no niestety ten dzień musiał kiedyś nadejść. Wracam. Na poczatku na szczęście będę pracować tylko trzy dni w tygodniu, ale to już nie to samo co przebywanie z Kacprem na codzień. Smutno mi i mam ogromna tremę – będę musiała podzielić mój mózg na więcej odpowiedzialności a nie jestem przekonan czy mam na to ochotę… no ale kasa się kończy a pampersy kosztują…
oj życie, życie – ciągła za czymś pogoń! A tak SPOKOJNIE czułam się w domu z Kacprem. Teraz wszystko zacznie się od nowa – przed ciążą myślałam, że nie wyrobię w domu, bo wydawało mi się, że jestem pracoholikiem, a teraz szkoda gadać. Z drugiej jednak strony tłumacze sobie, że pójdę “do ludzi”, oderwę sie trochę od kupek i zupek, będę robić coś dla siebie – i może to ma sens? Na razie tak sobie do głowy wkładam, a życie dopiero pokaże jak to będzie…
A jak było z Wami albo jak jest jeśli jesteście w tym samym punkcie co ja? Napiszcie proszę.
Pozdrawiam.
Agata i Kacperek 10/07/2003
7 odpowiedzi na pytanie: JUTRO wracam do pracy…:(((
Re: JUTRO wracam do pracy…:((
:)) już rok minął jak musiałam wrócić do pracy. Cóż jestem wśród ludzi, znalazłam wspaniałą nianię, ale jakoś już nie oddaję się pracy w 100% jak to było przed ciążą, bardzo tęskinię za Zuzią przez 8 godzin 5 dni w tygodniu :((
Najgorzej jest gdy mam urlop i spędzam go z małą a potem trzeba wracać do kieratu!
I naprawdę zazdroszczę kobietą które nie muszą wracać do pracy tylko mogą siedzieć ze swoimi pociechami w domku. Mi tak dużo rzeczy umyka z życia mojego dziecka.
Ale niestety takie jest życie. Ogólnie nie jest źle cieszę się że mam wspaniałą rodzinkę i no i pracę :))
Izka i Zuzanka (12.V.2002)
Re: JUTRO wracam do pracy…:((
ja jestem mama pracujaca od miesiaca. Na pczatku nie powiem bylo trudno, prawie plakalam w pracy. Po powrocie do domu przyklejalam sie do Jasia az do wieczora. Stopniowo sie przyzwyczajalam, potem byly swieta i znowu trudny powrot do pracy po 5 dniach z Jasiem, ale teraz nie jest zle. Czasami tylko dopada mnie straszny zal i chce do Jasia natychmiast (nierealne), ale to wszystko da sie zniesc jak trzeba… I nie jest tak zle bo pracuje tylko do 14:45 i od razu lece do domu. Jestem tylko strasznie zmeczona (w domu oprocz zabawy z Jasiem musze cos zrobic, uprac, uprasowac, wykapac sie, pogadac z mezem, nie mowiac juz o zaleglosciach na forum) i spie po 5 godzin na dobe. Ostatnio jednak klade sie z synkiem na popoludniowa drzemke i to mi pomaga przetrwac ;))).
No i powrot do pracy jednak dobrze mi zrobil… jednak potrzebny jest wiekszy kontakt z ludzmi, a tego mi w domu brakowalo.
Powodzenia, nie bedzie tak zle.
Re: JUTRO wracam do pracy…:((
Biedna jestes Agato…Ja sobie nie wyobrażam pójśc do pracy, zostawiając maleństwo w domu. Teraz po trosze się ciesze, że nie mam żadnej (dzięku Zus-owi) i nic mnie nie goni…
,
Re: JUTRO wracam do pracy…:((
Ja wracam do pracy w poniedziałek. Ciężko mi jak nie wiem co, ale wydaje mi się, ze jeśli się nie odkleję od Stasia, to zwariuję zupełnie na jego punkcie. I to nie w dobrym znaczeniu tego słowa. Wydaje mi się, że tylko ja potrafię się nim zająć, tylko ja wiem, czego on chce. Tak pewnie jest rzeczywiście, ale muszę się odzwyczaić od myśli, że jestem mu niezbędna. Jestem mu na pewno potrzebna, ale muszę się pozbyć myśli, że tylko ja i ja. Stąd biorą się nadopiekuńcze matki. Pewnie zbyt wczesnie jeszcze o tym mówić w naszym przypadku, ale coś mi się wydaje, że moje uczucie właśnie do tego zmierza.
Kocham go strasznie i każdą chwilę poza praca dalej będę z nim spędzała, ale chyba inni ludzie też powinni mieć do niego dostęp. Powoli robi się dziki (co jest własciwe dla tego wieku), ale chyba powinien wiedzieć, że poza mną istnieją jeszcze inni ludzie (jak o tym myślę, to czuję się autentycznie o nich zazdrosna).
Krzywdy miał raczej nie będzie, bo opiekować się nim będa babcie (jedna niestety jest nadopiekuńcza) i trochę mąż, bo ma część pracy w nienormowanym trybie.
Choć ciężko mi to pisać i myśleć w ten sposób wydaje mi się, że dla dobra małego na dłuższą metę lepiej będzie, kiedy ja skieruję część swej uwagi na inne rzeczy.
Re: JUTRO wracam do pracy…:((
przeszłam to dokaldnie rok temu.. wróciłam też 16.01. do pracy, ale od razu na całosć.. tez myślalam, ze tego nie zniosę, ze Ola tak dlugiego rozstania nie przeżyje.. a jedak.. i powiem Ci, ze nawet lepiej, bo cały dzień znudzi obie strony swoim wzajemnym, ciagłym towarzystwem.. a tak, chetnie, stęsknieni spędzicie ze soba te chwile, jakie będa wam dane po powrocie… i naprawdę nie jest tak strasznie!!!!! uszy do góry
ewa
Re: JUTRO wracam do pracy…:((
Czytam te wszystkie wypowiedzi, bo ja niedługo też będę w takiej sytuacji (za ok.1.5 m-ca) Mała zostanie z teściową, która niestety juz w tej chwili działa mi na nerwy Ale trudno, nie mam wyboru…
Trzymam za Ciebie kciuki, aby ta rozłąka z Kacperkiem nie była zbyt bolesna
Pozdrawiam
Małgosia z Weroniką (29.10.2003)
Re: JUTRO wracam do pracy…:((
Ten sam los mnie też czeka już niedługo, bo w lutym. Staram sobie też jakoś to tłumaczyć,gdyż tak jak Ty wracam z ciężkim sercem. Tym bardziej, że Ola będzie zostawała z Nianią. N apisz jak było, jak sobie radzisz.
Uważam,że za krótki jest urlop macierzyński i ktoś kto to ustalił na pewno nie jest mamą.
POZDR. My jesteśmy z Jeleniej Góry a Ty?
Krynia i ALEKSANDRA 19.09.2003
Znasz odpowiedź na pytanie: JUTRO wracam do pracy…:(((