Hej. Ponieważ u nas od 3 miesięcy jest tylko i wyłącznie wielka kłótnia, jestem bliska wyprowadzki i zrezygnowania ze swojego życia z Mężem.
M mimo że mnie rani i nie próbuje zrozumieć upiera się, że mnie strasznie kocha i że zrobi ze swojej strony wszystko żeby było lepiej. Około 3 razy obiecał i 3 razy dał D.
Nie mówię, że jestem aniołem, bo mam swoje za plecami. Według niego zmieniłam się. Fakt – zaczełam głośno wyrażać swoje zdanie. Mówić wprost co czuję. To go doprowadza do agresji (dodam tylko że nigdy mnie nie uderzył, zdarzyły się popychanki).
Ostatnio już całkiem zrezygnowana powiedziałam mu że nie chcę z nim być. M bardzo prosił, żebyśmy spróbowali jeszcze psychologa. Swoją drogą, jest to jedyny sposób, żeby ktoś mnie wysłuchał do końca i może znalazł jakieś wyjście.
Oczywiście psychologa JA mam znaleźć bo siedzę i leżę całe dnie w domu.
Czy ktoś z was przechodził taką terapię małżeńską? Mogę liczyć na efekty?
Bo już kompletnie nie wiem co mam robić…
37 odpowiedzi na pytanie: Terapia małżeńska
ja jestem teraz na terapii u psychologa. na razie sama i muszę się sama pozbierać.
polecam terapię, bo zupełnie inaczej spoglądam na niektóre jego i swoje zachowania.
Jestem po 3 spotkaniach i już wiem:
-małżeństwo nie stapia nas w jedno – każdy z nas pozostaje odrębnym człowiekiem, który jest ważny
-moja teoria że jak będę dla niego dobra, miła i taka równa babka to on to doceni – to nie jest prawda. on to wykorzysta przeciwko mnie
-muszę zając się sobą i przestać myśleć o nim
-uczę się wyobrażać sobie życie bez niego
I jeszcze jedno – kłótnie, rozmowy na trudne teamty w takiej sytuacji jak twoja i moja do niczego nie prowadzą.
Ja osobiście polecam
Chociaż łatwe to nie jest i wymaga mocnej pracy z obu stron
Kurde Agniecha nie wiedziałam że u Ciebie takie problemy…. 🙁
Wydaję mi się, że taka terapia będzie dobrym wyjściem z sytuacji. Wydaję mi się, że dobrze gdy jest jakaś osoba trzecia, i tu nie mówię o kimś z rodziny czy znajomych kto Was zna dobrze…. Fajnie też, że Twój mąż chce się podjąć takiej terapii, tzn. że może mu “zależy”….
Co by nie wynikło, masz zawsze moje kciuki.
I jakby co miejsce w Warszawie się znajdzie u mnie :Buziaki:
Jestem na etapie szukania kogoś odpowiedniego.
Boję się jednego… jak nam nie wyjdzie i będzie trzeba się rozstać. M “grozi” mi że zabierze mi Wojtka. Ma pracę, ma mieszkanie, ma warunki. Jaką ja mam przewagę? Żadną. Nie mam pracy, nie mam mieszkania, mam tylko rodziców.
Głupie myśli mnie nachodzą:(
Aga, bardzo Ci współczuję. Jakim trzeba być podłym człowiekiem, żeby tak Cię szantażować i grać na uczuciach.
Moim zdaniem powinnaś pomyśleć przede wszystkim o sobie i o Wojtusiu, nie daj się zastraszyć bo tak naprawdę to nie tak łatwo, żeby m. odebrał Ci dziecko.
To bardzo przykre kiedy dwoje ludzi, którzy nie widzą świata poza sobą nagle tracą, wszystko bo któreś z nich nie umie ot o zadbać.. ehh ja też przez to przeszłam 🙁
a co do twojego pytania, to przewagę masz ogromną. Jesteś jego matką 🙂 a dla polskich sądów to bardzo wiele
Mam nadzieję, że nie dojdzie do takich “aktów”.
Muszę odpowiedzieć sobie na bardzo trudne pytanie – czy ja kocham swojego męża… bo bywa między nami dobrze…tylko ja mam w głowie cały czas te nasze niewyjaśnione sprawy, które przy pierwszej lepszej kłótni wracają.
Wojtusiowi potrzebny jest tata. Serce mi mięknie jak widzę, jak Wojtek patrzy na mojego M. Jak się uśmiecha od ucha do ucha.
Ja też coś muszę robić nie tak…tylko nie wiem co. Za dużo chyba mój M ode mnie oczekuje.
Ciezko odpowiedzieć sobie na takie pytanie, ja zawsze w takich chwilach starałam się wyobrazić że mój partner ( czy to mąż, czy ktoś z kim się spotykałam) nagle znika, odchodzi ode mnie, jaka jest moja reakcja? Czy będzie to dla mnie sytuacja nie do zniesienia, czy dam radę bo przecież nic aż tak strasznego się nie stało….
Musicie szukać pomocy i to oboje, choć wiem, ze czasem jest tak że ta druga strona nie widzi problemu 🙁 Wtedy moim zdaniem zacznij działać sama, może jakiś terapeuta czy psycholog podpowie Ci jak przekonać męża aby poszedł na terapię z Tobą.
Ja choć teraz jestem szczęśliwą mężatką ( po raz drugi) przez długi czas zastanawiałam się czy wtedy zrobiliśmy wszystko aby ratować małżeństwo i z perspektywy czasu wiem, że nie. Kiedyś miałam nawet sobie za złe, że nie zrobiłam wszystkiego, nie wykorzystałam każdej możliwości. Teraz wiadomo, nie ma co wspominać bo nie o to chodzi, jednak najważniejsze abyś w ostateczności mogła powiedzieć – zrobiłam wszystko co mogłam, nie mam sobie nic do zarzucenia.
a tym czasem nie ma co myśleć o najgorszym tylko wziąć się w garść, zacząć walczyć – nie o niego, ale o Was.
Aqua po pierwsze to nie Ameryka, dzieci przyznawane są matce nie ojcu ( ok są skrajności ale Ty do nich nie należysz), więc prawo jest po Twojej stronie.
Po drugie nie mozesz podjac pracy, bo wychowujesz Waszego synka więc tj tylko jego gadanie, że nic nie robisz. Ostatecznie masz prawo do alimentów ( byc moze równiez na siebie, ale to musialabys sprawdzic u źródła).
Smutne i trudne jest to co piszesz, przeszliście najgorszą tragedię jaka moze spotkac rodziców, a teraz musicie razem zawalczyć o Wasze wspólne dobro. Być może a chyba napewno Mąż jeszcze nie czuje, co może stracic ( ktos musi mu to uswiadomić, najlepiej poza rodziny, np wlasnie terapeuta).
Znam parę ktora była razem 8 lat, malzenstwem jakies 5, 6 i tak sie rozwiedli.. Tylko, ze kryzys juz byl wczesniej, w miedzy czasie dziecko bo ” moze uda sie scalić”.
Tylko tu sytuacja jest od poczatku inna bo od poczatku nie bylo to malzenstwo z milosci a z rozsadku ( rodziny sie znały i oni tez od zawsze), i oboje sa dosc wybuchowi i niezalezni ( rowniez w sferze finansów, od zawsze nie było nasze tylko: moje i twoje).
A już tak jest, że my czesciej wyciagamy rękę, walczymy, ale spróbowałabym chociaz po to, żeby powiedziec kiedys synkowi, że zrobiłas wszystko, żeby uratować Waszą rodzinę.
Takie groźby to on sobie może wiesz gdzie wsadzić.
Wiemy jak jest w PL – w większości przypadków dziecko zostaje z matką. Żeby matce odebrać dziecko, to na prawdę musi myć z nią coś bardzo źle – narkomania czy alkoholizm. Nie oceniam czy to dobrze czy źle. Taka jest rzeczywistość, w której żyjemy.
Nie masz pracy, ale masz wykształcenie i do pracy iść możesz, tylko na razie nie idziesz, bo zajmujesz się Wojtkiem.
Mieszkania nie masz, ale masz rodziców, u których znajdzie się dla Was kąt.
Nie bezie to totalna zmiana dla dziecka, bo babcia się czasem Wojtkiem u siebie w domu zajmuje.
A więź emocjonalna, chodzenie do lekarza, wstawanie w nocy no ogólnie zajmowanie się dzieckiem – tu masz kompletną przewagę, bo Twój M raczej czas spędza w pracy, na siłowni i z kolegami niż w domu na karmieniu i zmienianiu pieluch.
Ja tak sobie myślę, że to tylko taki szantaż, żeby Cię zdołować, bo gdyby tak na serio on miał się dzieckiem zajmować, to chyba bardzo musiałby swój sposób życia zmienić, a myślę że nie bardzo ma na to ochotę.
To nic Skarbie! Jeżeli Twoi rodzice zadeklarują, że udzielą Ci pomocy i dachu nad głową to nie masz czym się martwić! Już taką jedną sprawę przerabiałam…
Ale na razie bądź dobrej myśli
dziewczyny, przykład z życia wzięty: koleżanka złożyła pozew o rozwód, a ponieważ okazało się, że sprawa skomplikowana sąd zasądził, że na czas postępowania ma oddać dzieci ojcu, bo to ona się wyprowadziła. jestem w szoku. rzeczywiście nie często się to zdarza, ale jednak nie można uogólniać, że w polsce prawo jest zawsze po stronie kobiet. w razie problemów trzeba mieć naprawdę dobrego adwokata i kupę dowodów.
ale mniejsza z tym, bo nie o tym chciałam.
AguQ, piszesz, że mąż mówi o psychologu. to bardzo ważne. kuj żelazo póki gorące. polecam Ci znaleźć jakieś towarzystwo psychologiczne, a nie udawać się do psychologa ot tak – prywatnie. osobiście bardzo mnie przekonują terapie systemowe. poszukaj w necie w swoich okolicach. oni prowadzą konkretne terapie małżeńskie.
trzymam mocno kciuki za Waszą rodzinę!!!
no nie do końca sie zgadzam – psycholog (indywidualnie) jest w stanie lepiej rozpracować temat – sama z mężem sie o tym przekonałam. fakt, trochę czasu minęło zanim trafiliśmy do dobrego terapeuty ale… https:// psycholog-poznan.com.p l/psychoterapia-par-i-malzenstw.html to parę slow o psychoterapii małżeńskiej jaka prowadzi nasz psycholog – bardzo fajna, życiowa babka, którą każdemu komu mogę polecam:)
Z czym się nie zgadzasz?
Laurka ani słowa nie pisała o tym, że neguje indywidualną pracę z psychologiem?
Poza tym uprawiasz kryptoreklamę.
atak mediacja osoby trzeciej może naprawdę dużo dać, zapewne i jednemu i drugiemu z was wydaje się, że wszystko jest jak najbardziej ok, że się staracie, jednakże w rzeczywistości dla samych siebie możecie nie spełniać własnych oczekiwać, dlatego taka poradnia to zdecydowanie dobry pomysł
I ma też brak czasu na opiekę na dzieckiem, bo pracuje do wieczora. Nie bój się tych gierek. Ja to już wiem;) To ja mam asa w rękawie, nie on.
Yhym, ja juz znalam taka pare, gdzie maz grozil i nawet staral sie odebrac matce prawa, ale na szczescie mu nie wyszlo, bo tak jak kolezanka wyzej mowi – taka jest polska rzeczywistosc, dziecko idzie z matka i koniec. On przegral, bo twierdzil, ze bedzie sie nim mogla zajmowac jego nowa laska, hahaha, a sad na to smiech, matka mieszkala u swoich rodzicow i zajmowac sie dzieckiem mogla babcia i chociazby tu byla przewaga, co z tego ze nie ma sie wlasnego domu.
dziewczyny a jak wygląda taka terapia małżeńska?
We dwoje idziecie do psychologa i się rozmawia. Trzeba w pewnym momencie podjąć decyzję, czego konkretnie terapia ma dotyczyć. Czym się zajmujemy przede wszystkim.
u nas temat jest prosty. Brak zaufania do męża, który jest patologicznym hazardzistą 🙁 terapeutka mojego eM poradziła żebyśmy poszli…. i tak się właśnie nad tym zastanawiam czy warto….czy coś to da.
Znasz odpowiedź na pytanie: Terapia małżeńska