Witam
Jaka szkoła podstawowa?
Dlaczego taka właśnie?
W ostatnim tygodniu dowiedziałam się że trzech znajomych wybrało dla swoich dzieci szkoły pywatne lub społeczne i jakoś poczułam że jestem może zła mama że nie “płacę” za szkołę mojego dziecka…..
tak czy inaczej poczułam się źle…
co sądzicie?
ps dodam że poczułam się prawie tak jak wtedy gdy nie karmiłam piersią – chyba mam jakiś dołek czy co…
48 odpowiedzi na pytanie: Podstawowa szkoła społeczna, prywatna czy państwowa?
Państwowa. Bez wyrzutów sumienia 😉
Starszy chodzi do muzycznej ogólnokształcącej pierwszego stopnia.
Potem pójdzie albo do dobrego gimnazjum, albo do gimnazjum salezjańskiego, albo do muzycznej drugiego stopnia – o ile do muzycznej będzie chciał 😉
Jeśli nie dostanie się do dobrego liceum to na pewno będę rozważać prywatną placówkę o dobrej renomie, dużym rygorze. Moja mama od urodzenia odkłada Mu drobne kwoty właśnie na naukę wiec myślę, że na rok, dwa czesnego będziemy mieli.
Mały też zacznie od państwowej. Też od muzycznej, o ile się dostanie i potem podobnie.
Martwią mnie studia – choć jakby dostali się na polibudę to mogliby się kształcić “państwowo” 😉
Dzieki za odpowiedz
moja chodzi do ogromnej -1200 dzieci na 800 miejsc- szkoły państwowej.
O. jest po 3 latach przedszkola prywatnego, z którego byłam zadowolona. To przedszkole prowadzi też szkołę podstawową.
Nie zdecydowałam się. I chyba dobrze, bo niedawno spotkałam na imprezie dziecięcej mamę, która posłała dziecko do tej szkoły. i po 2 latach przeniosła do innej prywatnej… program nie był realizowany, dzieci dostawały małe porcje jedzenia, nauczyciele zbywali uwagi rodziców mówiąc, że nikt wcześniej nie zgłaszał problemu. Inne dziecko zostało przeniesione z tej szkoły do klasy mojej O. I wychowawczyni mówiła, że ma opóźnienie materiałowe. I z moich obserwacji wynika, że dziewczynka jest trochę teraz nieprzystosowana do tego molocha, do którego trafiła, bo widziałam ją już parę razy i za każdym razem płacze, bo: urwał jej się kwiatek od laurki, zepsuła się jej bombka bo źle skleiła, ostatnia zeszła ze schodów….. może po prostu ogólnie nie radzi sobie z emocjami albo zmiana malutkiej kameralnej szkoły na wielką jest problemem….. nie wiem
kolejna szkoła prywatna obok mnie zamknęła się po roku….
może warto puszczać do takich szkół z renomą? ale koło mnie takich nie ma….
parę lat temu udzielałąm korepetycji dziewczynce ze szkoły prywatnej… ja z polskiego, a przede mną była pani od matematyki, po mnie chemia,…. generalnie dziewczynka z każdego przedmiotu miała korki….. nie wiem jaki to miało sens….
mówiła mi, że rodzice chcą ją posłać do prywatnego liceum, bo nie będzie musiała zdawać trudnych egzaminów…. i na studia też prywatne pójdzie…
Chodziło mi o lepszą edukację dziecka – czy szkoły płatne je zapewniają?
Przywiązuję dużą wagę do edukacji synka – i argumenty rodziców, którzy posłali dzieci do szkół czy prywatnych czy społecznych mnie przybiły.
Nie chę obudzić się z “ręką w nocniku”.
I teraz pytanie czy te argumenty to takie żeby siebie samego przekonać…
Niestety nigdy nie rozmawiałm z rodzicem dziecka, które taką szkołę ukończyło.
ps. też przerobiliśmy przedzszkole prywatne przez 2 lata i 1 rok państwowego.
Ocena bardzo podobna – nie widziałam większych różnic.
Opłata wtedy też – różnica jakieś 200 PLN.
a jakie są te argumenty?
pochodzę z małej miejscowości, gdzie była jedna podstawówka i jedno liceum…
no na pewno inne czasy, ale po tych małomiasteczkowych szkołach dostałam się na studia wyższe państwowe, gdzie było kilku kandydatów na miejsce. bo chciało mi się uczyć…..
moje doświadczenia z poziomem szkół prywatnych opisałam. jedno dziecko przeniesione do innej szkoły prywatnej, inne do szkoły państwowej z opóźnieniem w nauce. ta dziewczynka od korepetycji chodziła do szkoły katolickiej…..
a ile kosztuje u ciebie ta szkoła?
napisze Ci jak ja wybierałam szkołę
K chodzi do szkoły pańswowej
jednak długi czas przymierzałam sie do szkoły społecznej
w tej społecznej poziom jest bardzo wysoki, szkoła ma pierwsze miejsce w wyniku testów szóstoklasistów, na 40 punktów średnia to 36
duży nacisk kłada na języki obce, od drugiej klasy wprowadzony jest język niemiecki
w bardzo fajny sposób mają zorganizowane zajęcia po lekcjach, mozna zapisać na przeróżne zajęcia, na odrabianie lekcji z nauczycielem, piłkę nożną, różnorakie kółka zainteresowań – dziecko przychodzi do domu z odrobionymi lekcjami, po dodatkowych zajęciach i popołudnia ma wolne
zajęcia zaczynają się zawsze o 8 rano, więc dziecko nie zaczyna lekcji zmęczone
klasy są 18 osobowe
społeczna miała dużo plusów, ale pewne rzeczy ją skutecznie zdyskwalifikowały
1. materiał realizują bardzo szybko, w pierwszej klasie robią ksiażki z 1 kl i czesciowo z 2, w drugiej materiał z 2 i cześciowo z 3 – nie widze potrzeby takiego gonienia z materiałem, mojego syna taki pośpiech mógłby zniechęcić do nauki
2. jak dziecko nie daje sobie rady to proszą by je zabrać ze szkoły – to dla mnie całkowicie dyskwalifikuje tą szkołę
najmniej ważna, ale ważna – 3. logistyka – do szkoły społecznej dojazd w korkach, mieści się z innej strony miasta niż ja pracuję
zdecydowałam się na dużą szkołę państwową
jest blisko domu, w podbramkowych sytuacjach zawsze łatwiej jest babci czy cioci odebrać mojego syna ze szkoły oddalonej 10 minut od domu niż wlec go przez pół miasta
po przeciwnej stronie jest przedszkole (do którego mam nadzieję będzie chodził młodszy syn), zaraz obok tego żłobek do którego teraz chodzi więc zbieram towarzystwo z jednego miejsca; pod względem logistycznym jest idealnie
i mimo, że w klasie mamy 28 dzieci, mamy zmianowy system pracy to jestem zadowolona bardzo z wyboru
Mam dzieci w szkole najbliżej domu
Wychodzę z założenia – jeśli nie masz chęci i własnego siana w głowie nikt go tobie do głowy nie napcha w żadnej szkole, z żadnej super książki, z niewiadomo jak szybkim przerabianiem materiału, z super tablicami, z masą godzin zajęć nadprogramowych – bardzo czesto nauczyciele są ci sami.
Szkoła jest wybrana blisko domu by zmaksymalizować kontakty dzieci z kolegami, mogą sami z rówiesnikami czas na zewnątrz sobie organizowac co dla mnie jest bezcenne w rozwoju.
Uważam, że cenniejsze od średniej na świadectwie jest posiadanie własnych zainteresowań, pasji i ich drążenie/rozwijanie, robienie tego co lubię robić a nie ukończenie LO z czerwonym paskiem i zakłopotania bo “nie wiem gdzie iść na studia”
Banita dokładnie opisała co daje szkoła społeczna – i takie też argumenty mieli rodzice oraz kilka innych.
Ja z kolei też pochodzę z małego miasteczka z jedną szkołą podstawową i jakoś wszystko – łącznie ze studiami skończyłam w wyróżnieniem.
Banita – ja również kierowałam się logistyką.
Lilavati masz racje co do kontaktu z rówieśnikami ale co do Twojego ostatniech zdania – to raczej się nie zgodzę w całości ponieważ dziecko niezależnie od szkoły ma lub nie swoje zainteresowania. Też uważam że realizacja swoich pasji jest najważniejsza. Ale przecież dziecko lepiej wykszatłcone ma lepsze możliwości rozwoju i “dostania” się na wymarzone studia.
Cena za szkołę społeczną to ok. 1000 PLN, prywatna od 1000 PLN.
Rodzi sie pytanie – czy rzeczywiście w Polsce na dzień dzisiejszy zdecydowana jest różnica w jakości nauczania czy to tylko piniądze decydują o wynikach i o lepszym samopoczuciu rodziców?
Czy wszystko przed nami i musi się dużo zmienić – żeby były np. kolejki do renomowanych szkół podstawowych jak np. w USA.
Chyba raczej my raczkujemy w tej dziedzinie – jestem skłonna do takiego zdania.
No własnie pytanie- jak ocenimy wykształcenie? Kiedy jest się lepiej wykształconym? Czy lepszym przygotowaniem dla powiedzmy przyszłego inżyniera bedzie szkoła w której wyuczą rozwiązywania testów czy lepszym przygotowaniem będzie spotkanie na drodze nauczyciela dla którego praca jest pasją a zdolny uczeń skarbem z który razem będzie zagłębiał zainteresowania, próbował przeprowadzać doświadczenia, kombinował?
Oliwier chodzi do społecznej. Na razie jestem zadowolona (1 klasa). Faktycznie wysokie wyniki szkoły biorą się w dużej mierze z tego, że dzieciaki dużo się uczą, przerabiają sporo dodatkowego materiału. Już w pierwszej klasie robią prezentacje, czytają sami lektury itd. Ale też nauczyciele trafili nam się bardzo fajni (nie wiem jak jest w innych społecznych, bo to sprawa indywidualna).
U nas nie wyprzedzają materiału przerabiając książki z wyższych klas, nie słyszałam też o pozbywaniu się słabszych dzieci. Poziom dzieci jest podobny bo szkoła sobie sama je wybrała na rozmowie kwalifikacyjnej z dużej grupy chętnych.
Należy pamiętać też, że szkoła społeczna a prywatna to coś zupełnie innego. Zazwyczaj społeczne bardzo przypominają państwowe i wszystkie są zrzeszone w STO, a w prywatnych jest bardzo różnie. Tam zasady są takie jakie podobają się właścicielowi.
Czesne w społecznych też jest niższe, bo tylko na pokrycie kosztów.
Całkowicie zgadzam się z dziewczynami, które podkreslały bliskość szkoły i domu. Nie wyobrażam sobie wożenia dzieci przez pół miasta na przykład na 8 rano – godzina jazdy, a potem zmęczenie i niewyspanie cały dzień. Bezcenny jest też kontakt z rówieśnikami – spotykają się w szkole niezależnie od klasy, lubia bawić się razem na podwórku. gdy będa starsze, może przyjdzie czas na niepaństowową, dalej od domu, ale teraz, gdy są na początku nauki (zerówka i I klasa) szkoła państwowa blisko domu – zdecydowanie. Pozdrawiam 🙂
zdecydowanie inna bajka moim zdaniem
dlaczego tak myślisz?
W sumie nie mam doświadczenia z państwową szkołą (tylko z opowieści znajomych) ale ja myślę, ze jest podobnie.
Różnicę widzę w poziomie nauczania w porównaniu do mojej rejonowej, choć wiem, że są państwowe które maja równie wysokie wyniki jak społeczne.
Do szkoły mamy 3 km, moim zdaniem to niedaleko.
Chciałam córkę posłać do szkoły społecznej – STO. Argumentów “za” było kilka.
– szkoła społeczna jest najbliżej naszego domu położoną szkołą
– małe klasy (córka niezbyt dobrze funkcjonowała w dużej grupie)
– obserwacje poczynione podczas kilku wizyt w szkole pokazały, że dzieci są dobrze znane pracownikom, taka trochę rodzinna atmosfera panowała.
– niezłe wyniki
minusy
– kiepska baza lokalowa
– dowożenie na WF
Córka była na rozmowie, nazwijmy ją kwalifikacyjną i za pierwszym razem zasugerowano nam odroczenie obowiązku szkolnego. Jako, że nie była to jedyna taka opinia, Zu pojawiła się w szkole na rozmowie za rok i… ostateczny wynik był taki, że przyjęte zostały dzieci, które w chwili “egzaminów” w zasadzie czytały, dobrze liczyły itp. Argument za nieprzyjęciem mojej córki taki, że odbiegałaby od grupy. I niby git, ale później trudno się dziwić, że szkoły społeczne mają lepsze wyniki w rankingach – na wejściu mają dobrze przygotowaną jednorodną grupę, z którą się łatwiej pracuje. Stąd w efekcie, po przemyśleniu wszystkiego, w przypadku młodszego jedynie wzięłam ankietę i już jej nie oddałam w szkole.
Oboje chodzą do państwowej szkoły integracyjnej.
A jak tak patrzę z perspektywy, to podstawówka do której chodziłam była raczej w ogonie okolicznych szkół, a jakoś dalej nieźle mi się edukacja potoczyła ;).
U nas rzeczywiście prywatne szkoły maj lepsze wyniki, ale przyjmowane są dzieci ze średnią powyżej 5.
Jak mają dorównać szkoły państwowe, gdzie są dzieci o różnych zdolnościach?
Trzeb wtedy patrzeć na wartość dodaną, ale to też nie jest miernik.
Ano. Bo jak przyjmą z samymi piątkami to trudno o wartość dodaną, he he.
Jak się popatrzy na rankingi w Warszawie to wśród podstawówek pierwsze piętnaście miejsc (2011 rok) zajmują szkoły niepaństwowe. Wśród gimnazjów jest mniej więcej pół na pół, a wśród liceów w pierwszej piętnastce jest tylko jedna szkoła niepaństwowa.
Społeczna blisko mojej pracy.
Argumenty za: bardzo wysoki poziom języka angielskiego ( główny argument), małe klasy (moje dziewczyny są bardzo wrażliwe), basen raz w tygodniu, sprawny psycholog szkolny (sprawdził się w trudnych klasowych sytuacjach klasowych), fajni nauczyciele, etyka jako przedmiot obowiązkowy (religia jako zajęcia dodatkowe).
Minusy: czesne ( różnie się w życiu układa, a ewentualna zmiana szkoły jest dla dzieci bardzo trudna), dzieci z odległych części miasta (trudno umówić się bez angażowania rodziców), brak sali gimnastycznej z prawdziwego zdarzenia.
Marta, możesz nam zdradzić gdzie jest ta szkoła?
W Warszawie.
Prywatna.
plusy- bardzo wysoki poziom nauczania, ujednolicony poziom zdolnosci uczniow (egzaminy wstepne), codziennie na 8.30, do 17 ( w tym lekcje zawsze do 14 lub 15), brak swietlicy a za to roznorodne zajecia dodatkowe i odrabianie z nauczycielem wspomagajacym (kazda klasa ma drugiego nauczyciela), wyzywienie w szkole (sniadanie, obiad, podwieczorek), 5 godzin angielskiego, od 3 kl. drugi jezyk, jak dziecku nie powiedzie się na sprawdzianie to nie ma, ze dwója i zapominamy tylko material trzeba zaliczyc (a co za tym idzie – brak zaleglosci i luk w wykształceniu ;). Jak dziecko chore a byla kartkówka czy sprawdzian to też zalicza po powrocie do szkoly. Program edukacyjny rozszerzony – czyli nie jak ktos wyzej napisał – szybko i 2 klasy w rok, tylko w normalnym tempie, ale więcej na dany temat (dzieci mają większą ilość godzin lekcyjnych niż w szkole panstwowej wiec mają więcej czasu na szersze omawianie tematów) Pełnowymiarowa sala, dwa boiska, zajecia z basenu. Plusem dla mnie jest tez lokalizacja – mamy blisko.
Aaa, plusem dla mnie jest tez to, ze jest obowiazkowa lekcja tańca raz w tygodniu. Za to jak pięknie potem wszyscy tańczą rumbe, walca itp ;). I nie ma pozniej, ze na dyskotece chlopak nie tanczy bo nie umie ;).
Minusy – hmm, ja nie widze, ale wiem, ze nie kazda prywatna szkola jest taka jak moja.
Totalny bezsens w/g mnie – że obowiązkowo.
Już widzę moje dziecko na lekcjach tańca
Ciekawe co robią, jak dziecko protestuje
Znasz odpowiedź na pytanie: Podstawowa szkoła społeczna, prywatna czy państwowa?