecie w zamian wymagać”. Ja chyba z innej epoki jestem, bo wg. mnie to takie zachowania przystoją niemowlakowi, a nie dwudziesto paro latkowi ;)…
ooo
to może i racja..
między nami a Teściami jest jakiś taki układ, że my możemy liczyć na nich a oni na nas jak coś potrzebują… Nieważne czy chodzi o to żeby im naprawić komputer coś sprawdzić czy wyprowadzić psa jak wyjeżdżają itp..
Chyba nauczyliśmy się tego że wiele można powiedzieć czy doradzać ale szanujemy swoje decyzje..
czy to oznacza że się starzejemy?
i ja uważam, że nienormalne..
też ostatnio zastanawiałam się nad tym, jak to zrobić żeby na studia dzieci wypchnąć z domu..
zawsze to łatwiej jak się mieszka z dala od uczelni.. a tak.. mam nad czym myśleć przez najbliższe kilka lat 😉
Mój Dziadek zrobił tak: od przedszkola tłumaczył mi, że do liceum to tylko do Chreptowicza (wtedy faktycznie najlepsze liceum w okolicy), a na studia to tylko do Krakowa. I jakoś tak mi wbił w głowę, że nawet nie zastanawiałam się nad wyborem innej obcji :). Fakt, że był dla mnie duuużym autorytetem…
Ja mam zamiar u moich dzieci Kraków promować 😉
Stanowczo polecam studiowanie w Krakowie 🙂
Pytanie – gdzie ja mam swoje dzieci wysłać?
edytuję, bo pomyliłam wątki
mam ten sam zgryz
myślę, żeby dzieciakom podsunąć światową i perspektywiczną Warszawkę a nie prowincjonalny i duszny Krakówek
no bo ja za nic na świecie się stąd nie wyniosę
wszystko zależy od stosunków z rodzicami/teściami
ja mam blisko jednych i drugich
i dzięki Bogu, bo mam do kogo pójść
z kim dziecko zostawić itd
mieszkamy sami w wielkim domu
ale czy jest mi lepiej niż z rodzicami???
Znasz odpowiedź na pytanie: wyprowadzka od mamusi