Kłamczucha, kłamie jak najęta, wymyśla niestworzone historie i wciska innym kit…. to właśnie jest moja matka, od prawie 2 miesięcy leży w szpitalu, wykryto u miej raka piersi, dializują ją codziennie, ściągają jej wodę z płuc. Pojechałam do niej wczoraj bo musiałyśmy sobie wyjaśnić kilka rzeczy. I co??? Nawet choroba jej nie zmieniła, wciska mi sytuacje, które nie miały miejsca, kłamie, wymyśla, oszukuje, bo to nie są błache kłamstwa…. jest obrzydliwa, już wiem dlaczego nie utrzymuję z nią kontaktów. Niszczy rodzinę….
… musiałam to z siebie wywalić, choć prawda jest o wiele głębsza i bardziej zagmatwana co nie zmienia faktu, że MOJA MATKA TO KŁAMCZUCHA!!!
97 odpowiedzi na pytanie: KŁAMCZUCHA :(
Oj, Basiu, przykro mi… Mam kolezanke klamczuche, ale kolezanke zdecydowanie latwiej zniesc niz mame. Choc moja tez wymysla historie, ale ja juz sie uodpornilam i wiem, kiedy wymysla, a kiedy nie 🙂
ja też wiem kiedy wymyśla, ale ostatnio “wykręciła” mega kosztowny numer i teraz próbuje obrócić kota ogonem kosztem członków rodziny… jestem na nią wściekła… najbardziej mi szkoda w tej sytuacji mojego ojca….
….
Basiu – łączę się w bólu – moja matka jest taka sama.
Utrzymuję z nią słaby kontakt – telefon raz na rok… tyle.
Odciełam sie….jestem zdrowsza psychicznie.
… właśnie dlatego z moją nie utrzymuję kontaktów….
mam ten sam egzemplarz
pomoglam jej kupic auto – zawiozlam w sobote i wyszlam w polowie zdania – tak mnie zajezyla – w ramach wdziecznosci ofkors za pomoc
Przykro mi.
Ja jak byłam mała to nie mogłam zrozumieć jak mama wytrzymuje z tatą a później nie mogłam zrozumieć jak tata wytrzymywał z mamą….
Ja od mojej nie odbieram jej debilnych telefonów – bo gada takie rzeczy, ze włos jeży się na głowie….
Wiec kiedyś postanowiła to samo zrobić mojemu męzowi. Zadzwoniła do niego i zaczęła swoją stała gadkę, że ona się przeze mnie i mojego brata powiesi, ze zycie jej zmarnowaliśmy, ze pieniadze znow chce bo jak nie to sie powiesi itp itd.
A moj maz jej na to: niech “mama” dobry sznurek znajdzie żeby się nie zarwał przypadkiem.
No i od tego czasu mamy spokój…skonczyly sie te koszmarne telefony zastraszajace co tez ona sobie nie zrobi jak nie pozyczymy jej kasy.
jakbym siebie słyszała…. nie wiem czy się mam cieszyć że nie jestem sama, w sumie to wszystko jest dość przykre i przygnębiające…..
Powiem Ci, ze mnie to pociesza. Jakkolwiek dziwnie to by nie brzmialo.
Latami myslalam ” co ze mna jest nie tak?” ze przeciez to nienormalne, matke powinno sie kochac, szanowac, miec w niej wsparcie… A nie np. uslyszec podczas jej wizyty na porodówce gdy patrzyła na swojego pierwszego wnuka “oddaj go do domu dziecka”.
Swiadomosc, ze nie jestem sama ktora zmaga sie z wlasna matka sptrawia ze poniekad mi lepiej.
Na pewno nauczylo mnie to jednego – wiem jaka matka nie byc dla wlasnych dzieci….
szacun dla małża…. myslę, że mój by tak samo jej powiedział, tylko że moja uważa mojego małża za ostatnie dno i on ma z nią spokój :)…. moja matka odsuwa od siebie coraz więcej osób…. może jestem wredna, ale z całego serca, życzę jej by kiedyś została sama jak palec, bo myslę, że jej postępowanie wynika z faktu iż za mało po dupie w zyciu oberwała….
moja robiła ze mnie dziwkę, kiedy dziewictwo straciłam z moim mężem…. zrobiła ze mnie nastolatkę z dzieckiem (urodziła sobie moją siostrę i od tego czasu między Basią i Marysią “wytworzono” pępowinę)…. są rzeczy, których unikam jak ognia, nie chcę być dla moich dzieci taką matką jaką moja była dla mnie…. ale, żeby było zabawniej to cała dalsza rodzina uważa że z mojego rodzeństwa tylko ja wyszłam na ludzi…. CO MNIE NIE ZABIJE TO MNIE WZMOCNI i tego mam zamiar się trzymać 🙂
rany, współczuję wam bardzo takich relacji w najbliższej rodzinie. Szczerze powiem to nie ogarniam takiej nienawiści do matki, ale rany, naprawde współczuję. Moja jest najcudowniejszą mamą na całym świecie (zresztą tata też). Dlatego nie rozumiem tego co przeżywacie ale wiem że takie sytuacje są niestety 🙁
Współczuję….po prostu sie odetnij.
Ja z rodziną utrzymuję kontakt baaardzosporadyczny-dla własnego zdrowia.
Są toksyczni cholernie- więc doszłam do wniosku, że ja zyie mam jedno- i też mam prawo je przeżyć normalnie!
Nienawiść? nie sadzę…..basia ma prawo do tego co czuje a my NIE MUSIMY otóz wcale “kochać” rodziców? zaskoczona?;)
Po raz kolejny polecam A. Miller!!! ” Bunt ciała” choćby!
Współczuję i zarazem wiem co czujesz. Też mam takiego kłamcę w domu, a dokładniej w łóżku… 🙁 Mój ukochany ma problem z kłamstwami i kłamstewkami, tzn. ja uważam, że ma problem, bo on tego nie widzi. I to jest najgorsze. Proszę go by się zmienił, bo związek buduje się przecież na zaufaniu, a on moje już wiele razy podważył. Wczoraj, młody był u babci, a u nas w domu taka kłótnia, że wyszłam z domu i… myślałam, że już koniec. Wiecie co jest najgorsze? Moja słabość, zazdroszczę Wam siły. Wczoraj leżeliśmy z ukochanym i rozmawialiśmy i wiedziałam, że wczesniej okłamał mnie na ważny temat. Nie przyznawał się. Ale ja czułam, że kłamie. I…tak mi z nim dobrze było, ze sobie myślałam, może to oleję, nie będę drążyć, po co mam powodować kłótnie. Ale potem stwierdziłam, ze nie mogę tak tego puścić płazem, bo nigdy nie przestanie kłamać. Straszne jest to, że on uważa, że nie robi nic złego. A ja mu już w ogóle nie ufam. Podważam każde jego słowo. Ale zbyt go kocham, by się poddać. 🙁
Ja jak dzwoniłam do mojej, że byłam na usg i będzie chłopiec usłyszałam: “nie lubię chłopców”
Nie jesteś sama…
Basiu współczuję….
ja też mam taką osobę blisko, w moim domu….zakłamaną, manipulantkę – intrygantkę…
Dziś, po porannych, mroźnych perypetiach, odwiozłam dzieci samochodem do szkoły. Pech – w drodze powrotnej zakopałam się i trochę czasu upłynęło nim uporałam się…
Wchodzę zmarznięta na kamień do domu, a od drzwi słyszę, jak do telefonu “wyrzeka” – wzięła dzieci i pojechała, ciekawe gdzie się podziewa….pewnie zabrała się i pojechała do Cz., a mnie do lekarza miała zawieźć… tak to można na nią liczyć i takie tam…. po drugiej strony słuchawki był mój mąż. Kiedy weszłam rozmowa szybko się skończyła.
Oddałabym pół życia, żeby się odciąć.
nie jestem zaskoczona, poprostu przykro ze takie sytuacje maja miejsca, ze niektóre matki sa toksyczne. Poprostu współczuję i dziękuję Bogu że mam inaczej.
Mniemam,że teściowa?;) a co mąż na to? Ja bym powiedziała, że słyszałam i otóż nie- nie pojechałam sobie do Cz.
Rozumiem Cię doskonale, u mnie sytuacja jest odwrotna, jeżeli chodzi o zdrowotną, ale moja mama również notorycznie kłamie. Gdy zachorowałam, bardziej zaczęło się to wyostrzać, tzn ja chyba,,lepiej widzę,, wcześniej nie miałam po prostu czasu się tym przejmować. Moja potrafi np w oczy mi mówić, że przez lato non-stop u mnie w Gryfinie była Nawet twierdzi, że wszyscy sąsiedzi Ją stamtąd znają Ja mówię :mamo, ale po co kłamiesz, przecież to niemożliwe, bo na m-c wyjechałaś, a jak byłaś na miejscu przyjeżdżałaś rzadko, co parę tygodni. Przecież ciągle coś Ci/Wam nie pasowało i nie mogłaś raz w tyg. przyjechać po Adę na muzykę (sama zaproponowała, że będzie po Nią przyjeżdżać, a potem był koszmar, bo dziecko uwielbiało zajęcia, już poprzedniego dnia się szykowało na nie i nagle tel. godz. przed lekcją, że nie mogą przyjechać, bo… blebleble)
Po przypomnieniu faktów temat się urywa, a tata pyta mnie, dlaczego mama jest zdenerwowana.
Basiu, moim zdaniem choroba mamy nie zmieni. Tylko tak myślę (wiem, że ciężko takiego kłamcę akceptować), ale może nie staraj się Jej już niczego uświadamiać, bo to bezsensowna praca. Nie wiem jakie są rokowania Twojej mamy. Piszesz o wodzie w płucach – oznacza to, że nie jest ciekawie. Pomóż Jej mimo wszystko w tym ciężkim dla Niej czasie, jaka by nie była…
Znasz odpowiedź na pytanie: KŁAMCZUCHA :(