Pielęgniarka środowiskowa: Nie taka straszna jak ją malują

Czarne scenariusze o pielęgniarce środowiskowej

O czymś takim jak obowiązkowa wizyta pielęgniarki środowiskowej po porodzie dowiedzieliśmy się z kilku źródeł. Wszystkie wróżyły najgorsze.

Jednej znajomej pielęgniarka nawygarniała, że źle wyciera buzię dziecka. Innej czepiała się warunków lokalnych (dywany, zasłony). Kolejna wcale nie wpuściła pielęgniarki bo także się nasłuchała podobnych historii.
Przeglądając fora oraz blogi również trafiłem na same negatywne opinie o pielęgniarkach środowiskowych.

 

Kim jest pielęgniarka środowiskowa?

Jest to pielęgniarka po specjalistycznym przeszkoleniu. Posiada szeroką wiedzę oraz doświadczenie w zakresie zdrowia dziecka. Jej zadaniem jest wspierać młode mamy w odpowiednim i zdrowym wychowywaniu niemowlaka.
Tyle teoria, a jak u nas było z praktyką?

 

Pielęgniarka środowiskowa u nas

W naszym przypadku zgrzytem zakończyło się umówienie z panią pielęgniarką.

Po zarejestrowaniu Zuzi w USC pojechaliśmy do przychodni której podlegamy.
W czasie wypełniania dokumentów poinformowano nas o konieczności umówienia się z pielęgniarką środowiskową.
Zanotowaliśmy numer i wróciliśmy do mieszkania.
Wpadliśmy ponownie w wir rodzicielstwa i na śmierć zapomnieliśmy o umówieniu się na wizytę.

Pielęgniarka zadzwoniła do nas po trzech dniach z lekką pretensją.
Przeprosiliśmy i umówiliśmy się na sobotni poranek.

Na szczęście na niefortunnym umówieniu wizyty zgrzyty z panią pielęgniarką się zakończyły.

Pielęgniarka, która do nas trafiła okazała się bardzo miła. Była to p. Danuta Sękowska.

Na początek opowiedziała nam o swojej funkcji. Podała numer telefonu pod którym jest do naszej dyspozycji w godzinach 8-15.
Przygotowała dokumentację. Dokładnie obejrzała zarówno Zuzię, jak również Sylwię.
Dla pełni komfortu warto zatem wziąć prysznic przed taką wizytą.

Większość rzeczy o których mówiła po oględzinach było dla nas jasnych.

Jedyne o czym nie wiedzieliśmy i za co dostaliśmy sympatyczny opieprz to obowiązek ważenia noworodków przynajmniej raz w tygodniu. Ważenie powinno odbywać się w przychodni.

Nasza Zuzia w czasie wizyty miała już skończone dwa tygodnie i powinna być po dwóch pomiarach.

Przespaliśmy także wizytę u pediatry. Wiedzieliśmy, że ma się odbyć w trzecim tygodniu życia. Nie wiedzieliśmy jednak, że na zapis musimy czekać minimum dziesięć dni.
Z tego powodu jesteśmy umówieni dopiero za tydzień.

Najważniejsze jednak pytanie, które pojawiło się po wyjściu Pani pielęgniarki to:

Jaki program szczepień wybrać?

Musimy podjąć decyzję przed wizytą u pediatry.

Co do tego czy będziemy szczepić nie mamy wątpliwości – będziemy.
Nie wiemy jednak czy zdecydować się na wersję darmową, programu na piątkę, a może na szóstkę.

W tej kwestii jednak staram się zrobić porządne rozeznanie. Przepytuję znajomych lekarzy. Analizuję także sugestie wujka Google.

Chętnie poznam także Twoją historię lub opinię na temat szczepień.

Podsumowując wizytę pielęgniarki środowiskowej u nas

Mam nadzieję, że p. Danuta to nie wyjątek potwierdzający regułę i jest więcej sympatycznych kobiet w tym zawodzie.

Może nie dowiedzieliśmy się zbyt wielu nowych rzeczy, ale z pewnością jej ocena i opinia nas uspokoiła.
Nie było zaglądania po szafkach i łazienkach. Mimo, że tego spodziewałem ponieważ jednym z jej zadań jest ocenić warunki mieszkaniowe.

Jakie są wszystkie zadania postawione przed pielęgniarką w czasie wizyty poporodowej?

Pielęgniarka środowiskowa w czasie tej wizyty musi sprawdzić:

  •  warunki mieszkaniowe
  • sytuację socjalno-bytową rodziny
  • stan higieniczny dziecka i miejsca, w którym ono przebywa
  • sytuację społeczną rodziny
  • występowanie chorób
  • zagrożenie zdrowotne i związane z nałogami
  • dokumentację dziecka (książeczki zdrowia, karty wypisu ze szpitala)

Takie wymogi stawia przed nią rozporządzenie Ministra Zdrowia z dn. 21 grudnia 2004 r.
Z tego co się nasłuchałem i naczytałem wynika, że niektóre pielęgniarki nadużywają swojej władzy.
O ile uszczypliwą, czepialską pielęgniarkę jestem w stanie zrozumieć i tolerować o tyle przerażają mnie słuchy o pielęgniarkach ignorantkach. O braku oględzin noworodka (o matce nie wspominając), ignoranckich odpowiedziach na zadane pytania.
Ignorancja sprawia, że czytamy potem o aktach agresji w stosunku do niemowląt, o wygłodzeniach, wychłodzeniach.
To pielęgniarka środowiskowa jako pierwsza może zareagować na niepokojące sygnały. Może spróbować pomóc.

Większość osób nie lubi być oceniana. Zwłaszcza krytycznie. Nie lubi gdy ktoś z butami wchodzi mu do domu (dosłownie i w przenośni). Wydaje mi się jednak, że obowiązkowa wizyta pielęgniarki środowiskowej to dobry pomysł. Dobrze by było jednak zainwestować w odpowiedni system edukacji i motywacji osób na tym stanowisku.

My jesteśmy bardzo wdzięczni p. Danucie za wizytę.
Wszystkim rodzicom życzymy takiej wizyty!

Dodaj komentarz

8 komentarzy: Pielęgniarka środowiskowa: Nie taka straszna jak ją malują

  1. Ja też mam pozytywne doświadczenia i uważam, że dobrze, że takie wizyty są obowiązkowe. Niestety nie wszyscy rodzice są dobrze przygotowani do przyjęcia niemowlęcia. Czasem taka pielęgniarka środowiskowa może uratować dziecku życie. Lepiej żeby była upierdliwa niż przeoczyła poważne zaniedbania. Co do szczepień, to ja robiłam te skojarzone 6w1 (czy jakoś tak) – jedno ukłucie i kilka chorób, do tego pneumokoki i rotawirusy. Nie było żadnych powikłań. Wagę dla niemowląt kupiłam i ważyłam małego co tydzień w domu, tak dla pewności.

    • Mam dokładnie takie samo zdanie o obowiązku wizyt i upierdliwych pielęgniarkach.
      Też na 90% weźmiemy 6w1.
      O wadze na razie nie myślałem. Stawiamy się posłusznie w przychodni. Z jednej strony fajnie wyjść z małą na spacer. Z drugiej strach, że to siedziby zarazków.

  2. U nas pielęgniarka środowiskowa w ogóle nie odwiedziła nas w domy,na moja prosbe wizyty odbyły sie w przychodni,dwie, z reszty zrezygnowałam,obejrzała nas dokładnie ale nic odkrywczego również nie przekazała, za to dostaliśmy milion ulotek na każdy temat Co do szczepień,to coś wspomniała,ale raczej na zasadzie przedstawienia różnych opcj. Generalnie schemat i rodzaj szczepienia uzgodnilismy na drugiej wizycie u pediatry. Wcześniej zrobiłam rozeznanie wśród znajomych i u wujka google a lekarz utwierdził mnie w naszej decyzji. Wspomnę tylko, ze ma piatkę własnych dzieci Szczepilismy szczepionka 5w1, ze względu na mniejsze obciążenie dla maluszka plus pneumokoki,na rota nie szczepilismy wcale,mimo, ze wiedzieliśmy,że synek pojdzie do żłobka. Pediatra powiedział, ze jest tyle szczepów rota,że nie ma gwarancji, ze po szczepieniu przejdzie sie to łagodniej. Synek chodzi obecnie do żłobka i dwa razy chorował za pierwszym razem było gorzej ale bez szpitala,dieta i nawadnianie. za drugim razem przeszedł łagodnie,nie wiem jak by było po szczepionce. A wracając do wazenia to nikt nam nie mówił, zeby wazyc sie co tydzien,ważyliśmy sie przed wizyta u pediatry.

    • U mnie szkoda gadać. była tylko raz i tylko komentowała moje mleko mogła wcale nie przychodzić.

    • Ja jestem bardzo zadowolona z wizyty naszej położnej. Tylko, że ja sama wybierałam sobie która Pani ma nią być. Wizyta co tydzień przez 6 tyg. Dużo dała do myślenia i dużo pomogła – w końcu to dla nas nowość. I dzięki temu też moja mama zrozumiała, że to co było kiedyś nijak ma się do metod “nowych”. I już nie “wtrąca” swojego tylko mówi jak było kiedyś 😉
      Nasza położna przynosiła wagę ze sobą, co jest super. I dzięki niej w zasadzie nasze dziecko trafiło do specjalisty i teraz mogę cieszyć się zdrowym maluszkiem 🙂
      A szczepienia… Zawsze byłam za nimi i nie wchodziło w grę, żebym się zastanawiała. Zdecydowaliśmy się na 5w1 (nawet nasza pediatra uważała, że one są lepsze niż 6w1) i na rota. Ja wiem po sobie, że w momencie jelitówek odwadniam się i jestem na zastrzykach, więc rota poszły w ruch. Ale do czego zmierzam. Pierwszą dawkę dość późno przyjeliśmy ze względu na problemy zdrowotne. I żałuję, że w ogóle coś podałam. Moje dziecko miało obrzydliwe NOP-y (nieporządane objawy poszczepienne) i teraz robię wszystko, żeby opóźnić kolejne dawki. I stąd też nawet nie myślę o pneumo i meningokokach. Może jak będzie większy – nie wiem boję się. I dlatego uważam, że każdy powinien dobrze przemyśleć czy szczepić, kiedy i czym. Ale jak dla mnie takie maluszki nie powinny zbyt szybko mieć szczepień, przecież to takie małe organizmy. Jednak to tylko moje zdanie i szanuje gdy ktoś uważa inaczej. Może gdyby nas to nie spotkało, to bym takiego zdania sobie nie wyrobiła. Czas pokaże co dalej. Na szczęście przed planowaną 2 dawką mamy wizytę w klinice i może dzięki temu uda się to przesunąć w czasie.
      Oczywiście możecie mnie negować za tą postawę, ale widząc cierpiące moje dziecko nie odważę się zaserwować mu tego drugi raz!

      • Ja mam dobre wspomnienia z pielęgniarką środowiskową, zostawiłam numer w przychodni, zadzwoniła i umówiłyśmy się. Obejrzała córcię, poradziła co jeszcze z nią robić i sprawdziła książeczkę zdrowia. Bardzo miła i sympatyczna osoba. Co do szczepień to zaszczepimy małą na wszystkie obowiązkowe szczepienia i na pneumokoki, bo z tego co wiem dla wcześniaków ta szczepionka jest darmowa. Nie dajmy się zwariować.

        • Też uważam, że pielęgniarka środowiskowa to dobry pomysł, tylko zależy na kogo się trafi 🙂 My przy dwóch podejściach trafiliśmy na dwie różne osoby: pierwsza – świetna, miła, sympatyczna, druga – trochę mniej miła :p a szczepienia: pięciopak plus pneumokoki, a może i meningokoki. A pneumokoki są darmowe dla wcześniaków i dzieci, które ważyły mniej niż 2500 g.

          • U nas tez była Pani Danuta Sękowska…o tum, żeby była w czymś pomocna NIE MOGĘ O NIEJ POWIEDZIEĆ. Wiedząc, że mam problem z karmieniem piersią, zamiast pomóc to doradzila abym przestała ściągać pokarm, a już o pomocy w przystawieniu dziecka do piersi w ogóle nie było mowy. Gdybym wiedziała, że jej wizyty będą polegać na tym, aby stwierdzić, że dziecko jest zadbane to w ogóle bym nie skorzystała z jej wizyt. Do tego wprowadziła mnie w błąd w funkcjonowaniu przychodniu, o wspomnianym obowiązkowym ważeniu też nic nie wiedziałam dokąd nie przeczytałam tutaj na blogu. Szczepienia wytłumaczyła tyle o ile… w dniu dzisiejszym więcej się dowiedziałam o nich od pielęgniarki w przychodni… NIE POLECAM WSPOMNIANEJ DANUTY SĘKOWSKIEJ.

            • Artykuł jest z końca 2015 r., powołuje się na rozporządzenie z 2004 r., które zostało uchylone w 2009 r. Akt prawny uchylony jest NIEWAŻNY! Tzw. wizyty patronażowe są obecnie dobrowolne dla rodziców dziecka i stanowią ich PRAWO, NIE OBOWIĄZEK. Ja osobiście nie życzę sobie, aby ktoś mi przychodził do domu i sprawdzał, czy mam pościerane kurze, a w większości przypadków tak to się odbywa. Na szczęście nikt się jeszcze u mnie nie pojawił, ale jeśli tak się stanie, to z pewnością grzecznie podziękuję.

              Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
              Logo