Zaczęło się niewinnie od rysunku matki karmiącej piersią, która nie może dosięgnąć telefonu (patrz poniżej), który znalazłem u kogoś na Instagramie.
Rysunek nie był podpisany, ale spodobał mi się na tyle, że postanowiłem dociec kto go narysował i czy stoi za nim „coś więcej”.
Dzięki narzędziu Google Images trafiłem na Lucy Scott, autorkę tego obrazka.
Obrazka, który jak się okazało (ku mojej uciesze) jest jednym z wielu.
Lucy wydała dwa albumy ze swoimi obrazkami. Możecie je zamówić tu i tu. Ja już czekam na swoje.
Obrazek od którego się zaczęło:
I jego ciąg dalszy:
Lucy urodziła pierwsze dziecko w 2012 roku, ale rysuje od zawsze. Codziennie!
Obrazki to dla niej forma pamiętnika.
Nic dziwnego, że po porodzie jej rysunki stały się „monotematyczne”.
Jak sama twierdzi jej albumy nie zawierają instrukcji i nie są wytycznymi dla rodziców. Są zbiorem obserwacji życiowych.
To, że w sposób brutalny pokazują niektóre kwestie z punktu widzenia młodego rodzica jest dla mnie bardzo zrozumiałe. 🙂
Wiele z poniższych obrazków chętnie narysowałbym sam (gdybym potrafił).
Sprawdźcie sami. Mam nadzieję, że te bazgroły poprawią Wam humor tak jak mi.
#1 Maluję się tylko, żeby nie zapomnieć jak to się robi
#2 Pokój matki i dziecka?
#3 Goście są tuż za rogiem
#4 Kochany Tatuś
#5 Wymarzony przewijak
1 Comment