“Nawyki z dzieciństwa to wyposażenie, które zostaje na całe życie” – o czytaniu rozmawiamy z autorką książek dla dzieci Roksaną Jędrzejewską-Wróbel

Za bohaterami i historiami literatury dziecięcej stoją ich autorzy. Oni sami kiedyś byli dziećmi i dziecięcymi czytelniczymi odkrywcami. Zapytaliśmy laureatkę XI Konkursu na Najlepszą Książkę Dziecięcą 2019 Przecinek i Kropka Roksanę Jędrzejewską-Wróbel autorkę książki “Pracownia Aurory”, czym dla niej była i jest literatura dziecięca.

Zacznijmy od bardzo podstawowego pytania: czym jest dla Pani literatura?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Jako dla czytelniczki, książki poprzez spotkania z różnymi bohaterami stają się dla mnie spotkaniem z samą sobą na przeróżnych poziomach, nie zawsze możliwych w rzeczywistości. Czytanie to nieustające poszerzanie spektrum doświadczeń i horyzontów, odkrywanie światów, z którymi w inny sposób spotkać bym się nie mogła. A także poznawanie – poprzez bogactwo pisarskiej wyobraźni i języka różnych autorów – bogactwa otaczającego nas świata. Lektura to dla mnie szansa na wyjście ze swojego wąskiego wyobrażenia na jego temat, a książki stają się wtedy różnego rodzaju lornetkami, lunetami i szkłami powiększającymi, dzięki którym mogę zmieniać perspektywę postrzegania świata, ludzi i zdarzeń. Niezwykle ubogacające doświadczenie uruchamiające i karmiące wyobraźnię.

Co sprawiło, że zajęła się Pani pisaniem książek dla dzieci?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Przypadek. Przyjaciółka i ilustratorka, Agnieszka Żelewska, namówiła mnie do wzięcia udziału w konkursie literackim, który wygrałam, a także do napisania dla niej tekstu, który mogłaby zilustrować. Więc to ona jest matką chrzestną „Królewny”, „Gęboluda” i „Sznurkowej historii”. A dalej już się samo potoczyło. Okazało się, że mam wiele pomysłów, które się podobają. Debiutowałam 15 lat temu. To był bardzo przyjazny czas dla polskiej literatury dziecięcej: otwierały się nowe wydawnictwa, na rynku księgarskim nie było jeszcze tak tłoczno jak dziś. Miałam dużo szczęścia, także do ludzi – spotkanie Katarzyny Szantyr-Królikowskiej – wtedy naczelnej „Świerszczyka”, dzisiaj właścicielki wydawnictwa Bajka, zaowocowało wieloletnią, trwającą do dziś współpracą. Piotr Rychel, wtedy redaktor naczelny nieistniejącego już dziś „Misia” w jakimś sensie zmusił mnie do współpracy z Joną Jung i dzięki temu urodziła się nie tylko nasza przyjaźń z Joną, ale i ryjówka Florka, Bzyk Brzęk, świnka Halinka i królewna Aurelka. Wiele zawdzięczam też inspirującym spotkaniom ze świetnymi ilustratorami – Ewą Poklewską-Koziełło, Grażyną Rigall, Adamem Pękalskim, Pawłem Pawlakiem, Marianną Oklejak czy Danielem de Latour. Jestem im wszystkim bardzo wdzięczna, bo nagrody, które otrzymałam, to zawsze wspólna zasługa – książkę dla dzieci nie tylko się czyta, ale też ogląda.

Jaki ma Pani cel? Czy istnieje jakieś główne przesłanie w Pani książkach?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Moim jedynym celem jest opowiedzenie psychologicznie wiarygodnej i interesującej historii, która wciągnie małego czytelnika i pobudzi jego wyobraźnię. Sprawi, że stanie się on wrażliwszy, uważniejszy, że będzie lepiej rozumiał samego siebie i świat, który go otacza. To chyba wszystko, jeśli chodzi o cel. Nie wiem, czy jest dość ambitny, ale innego nie mam. A przesłanie moich książek? To chyba po prostu mój sposób widzenia świata, którym się z dziećmi dzielę – że wszyscy jako ludzie jesteśmy połączeni, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że nasze wybory mają wpływ na innych, żeby się nie bać żyć po swojemu, żeby nie ulegać stereotypom, zadawać sobie niewygodne pytania i odważnie szukać odpowiedzi. I żeby, cokolwiek się dzieje, nigdy nie tracić nadziei, co w obecnej chwili, czyli w czasie pandemii okazuje się tak bardzo aktualne, jak w ostatniej moje książce „Pracownia Aurory”.

Czy ma Pani wspomnienia związane z czytaniem książek podczas swoich dziecięcych lat?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Dzięki mojej mamie moje dzieciństwo było pełne książek. Mama zawsze bardzo dużo sama czytała. Książka była najoczywistszym prezentem z każdej okazji. Jako siedmiolatka zostałam zapisana do biblioteki publicznej i było to jedno z moich ulubionych miejsc. Zresztą jest do tej pory. Przeczytane w dzieciństwie książki zostawiły we mnie trwały ślad. „Dzieci z Bullerbyn” sprawiły, że jako samotna jedynaczka zrozumiałam, jak ważna jest przynależność do wspólnoty. „Dziewczynka spoza szyby” – historia o unieruchomionej na wózku inwalidzkim Elżuni, uruchomiła we mnie pokłady empatii i wrażliwości, umiejętności wczucia się w sytuację i emocje drugiego człowieka. „Pollyanna” nauczyła gry w zadowolenie, w którą gram do dziś. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.

A już wtedy wiedziała Pani, że pisanie, to jest to co chce robić?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Nie. Nigdy nie sądziłam, że będę pisać. Ale byłam pewna, że chcę tworzyć. Myślałam tylko, że będzie to twórczość plastyczna – od dzieciństwa rysowałam, malowałam, lubiłam szyć, “przerabiałam” wszystko, co wpadło mi w ręce – resztki na talerzu w pejzaż, patyki na plaży w twarz z oczami z muszelek, słomkę od napoju w baletnicę. Ale w czwartej klasie zaczęłam pisać pamiętnik, czyli zatrzymywać rzeczywistość za pomocą słów. Też pewnie pod wpływem jakiejś przeczytanej książki. Dlatego Florka też go pisze. Pisanie pamiętnika ma uzdrawiającą moc.

Pisanie ma uzdrawiającą moc, czytanie również. Czy rodzice czytali Pani książki jako małej dziewczynce?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Mama czytała mi na dobranoc. To był cowieczorny rytuał, który potem kontynuowałam z moimi dziećmi. Do tego stopnia, że najmłodszej córce czytałam jeszcze, kiedy miała 13 lat i doskonale radziła sobie sama. Ale we wspólnym czytaniu nie chodzi przecież tylko o dzielenie się umiejętnością, której dziecko nie posiada, ale przede wszystkim o spotkanie. Czytając razem, razem, zanurzamy się w tej samej opowieści, mamy świetny pretekst do rozmów, nie tylko o książce, ale o życiu po prostu. Wiem, że kiedy rodzice czytali dzieciom „Zapiski ryjówki” wielu z nich dowiedziało się, że ich pociechy, podobnie jak Florka, też mają w przedszkolu taką „wredną wydrę”, z którą sobie nie radzą. Ja, czytając mojej córce cały cykl „Ani z Zielonego Wzgórza” miałam okazję odbyć z nią (córką, nie Anią) szereg interesujących rozmów na temat różnic między współczesną nastolatką a tą sto lat temu.

A czy istniał jakiś rytuał związany z odkrywaniem świata literatury dziecięcej?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Tak, było nim to wieczorne czytanie, o którym już wspomniałam. Mama codziennie siadała przy łóżku i mi czytała, traktowałam to jako coś zupełnie zwykłego, naturalny element codzienności, za który jestem dziś wdzięczna. Ten rytuał, powtarzany co wieczór, był niezwykle ważny, bo wzmacniał we mnie (dziś to wiem) poczucie bezpieczeństwa – cokolwiek się nie wydarzyło na zewnątrz, byłam pewna, że każdy, nawet najtrudniejszy dzień zostanie zamknięty tak samo. Wieczór, zapalona lampka, ja bezpieczna pod ciepłą kołdrą, tuż obok mama z książką na kolanach, która nigdzie się nie spieszy i świadomość, że będzie przy mnie, dopóki nie skończy czytać albo dopóki ja wcześniej nie zasnę.

Czy uważa Pani to za istotny element kształtowania nawyku czytania u dzieci?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Oczywiście! Nawyki z dzieciństwa to wyposażenie, które zostaje na całe życie. Nie ma chyba dziecka, które nie lubi, kiedy rodzic mu czyta. A skoro lubi, to książka na zawsze będzie mu się kojarzyć z dobrymi wspomnieniami, z poczuciem bezpieczeństwa, wspólną przygodą przeżywaną w wyobraźni, ciepłem dotyku, jeśli rodzic siedzi blisko, spokojem, zatrzymaniem. Jako dorosły zechce do tego wracać. Chcemy przecież powtarzać dobre doświadczenia, to naturalne.

A jakie książki z dzieciństwa przywołują ciepłe wspomnienia?

Roksana Jędrzejewska-Wróbel: Zdecydowanie „Rupaki” Danuty Wawiłow z fantastycznymi zupełnie ilustracjami Elżbiety Gaudasińskiej. To one chyba ukształtowały moją miłość do poezji. Każdy wiersz z tego tomu był wspaniały i otwierał drzwi do świata dziecięcej wyobraźni. Wawiłow była mistrzynią. Drugą książką, która przychodzi mi na myśl są „Przygody w krainie chryzantem” – japońska baśń o małej Obie, najlepszej siostrzyczce na świecie, która wyruszyła w niebezpieczną podróż, aby zdobyć jaskółcze gniazda, bo tylko zrobiona z nich zupa może uratować jej małego braciszka. Do tej pory pamiętam czarno-pomarańczową okładkę z różowym flamingiem i dziewczynką w kimonie – proste, ale magiczne wycinankowe ilustracje. Dziś wiem, że ich autorką była Bożena Rogowska. I dopiero jako dorosła osoba dowiedziałam się, że tę baśń napisała wciąż niedoceniona Anna Świrszczyńska. Jedna z najlepszych polskich poetek, o której pisałam zresztą pracę magisterską pod kierunkiem mojego wspaniałego profesora, też pisarza – Stefana Chwina. Ale fakt, że przez lata, zachwycając się baśnią, nie miałam pojęcia, kto jest jej autorem, świadczy o tym, że dziecka nie zmusi się do lektury znanym nazwiskiem czy zdobytymi nagrodami. Albo chce słuchać, albo nie. W tym sensie pisanie dla dzieci jest trudniejsze, wymaga uczciwości i ciągłego zaczynania od nowa. Tu się na uznaniu nie pojedzie. Potwierdza się to podczas spotkań autorskich, na których często moje nazwisko nic dzieciom nie mówi, równie dobrze mogłabym się nazywać Bratkowska-Sroka. Ale kiedy przedstawiam moich bohaterów, reakcja jest już inna. Gębolud? Oczywiście! Stary znajomy. I bardzo dobrze, bo ja też uważam, że najważniejsza jest dobra opowieść. To właśnie ona, inaczej niż jej autor, ma szansę stać się nieśmiertelna. To uczy pokory.

1 komentarzy: “Nawyki z dzieciństwa to wyposażenie, które zostaje na całe życie” – o czytaniu rozmawiamy z autorką książek dla dzieci Roksaną Jędrzejewską-Wróbel

  1. Krystyna Kwiatkowska Dodane ponad rok temu,

    Roksana to Autorka dla dzieci DOSKONAŁA. Miałam wielką przyjemność wspólpracy z nią przy cyklu bajek telewizyjnych
    ” Babcia Róża i Gryzelka” ( 46 odcinków). Była autorką większości scenariuszy, mądrych, ciepłych, z edukacją nie wprost, także autorką dowcipnych tekstów piosenek ” z przekazem”, do których z radością komponowałam muzykę. Teksty piosenek pisała też Jona Jung, o czym, być może, nie każdy wie.
    Na szczęście cykl można ogladać na VOD tvp.pl [Zobacz stronę]
    Polecam rodzicom i dzieciom (4-8 lat )..
    Pozdrawiam bardzo serdecznie. Krystyna Kwiatkowska, Fundascja im.Ireny Kwiatkowskiej [Zobacz stronę]

    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
    Logo