walka o optymizm

Dziewczyny w związku z moim szczęściem, przemyśleniami i doświadczeniem a zarazem obserwacją wielu z Was, wpadłam na pomysł.
Ten wątek ma oczyścić Wasze dusze i sumienie. Czy będziecie pisały tutaj czy wypiszecie sobie na kartkach to czego się boicie, co Was smuci, co Wam przeszkadza. Przeszukajcie wszystkie swoje zakarmarki i wygrzebcie to co przeszkadza… optymistycznie patrzeć na świat a przede wszystkim przeszkadza zostać mamą… czy to wprost czy może zupełnie bez naszej świadomości.
Jak już pozbieracie te wszystkie powody, sprawy to potem każda sobie będzie musiała sama albo z pomocą innych znaleźć odpowiedź dlaczego nie można tak myśleć, dlaczego lęk czy obawę należy opanować albo dlaczego są nieuzasadnione.
Szczególnie to dotyczy dziewczyn, które starają się dłużej, bo w nich ten stres narasta, kumuluje się.
Pogrzebcie, bo czasem naprawdę można odkryć cuda i jak się o tym pomyśli, przerobi temat to ciśnienie puszcza…
Jeśli lęk, pesymizm czy blokada psychiczna mogą przedłużać drogę do macierzyństwa to tutaj załatwimy je na cacy!!

Dla przykładu mogę Wam powiedzieć jakie ja przerabiałam ze sobą tematy:
– na początek zanim zaczęliśmy się starać nie umiałam sobie wyobrazić jak mogłabym kochać inne dziecko poza Basią.
– trauma związana z pielęgniarkami po porodzie
– długotrwająca depresja poporodowa a ja generalnie jestem dołkoskłonna i bałam się tego
– na mojej głowie finanse rodziny, mąż na doktoracie
– ciągłe przemyślenia czy jestem dobrą mamą, czy jestem dość cierpliwa i podołam
– rewelacyjna ciąża z Basią (nie mówię o mdłościach a zdrowiu ogólnym nas obu) i powtarzane wszędzie słowa, że każda ciąża jest inna
– świadomość jakim skarbem jest dziecko, większa świadomość zagrożeń i bólu przy tym jeśli coś miałoby pójść nie tak

Teraz już nie pamiętam wszystkiego, ale to było na tapecie przez te 2,5 roku…. byłam u pani psycholog… o wszystkim jej opowiedziałam. Powiedziała, że jestem bardzo świadoma, “rozebrana na procesy” 😉 i tematy mam przerobione i o blokadzie psychicznej nie mam mowy.
Czy to prawda? Nie wiem… ten miesiąc był jakiś magiczny… a zaczęło się od łodeczek Lee Loo, poprzez spotkanie z Laurkami, ich prezent i sen tygryska…. ta magia naprawdę działa tylko trzeba się otworzyć i zawalczyć o radość i optymizm.
Nie wiem czy umiem to wszystko przekazać tak jak bym chciała, bo jak to ztforka na zawziętych stwierdziłą HCG powili mózg mi odbiera i IQ lecia na łeb na szyję… ale co tam… 😉

45 odpowiedzi na pytanie: walka o optymizm

  1. 🙂 Bo wiara w to że się uda…czyni cuda
    Paszulko Twój pomysł jest genialny… wątek superaśny… BRAWO

    • Śliczny wąteczek, skłania do przemyśleń 🙂

      • fajny pomysł
        już zabieram się za szukanie,a właściwie analizowanie siebie….
        dzięki! jak zwykle pomocna…

        • Jak już wszystkie przemyślimy to i owo i się oczyścimy to zostaje nam tylko ZACHODZIĆ

          Optymizm jest bardzo ważny 😀

          • wiec ja jako kolejna cieżarówka sie wypowiem co mi siedziałow mojej główce…
            a więć:
            – czy dam rade
            – gdzie sie pomiescimy( mamy 2 pokoje i poki nie mam pracy to zadnych perspektyw bokredyt za samochow)
            – co z moimi studiami (na szczescie jzu koniec)
            – i jak Tuska zareaguje na rodzenstwo
            to chyba tyle, jak cos sobie przypomne to napisze

            • to i ja cos napisze, co sadze- blokuje mnie i pewnie nigdy nie odblokuje.
              Urodzilam syna, bo chciałam ratowac zwiazek. Niewiele osob wiedziało o ciazy, studia, zaraz praca, wiec nie odczułam ani ciazy, ani maciezystwa. Kiedy syn podrosl – zapragnał rodzenstwa. Widziałam, jak czeka, wiec zdecydowałam sie na drugie- bez przekonania. Niby sie udalo, ale na chwile i popadlam w dół. Nie słyszalam wczesniej o poronieniach, tzn nikt z bliskich ich nie mial, wiec nie sadzilam, ze to bede ja. Kazdy mi współczul i dawal nadzieje. Wiec kolejny rok i jak sie udało- nie bylam jakos zadowolona- wiedzialam, ze to kwestia czasu- na pewno cos sie stanie- i stalo tego samego dnia wieczorem. Teraz- po 8 latach boje sie zobaczyc II, boje sie, ze znowu strace ciaze, ze na pewno jej nie utrzymam. Mam wrazenie, ze sama przywołuje do siebie to,co wyczytam gdzies na internecie- puste jajo plodowe, niedrożnosc, teraz chodzi za mna endometrioza, choc nikt mi jej nie potwierdził, wrecz przeciwnie.
              Ciage mysle, co bedzie jak zajde- bede sie bala kazdego dnia, kazdej wizyty w ubikacji i tak 9 miesiecy, koszmar. A jak zaczne ronic w drodze??Pewnie bede nosic podpaske calą ciaze.A jak bede musiala lezec, a ja nie lubie??A do tego mam super prace- 2 etaty w szkole, 40 godzin tygodniowo a wczoraj dowiedzialam sie, ze w LO jest praca na pol etatu..i chetnie bym po 16 wziela i ten etat. Tyle robie, prowadze terapie w szkole a ze to jest za darmo- kto za mnie to wezmie, kto sie tymi dziecmi zajmie- to 6 godzin tygodniowo. Taki stan planowany jest co najmniej na 2-3 lata. Potem zostanie mi czysty etat.Wiec to tez nie najlepsza pora na dziecko. Zawsze chcialam tak zrobic, ze gdy zajde- ide na 8 miesiecy na wolne, potem na urlop i w sumie z dzieckiem bylabym prawie 2 lata. A teraz- pewnie pracowalabym do konca ciazy, bo szkoda mi, nie sadze, ze poszlabym na chorobowe, bo automatycznie stracilabym ten drugi etat.

              Jak widzicie- z roku na rok jest mi coraz gorzej. Do tego tendencja do tycia. Wiem, ze to okropne, ale z Damianem przytylam do 55 kg, a ja teraz juz mam 55 kg. Nie mam silnej woli, a chcialabym wrocic do formy.

              Tp takie bzdury i teraz pokazalam, ze mysle tylko o sobie, a moze to wymowka, zeby nie planowac dziecka??

              A teraz druga strona- marze, zeby rosl mi brzuch, zebym nie miescila sie w ubrania, mam tyle ciazowych ubran. Tyle osob trzyma za mnie, dyrektor wciaz pyta, czy cos sie ruszyło, moja mama od lat modli sie, tesciowa bardzo by chciala wnuczke, a moj syn- chyba oszalalby na wiesc o rodzenstwie. Moglabym byc wybredna, wreszcie mąż zobaczylby jak wygląda zycie z kims w ciazy, w wakacje siedzialabym w ogrodku i sasiedzi nie gadaliby, ze miastowi patrza na siebie i nie chca dzieci.Wreszcie odpoczęłabym.
              Marze, zeby nie spac calą noc, zeby lulac, chodzic na spacery, zyc zyciem dziecka, czyli chce miec zajecie w domu, bo czuje, ze robie sie leniwa. Chce miec kogos, kto bez mojej pomocy nie da sobie rady.

              • W sumie jestem strasznie silna… ale jak łapię doła to po całości… takie skoki emocjonalne są dla mnie okropne! Zaczęło się od tego, że kiedyś miałam podbramkową sytuację i modliłam się o to aby to nie ciąża… i do dnia dzisiejszego nie wiem co to było.. bo lekarz zrobił u siebie w gabinecie test ciążowy.. potem patzrył na niego.. potem zrobił mi zastrzyk na wywołanie @… ja zapytałam czy to TO a on że nie… ale pewności nie mam! Tylko, że wtedy mi ulżyło! Po kilku latach zapragnęłam jednak dziecka, już wszystko przeszperałam w necie jak sobie wspomóc cykle, jak poprawić płodność, kiedy się kochać etc… a tu nic… 3 miesiące zmarnowane, cykle się rozwaliły, plamienia przed @ wydłużyły, każdy cykl wydawał mi się ciążowym, i czekałam pełna nadziei do terminu @ a ta jędza zawsze przyszła… popadłam w rozpacz… sprawy rodzinne się pokopały… szfagierka pokazała jaka jest “kochana”… wyniki M…świat mi się zawalił! Odechciało mi się jeść, pracować, kochać, tylko płacz, lament, wredna dla ukochanego… dla siebie podła jak…. zaczęłam wymyślać sobie choroby… tzn dopatrywałam się u siebie… potem od konowała do konowała… coraz więcej nam wynajdywali chorób i przeszkód w zajściu… potem ciąża biochemiczna.. nie pierwsza raczej z moich obserwacji… zmiana konowałów na klinikę nOvum… nowa nadzieja, znowu runęłam.. tarczyca… kolejna kłoda… emocjonalny wrak… od uśmiechu po myśli samobójcze… i tak cały czas… dziś rano (2 dzień po drugiej IUI w nOvum) zmierzyłam temp i znowu dołuję się… znowu zdeptuję to co tak trudno we mnie wygrzebać.. nadzieję… jestem świadoma swojej bezsilności, zdana na łaskę i niełaskę… muszę zrobic badania tarczycy.. może znowu ona teraz nie pozwala mi zajść… nasienie się poprawiło… a tu znowu koszmarne myśli… aby zaraz poczuć ćmienie jajników i znowu wiara powraca.. i tak cały czas… jedno jest pewne.. nie poddam się.. choć moja walka jest już nie “lwicy” a rannego jelenia.. wiżgam, kopię ale swoje wiem… przyjdzie czas końca tego wszystkiego co zgotowal mi los… tylko czy będę mamą czy niespełnioną kobietą… nie wiem… no to się spłakałam…

                • Ja również jak łapię doła to łapię!!Czasem już zdaje się że wyluzowałam że będzie dobrze, a momentami nie chce się żyć!!!Najpierw udawałam że mam jeszcze czas jestem młoda muszę skończyć szkołę. Potem myślałam że nie mam warunkow mieszkaniowych – bo w jednym pokoju ciężko będzie się pomieścić!!!Potem poczułam że to ten czas i podjęcie decyzji staramy się!! I z miesiąca na miesiąc nic!!Zawsze I krecha!!Nieregularne miesiączki!!Zaliczenie kilku konowałów!!!Bezsilność!!Złość!!!!Wszyscy na około ci którzy chcieli i nie chcieli(do nich największa pretensja) zachodzą w ciąże!!Ból jest nie do ocenienia!!Mam żal do Boga i całego świata czemu ja!!???Czuję się gorsza!!Czasem myślę że będę musiała podjąć decyzję żeby odejść od męża bo czemu on ma nie mieć dzieci przeze mnie!!!Mnóstwo myśli i decyzji było w mojej głowie i jest nadal!!!Ale jesteście WY i wiem że tu można powiedzieć wszystko i wtedy robi się lżej!!!tak jak teraz…

                  • Zamieszczone przez KreseczkaII
                    A teraz druga strona- marze, zeby rosl mi brzuch, zebym nie miescila sie w ubrania, mam tyle ciazowych ubran. Tyle osob trzyma za mnie, dyrektor wciaz pyta, czy cos sie ruszyło, moja mama od lat modli sie, tesciowa bardzo by chciala wnuczke, a moj syn- chyba oszalalby na wiesc o rodzenstwie. Moglabym byc wybredna, wreszcie mąż zobaczylby jak wygląda zycie z kims w ciazy, w wakacje siedzialabym w ogrodku i sasiedzi nie gadaliby, ze miastowi patrza na siebie i nie chca dzieci.Wreszcie odpoczęłabym.
                    Marze, zeby nie spac calą noc, zeby lulac, chodzic na spacery, zyc zyciem dziecka, czyli chce miec zajecie w domu, bo czuje, ze robie sie leniwa. Chce miec kogos, kto bez mojej pomocy nie da sobie rady.

                    A może właśnie warto skupić się na tym!! Uwypulklić to jak przeciwagę do pierwszych argumentów i obaw, na nie!!

                    Czasem mi się wydaje, że my kobiety mamy potrzebę wielkiej kontroli wszystkiego…. no, bo praca, obowiązki, plany itp…wiadomo trzeba do życia racjonalnie podchodzić ale plany zmieniać da się i można.
                    Co do leżenia w ciąży to… też nie lubię leżeć, ale…. to tylko 9 miesięcy… w skali całego życia to nic…

                    A 55 kg mnie wcale nie przekonuje… mam nadzieję, że tyle ważę!! A nie więcej!!

                    • Zamieszczone przez mala5_mi
                      W sumie jestem strasznie silna… ale jak łapię doła to po całości… takie skoki emocjonalne są dla mnie okropne! Zaczęło się od tego, że kiedyś miałam podbramkową sytuację i modliłam się o to aby to nie ciąża… i do dnia dzisiejszego nie wiem co to było.. bo lekarz zrobił u siebie w gabinecie test ciążowy.. potem patzrył na niego.. potem zrobił mi zastrzyk na wywołanie @… ja zapytałam czy to TO a on że nie… ale pewności nie mam! Tylko, że wtedy mi ulżyło! Po kilku latach zapragnęłam jednak dziecka, już wszystko przeszperałam w necie jak sobie wspomóc cykle, jak poprawić płodność, kiedy się kochać etc… a tu nic… 3 miesiące zmarnowane, cykle się rozwaliły, plamienia przed @ wydłużyły, każdy cykl wydawał mi się ciążowym, i czekałam pełna nadziei do terminu @ a ta jędza zawsze przyszła… popadłam w rozpacz… sprawy rodzinne się pokopały… szfagierka pokazała jaka jest “kochana”… wyniki M…świat mi się zawalił! Odechciało mi się jeść, pracować, kochać, tylko płacz, lament, wredna dla ukochanego… dla siebie podła jak…. zaczęłam wymyślać sobie choroby… tzn dopatrywałam się u siebie… potem od konowała do konowała… coraz więcej nam wynajdywali chorób i przeszkód w zajściu… potem ciąża biochemiczna.. nie pierwsza raczej z moich obserwacji… zmiana konowałów na klinikę nOvum… nowa nadzieja, znowu runęłam.. tarczyca… kolejna kłoda… emocjonalny wrak… od uśmiechu po myśli samobójcze… i tak cały czas… dziś rano (2 dzień po drugiej IUI w nOvum) zmierzyłam temp i znowu dołuję się… znowu zdeptuję to co tak trudno we mnie wygrzebać.. nadzieję… jestem świadoma swojej bezsilności, zdana na łaskę i niełaskę… muszę zrobic badania tarczycy.. może znowu ona teraz nie pozwala mi zajść… nasienie się poprawiło… a tu znowu koszmarne myśli… aby zaraz poczuć ćmienie jajników i znowu wiara powraca.. i tak cały czas… jedno jest pewne.. nie poddam się.. choć moja walka jest już nie “lwicy” a rannego jelenia.. wiżgam, kopię ale swoje wiem… przyjdzie czas końca tego wszystkiego co zgotowal mi los… tylko czy będę mamą czy niespełnioną kobietą… nie wiem… no to się spłakałam…

                      Mała mi się wydaje, że Ty nie umiesz się cieszyć staraniami i radośnie oczekiwać i ta kontrola… nie wiem po jakiego grzyba mierzyłaś dzisiaj temperaturę!! Wiem, że trudno o radość po takim czasie ale trzeba próbować.
                      Moim zdaniem Wam utrudnia luz i radość szwagierka, która mieszka tak blisko. Jak jej nie lubisz to życie w ciągłym stresie i napięciu. Musisz wymyślić coś, aby się na nią oswoić i nie dawać się ponieść emocjom. Wiem, że takie rzeczy da się przepracować, bo nie raz to robiłam. 😉

                      • Zamieszczone przez kinga84
                        Ja również jak łapię doła to łapię!!Czasem już zdaje się że wyluzowałam że będzie dobrze, a momentami nie chce się żyć!!!Najpierw udawałam że mam jeszcze czas jestem młoda muszę skończyć szkołę. Potem myślałam że nie mam warunkow mieszkaniowych – bo w jednym pokoju ciężko będzie się pomieścić!!!Potem poczułam że to ten czas i podjęcie decyzji staramy się!! I z miesiąca na miesiąc nic!!Zawsze I krecha!!Nieregularne miesiączki!!Zaliczenie kilku konowałów!!!Bezsilność!!Złość!!!!Wszyscy na około ci którzy chcieli i nie chcieli(do nich największa pretensja) zachodzą w ciąże!!Ból jest nie do ocenienia!!Mam żal do Boga i całego świata czemu ja!!???Czuję się gorsza!!Czasem myślę że będę musiała podjąć decyzję żeby odejść od męża bo czemu on ma nie mieć dzieci przeze mnie!!!Mnóstwo myśli i decyzji było w mojej głowie i jest nadal!!!Ale jesteście WY i wiem że tu można powiedzieć wszystko i wtedy robi się lżej!!!tak jak teraz…

                        Kinga Ty jesteś z rocznika 84?!
                        Jeśli tak to masz ogromny atut…. czas… to powinno Ci dać sporo poczucia bezpieczeństwa. Można leczyć się na spokojnie, albo żyć spokojnie, niezabezpieczając się… w końcu się uda.
                        CZAS to bardzo wiele!!

                        • Jestem i ja… I też mam swoje lęki i blokady…
                          – czy zajdę w ciążę i kiedy? Jakoś wiem, że nie uda mi się w tym roku.
                          – czy utrzymam ciążę? Boję się, że poronię…
                          – czy dziecko będzie zdrowe? To moja największa schiza. Drżę na myśl, że coś może byc nie tak, że dziecko będzie chore, że mój dramat się powtórzy…

                          I tak myślę czy kolejne dziecko to dobry pomysł? Z jednej strony bardzo go chcę ale z drugiej szalenie sie boję.

                          • Zamieszczone przez olusia26
                            Jestem i ja… I też mam swoje lęki i blokady…
                            – czy zajdę w ciążę i kiedy? Jakoś wiem, że nie uda mi się w tym roku.
                            – czy utrzymam ciążę? Boję się, że poronię…
                            – czy dziecko będzie zdrowe? To moja największa schiza. Drżę na myśl, że coś może byc nie tak, że dziecko będzie chore, że mój dramat się powtórzy…

                            I tak myślę czy kolejne dziecko to dobry pomysł? Z jednej strony bardzo go chcę ale z drugiej szalenie sie boję.

                            Olusia to co powinnaś sobie wbić do głowy i nie daltego, że ja to mówię, ale dlatego, że lekarze to powtarzali…. takie nieszczęścia nie zdarzają się dwa razy!! Masz to za sobą!!!!
                            W ciążę zajdziesz…. masz dwóch synków. A tak jak pisałam choroba Remika to pojedynczy przypadek, który się już nie powtórzy. O Remika staraliście się 8 miesięcy… to nie bardzo długo… będzie dobrze…. naprawdę!!!!!!!

                            • Zamieszczone przez paszulka
                              Mała mi się wydaje, że Ty nie umiesz się cieszyć staraniami i radośnie oczekiwać i ta kontrola… nie wiem po jakiego grzyba mierzyłaś dzisiaj temperaturę!! Wiem, że trudno o radość po takim czasie ale trzeba próbować.

                              A czym się cieszyć.. to nie starania a próba przezwyciężenia chorób, wieku, losu…

                              Zamieszczone przez paszulka
                              Moim zdaniem Wam utrudnia luz i radość szwagierka, która mieszka tak blisko. Jak jej nie lubisz to życie w ciągłym stresie i napięciu. Musisz wymyślić coś, aby się na nią oswoić i nie dawać się ponieść emocjom. Wiem, że takie rzeczy da się przepracować, bo nie raz to robiłam. 😉

                              Mam dwa wyjścia.. zajść w ciążę poza domem dosłownie wyjechać na minimum 2 tyg zaraz po IUI albo poddać się bo tej k… to ja niestrawię i już!

                              • Zamieszczone przez mala5_mi
                                A czym się cieszyć.. to nie starania a próba przezwyciężenia chorób, wieku, losu…

                                Uparta jesteś z tym wiekiem, ale skoro chesz sie czuć stara, schorowana i dobrze Ci z tym… hmm… mnie by nie było dobrze… mam 33 lata i czuję się młodo. Młodo się czułam będąc 30letnią pierwiastką. Moja choroba nerek mogła zniweczyć moje życie, moje macierzyństwo… mogłam się poddać i zasmucić na amen!! Wiele rzeczy wygrałam w życiu optymizmem i dlatego wiem, że mogę się wypowiadać na ten temat. Na jak długo odpuściłam starania po czerwcowym nieudanym transferze… na miesiąc?! Nie można dać się pogrążyć smutkowi.

                                Wy macie problem z tarczycą i nasieniem. Ja na pierwszej wizycie u ginekologa usłyszałam, że z moimi nerkami nie powinnam decydować się na dzieci, bo to zagrożenie dla mojego życia… mogłam się załamać… bo slyszałam to nie raz u wielu lekarzy….. a się zawzięłam u wiara w powodzenie dała nam Basię a teraz drugą fasolkę!!

                                Zamieszczone przez mala5_mi
                                Mam dwa wyjścia.. zajść w ciążę poza domem dosłownie wyjechać na minimum 2 tyg zaraz po IUI albo poddać się bo tej k… to ja niestrawię i już!

                                Nie masz jej trawić, bo jest fajna, ale oswoić się z nią, bo nie masz na to wpływu i zrobić to dla siebie!! Albo się wyprowadzić!! To też metoda!! 😉

                                • Sara27 Wiem co czujesz czasem myślę że to trudne bo my jesteśmy bardziej wylewne!!Oni są skryci i nie wiemy co tak naprawdę czują!!!Niestety niełatwo podjąć decyzjęo końcu związku!!Czasem myślę co oni by powiedzieli gdyby to wszystko wiedzieli co my myślimy!!!To wszystko zbyt skomplikowane!!!!

                                  • Zamieszczone przez paszulka
                                    Uparta jesteś z tym wiekiem, ale skoro chesz sie czuć stara, schorowana i dobrze Ci z tym… hmm… mnie by nie było dobrze… Nie można dać się pogrążyć smutkowi.

                                    czuję się zmęczona a nie stara… acz wiem że czas płynie i to szybciej niż bym chciała…

                                    Zamieszczone przez paszulka
                                    Wy macie problem z tarczycą i nasieniem.

                                    a ja wszędzie czytam że z nadczynnością tarczycy i przeciwciałami to powinnam unikac ciąży!!!!

                                    Zamieszczone przez paszulka
                                    Nie masz jej trawić, bo jest fajna, ale oswoić się z nią, bo nie masz na to wpływu i zrobić to dla siebie!! Albo się wyprowadzić!! To też metoda!! 😉

                                    Bzdura! Wcale nie jest fajna tylko poj…. A wyprowadzić się nie mogę bo M nie bierze tego w ogóle pod uwagę!

                                    • Zamieszczone przez mala5_mi
                                      Bzdura! Wcale nie jest fajna tylko poj…. A wyprowadzić się nie mogę bo M nie bierze tego w ogóle pod uwagę!

                                      Nie mówię, że jest fajna!! Tylko chodzi mi o to, aby się z nią owoić dla samej siebie a nie dla niej.
                                      Zawsze tak robiłam, że jak nie mogłam czegoś zmienić to to akceptowałam…. albo bardzo się starałam zaakceptować i oswoić z tym.

                                      Wszystko właśnie zależy od podejścia!!

                                      • Wąteczek super
                                        To i ja coś napiszę
                                        Ciągle mam jakieś obawy i lęki…
                                        1 czy nadaję się na matkę
                                        2 czy poradzę sobie ze wszystkim
                                        3 czy wogóle kiedyś zajdę w ciążę
                                        itd…myślę że każda z nas ma takie obawy
                                        ale najbardziej boję się tego że mogę po raz 3 poronić,ten strach jest największy,czasami boję się nawet o tym pomyśleć że może mi się udać,a za chwilę mogę stracić swoje dzieciątko a może to mnie tak blokuje
                                        Ehh to nasze życie…

                                        • Zamieszczone przez ty-gry-sek

                                          ale najbardziej boję się tego że mogę po raz 3 poronić,ten strach jest największy,czasami boję się nawet o tym pomyśleć że może mi się udać,a za chwilę mogę stracić swoje dzieciątko a może to mnie tak blokuje

                                          Myślę, że to bardzo prawdopodobne. Uzasadnione też ale czy nie lepiej do głowy sobie wbić, że do trzech razy sztuka!! 😉

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: walka o optymizm

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general