juz nie wiem co mam robic zeby o tym wszystkim nie myslec… nic nam nie wychodzi…
od ponad roku mieszkamy w hotelu (nie zebysmy nie mieli gdzie mieszkac, tylko u moich rodzicow nam nie wyszlo (czeste klotnie ktore sa nawet do dzisiaj), a u tesciow to za daleko bo ponad 50km a do pracy tak dojeżdżać codziennie a tym bardziej maz chodzi na 3 zmiany)… nie udaje nam sie z dzieckiem… lekarz powiedzial ze nie wie dlaczego nam nie wychodzi…
mieszkania u nas drogie, a ja sie boje wziasc kredyt (i tak mysle) ale trzeba bedzie bo mieszkanie tutaj w hotelu to mnie meczy poprostu sie tu dusze… jak jestem sama to wariuje, nie ma tu nikogo z kim mozna sie zaprzyjaznic… moje kolezanki albo wyjechaly albo maja swoje zycie… wiec postanowilam napisac tutaj mam nadzieje ze sie nie gniewacie ale potrzebowalam tego…
12 odpowiedzi na pytanie: załamana …
Myślę, że nie macie wyjścia, musicie wziąć kredyt.
Wiem, że obawy są duże, ale jesteście młodzi, możecie rozłożyć raty na wiele lat, nie wyjdą duże.
My musiliśmy zmieścić się w 14 latach, kredyt wzięli moi rodzice,(bo my niestety nie możemy) my go spłacamy i ratę mamy niebotyczną, jak dla nas, (ponad tysiąc zł miesięcznie), ale jakoś dajemy radę….
Jeżeli macie w miarę pewną pracę to nie ma się nad czym zastanawiać. Może jak coś zmienicie w swoim życiu to i z dzieciątkiem pójdzie łatwiej….. Czasem tak bywa 🙂
Życzę powodzenia w trafnych decyzjach 🙂
tez tak sobie mowie ze jak bedziemy miec wlasne m to jakos wszystko sie ulozy i na wszystko przyjdzie czas (dzidzius)… wiem ze zawsze jest strach przed braniem kredytow (a z wlaszcza te odsetki mnie przerazaja ), maz ma prace na stala ale ma podobno zmienic sie szef wiec co za tym idzie – zmiany, maz ma tu + bo jest mlody a tam pracyja juz co powinni isc na emeryture wiec wmawiam mu i sobie ze oni moga isc na pierwszy ostrzal. jesli chodzi o mnie to tez mam prace ale nie na stale dali mi na 2 lata ale w kazdej chwili jak nie bedzie roboty to zwalniaja, tez mowie mezowi ze jak mnie zwolnia to bede szukac czegokolwiek nie bede juz wybredzac… jak do tej pory… i tak pracuje nie ze moim wykształceniem ale ciezko trafic dobrze ze jest i placa…
a wiecie moze w ktorym banku oplaca sie wziasc kredyt zeby byly mniejsze odsetki… ale i tak bede musiala pochodzic po bankach i popytac…
a miesiecznie hotel nie kosztuje raty kredytu?
Jezeli chcecie wziac kredyt, muszisz/musicie sprawdzic oferty z różnych banków.
A najlepiej udać siedo Open Finance i tam przedstawic swoja sytuację. To doradztwo dosć sensownie działajace.
POMYSL w ten sposob – placicie za hotel – i to zadna rewelacja mieszkac w hotelu!!!Ja po tygodniu mam dosc a co dopiero po roku!!! Czy nie lepiej te same pieniadze przeznaczyc na splate kredytu???
Ja swego czasu dojezdzalam do pracy 100km – jakos szlo. Nie byla to rewelacja – tym bardziej ze maly Michas byl wtedy z moja mama w domu – ale jak trzeba to trzeba!! Rozumiem ze sie dusisz w hotelu… i to chyba tez nie pomaga w poczeciu potomka – ale przeciez jak bys miala dziecko – to przeciez tez nie mieszkalabys w hotelu. Wiec moze warto podjac ryzyko i sie zapozyczyc…
tak jak dziewczyny piszę chośby kredyt na małe włąsne,.. teściowie to też*nei rozwiązanie chyba że idealni i mają*dom tak że dało by się zrobić oddzielne prewie meiszkanei z włąsną kuchnią.. a te 50 km do pracy nie targedia zależy gdzie meiszkasz, jeśli okolica bezkorkowa to mniej niż godzina (wiele z nas co mieszka pod większymi City a lbo w większych CIT godzinny dojazd traktuje jako minimum, choć*odległosć to 20-30 km…)
powodzenia
macie dziewczyny wszystkie racje… a zwlaszcza to ze nasz miesieczny pobyt w hotelu mozna bylo by przeznaczyc na splate kredytu (zwlaszcza ze mam przeczucia ze nam podniesie oplate miesieczna hotelu)… ale moj maz sie ciagle wacha bo boi sie o robote… nie mam juz sil zeby go do tego wszystkiego przekonac… tesciowa mowi zebysmy wynajeli mieszkanie ale ja mam juz dosc placic komus jak mozna te pieniadze przeznaczyc na splate tego chole… kredytu…
a to zeby dojeżdżać do pracy to odpada bo wtedy na nic nie mialabym czasu a z mezem bym sie mijala… a kasa na bilet kosztowalby nas 600zl miesiecznie (to na dwoje) a tak jestesmy na miejscu i chodzimy na nogach…
tylko wychodzi na to zeby wziasc kredyt tylko jak przekonac meza… on pewnie bedzie to czytal bo pisalam przy nim jak chcial przeczytac zamykalam to okno przekonaj cie go bo ja juz nie mam jak…
Męża chyba tak zaraz nie wywalą z pracy a mieszkanie nawet z kredytem (obciażona hipoteka też) można sprzedać.
Nie znam nikogo kto kupując mieszkanie, nawet na kredyt straciłby na tym!!!!!!!!!!!! Mamy mieszkanie na kredyt (wielkie kredycisko) i ono jest już po 1,5 roku znacznie więcej warte niż było w momencie kupna… 🙂 Podobnie “zarobiliśmy” na starym mieszkaniu. Proponuję udać się do Expandera (polecam) lub Open Finance i przedstawić swoją sytuację, doradzą odpowiedni kredyt.
Syla, niczym nie ryzykujecie. Tak jak pisała Olinja, mieszkanie zawsze mozna sprzedac, nawet zadłuzone. Mieszkania tansze nie bedą, nie ma sie co łudzic…Ja tez byłam straaaszna przeciwniczka kredytów. Ale 2 lata temu maz mnie namówił, zebysmy wzieli kredyt na ziemie, kupilismy 3 hektary.Kredyt podpisywałam ze scisnietym gardłem, na naszej ziemi jest 9 gotowych działek na sprzedaz plus dwa hektary ziemi rolnej.Gdy kupowalismy grunt, całosc kosztowała tyle co teraz dwie działeczki. Zobaczysz, oprócz tego, ze będziecie wreszcie nas swoim, porzadnie zainwestujecie i zyskacie na tym interesie.A za mieszkanie w hotelu czy wynajete tez musicie płacic, przeciez nie bedziecie mieszkac pod mostem. Pracy w naszym kraju tez jest dosyc…zawsze sie cos znajdzie, tak w razie problemów.głowa do góry
Podpisuję się rękami i nogami – wszystkimi 😉
wiesz jak nie jedna praca to inna więc kredyt nie taki straszny
Znasz odpowiedź na pytanie: załamana …