zmiana watku…o milosnikach zwierzat

Tamten watek juz mnie zaczal meczyc:), tzn jego ciagla obecnosc na pierwszej stronie, zwazywszy, ze dyskusja, ktora na nim rozgorzala, nie ma nic wspolnego z tytulem, postanowilam go przeniesc- mam pare slow do Agaty76.

Posluchaj, kobieto. Nie mow “nigdy, przenigdy nie pozbede sie swoich zwierzat”. Nikt nie mowi o pozbywaniu sie. Cos Ci sie pomylilo, byc moze slyszysz to, co chcesz slyszec. W swojej pracy juz sie dosc naogladalam przypadkow wstretnej, ohydnej ludzkiej bezmyslnosci i okrucienstwa. Ofiara jest zwierze. Do szalu doprowadzaja mnie ludzie, ktorzy milosierdzie maja w gebie, a jak przyjdzie co do czego…..ech…. brak slow. Shiba, moja kolezanka po fachu zapewne sie zgodzi. Nie osadzaj ludzi. Nie wiesz, bo i skad masz wiedziec, jakim dramatem jest dla wlascieciela uspienie CHOREGO zwierzecia. Zapewne znajda sie ludzie, ktorzy wola ogladac, jak ich zwierze bardzo dlugo kona w prawdziwychy meczarniach (bo przeciez nie pozbeda sie go). Tacy ludzie robia dobrze sobie, nie zwierzeciu.
Ja mowie klientom- jesli ten pies byl tyle lat dla was prawdziwym przyjacielem, badzcie i wy przyjacielem dla niego. Bo czasem jest tak, ze pies ma nowotwor zlosliwy z przerzutami, w wyniku ktorych ma sparalizowana polowe ciala (przerzut do kregoslupa)- nie moze chodzic, wiec zalatwia sie pod siebie, ma niesamowite obrzeki przednich lapek (przerzut w srodpiersiu i ucisk na naczynia), nie je, bardzo malo pije i wyje co noc z bolu. Czy w takim przypadku to jest “pozbycie sie zwierzecia”???? W jaki sposob bardziej okazesz mu swoja milosc- usypiajac go, czy pozwalajac na takie meki???? Ten przypadek nie jest wziety z czapki, tak umieral jeden z moich psow- ale nie pozwolilam, zeby sie dluzej meczyl. O przypadku drugiego mojego psa, najukochanszej na swiecie rottweilerki, nie bede sie tu rozpisywac, zeby nie szarpac nerwow sobie i wrazliwym, ktore beda to czytac. Ale jego tez juz nie ma. Nie jestes sobie w stanie wyobrazic, czym byla decyzja o uspieniu ich obu, i czym zazwyczaj jest taka decyzja dla wielu wlascicieli. Ale nie mozna sie niewiedza zaslaniac, jesli sie rzuca teskty takie jak ty.
Eutanazja nie jest pozbyciem sie zwierzecia.
Twoje porownanie jest odrazajace.
Skrzywdzilas nim wiele osob.
Nie znosze falszywych milosnikow zwierzat.

monika
<img src=”/pregticker/3f096/images/obrazek.gif”>

12 odpowiedzi na pytanie: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

  1. Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

    Moniko, dyskusja się rozwinęła po pierwszym poście Iwy, jego ton i tresc było całkiem odmienne od tego co pisze w tej chwili, dlatego wiele dziewczyn tak zareagowało. Ja sama odniosłam wrażenie, ze jedynym powodem uspienia psa była konieczność zapłacenia za jego leczenie. Też kiedyś usypiałam swojego kochanego psa ale on miał już 19 lat i zachorował właśnie na nowotwór. Nie chceiliśmy żeby cierpiał chociaż wcześniej zrobiliśmy wszystko co sie dało żeby go ratować. Mnie udezryły słowa o piesku, kotku, ptaszku zapomnij, oddaj do rodziny… Iwa całkowicie zmieniła w tej chwili ton, wytłumaczyła sytuację. Mnie szczerze mówiąc już nie bardzo to rusza, zreszta jak cała ta nagonka na Pierworódkę. Faktem jest, że ja osobiście traktuję swojego psa jak członka naszej rodziny i poczuwam się do odpowiedzialności za niego i wtedy kiedy jest zdrowy i kiedy jest chory. A ciąża nie byłaby dla mnie nigdy powodem do jego “oddania w rodzinę”. Pies był ze mną przez 9 miesięcy ciąży i jest teraz, dziecko cały czas przebywa w jego pobliżu i nikomu z tego powodu nic się nie dzieje. Jesteś weterynarzem więc doskonale o tym wiesz. Ja nie czepiam się tego, że nie miała pieniedzy na leczenie ale tego, że zwierze mozna oddac w imie jakichś zabobonów i nie do końca potwierdzonych informacji o chorobie związanej ze zwierzetami.

    • Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

      Ja nie bronie Iwy. Jej post to jest oddzielny temat, mam swoje zdanie na temat tych “pieskow, ptaszkow i kotkow”:), zabobony, ignorancja i niewiedza irytuja mnie, ale wyglaszanie autorytarnych pogladow opartych wlasnie na nich doprowadzaja mnie do szewskiej pasji. Temat toksoplazmozy, jak juz slusznie ktos zauwazyl jest przereklamowany. Tyle odnosnie Iwy.
      Napisalam tamten post, bo wkurzylo mnie wrzucanie wszystkiego do jednego worka….”ja nigdy nie pozbylabym sie moich zwierzat”- czy jakos tak…. To jest odzrucenie z gory eutanazji. Czasem eutanazja jest JEDYNYM humanitarnym rozwiazaniem…. Trzeba by zobaczyc, jak cierpi czlowiek, ktory musi podjac taka decyzje- a nie kazdego na to stac (bo “niech umrze sam”). Czasem przypadek jest bardzo zle rokujacy, a koszty leczenia tak samo wielkie jak cierpienie zwierzaka.
      Sa oczywiscie tez inni ludzie.
      Spotkalam sie z przypadkiem, gdzie gosc chcial uspic psa, bo sika w domu. Moja kolezanka zaproponowala, ze go przygarnie, gosc nie chcial sie zgodzic, poniewaz tak kocha tego psa, ze nie zniosl by mysli, ze jest u kogos innego, wiec lepiej go uspic. To nie jest zart, tylko fakt. Dodam, ze to byl mlody, fajny psiak. Kolezanka odmowila uspienia, gosc poszedl szukac szczescia gdzie indziej.
      Szkoda slow….
      Pozdrawiam serdecznie:)

      monika

      • Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

        Moni, raczej Ty nie zrozumiałaś.
        Wkurzył mnie ton Iwy- zdanie typu: o piesku, kotku zapomnij, oddaj- owszem może przesadziłam, ale taka jestem. Nie będę za to przepraszać.
        Skąd wzięłas porównanie, że eutanazja to pozbycie się zwierzecia? Nie przypisuj mi słów, których nie napisałam, ani nie miałam na myśli. Chodziło mi o to, że jeśli jest mozliwość leczenia i medycyna daje taką szansę, trzeba próbować. O pozbyciu się psów pisałam pod kątem ewentualnej ciązy- czyli oddania ich wtedy komus, gdzieś- oddaj, zapomnij. Też musialam uśpić psa- 4 lata temu moja jamniczka miała nowotwór- przypadek dość podobny do tego który opisałaś. To była dla mnie i dla mojej mamy bardzo trudna decyzja. W dniu kiedy miałyśmy jechać do lekarza, Sonia umarła mi na rękach, a ja do dziś pamiętam i czuję jak ucieka z niej dusza. I nigdy tego nie zapomne. Dlaczego zatem piszesz, że nie wiem jak to jest, kiedy usypia się chore zwierzę? Jeśli czegoś nie wiesz, nie pisz, albo zapytaj, ale nie wyciągaj pochopnych wniosków. I prosze nie nazywac mnie falszywym miłośnikiem zwierząt. Nie rób tego nigdy więcej. To chyba tyle.

        pozdrawiam
        Agata 🙂

        • Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

          Oj, Moni, Moni, czego nie wiesz, to dopowiesz sobie. Pisząc- że nigdy nie pozbyłabym się swoich zwierząt- wcale nawet nie miałam na myśli eutanazji. A że tak interpretujesz moje słowa- no cóż, nadinterpretacja;) groch o ścianę chyba pisanie do Ciebie….. No, ale w Twoim stanie;)

          pozdrawiam
          Agata 🙂

          • Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

            Ja ten pierwszy post odebrałam tak samo jak Ty, też mi podniósł ciśnienie 🙂 To wszystko później jak odwracanie kota ogonem…paradoksalnie do tematu 🙂

            • Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

              Przyznam, że mnie nie interesume wątek “oddać, uspić, czy coś tam”. Ciekawi mnie raczej Twoje kuriozalne podejście do toxoplazmozy. Po pierwsze co to znaczy” wyniki badan pokazały, ze poroniła przez kota?” Tak naprawdę nie wiesz, czy Twoja siostra zaraziła się od tego konkretnego kota – nie przypuszczam, żeby zrobiła jaj badania… A mogła zjeść niedpieczony befsztyk albo niedomyte truskawki. Tto raz. Dwa, że każda normalna osoba, obojętnie czy ma kota czy nie, przed decyzją o dziecku lub jeśli wpadła – na samym początku ciąży robi badania na toxo. Jeśli ona tego zaniedbała, to nie jest wina kota, tylko jej. A jesl się przechodzi akurat tę chorobę, to pozbycie się kota w niczymj nie pomoże. Natomiast podjęcie odpowiedniego leczenia ratuje ciążę – znam panią weterynarz, która miała akurat tego pecha, ze zapadła na toxo w ciąży, ale po leczeniu urodziła i dobrze im się wiedzie. jeżeli Twoja krewna zabrała sie za robienie badań dopiero po fakcie, a na dodatek najwyraźniej zaszła w drugą ciążę zanim uodporniła się na toxo po pierwszym zarażeniu (tak można zinterpretować to, co napisałaś, choc równie dobrze mogłas wszystko pomieszać biorąc pod uwageTwoją ignorancję w temacie). Toxo nie można zarazić się 2 razy. A co z psami? nie mają wiele wspólnego z tą chorobą, wiec dlaczego rozciągasz anatemę także na ten gatunek? po prostu przez takie niedinformowane panikary jak Ty cierpi mnóstwo zwierząt.. Żenada. naprawdę.

              aśka

              • Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

                Niestety, forum ma to do siebie, ze swoje opinie mozemy wysnuc tylko i wylacznie na podstawie tego, co ktos napisal. Nie wszystkim wychodzi to dobrze, czasem jest za malo informacji… Nie widzimy siebie nawzajem, nie znamy sie, latwo o pomylke. To jest minus kontaktu przez internet. Jesli Cie zle zrozumialam, przepraszam.

                Twojego jadu nie bede komentowac, bo teksty w stylu “no ale w twoim stanie” sa ponizej pasa. Gratulacje.
                “nigdy wiecej tego nie rob”- pomiajam fakt, ze nie zamierzalam tego zrobic, ale co to w ogole jest za tekst? Nie rob, bo co? Co mi zrobisz? Kim jestes, zeby mowic komukolwiek, co ma robic, a co nie? To sa pytania retoryczne.

                Forum sluzy do wymiany pogladow. Mozemy sie z cudza opinia zgadzac lub nie ale nie ma nikomu prawa mowic, co ma robic.

                monika
                <img src=”/pregticker/3f096/images/obrazek.gif”>

                • Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

                  Skoro,to przy okazji moich wypowiedzi powstal watek traktowania domowych zwierzat,postanowilam tez napisac co o tym sadze.
                  Otoz,absolutnie zgadzam sie ze Skate i wiekszoscia dyskutujacych na ten temat Dziewczyn.
                  Pierwsza wypowiedz Iwy brzmiala jak rodem z ust chlopa malorolnego,co to,, zywemu nie przepusci” i w dodatku pouczala mnie-nie wiem jakim prawem?!,w sposob natarczywy,jakbym byla Jej coreczka conajmniej.
                  Pozniej,nagle pojawily sie wypowiedzi iscie intelektualne,jakby to nie Ona pisala.
                  Wedlug mnie prawda lezy po srodku:Iwa ma takie troszke zakodowane przeswiadczenie, ze miejsce zwierzyny nie jest w domu;-),a z drugiej strony na pewno nie jest bezwzgledna w stosunku do zwierzat,tylko taka prostolinijna.
                  Wydaje mi sie rowniez, ze jezeli badania nie wykazuja istnienia toksoplazmozy we krwi,to nie ma podstaw do pozbywania sie zwierzaka,ktory zdazyl sie do Nas przywiazac,a My do niego.
                  Obcowanie Dziecka ze zwierzakiem na pewno jest na plus.
                  Ja czuje sie kiepsko fizycznie,wiec mam nadzieje, ze po porodzie bede miala sile na zajmowanie sie Olka,no i ten metrarz,ale co tam-Olka mnie pokochala i ja kocham ją.
                  Caluje,
                  Ania

                  • Proponuje dać juz spokój

                    najpierw nagonka na Pierworódke, teraz na Iwe. proponuję dać spokój juz i zamknąć temat. Tak to juz jest, że piszemy ad hoc, bez przemyślenia i to co chcemy przekazać dla nas jest oczywiste a u innych budzi podejrzenia, rodzi niedomówienia. Dlatego odpuśćmy już bo rzeczywiście zawsze prawda leży po środku, nie znamy się w realu, ani tym bardziej swoich historii i opieramy sądy na wyrywkowych informacjach.

                    • Re: inaczej na innych forumroponuje dać juz spokój

                      jakieś te klimaty nie za ciekawe, już pisałam,że lepiej byłoby sie nie awanturować i przeszła mi trochę już sympatia do tego forum (byłam na innym i tam tylko informacje o ciąży o radościach i problemach ) zajrzałam tu na koniec pisania i znowu awantura, jakoś nie fajnie

                      • Re: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

                        Heeehe… ja miałam przypadek kiedy to przyszli ludzie że chcą uśpić psa bo nie maja co z nim zrobić (jakoś tam się sytuacja domowa pozmieniała)- zdrowy, niezbyt stary…
                        Kiedy odmówiłam – pani zrobiła mi awanturę na pół ulicy że co ze mnie za lekarz że nie chcę wykonac tego zabiegu, że w takim razie ona tego psa zawiezie do lasu, przywiąże do drzewa i to bedzie MOJA WINA i to JA BĘDĘ GO MIEC NA SUMIENIU i jeszcze sobie zazyczyła żebym jej swoje nazwisko podała bo ona to “zgłosi gdzie trzeba” – przystawiłam jej pieczatkę i powiedziałam jej że jeśli chce to jej dam namiar gdzie ona to może zgłosić i ostrzegłam że po takim postępku grozi jej wizyta Policji i sprawa w sądzie na której chętnie będe świadczyć – zamknęła się i poszła obrazona 🙂
                        Wtedy byłam zdruzgotana ale teraz to mi się na wspomnienie tego zdarzenia śmiać chce… mam nadzieje że nie przywiązała tego psa w lesie….

                        Agata + Ania 13.IX

                        • Jestem za zakończeniem wątku 🙂

                          … ale dorzucę jeszcze (zawodowo) swoje trzy grosze – całkiem niezależnie – na temat eutanazji…
                          Jest to naprawdę jeden z najtrudniejszych aspektów naszego zawodu.. wiele ludzi “dziwi się” – Ojej jak Pani może to robić… trudno – decydując się na taki zawód musimy go wykonywać we wszystkich jego aspektach – radosnych i smutnych także. To nie znaczy że jesteśmy bezduszni bo wykonujemy te czynności ‘beznamietnie” jak ktoś moze nam zarzucić. My po prostu nie możemy przezywać każdego przypadku tak jak właściciele bo byśmy szybko popadli w chorobe psychiczną… a naprawdę to przezywamy – w środku – na zewnątrz musimy zachować otoczkę profesjonalizmu i jeszcze dodatkowo wspierać własciciela, podać chusteczkę, wytłumaczyć, pocieszyć… naprawdę mało kto zdaje sobie sprawę jakie to trudne.
                          A ludzi decydujących się na eutanazję przyjacjela naprawdę szanuję – bo widzę jaki to dla nich dramat, jak rozpaczają, jak przeżywają… wiele to dla mnie znaczy że uczestniczę w tak trudnej dla nich chwili i zawsze mam do niej wielki szacunek – ale im większa miłość do zwierzecia tym decyzja o eutanazji w uzasadnionych przypadkach przychodzi chyba łatwiej. Ja sama wiem że kiedy mój pies bedzie kiedyś bardzo chory i nie będe mu mogła już pomóc – nie pozwole jej ciepieć… a kocham ja naprawdę bardzo, pojawiła się w naszym domu w szczególnym momencie – po pierwszym poronieniu więc można się domyślec jaki mam do niej stosunek…

                          EUTANAZJA – z greki – oznacza “dobrą śmierć” a wykonując ten zabieg nie odbieramy życia tylko je skracamy (a zarazem skracamy cierpienie)… warto to sobie wziąść do serca…

                          No oczywiście pomijam tu przypadki na szczęście rzadkie kiedy wąłściciel ma podejście przedmiotowe do zwierzecia i chce go uśpić bo ma np. pchły…

                          A wątek rzeczywiście niezbyt pasuje do naszego forum gdzie mamy sie cieszyć nowym życiem naszych dzieci a nie dyskutowac o aspektach śmierci, więc chyba nie ma co juz dalej na ten temat dyskutować 🙂

                          Agata + Ania 13.IX

                          Znasz odpowiedź na pytanie: zmiana watku…o milosnikach zwierzat

                          Dodaj komentarz

                          Angina u dwulatka

                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                          Czytaj dalej →

                          Mozarella w ciąży

                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                          Czytaj dalej →

                          Ile kosztuje żłobek?

                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                          Czytaj dalej →

                          Dziewczyny po cc – dreny

                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                          Czytaj dalej →

                          Meskie imie miedzynarodowe.

                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                          Czytaj dalej →

                          Wielotorbielowatość nerek

                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                          Czytaj dalej →

                          Ruchome kolano

                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                          Czytaj dalej →
                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                          Logo
                          Enable registration in settings - general