Czy dziecko to obywatel? O Karcie Rodziny parę słów

Wątek LGBT w ostatnich dniach rozgrzewa media – tradycyjne i społecznościowe. Słowa Prezydenta Andrzeja Dudy nazywające LGBT ideologią oraz posła PiS Przemysława Czarnka separujące osoby nieheteronormatywne od grupy “normalnych osób” słyszał już chyba każdy. W tym wszystkim pojawia się wątek Karty Rodziny, na którą warto spojrzeć nie tylko z perspektywy dorosłych zaliczających się do grupy LGBT, ale również dzieci. Wszystkich dzieci.

Dzieci na wyłączność rodziców

Karta Rodziny w jasny i klarowny sposób stwierdza, że za edukację seksualną dzieci odpowiedzialni są rodzice i to oni mają prawo decydować, jak ta edukacja będzie przebiegać oraz w jakim duchu. To naturalne, że wychowujemy dzieci zgodnie z własnymi poglądami, które są nam bliskie, prawda? Tak, ale pytanie, na ile w nas jest akceptacji dla indywidualności dziecka. Bo wychowanie to nie tylko przekazywanie dzieciom własnego światopoglądu, ale również poszanowanie dla ich własnego sposobu postrzegania rzeczywistości, a także siebie w niej.

Karta Rodziny w jasny i klarowny sposób wyjmuje dzieci poza wspólnotę – jak gdyby nie były pełnoprawnymi osobami, które posiadają własne potrzeby i wspomnianą indywidualność. Karta Rodziny patrzy na dziecko jako na własność rodziców, którą ci, jak to z prywatną własnością bywa, mogą rozporządzać wedle własnego uznania. I – jeśli to jest zgodne z światopoglądem rodziców – zamknąć dostęp do edukacji. A edukacja – w tym kontekście seksualna – to nie tylko wiedza o budowie genitaliów i życiu płciowym, ale również kształtowania się tożsamości seksualnej. W takim rozumieniu, brak dostępu do edukacji seksualnej równoznaczny jest z uniemożliwieniem otrzymania wsparcia, gdy jest ono szczególnie potrzebne.

Kto się boi seksualności dziecka?

Osoby zgadzające się z postulatami zawartymi w Karcie Rodziny mają tendencję do wzdragania się na samą myśl, że dzieci mają seksualność. Tymczasem to fakt potwierdzony przez autorytety z dziedziny psychologii, seksuologii i psychiatrii – rodzimy się będąc osobami seksualnymi. Seksualność wykracza bowiem daleko poza erotykę, z którą zwykle bywa kojarzona – seksualność to zbiór wszystkich zjawisk, które następują w życiu człowieka i które wynikają z faktu, że ma on płeć. Zawiera się w niej zatem to, w jaki sposób funkcjonujemy w świecie, jak jesteśmy odbierani przez innych, jak budujemy z nimi relacje.

To nasze myśli, nasze słowa, nasz sposób postępowania, jak również fantazje, wzory, jakie sobie obieramy, wartości jakimi się kierujemy. Na seksualność wpływają (ale niekoniecznie ją determinują!) nie tylko czynniki biologiczne, ale również otoczenie: społeczne, polityczne czy czynniki ekonomiczne. W tym rozumieniu seksualność dziecięca jest daleka od seksualizacji i tak powinna być postrzegana. Jeśli obawiamy się seksualności dziecka, to tak, jakbyśmy obawiali się jego indywidualności oraz otaczającego nas świata.

Nie tylko nieheteronormatywne dzieci

Wracając do Karty Rodziny – dlaczego uważam, że jest niebezpieczna dla rozwoju dzieci? Ponieważ już bez jej istnienia w naszym kraju mamy liczne dowody na to, co dzieje się, gdy rodzice traktują dzieci jak kogoś, którego prawa są w ich posiadaniu. Statystyki policji dotyczące zgłoszonego znęcania się nad dziećmi są zatrważające – pomimo faktu, że od kilku lat tendencja jest spadkowa, wciąż mówimy o 88 tysiącach przypadków rocznie (dane za 2018 rok). Tymczasem w tym samym roku liczba dzieci “umieszczonych w niezagrażającym im miejscu”, czyli z dala od oprawcy/ów, to zaledwie 427 przypadków.

Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę alarmuje, że Polska jest na drugim miejscu w Europie pod względem liczby samobójstw popełnianych przez dzieci. Oczywiście nie wszystkie z nich mają bezpośredni związek z zaniedbaniami rodzicielskimi czy brakiem odpowiedniej opieki, jednak z danych Fundacji wynika również, jak wiele małoletnich dzwoni na telefon zaufania z takimi problemami jak gnębienie, stres, kłopoty w domu. Dzieci mają utrudniony dostęp do opieki psychologicznej, a jednocześnie – jak wykazują kolejne raporty psychologów – są przeciążone ilością bodźców, zajęć dodatkowych, wymogami edukacyjnymi przy zupełnym braku wsparcia emocjonalnego rodziców. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę na zlecenie WHO i Ministerstwa Zdrowia przeprowadziła badanie, z którego jednoznacznie wynika, że młode osoby, które w dzieciństwie doświadczyły zaniedbania czy przemocy, nie tylko fizycznej, ale również emocjonalnej, nawet kilkanaście razy częściej są skłonne do podejmowania prób samobójczych oraz samookaleczania. W Polsce wciąż 26% rodziców stosuje kary cielesne wobec dzieci, a przyzwolenie społeczne na tego typu zachowania jest znacznie większe.

Powyższe statystyki dotyczą wszystkich dzieci, nie zagłębiają się w konkretne przyczyny doprowadzające do tragedii. Wiadomo jednak, że wiele z tych przypadków dotyczy również młodzieży nieheteronormatywnej, która z braku wsparcia otoczenia decyduje się podjąć ostateczną decyzję. Żyjemy w wysoce homofobicznym kraju, w którym coming out bardzo często wiąże się z negatywnym doświadczeniem. Z raportu Kampanii Przeciwko Homofobii wynika, że im większej liczbie osób ktoś zdecyduje się ujawnić, tym bardziej zwiększa się ryzyko narażenia na przemoc fizyczną i psychiczną. Z analizy wynika, że najsilniej z doświadczeniem przemocy fizycznej i psychicznej motywowanej nienawiścią wiąże się ujawnienie przed znajomymi ze szkoły, uczelni lub pracy. Niewiele lepiej osoby nieheteronormatywne oceniają efekty bycia szczerym z członkami rodziny.

Edukacja seksualna jest prawem człowieka

Powtórzę: Karta Rodziny przyznaje pełnię praw do decydowania o przebiegu edukacji seksualnej oraz wychowywania rodzicom, którzy mogą w dowolny, zgodny z własnym sumieniem sposób ją prowadzić. Bądź nie prowadzić. Innymi słowy, do okresu osiągnięcia pełnoletności, dzieci mogą być separowane od wiedzy i wsparcia, jeśli rodzice uznają, że tak chcą, a Państwo dodatkowo im da na to przyzwolenie. Jeśli rodzicom nie będzie ze względów światopoglądowych, religijnych czy jakichkolwiek innych mieścić się w głowie, że ich dziecko określa swoją seksualność w sposób nieheteronormatywny, zamiast udzielić stosownego wsparcia w naszym homofobicznym społeczeństwie, będą mogli dodatkowo je gnębić. Bo zaprzeczanie, wypieranie czy odmawianie rozumienia tożsamości własnego dziecka jest formą gnębienia – to z niej wynikają olbrzymie konflikty, zrywanie więzi z rodziną, całożyciowe traumy, a w skrajnych przypadkach, również targanie się na własne życie.

Gdyby Karta Rodziny faktycznie miała na celu wspieranie rodzin, uznawałaby równość wobec prawa wszystkich jej członków. Nie wyjmowałaby dzieci poza nawias społeczeństwa i nie oddawałaby możliwości zarządzania nimi rodzicom. Byłaby zgodna z aktualną wiedzą medyczną i psychologiczną dotyczącą kształtowania się tożsamości człowieka, w tym seksualnej. Wspierałaby edukację dzieci, jak również rodziców, aby budować społeczeństwo pełne szacunku dla różnorodnych form performowania płci i seksualności. W obecnym brzmieniu Karta Rodziny jest niczym więcej, jak dokumentem przeciwko dzieciom.

Źródła:
  • Raporty Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę https://fdds.pl/kategoria_bazy/raporty-z-badan/
  • Raport o Polsce. Homofobiczne i transfobiczne przestępstwa z nienawiści a wymiar sprawiedliwości, Paulina Górska, dr Magdalena Budziszewska, adw. Paweł Knut, adw. Piotr Łada, Warszawa 2016.

Dodaj komentarz

Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
Logo