Rozszerzanie diety to bardzo ważny etap w życiu każdego niemowlaka. Rodzica zresztą też. Szczególnie takiego, który sam lubi dobrze zjeść, pasjonuje się gotowaniem i marzy o tym, aby dziecko podzielało zamiłowanie do różnorodnych potraw. A ja właśnie takim rodzicem jestem.
Na drugi koniec świata
Kiedy odwiedzam jakieś nieznane mi miejsce, pierwsze o czym myślę – jedzenie! Co ciekawego gotują tam mieszkańcy? Jakie warzywa lub owoce są ich „konikiem” i w jaki sposób je przyrządzają? Uwielbiam odkrywać nowe smaki, cieszę się wtedy jak…dziecko. No właśnie! Dzieci potrafią najwspanialej się cieszyć, robią to w spontaniczny, niepodrabialny sposób. Karmiąc piersią przez pierwszych sześć miesięcy życia mojej córki, często myślałam o rozszerzaniu diety. Czy Ida będzie się cieszyć z jedzenia? Czy będzie chętnie odkrywała nowe smaki? Przecież dla niej każde nowe warzywo i każdy nowy owoc będzie jak wyprawa na drugi koniec świata, ale czy ta podróż sprawi jej radość?
Oto one – warzywa
Zanim zaczęłam podawać Idzie pokarmy uzupełniające mleko z piersi, skonsultowałam się z dietetykiem. Nie musiałam daleko szukać, ponieważ ten zawód wykonuje mój brat. Jego 2-letnia córka wsuwa wszystko bez grymaszenia, więc byłam pewna, że udzieli mi pożytecznych rad. Z kolei nasza pediatra poleciła zajrzeć na stronę 1000dni.pl, na której znalazłam prosty kalendarz żywienia dziecka.
Zgodnie z rekomendacjami, rozszerzanie diety zaczęłam od warzyw. Pierwszą potrawą Idy, inną niż moje mleko, była marchewka. Bardzo jej posmakowała, aż się trzęsła, aby dostać kolejną łyżeczkę. Potem doczytałam, że najlepiej podawać na początku „trudniejsze” warzywa. Chodzi o te bardziej gorzkie, jak brokuł i seler, więc i one trafiły do miseczki córki. W następnej kolejności Ida jadła ziemniaka, buraka, batata, kalafiora, pietruszkę oraz dynię, czyli wszystko co można dostać o tej porze roku w sklepie i nadaje się dla półrocznego dziecka. W serwowaniu warzyw kierowałam się zasadą, że każdy smak najpierw musi pojawić się pojedynczo, a dopiero potem zmieszany z innymi. W mieszankach zawsze łączyłam jedno słodkie warzywo (np. marchewka, batat, burak) i jedno lub dwa mniej słodkie (np. kalafior, brokuł, seler).
Oczywiście ugotowane na miękko składniki najpierw blendowałam, a potem jeszcze przecierałam przez sitko (teraz, gdy córka ma 7 miesięcy już tylko blenduję).
Nie takie jabłko kwaśne
W międzyczasie wprowadziłam do diety Idy owoce. Pierwsza próba z jabłkiem nie wypadła zbyt dobrze. Córka skrzywiła się i rozpłakała. Jednak przy drugim podejściu chętnie zjadła owoc. Prawdopodobnie tamto jabłko było zbyt kwaśne, dlatego dobrze, że się nie poddałam. Teraz chętnie zjada również banana i gruszkę. Innych owoców na razie nie podawałam.
Jak to podać?
Największy problem miałam z, wydawałoby się, najprostszą rzeczą, czyli kaszką. W supermarkecie znalazłam dwa rodzaje kaszek dla niemowląt – mleczne lub bezmleczne. Jedne należało mieszać z wodą, inne z mlekiem modyfikowanym. Jako, że nie używałam mleka modyfikowanego, a własne, bardziej skłaniałam się ku kaszce mlecznej do wymieszania z wodą, ale nie byłam pewna, czy karmiąc piersią powinnam taką córce podawać. Bałam się, że zniechęci się do mojego mleka. Tutaj z pomocą przyszedł mi brat dietetyk, który uspokoił, że nie ma nic złego w podawaniu mlecznej kaszki przy karmieniu piersią. Okazało się, że miał rację. Córka bardzo chętnie je teraz różne rodzaje kaszek: manną, z mieszanek zbóż i ryżową (najbardziej lubi te z dodatkiem malin i truskawek). A do piersi wcale się nie zniechęciła.
Niedawno w diecie mojej córki pojawiło się mięso. Na pierwszy ogień poszedł kurczak, a drugi w kolejności był indyk. Początkowo sama szukałam porad, w jaki sposób mam je podać, aby miało odpowiednią konsystencję. Teraz po prostu kroję je na małe kawałeczki, gotuję w wodzie, a następnie blenduję mięso i dodaję do wcześniej przyrządzonych warzyw. Dzięki temu łatwiej mi uzyskać odpowiednie proporcje posiłku.
Menu, czyli kulinarny dzień z życia 7-miesięcznej Idy
Jak wyglądają teraz posiłki Idy w ciągu dnia, uzupełniane karmieniem piersią?
- Poranek – śniadanie: kaszka ryżowa
- Po spacerze około godz. 14 – obiad: warzywa z mięsem lub bez
- Podwieczorek około godz. 17: owoc
- Wieczór około godz. 20 – kolacja: kaszka zbożowa
Przykładowe zestawienia warzyw (do każdego pasuje mięsko):
- ziemniak + brokuł
- ziemniak + marchew + kalafior
- batat + pietruszka
- batat + brokuł
- marchew + brokuł
- batat + burak
- burak + ziemniak + pietruszka
- burak + kalafior
- marchew + seler
- dynia + marchew
- dynia + burak
Po obiedzie oraz podwieczorku, a także za każdym razem, gdy ma na to ochotę, podaję córce wodę.
Czy Ida cieszy się z jedzenia? Wygląda na to, że tak. Mogę z ulgą przyznać, że jest otwarta na nowe smaki. Czasem więcej, czasem mniej, ale zawsze je to, co jej przygotuję. Nigdy nie odmawia po pierwszej łyżce. Nawet jeśli początkowo nie wydaje się przekonana do danej kombinacji warzyw, wraz z kolejnymi łyżkami i odrobiną wygłupów, nabiera chęci do jedzenia. Jej otwarta buźka czekająca na łyżkę sprawia mi mnóstwo radości. I choć ostatnio z wiadomych względów mniej podróżuję, to podróże kulinarne mojej córki uszczęśliwiają mnie równie mocno.
Sprawdź: Jak wygląda mój zimowy spacer z Idką?
Poniżej znajdziecie zestawienie akcesoriów, których używam podczas karmienia mojej córki.
Łyżeczka do karmienia
Płaska i wąska jak szpatułka laryngologiczna, ułatwia dziecku ściąganie pokarmu. W sam raz na początek przygody z jedzeniem.
Kubek z ustnikiem
Ma bardzo miękki ustnik, dzięki czemu woda wypływa szybciej i łatwiej. Idealny do nauki picia.
Silikonowy śliniak
Łatwo się go czyści – to największy plus. Resztki jedzenia spadają do kieszonki zamiast na podłogę.
Silikonowa miseczka
Dzięki specjalnej przyssawce, nie spadnie z blatu. Poza tym po prostu ładnie wygląda.