– Wiedziałam, że Ewela jest lekko przeziębiona, bo dzwoniła do mnie wieczorem. Następnego dnia usiadła akurat obok mnie i cały czas pociągała nosem, bo miała katar. Dodatkowo zasłoniła twarz maseczką, która wzmocniła ten dźwięk. Nie mogłam tego znieść. Wytrzymałam z trudem 15 minut, ale czułam, że zaraz z nerwów zemdleję. Musiałam wyjść z sali, choć nic nie zdążyłam napisać. Oddałam prawie pustą kartkę. Płakałam przez kilka dni i zdawałam w sierpniu poprawkę. Ale to nie moja wina. – tak wspomina swoją maturę Aneta w rozmowie z DDTVN. Zdawała egzamin z angielskiego, gdy niespodziewanie nasiliły się objawy mizofonii.
Mizofonia – co to takiego? Przypadłość uniemożliwia Anecie normalne funkcjonowanie
Niektóre dźwięki wywołują u Anety nieprzyjemne doznania. Tak też było tego dnia, kiedy zdawała maturę z angielskiego. Pociąganie nosem przez koleżankę wywołały u dziewczyny nie tylko objawy somatyczne, ale też chęć ucieczki. Podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej. Z tego powodu Aneta nie jada posiłków w towarzystwie innych osób, bo mlaskanie jest dla niej dosłownie zbyt bolesne. Dolegliwości nasilają się, gdy wokół panuje cisza. Co jest przyczyną? Mizofonia. Jest to nadwrażliwość słuchowa lub też inaczej mówiąc obniżona tolerancja na niektóre dźwięki. Wywołuje ona nie tylko nieprzyjemne odczucia, ale może prowadzić do złości czy też poczucia zagrożenia, a w efekcie do spięcia mięśni, ucisku w klatce piersiowej i szybszego bicia serca.
Często są to dźwięki, na które na co dzień nie zwracamy uwagi. W przypadku Anety był to katar koleżanki, szelest kartek, a nawet stukanie długopisem. Wyjście z sali egzaminacyjnej było dla niej w tamtym momencie jedynym rozwiązaniem. – Kilka typowych metod na poradzenie sobie z tą trudnością to np.: opuszczenie pomieszczenia, gdzie występuje irytujący dźwięk, zagłuszenie tego dźwięku, zakorkowanie uszu, ale również naśladowanie tego dźwięku! Jest to forma wyładowania tworzonego napięcia – wskazała ekspertka z Psychokliniki Poradni Zdrowia Psychicznego, Barbara Wesołowska-Budka.
Doda jest jedną z gwiazd, która otwarcie mówi o swojej przypadłości. “Żyję z mizofonią od dziecka”
Zdaniem badaczy osoby, które cierpią na mizofonię, niektóre dźwięki traktują jako zagrożenie. Jest to rzadka przypadłość, z którą zmaga się około 6 procent ludzi na świecie. Z tego powodu nie jest to choroba znana, o której głośno się mówi. Postanowiła to zmienić Doda w jednym z wywiadów. – Żyję z mizofonią od dziecka, ale nasiliło mi się tak od 10 lat. Może od przestymulowania w pracy na scenie, studiu nagraniowym lub od nerwów (…) No nie daję rady, jakieś buczenia, klimatyzatory, powtarzające się dźwięki, zegary, które robią tyk, tyk, tyk, na szczęście coraz mniej jest takich, musiałam wynosić z każdego pokoju, w którym spałam.
Okazuje się, że nie jest to jedna gwiazda z polskiego show-biznesu, która cierpi na mizofonię. – Nie lubię pewnych dźwięków. Szczególnie dźwięków, gdy ktoś je. Mlaskanie, siorbanie, cmokanie, mówienie z pełnymi ustami, pstrykanie długopisem, dźwięk pikania przy niezapiętych pasach itd. Jak słyszę te dźwięki, to staję się bardzo nerwowa, a wręcz wybuchowa. – wyznała niegdyś Karolina Gilon.
Copyright © Rodzice.pl 2009-2020