Witajcie.
30.12.2005r. poroniłam po raz 3. Szczęście w nieszczesciu, ze mam juz 3 letnia coreczke i ona mnie trzyma przy zdrowych zmyslach. Pierwsze por. wytłumaczono mi zdaniem “to sie zdarza”. Ok. Rok pozniej urodzilam corke. Rodzilam sama (bez meza- bo wyjechal służbowo), 1 m-c przed terminem, 12 dniach podtrzymania ciąży w szpitalu. Czulam sie strasznie samotna. W akcie rozpaczy poprosilam pania polozna, ktora miala akurat dyzur, aby sie mna zaopiekowala, bo nie zdazylam byc na zajeciach w szkole rodzenia i nie wiem nic, oprocz tego, co wyczytalam w madrych ksiazkach. Widzialam leżąc tyle czasu na patologii, ze niektore dziewczyny mialy swoje, opłacone polozne. Zaproponowalam, ze jej pozniej zaplace. Poskutkowalo. Nawet czasami do mnie zajrzala. Ale o tym ze moj wybor położnej nie byl najlepszy dowiedzielam sie po urodzeniu dziecka. USG przed porodem wykazalo, ze coreczka nie jest duza. Rodzilam krotko i w miare lekko ale wciaz pytalam “czy dobrze oddycham?”, bo polozna nic mi nie sugerowala, nic nie radzila, nie naprowadzala. Ania wazyla 2460, i obyloby sie w zupełności bez naciecia !!, ktore wspominam najgorzej, Dostala tylko 7 w skali Ap. Zabrano ja do inkubatora. Na szczescie przeżyla, zdrowo rosnie i sie prawidłowo się rozwija. Nauczka na przyszłość? Zadbac o polozna i lekarza!. Obserwowałam doktora S. – mialam czas tyle leżąc. Tak skakal wokol niektórych pacjentek-swoich: prywatnych, ze az bylo mi czasami przykro, bo mna nikt sie tak nie zajmowal, ani na patologii (lezalam 12 dni) ani na polozniczym (7dni).
Ha!Wielka radość!! Trzecia ciaza rok pozniej (01/2003). Super! Ide do Pana S. w 10 tyg. Plamiłam, ale z Anią też tak miałam więc sie nie martwilam. Niestety USG wykazalo (Doppler- na koszt szpitala). Och! jak dobrze miec “swojego” ” prywatnego” lekarza, ktory pracuje oczywiście w szpitalu. (czyt. z przekąsem i podkresleniem słowa: pracuje w szpitalu) Zostaję na zabiegu. Wyje w poduszke jak bobr, ale p. dokor skończył dyżur i nie wiem czy byłby i dla mnie troskliiwy.
Czas nie leczy takich ran, ale znow uwierzylam, ze los mi sprzyja, bo w 10.2005r. znow jestem w ciąży!!! Hura!!! Niestety pracuje zawodowo, czas szybko leci, ale b.dobrze sie czuje, wiec wciaz odkladam wizyte u “mojego” lekarza. Poźniej byly Swięta Bozego Narodzenia -lekarz wyjechal, a ja zaczelam lekko plamic. O-o! Zly znak. To byl 12 tydzien. Zarejstrowalam sie u mojej gin. w przychodni po swietach. I szok!!! Brak echa serca-brak jakichkolwiek fukcji zyciowych. Dostalam skier. do szpitala. Pomijam niemila pania w rejestracji, (czytala ksiazke-bo ruch byl niewielki), pomijam to, ze 15 min. probowala zlokalizowac lekarza obdzwaniajac oddzialy, a ten siedzial w pokoju obok, pomijam fakt, że czekaliżmy z mezem godz. na lekarza (innego-moj niestety wyjechal), bo akurat zchodził na 15 min zrobić Dopplera “swojej pacjentce”. Diagnoza sie potwierdzila-lyzeczkowanie. Nie potrafie okreslic smutku… Umowiona zostalam na 30.12. Wiecie jak to jest. Bylam przesiaknieta bólem i rozpaczą. Nie chcialo mi sie milo usmiechac, ani prowadzic lekka konwersacje z pania oddzialowa na ginekologii, ktora w szczegolny sposob opowiadala, ile to ostatnio poronien, a jakie młode, a że się odchudzają itp. Wywiad przeprowadzal ze mna stazysta. Zdanie : ” to 3 poroniene” ciezko mi przechodzilo przez gardlo. Nie omieszkal mnie poinformowac, ze mozliwe jest przebicie jamy macicy podczas zabiegu-nie wiedzialam o czym takim i sie przestraszylam. Poniewaz slyszalam o akcji Rodzic po ludzku, wiedzialam, ze moge odmowic np. obecnosci studentow przy badaniu- zrobilam to. Powiedzialam w sposob mily a stanowczy, ze chce prosic aby zabiegu nie wykonywali studenci ani stazysci, bo chce miec jeszcze dzieci. I zaczelo sie. Przyszedl dr. DD, ktory robil mi USG w 2002 r. (prywatnie jak bylam z Ania w ciazy-swietny specjalista od Dopplera) I co?Ten szczebioczacy wtedy dokrorek lodowatym glosem powiedzial: “Nazywam sie DD”. “Sciagnieto mnie tuta”. “A moze nie odpowiadaja pani i moje kwalifikacje?? i mam zawolac kogos starszego stazem??” Nie wiedzialam co mam powiedziec. Lezalam juz na stole i zaczeto mi podawac narkoze. Na pytanie, ktora to ciaza,łzy zaczely mi plynac jak rzeka, mialam kluchę w gardle i nie moglam wydobyc z siebie slowa. I co uslyszalam? Pelne wyrzutu slowa z ust towarzyszacej pielegniarki ” No nie, ladnie sie zaczyna!”. Nie bylam dla nich kobieta, ktora wlasnie stracila swoje kolejne nienaradzone dziecko, a “skrobanka na godz. 8.30”.
Moze lekarz mial wtedy zly dzien, moze pielegniara zastepowala kolezankę zamiast przygotowywac sie do Sylwestra, moze moje hormony powodowaly nadwrazliwosc….Ale wierzcie mi, ze wciaz placze wpominajac ten dzien. Na pewno to nie jest standardowe zachowanie, na pewno niejedna z Was b. dobrze wspomina Szpital Wojewodzki w Gdansku, ale ja niestety mialam pecha.
Za 3 m-ce zaczniemy znowu starac sie o dzidziusia. Ide 26-go na badania genetyczne. Szukam dobrego lekarza-cieplego i troskliwego na dyzyrach w szpitalu, dla “nie-swoich pacjentek”, do ktorego pojde prywatnie i zapłacę mu z przyjemnością
9 odpowiedzi na pytanie: zapłacisz? będę miły-moja historia
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
To straszne… Tak wiele się ostatnio mówi o ludzkim traktowaniu kobiet, które przeżywają swoją tragedię, a tak niewiele z tego wynika…
Ja na szczęście nie miałam takich traumatycznych przeżyć, nigdy nie miałam opłaconego ani lekarza, ani położnej, a zawsze zajmowano się mną troskliwie i ze zrozumieniem. Pamiętam jak trudne i bolesne jest samo przeżycie straty nienarodzonego dziecka, a co dopiero gdy jest ono spotęgowane karygodnym zachowaniem lekarzy…
Bardzo Ci współczuję, ale też mam nadzieję, że następnym razem wszystko będzie dobrze i doczekasz się kolejnego wspaniałego maleństwa.
Pozdrawiam
Agnieszka i Antoś (05.02.05)
<img src=”/upload/23/96/_565855_n.jpg”>
Edited by Vinga on 2006/01/20 08:48.
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
Bika przytulam Cię mocno. Bardzo mi przykro że musiałaś przez to wszystko przechodzić…
Tak, rozumiem co przeszłaś sama przeżyłam trudne chwile w szpitalu i choć minęło dużo czasu ja nawet nie potrafię tam pójść odebrać wyników histo-pat.
Trzymaj się jakoś… a zachowania lekarza i pielęgniarki nawet nie będę komentować. Po prostu brak mi słów.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Nuśka i 3 Aniołki…
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
Przerażające jest to co czytam.
Takie smutne, gdy nie możesz liczyć na zwykłą ludzką empatię. Ja też z trudem łykałam łzy na sali zabiegowej, ale mimo wszystko miałam sympatyczniejszą ” obslugę” choc jedna pielęgniarka musiała sobie najpierw ” wypić kawę”
Szukaj przyczyn. Przejrzyj wątek Lidus otwierający to forum o badaniach po poronieniu bo to zbyt wielki koszt psychiczny przeżywać nieustannie tak straszną traumę.
Życzę znalezienia wspaniałego lekarza i urodzenia słodkiego drugiego zdrowego maluszka!!
ika i Igor 01.04.2004
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
Dziekuje kochane dziewczyny! Musialam to z siebie wrzucić! Chetnie czytam to forum ale mój udział jest raczej bierny. Może to się zmieni 🙂
Dam Wam znać jak wypadły badania 26-go stycznia. Jestem pełna nadziei, że to nie moja wina ani nie mojego meza, tylko zbieg złych okoliczności. Przeziębienie, opryszczka – bo tak pechowo było 2 razy. Wniosek? Bede zachodziła w ciążę latem 🙂
Bika
3 aniołki
i jedno szczęście
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
Przykro mi bardzo, jeszcze raz potwierdza się, że piękne słowa o pomocy kobietom które straciły dziecko to tylko puste frazesy,
Życzę Ci pomyślnych wyników badań i wierzę, że jeszcze będziesz cieszyć się drugim dzieciątkiem
Aga + aniołek i lutowe szczęście
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
Nasze nieszczęścia dodatkowo potęguje to co spotyka nas w szpitalach, przykro…
Trzymam kciuki za Twoje badania
Ewa,
Amelka Aniołek 2.04.2004 i Błażej 26.04.2005
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
O Boże, jak tak można, czy Ci ludzie sa pozbawieni ludzkich uczuć
Bardzo mi przykro
Szczerze współczuję
Ania i Mati
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
napisalam do ciebie na priv.
Ewa,
Amelka Aniołek 2.04.2004 i Błażej 26.04.2005
Re: zapłacisz? będę miły-moja historia
Bika jest mi strasznie przykro z powodu tego co Ciebie spotkalo,a jednoczesnie jestem zszokowana, bo wojewodzki w gdansku nie mial chyba nigdy zlej opinii. jezeli mialabym rodzic to wlasnie tam. Czy mozesz mi podac, ktorych lekarzy ii pilegniarek mam sie wystrzegac? Jezeli wolisz to podam adres e-mail [email][email protected][/email]
Trzymaj sie!!!
Znasz odpowiedź na pytanie: zapłacisz? będę miły-moja historia