W jednym z krośnieńskich mieszkań znaleziono zwłoki 13-miesięcznej Amelki. Matka leżała pod kocem. Jej stan psychiczny nie pozwala jeszcze na zeznania.
Matka zrywa kontakt
Śmierć dziecka nastąpiła kilka tygodniu temu, kiedy to zdesperowany ojciec po raz pierwszy zgłosił na policji, że jest zaniepokojony brakiem kontaktu z żoną.
Małżeństwo nie żyło już razem, jednak dzielili się opieką nad córeczką. Ojciec przychodził po dziecko w wyznaczone dni i oddawał je matce po spotkaniu.
Na początku maja pan Jakub widział swoje dziecko ostatni raz. 4 maja spędził z nią niedzielę. Malutka tuliła się do taty, chciała, aby nosił ją na rękach, karmili gołębie. Odwiózł ją do matki o wyznaczonej porze i od tamtej pory stracił kontakt z obiema.
Zobacz więcej: Martwe dziecko leżało w łóżeczku. Matka przebywała w tym samym mieszkaniu
Gdzie jest dziecko?
Kiedy przyjechał na kolejne, umówione widzenie, matka nie otwierała drzwi. Początkowo pan Jakub myślał, że chce mu utrudnić kontakt z dzieckiem, z czasem jednak zaczął snuć przypuszczenia, że coś się stało.
Gdy wielokrotne próby dobijania się do mieszkania nie przyniosły rezultatu, zdenerwowany ojciec zgłosił sprawę na policji. Tam zapewniono go, że zostanie wysłany patrol. Pocieszano również stwierdzeniem, że skoro mała jest z mamą, na pewno nic jej się nie stanie.
Pan Jakub pojechał jeszcze do mieszkania teściowej, u której, po rozstaniu, żona mieszkała z Amelką. Potem jednak wynajęła mieszkanie i tam się przeprowadziła.
Tragedia w krośnieńskim mieszkaniu
Mijały kolejne dni, a matka Amelki nie dawała znaku życia. Telefon miała wyłączony. Ojciec dziecka jeździł pod okna mieszkania również w nocy, aby sprawdzić, czy palą się w nim światła.
Był coraz bardziej przerażony. Ponownie zgłosił się na policję i domagał dostania się do mieszkania. Zgłosił również sprawę w Prokuraturze. Podejrzewał porwanie rodzicielskie. Niemożność sprawdzenia lokum, nie dawała mu spokoju. Uważał, że w pierwszej kolejności należało się dowiedzieć, czy w mieszkaniu są matka z dzieckiem.
Co twierdzi policja?
Aspirant Paweł Buczyński z Komendy Powiatowej Policji w Krośnie powiedział:
Policjanci próbowali nawiązać z kobietą kontakt telefoniczny. Kiedy się nie udało, wystąpiliśmy do operatora, o ustalenie pozycji tego telefonu. Okazało się, że od kilku dni nie logował się do żadnej z sieci. Policja robiła wszystko, by ustalić miejsce pobytu kobiety. Właścicielka mieszkania przebywała za granicą.
Kobieta cierpiała na depresję
Podczas gorączkowych poszukiwań żony, Pan Jakub dowiedział się od jednej z jej przyjaciółek, że cierpiała na depresję. Ponoć nie radziła sobie z presją, jaką wywierała na nią matka, domagająca się, aby całkowicie zerwała kontakt z małżonkiem i odseparowała dziecko od ojca.
Ile w tym prawdy, trudno powiedzieć na tym etapie śledztwa. W opinii osób, które znały matkę, miała ona trudne relacje w najbliższej rodzinie.
Przeżywała też kryzys małżeński i zdecydowała się na samotne macierzyństwo, co w sytuacji przeżywanej depresji, mogło ją przerosnąć.
Zobacz: Tragiczny koniec zabawy w chowanego. Zmarło dziecko
Szokujące odkrycie
28 maja, a więc ponad trzy tygodnie później od chwili, gdy ojciec po raz ostatni widział córkę, policjanci wtargnęli do mieszkania siłą i odkryli szokujący widok.
Martwa Amelka leżała w łóżeczku. Była nieżywa od kilku tygodni. Szczegółowa sekcja zwłok wykaże, co dokładnie było przyczyną zgonu.
Matka żyje. Pan Jakub z nieoficjalnych źródeł dowiedział się, że leżała pod kocem w chwili najścia policji. Jest w fatalnym stanie psychicznym. Niezdolna jeszcze do złożenia zeznań.
Ojciec dziewczynki jest rozżalony, że nikt z otaczających kobietę osób nie poinformował go o ciężkim stanie emocjonalnym, w jakim się znajduje.
Uważa, że gdyby zdawał sobie z tego sprawę, wziąłby małą do siebie, a kobietę wysłał na specjalistyczne leczenie.
[Zdjęcie: screen Polsat News]