Jeśli tak, jak ja, masz wrażenie, że codzienne zarządzanie zajęciami dzieci przypomina żonglerkę, to zrozumiesz, dlaczego tak polubiłam Novakid. Angielski to obecnie jedno z niewielu dodatkowych zajęć u nas w domu, które nie jest związane z pośpiechem i dojazdami.
Nie chcę kolejnej szkoły językowej
Starszy Mateusz chodził na lekcje dwa razy w tygodniu, a pięcioletnia Ola miała zajęcia w soboty rano. Przez pewien czas było w porządku, ale krótko.
Mateusz, który jest typowym kinestetykiem, nie mógł usiedzieć spokojnie podczas 60-minutowych zajęć grupowych. Nauczycielka skarżyła się, że przeszkadza innym dzieciom, a ja czułam, że mój syn zaczyna kojarzyć angielski z czymś nieprzyjemnym.
Ola, mimo że radzi sobie lepiej z koncentracją, często jest zmęczona po całym tygodniu i na sobotnich lekcjach bywała ospała i mało aktywna.
Kropką nad i, która zadecydowała o zakończeniu naszej przygody z angielskim w takiej formie, były postępy dzieciaków. A raczej powinnam powiedzieć: ich brak.
Nie miałam poczucia, aby wydane kilkaset złotych każdego miesiąca przekładało się na realne efekty.
Novakid
Dla dzieci od 4 do 12 lat. Nauka z native speakerami, gry i quizy dostosowane do wieku i poziomu dziecka w grupach międzynarodowych.
A może by tak lekcje online?
Na Novakid trafiłam w social mediach. Na początku miałam więcej pytań niż odpowiedzi. Zastanawiałam się, czy moje dzieciaki będą odczuwać motywację do nauki i czy nie będzie im brakowało bezpośredniego kontaktu z nauczycielem.
Przekonała mnie darmowa lekcja próbna. Umówiłam oboje w przekonaniu, że ostatecznie nic nie tracimy, poza 25 minutami.
Po lekcji Mateusza byłam zdania, że jest dobrze, ale to lekcja Oli mnie przekonała, że Novakid jest rozwiązaniem dla naszej rodziny. Dzieciaki były zachwycone, a Ola od razu zaczęła marudzić, że chce mieć następne spotkanie – najlepiej tego samego popołudnia!
Największa zaleta? Elastyczność
Oprócz wysokiego poziomu lekcji, angażujących materiałów i naprawdę przesympatycznych lektorów, cenię w Novakid to, że lekcje nie generują żadnych problemów.
Mogę je zaplanować wtedy, kiedy moje dzieci są najlepiej przygotowane do nauki. Mateusz najlepiej skupia się rano, więc jego lekcje odbywają się przed szkołą lub w weekendy o 9:00. Ola najchętniej uczy się po południu, więc jej zajęcia zaplanowałyśmy na 17:00.
Do zajęć wystarczy tablet lub laptop i stabilne połączenie internetowe. Dzieciaki mogą mieć lekcje w domu, u babci, na wyjeździe rodzinnym. Nic nam nie przepada, a jeśli nie możemy wziąć udziału w lekcji, jej przełożenie zajmuje kilka chwil i jest bezpłatne.
Oczywiście, z elastycznością idzie w parze konieczność nauki dyscypliny. Łatwo jest przełożyć lekcję, gdy nikt nie czeka w szkole językowej. Pomogło nam stworzenie stałej rutyny i wyznaczenie konkretnych godzin na naukę.
A co z samym angielskim?
Różnica była widoczna już po kilku tygodniach. Mateusz, który wcześniej niechętnie chodził na angielski, zaczął czekać na swoje lekcje. Ola z kolei nagle stała się bardzo aktywna na zajęciach i jak rakieta przyspieszyła z poszerzaniem słownictwa i mówieniem.
Widzę ich postępy, ponieważ mam możliwość obserwowania ich w czasie lekcji, a dodatkowo po każdej otrzymuję raport na temat tego, czego dzieciaki się uczyły i co warto z nimi powtarzać.
Elastyczne lekcje angielskiego stały się stałym elementem naszego tygodnia. Nie planuję żadnych zmian, bo widzę, jak Novakid dobrze służy moim dzieciom.
Jeśli zastanawiasz się nad elastycznymi lekcjami dla swojego dziecka, to radzę Ci po prostu spróbować. Większość platform oferuje bezpłatne lekcje próbne, więc bezkosztowo możesz się przekonać czy ta forma nauki odpowiada twojemu dziecku, zanim podejmiesz długoterminowe zobowiązanie.
A co do samych kosztów, to w perspektywie miesiąca Novakid kosztuje mnie odrobinę więcej niż zwykła szkoła językowa, ale jednocześnie nie ponosimy wydatków związanych z dojazdami, podręcznikami i odwołanymi lekcjami. Dlatego całość oceniam na plus i polecam tę opcję wszystkim zabieganym rodzicom.
