Do nietypowej i dość kuriozalnej sytuacji doszło w ostatnim czasie w województwie pomorskim. Tegoroczny maturzysta podczas egzaminu z języka polskiego podjął się interpretacji wiersza. Niestety praca nie spotkała się z uznaniem egzaminatorów – uczeń otrzymał za nią zero punktów i w konsekwencji nie zdał matury. Po poznaniu wyników postanowił odwołać się od wyniku. Ponowne sprawdzenie okazało się już bardziej pomyślne – kolejny egzaminator przychylił się do stworzonej interpretacji, a ucznia… poparł nawet sam autor wiersza.
Zinterpretował wiersz i nie zdał matury z polskiego
Dziennikarze portalu Onet.pl informują, że jeden z tegorocznych maturzystów z województwa pomorskiego stał się bohaterem dość osobliwej sytuacji. W ramach części pisemnej egzaminu z języka polskiego zamiast rozprawki wybrał stworzenie własnej interpretacji utworu – w arkuszu został umieszczony wiersz krakowskiego poety Józefa Barana pod tytułem „Najkrótsza definicja życia”. Ku zdziwieniu maturzysty egzamin nie został zaliczony, dlatego dziewiętnastolatek postanowił wystąpić do Okręgowej Komisji Wyborczej z wnioskiem o możliwość wglądu do pracy. Powodem niezdania okazała się błędna interpretacja, która oceniona została na 0 punktów. Zdaniem egzaminatora zdający źle odczytał główną myśl utworu i to zaważyło na całej pracy.
Zgodnie z zasadami, aby zdać egzamin dojrzałości z języka polskiego, należy otrzymać co najmniej 21 punktów. Za wypracowanie można ich uzyskać aż 50, a zatem jej wyzerowanie oznacza oblanie matury. Dlatego też maturzysta postanowił zwrócić się do OKE z prośbą o ponowne sprawdzenie pracy. Drugi egzaminator okazał się mniej surowy i uznał, że postawioną tezę można zaakceptować jako częściowo zgodną z treścią utworu. Wypracowanie zostało ostatecznie ocenione na 21 punktów, a maturzysta uzyskał świadectwo dojrzałości.
Tak znaczące zmiany w punktacji zdarzają się niezwykle rzadko. Myślę, że można by było je policzyć na palcach jednej ręki.
Irena Kulesz, wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Gdańsku, w rozmowie z tvn24.pl
Na tym historia pewnie by się skończyła, ale pojawiła się jednak dość ciekawa puenta. Głos zabrał bowiem sam autor wiersza.
Decyzję CKE podważył nawet autor utworu
Mimo że ostatecznie praca została zaliczona, a uczeń może cieszyć się ze zdanej matury, to jednak jego interpretacji nie można określić mianem wzorcowej. Jak informuje tvn24.pl, według maturzysty głównym przesłaniem utworu Józefa Barana jest „zachęta do korzystania z życia garściami, w myśl zasady carpe diem„. Tymczasem w rzeczywistości wiersz ma raczej pesymistyczny charakter. Drugi egzaminator uznał jednak, że uczeń miał prawo odczytać utwór w ten sposób, ale interpretacja jest tylko „częściowo trafna”, a miejscami zupełnie sprzeczna z treścią.
O sprawie wypowiedział się także sam autor, Józef Baran, do którego dotarli dziennikarze Onetu. Co prawda przyznał, że w jego intencji w wierszu nie ma mowy o korzystaniu z życia, ale istnieją różne możliwości jego odczytania i na tym polega piękno poezji.
Przy czytaniu poezji ważny jest nie tylko poeta, lecz, w połowie nawet, odbiorca, czytelnik, który podkłada pod słowa poety własne doświadczenie. Nie jest to „prosta” matematyka, że dwa razy dwa równa się cztery. Poezja może być wieloznaczna i to jej przewaga nad płaską prozą.
Józef Baran, autor wiersza, w rozmowie z Onetem
Poeta przyznał, że pozytywnego wydźwięków w wierszu doszukała się nawet jego własna wnuczka.
Sprawdź też: