z sakramenckiego “świadoma praw i obowiązków…” nie zostało już nic.
Obiad najwyżej raz w tygodniu, bo “nie chciało mi się, coś sobie zrób”,
sypialnia umarła parę lat temu, bałagan wszędzie, spacer nie bo zmęczona jestem,
wszelkie rozmowy kończą się “ale ja cię kocham” i nic nie zmieniają…
jakby nie dzieciaki to by mnie już tu nie było
Wytrzymałybyście w takich warunkach bez najmniejszych perspektyw zmian?
Szczególnie to ostatnie sprawia, że mam dosyć…
31 odpowiedzi na pytanie: zostać, odejść, zdradzić…
jak nie ma to sam coś zrób… co by dzieci nie głodowały
dłuższa gra wstępna potrzebna
posprzątaj… nigdzie nie jest napisane że to kobieta musi
wymasuj stopy i plecy… daj godzinę poleżeć… po godzinie zaproponuj znowu słowami : godzinkę odpoczywałaś wiec teraz choćmy…
tylko ta godzinka to ona ma być powaznym odpoczynkiem.. A nie że ona się ma dziecmi zajmować w czasie odpoczynku
jak kocha to warto powalczyć
warto tym bardziej!
rozmawiałabym non stop i rozmawiała… póki by się nie polepszyło
To WSZYSTKO próbowałem przez ostatnie 6 lat, zwyczajnie mam już dość.
też mam takie wrażenie że zona się zasiedziała w domu może z tego powodu ją depresja dopadła
są wakacje może wybierzecie się gdzieś sami tylko we dwójkę dzieciaczki zostawcie u rodziny a wy jedźcie ratowac wasze więzy małżeńskie:))
A Ty ją jeszcze kochasz?
Czy Twoja żona wie, że oczekujesz od żony regularnego wiktu, sprzątania i opierunku i że Cię brak tego wkurza? – wbrew pozorom to wcale nie jest takie oczywiste.
Jeśli wie, to czy się z taką rolą godzi (ja się z taką rolą nie godzę i jakoś mój mąż ze mną wytrzymuje)?
Z tego wszystkiego co wymieniłeś to dla mnie jedynym “niesprzyjającym warunkiem” jest brak seksu (i też nie napisałeś czy całkowity czy jest, ale nudny).
Pracuje w normalnych godzinach, ja wracam znacznie później, dzieciaki są nakarmione, ale niestety tylko one.
W pracach domowych pomagam ile umiem, odkurzacz też nie parzy mnie w ręce.
Seksu praktycznie nie ma od dawna, co z tego, że przygotowywałem sypialnię na miłą noc, skoro pół godziny później, przed usypianiem dzieciaków zdążyła to złożyć, tylko lampki wina smętnie wietrzały. Zakupione fajne ciuszki blakną w szafie. Wyjazd za miasto ostatnio jak do unii wchodziliśmy. Teraz urlop więc wyjeżdża do mamy. Tak się czuję jak mebel…
“A Ty ją jeszcze kochasz?” I co mam na to odpowiedzieć… nie wiem
Kurczak jak można z czymś takim się nie godzić??!!mąż, ojciec, żywiciel rodziny, wraca po pracy do domu i nie ma dla niego posiłku, bo żonie się nie chciało??
wiem, że jest teraz równouprawnienie, itd. ale dla mnie to absurd, skoro przygotowuje posiłki dla dzieci to w czym problem przygotować porcję więcej??
Latrumidor nie dziwię się, że czujesz się, jak mebel…współczuję, moim zdaniem Twoja kobieta odbiera na zupełnie innych falach, niż Ty, obawiam się, że jeśli pomimo Twoich starań, nic się nie zmieniło, jest niereformowalna niestety…
szczera rozmowa, wyrzucenie z siebie wszystkiego co boli, jeśli to nie poskutkuje i Jej zachowanie się nie zmieni, pozostaje podjęcie decyzji, czy warto poświęcać dalsze, nieszczęśliwe życie tylko ze względu na dzieci, czy lepiej pójść każde własną drogą…
Dziękuję za pomoc w zrozumieniu roli faceta w związku.
Sorry za te moje głupie wątpliwości i proszę zamknąć wątek.
Pracuje.
I Ona i On.
Z tego co autor postu napisał wynika, że pomaga w domu.
Ale zrozumiałam to tak, ze On “pomaga” ale zona ma to w dupie i gdy on nie złapie za odkurzacz to jest nie posprzątane.
Jeżeli proponuje rodzinny spacer, a żona olewa – znaczy żona nie chce spędzać czasu równocześnie z dzieckiem i mężem.
On wraca do domu, żona pewnie najedzona, bo zjadła z dziećmi, bo dla nich ugotowała – dla niego nie starczyło.
Za żadne skarby świata nie chciałabym mieć takiej żony (gdybym była mężczyzną;))
Razem z mężem pracujemy zawodowo, oboje pomagamy sobie w obowiązkach domowych.
Ja gotuje, mąż też, ale rzadko, bo nie lubi tego (i ja to rozumiem, bo ja nie lubię wynosić śmieci i tego nie robię, gdy nie jestem sama).
Nie wiem jak można ugotować obiad tylko dzieciom? Dla mnie to kosmos
tez tak zrozumialam
jakos tak nie wyobrazam sobie wrocic wczesniej do domu i ugotowac tylko dla siebie i dzieci. i nie dlatego, zeby bylo to moim obowiazkiem, a dlatego, ze kocham faceta z ktorym jestem i chcialabym, zeby po pracy zamiast platac sie po kuchni mial wiecej czasu dla nas. (inna sprawa, ze i tak wraca pozno i czesto otwiera laptop i dalej pracuje, ale mamy nadzieje, ze niedlugo sie to zmieni)
dokładnie:)
tak sobie myślę, że to co się robi dla tej drugiej połówki powinno się brać nie z obowiązku a z chęci nie wiem pomocy, ulżenia czy uprzyjemnienia tej drugiej połowie życia
gdy się psuje coś w związku nigdy nie ma tak że jedna strona nawaliła…
może poprostu twojej żonie nie chce się już naprawiać,starać się itd. może ona też próbowała tylko Ty tego nie zauważyłeś:(
jakoś tak dziwnie się składa że tam gdze nie ma seksu facetowi nic się nie podoba
Cierpliwości:)
Dyskusję o powinnościach przeniosłam w odrębny temat
Ktoś zwraca się do Nas o pomoc
Proszę o zabieranie głosu w temacie osoby, które chcą pomóc i mają coś do zaoferowania w temacie
Pozdrawiam moderaor
a ja mysle, ze alkiem mozliwe, ze sie mylisz
po pierwsze dlatego, ze kilka osob w tym watku usilowalo przelozyc zasady wlasnego zwiazku na cudzy zwiazek
niestety, nie ma formuly, ktora sprawdzi sie uniwersanie w kazdym zwiazku
po drugie dlatego, ze przede wszytskim facetowi gremialnie i dosc niegrzecznie wytknelyscie pare rzeczy, ktorych nikt nie ma ochoty uslyszac z ust obcych osob – nawet nie o niewygode chodzi, ale o zwykla ludzka nature przekorna – przesmiewcza krytyka rzadko kiedy przynosi oczekiwany skutek, czesto zas zniecheca osobe krytykowana do podjecia jakichkolwiek krokow, zeby zmienic swoje postepowanie
a w temacie:
troche zainspirowana tym, co zostao napisane przez osoby lepiej lub gorzej usilujace pomoc, wszelkie podzialy obowiazkow to tylko i wylacznie kwestia umowy pomiedzy osobami, ktore w zwiazek wchodza
latrumidor popelnil blad, ktory w moich oczach popelnia 90% par (tez mi sie zdarzylo w pierwszym malzenstwie), bo zamiast – co moze malo romantyczne i do bolu praktyczne – usiasc i dogadac swoje wizje zwiazku, wprowadzajac sie do jednego mieszkania nieco z automatu przyjal role, ktore znal z wlasnego doswiadczenia
latrumidor, jesli kochasz zone, to nia potrzasnij, bo oboje tkwicie w jakiejs chorej inercji
choc punkt dla ciebie, bo to widzisz (tak przynajmniej wynika z twojego opisu)
trzeba byc bardzo klarownym w mowieniu o swoich potrzebach (wielkie podziekowania dla mojego wlasnego meza!!! choc nigdy tego nie przeczyta) i trzeba byc gotowym na kompromisy – kierujac sie tymi dwiema podstawowymi zasadami od kilku lat udalo mi sie nie rozwiesc z mezem;) co wiecej, ciagle jest miedzy anmi wiecej niz tylko malzenskie zrozumienie, choc nie raz bywalo kiepsko
jesli zas czujesz, ze juz po wszystkim i nie widzisz juz sensu w dalszym ciagnieciu zwiazku, nie czekaj, bo krzywdzisz sibie, zone i dzieci, bo rozumiem, ze je macie
Na to wygląda, że Twoja żona celowo uprzykrza Ci życie. Może ma tego powód? Nie wiem.
Ale jak dla mnie dziwne zjawisko ugotować dla siebie i dzieci i talerza zupy nie zostawić mężowi, który niedługo wróci głodny z pracy.. Owszem może się nie chcieć, jak każdej z nas, ale żeby codziennie? Dzisiaj nieposprzątane, bo mi się nie chciało… Mogło. Posprzątam jutro, pojutrze.. Albo posprzątajmy razem.
Sama wychowuję 9-miesięczną córcię, jestem w 17tc i nie wyobrażam sobie nie czekać na męża z ciepłym obiadem. I czekam z ogromną przyjemnością, bo wiem, że jest mi wdzieczny.
Myślę, że Twoją żonę opuściły chęci na wszystko. I nie wiem czy kocha, czy jej się tylko wydaje..
Jak macie możliwość to skorzystajcie z terapii par – to coraz bardziej popularne, więc może blisko Was jest taka możliwość
Zgadzam się z Kantą – związek to stos niespisanych reguł, wzorców i oczekiwać, zwykle wyniesionych z domu rodzinnego, jeżeli się nie pokrywają i co gorsza nie ma na ten temat jasnej komunikacji jest dramat
Jakie wzorce i oczekiwania wobec kobiety-żony i mężczyzny/męża Ty wyniosłeś z domu rodzinnego?
Jakie wzorce wyniosła Twoja zona?
Jakie są relacje między Wami a dzieciarami
I wiele wiele więcej pytań, na które musicie sobie odpowiedzieć
Ciężko tu oceniać, wyrokować, dawać rady
Po pierwsze za mało informacji i dosyć jednostronne
Druga rzecz, ze no właśnie…porady internetowe są dosyć specyficzne, bież to pod uwagę
Dlatego zachęcam do skorzystania z profesjonalnej pomocy i wtedy albo to posklejacie albo się rozwali
Powodzenia!
Role żony/męża są takie na jakie się umówiliście, macie wpojone z dzieciństwa, czujecie się w obowiązku itd…
To że żona nie sprząta/gotuje itd. wcale nie musi wynikać z nie dbania o Ciebie (może ale nie musi). Może wynikać z innego pojmowania podziału obowiązków. A może też wynikać np. z depresji, stresów w pracy…
Wydaje mi się, że oczekiwałeś od nas zgodnej opinii typu: tak, rzeczywiście żona Cię już nie kocha, jesteś biedny i opuszczony, masz nasze pełne błogosławieństwo na zdradę/rozwód… Sorki, ale teraz sporo kobiet nie gotuje codziennie, nie lata codziennie ze ścierką i nie ma na koniec dnia siły na romantyczny spacer i szalony seks przy świecach… I jakoś z tym żyją, mają rodziny i nie wszyscy mężowie chcą się z tego powodu rozwodzić…
Przykro mi jeśli czujesz się w małżeństwie jak mebel. Ale też trudno tak poradzić z daleka co masz z tym zrobić… Mówisz, że rozmawiałeś z żoną. Może źle rozmawiałeś? Może wyjechałeś na nią w stylu jak tutaj: że nie spełnia PODSTAWOWYCH obowiązków (mnie na takie coś od razu by się ciśnienie podniosło i zaczęłabym ignorować męża 😉 – może tu jest jakieś wyjaśnienie zachowania Twojej żony…)…
ale dziewczyny czepnęłyście się tych”obiadków”
Może,Ona nie ma ochoty dla niego gotować bo ma do tego powód?
Może nie chce się z nim kochać bo seks nie zaczyna się wieczorem kiedy dzieci idą spać,tylko rano począwszy od miłego słowa,a skończywszy na całusie wychodząc do pracy.
A może nie chce się z nim chodzić na spacery bo ją drażni,bo nie ma o czym z nim rozmawiać,bo samo przebywanie koło drugiej osoby napawa “obrzydzeniem”nie wiedząc dlaczego?
Może mówi,że kocha,a tak naprawdę sama nie wie,bo lata życia pod jednym dachem zatarły granicę między miłością,a przyzwyczajeniem
Ja tak miałam,moje małżeństwo tak zatruło mi życie,że dając czasem obiad mężowi myślałam,a co by było gdyby się udławił?Podłe to.. Ale tak było,
Cieszyłam się kiedy go nie było w domu,a najlepiej jakby w ogóle nie wracał.
no i tak tez mozna, tylko warto to dojasnic, zeby obie strony nie tracily czasu. bo szkoda. zycie ucieka.
oczywiscie ze zdradzic!
Znasz odpowiedź na pytanie: zostać, odejść, zdradzić…