Pytam, bo wczoraj strasznie sie o to scielam z moim bratem. Poszlo o zabawke Julki – kucyka ze skrzydlami. Poprosilam M., zeby uwazal ze skrzydelkami, zeby ich nie wyginal, bo moga sie zlamac. Nie krzyknelam, powiedzialam to bardzo spokojnie, bardziej w formie prosby niz zwrocenia uwagi. I zaczela sie awantura, bo jak to, dlaczego, jakim prawem ja musztruje jego dziecko, ze jestem niesprawiedliwa itp. I nie mam prawa zwracac uwagi jego dziecku, ani zadnemu innemu, bo od tego sa rodzice. I zamurowalo mnie generalnie, bo ja uwazam, ze takie delikatne zwrocenie uwagi nie jest niczym zlym. Jezeli Jula bawi sie z innymi dziecmi i widze, ze zaczynaja sie popychac, bic, wyrywac zabawki, to na pewno nie pobiegne na skarge do rodzica danego dziecka, tylko sama mu powiem, ze tak nie mozna robic. Jezeli jakis rodzic w takiej sytuacji zwrocilby uwage Julce, uwazalabym, ze ma racje i tez nie robilabym z tego powodu afery.
A co Wy myslicie na ten temat? Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Zwracacie uwage obcym dzieciom?
Się podpiszę pod każdą linijką
Ale proponuje sie zastanowic: dlaczego ktos zwraca uwage naszym dzieciom: byc moze dlatego, ze tamten rodzic widzi brak zainteresowania dana sprawa z naszej strony a jemu to przeszkadza.
Nie latwo jest zauwazyc i przyznac sie, ze nasze dziecko robi cos nie tak, wiec skoro ja nie zwracam uwagi to inni tez niech nie zwracaja – nie podoba mi sie takie podejscie.
Ja osobiscie uwazam, ze jezeli jakies dziecko z czyms przesadza, a rodzic nie interweniuje, to chyba nie ma nic w tym zlego, ze jakos dzieciaka “wyprostuje”. Ew moze trzeba wyprostowac rodzicow… Tylko, ze wlasnie czasem rodzice sa nie do wyprostowania…
Dokladnie. Czasem tez jest tak, ze nam sie wydaje, ze nasze dziecko nie robi nic zlego, a komus takie zachowanie ewidentnie przeszkadza. Trzeba zrozumiec ta druga strone.
Sek w tym, ze M. ma 10 lat i do szkoly juz chodzi. I z tego co wiem nieraz juz byly wojny z nauczycielami.
Zwracam jeśli sytuacja tego wymaga. Obcym dzieciom jeśli zagrożona jest bezpośrednio moja córka, czasem droższe jej zabawki.
W rodzinie nie mam oporów. Potrafię zwrócić uwagę mojemu 11-letniemu chrześniakowi uwagę. 3-letniej bratanicy męża również. Ale też nie przyszło mi nawet do głowy oburzyć się jeśli bratowa lub brat męża zwrócą uwagę Mysi jeśli zachowuje się nie tak jak powinna.
Nie wiem… przywykłam do zwracania uwagi, może w związku z wykonywanym zawodem szwagierka tej samej profesji więc nie ma problemu
Zwracam też uwagę 6,5-letniej córce mojej przyjaciółki jak nieodpowiednio, moim zdaniem, bawiły się u Mysi w pokoju, podobnie moja przyjaciółka zwracała uwagę Mysi jak zbyt intensywnie okazywała uczucia jej młodszemu synkowi… ale my to prawie jak siostry 😉 więc nie ma problemu.
Nie mniej na twoim miejscu, jeśli pojawił się taki problem to zwróciłabym się do ojca dziecka i powiedziałabym, że nie podoba mi się jak bawi się lalką Juleczki. Przy braku interwencji ze strony ojca po prostu zabrałabym małemu zabawkę
Sorry ale jak nie potrafi się nią bawić to niech się zajmie czymś innym :Nie nie:
10 lat? To nie małe dziecko….. ja myślała, że chodzi o 4-5 -latka
a co do niereformowalnych rodziców, do których nie dociera, że dziecko nieodpowiednio się zachowuje to należałoby osobny wątek założyć
Kiedyś tak zwróciłam uwagę kuzynowi Doroty o 1,5roku starszemu od niej, usłyszałam wtedy od młodego jak mówił mojej córce, że ma niefajną mamę
Ja się tutaj podpisze. Mam identycznie.
Nawet jak byłam z klasą(podstawówkowa) z wycieczką, to wolę jak do mnie są zglaszane złe zachowania dziecka a nie krzyczeć od razu.
ZAwsze reaguję, gdy broją moje dzieci.
Może dla tego jestem przewrażliwiona, bo każdy chciał Konrada “wychowywać”, zdarzało się że ktoś mu przylał, nawet stosował mu karę.
Tak jak pisałam gdzieś, bił inne dzieci, ale zawsze go odciągałam.
Np. złapał za nogę małe dziecko, nie zdążyłam jeszcze zareagowac, a juz Konrad siedział za kare w łóżeczku, wymierzoną przez ojca tego dziecka. Takim zachowaniom mówię nie.
Tam gdzie nie jest koniecznie, nie należy wchodzić w kompetencje rodziców
Aczkolwiek uważam, że autorka nic niewłaściwego nie zrobiła, upomnienie słowne jak najbardziej, zwłaszcza ze to syn brata
Krzyczeć nigdy nie krzyczę, zwracam uwagę, podobnie jak zrobiła Sylwia.
Co do klapsa to w życiu bym nie skarciła cudzego dziecka i na takie coś nie zgadzam się w stosunku do mojego.
Co innego zwrócenie uwagi (10-latkowi!!!) a co innego klaps 3,5 latkowi
eeee tam Mysia ma fajną mamę
“jesteś moją najlepszą mamą na całym świecie” – zwykła mawiać Mysia
W takie sytuacji jak Twoja nie zwracam uwagi konkretnemu dziecku, tylko mówię niby do mojej córki “J. tylko uważajcie na skrzydełka, żeby się nie połamały, itp”.
Gdy na placu zabaw jakieś dziecko “coś” robi moim dzieciom, a matki nie ma, albo zupełnie nie reaguje, wówczas ja zwracam uwagę, że tak się nie robi i nie uważam tego za coś niestosownego.
Wierzę:)
Masz rację, ja też uwazam, ze upomniec moje dziecko mozna, na dole mojego postu napisałam:)
Chciałam tylko opisać, jak inni potrafią ingerowac w kompetencje innego rodzica
jestem podobnego zdania 🙂
ale wiem że niektórzy potrafią się pokłócic o dzieci….
Gdyby dzieciaki bawily sie razem, to pewnie bym tak zrobila.
Mi sie to pierwszy raz w zyciu zdarzylo, stad zdziwienie i pytanie do Was. Mam mnostwo znajomych z dziecmi i jak dotad zwrocenie uwagi nie bylo powodem do klotni. Tym bardziej zszokowala mnie reakcja brata, bo to w koncu najblizsza rodzina i szczerze mowiac w zyciu bym sie nie spodziewala, ze tak na mnie naskoczy.
Zwracam…
A ja ostatnio miałam taką sytuację, że Jeremi-mój mały zbój-bawił się torebką swej kuzynki. I JA zwróciłam uwagę by ostrożnie bawił się jej ulubionym pudełeczkiem po czym zapytałam mamy dziecka czy on się tym może bawić ( jak nie-to od razu bym zajęła czymś innym). Też rola BRATA wg mnie by zwracać uwagę na takie rzeczy.
Spytalam brata, dlaczego nie zwrocil M. uwagi, choc doskonale widzial co robi. Stwierdzil, ze nawet jesli M. by polamal te skrzydelka, to nic wielkiego by sie przeciez nie stalo. Wkurzylam sie, bo takiego podejscia nie lubie. Ja cudze rzeczy szanuje bardziej niz wlasne i tego wymagam od innych. Jestem pewna, ze gdyby Julka zniszczyla chociaz jedna zabawke M., zaraz bylaby afera.
właśnie o to chodzi. Jeśli widzę, że moje dziecko jest niedelikatne albo “nie dorosło” jeszcze do jakiejś zabawki, nie potrafi się nią bawić to odbieram/ podmieniam jej na inną zabawkę.
Wiem, że gdyby ktoś zepsuł ulubioną zabawkę Mysi to płakałaby więc staram się wczuć w sytuację drugiego dziecka któremu mogłaby niechcący zepsuć zabawkę moja córka.
I nie lubię sytuacji gdy ktoś mówi “nic się nie stało” stało się przecież. Dziecku może być przykro
Poza tym, ja jako matka odpowiadam za swoje dziecko i jeśli zniszczy cudzą zabawkę to głupio byłoby mi nie odkupić jej
Mieliśmy taką sytuację, że Mysia niechcący rozerwała książeczkę córci koleżanki, jej mąż powiedział “nic się nie stało, sklei się” ale ja widziałam, że małej było przykro. Następnego dnia poszłyśmy z Mysią do Empiku i kupiłyśmy książeczkę. Nie taką samą, inną, ale poszłyśmy ją zanieść i Mysia ją przeprosiła, że tamta książeczka się zepsuła.
Mąż koleżanki rzeczywiście skleił książeczkę ale ja chciałam żeby Mysia wiedziała jak się zachować w takiej sytuacji. Bo one się będą zdarzać. W przedszkolu zepsuta zabawka, zabrudzony zeszyt w szkole itp.
aleś ty łatwowierna
Znasz odpowiedź na pytanie: Zwracacie uwage obcym dzieciom?