Kocham. Nie daję klapsów.

Witam wszystkie forumowiczki i serdecznie zapraszam do przyłączenia się do akcji “Kocham. Nie daję klapsów” – [Zobacz stronę]

Czas uświadomić jasno i wyraźnie, że klaps również jest biciem, a kampanie “Kocham. Nie biję” czy “Dzieciństwo bez przemocy” uznać za skierowane nie tylko przeciw maltretowaniu dzieci, ale też przeciw stosowaniu wobec nich jakiejkolwiek przemocy.

Granica między społecznie akceptowanym sposobem karcenia dzieci, jakim jest tzw. “klaps”, a ewidentnym krzywdzeniem dziecka, jest zbyt cienka, byśmy mogli pozwolić na istnienie “furtki” do nadużyć.

Zero tolerancji dla klapsów, bo klaps to też bicie.

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Kocham. Nie daję klapsów.

  1. Zamieszczone przez salsa-salsa
    skoro nie stosujesz kar to co robisz?
    a posobów jest wiele,może akurat jakiś zadziała (o to chodziło )

    tak, dokładnie
    obserwuję własne dziecko i stosuję ten, który akurat nadaje się w tej chwili do zastosowania i odniosę oczekiwany skutek

    Przykład z przed 15 minut: młode (3.5 roku) rysuje scianę kluczem
    Pytam, cze mógłby bawic się tym kluczem w innym miejscu, bo na scianie zostają slady i sciana się niszczy. Młode udaje że nie słyszy, więc to samo głosniej. Nadal nie słyszy, więc ultimatum: jezeli nadal bedziesz rysowal scianę kluczem to będę musiała zabrac Ci klucz, żeby uratowac ścianę. Nadal nie słyszy, więc podchodzę i proszę żeby oddał klucz. Oddaje i zaczyna płakac, bo on chce kluczyk. Pytam po co mu kluczyk, a on ze do zabawy. Wiec po raz kolejny uprzedzam ze jesli z tym kluczykiem podejdzie tylko do sciany, to mu go zabiorę i sugeruję, że klucze najlepiej nadają się do tego, żeby otwierac nimi drzwi, moze by sprawdzil lepiej do których drzwi pasują. I tak nie mam dziecka juz od 15 minut, bo próbuje wpakowac nigdzie nie pasujące klucze do wszystkich zamków po kolei.
    Mogłabym po 3 próbie wysłac na karnego jeżyka, bo nie słucha, ścianę rysuje, albo dla uspokojenie wysłac jak juz zaczął ryczec, przetrzymac a potem wytłumaczyc, tylko potem, to juz dla mnie nie ma sensu, bo on czuje się skrzywdzony utratą klucza, dodatkowo go krzywdzę odosobnieniem i on mi się w tym momencie buntuje. Buntu 3.5 roczniaka w zasadzie nie widac, moze glosniej krzyknie, albo cos kopnie, ale juz starsze dziecko moze sobie kombinowac jak tu mi zrobic na złosc. No i w niczym nie pomaga mi to przetrzymanie w odosobnieniu, natomiast nadanie kierunku zabawie pomaga mi bardzo, oszczedza moje uszy i uszczesliwia moje dziecko.
    Nigdy, przenigdy nie sugeruję, nie wymagam przepraszania, bo on nie robi jeszcze tego celowo.
    No, ale to juz wymaga trochę czasu, a najwiecej broją dzieci, kiedy my jestesmy najbardziej zajęci 😉

    • Zamieszczone przez majowamama

      Jednej recepty na wszystkie dzieci i wszystkie mozliwe sytuacje nie ma.
      I o tym pisze powyzej w odniesieniu do karnego jezyka, na którego zainspirowane supernianią mamy sadzają dzieci, które zupełnie tam nie pasują i na które nie tylko moze to nie działac, ale moze to moze byc gwałt na psychice o wiele powazniejszy niz klaps.

      gwałt na psychice to gruba przesada nie popadajmy w paranoję

      • Różne są dzieci i różne metody.
        Ja stosuje różne kary, kompetnie inaczej niż majowamama.
        Oczywiście czasem podobnie.

        Absolutnie nie uważam, że karny jeżyk jest czymś złym, bardziej obawiam sie zbyt małego dyscyplinowania dzieci.
        Powiem więcej, wszyskim moim dzieciem naraz stosuję coś na podobieństwo karnego jezyka, rozrabiają, mają przez piętnŚCIE Minut siedziec w łóżku(mają piętrowe, trzyosobowe), czasem bez mówienia.
        Wyciszają się.

        Działa super, nie myślę, że mają skrzywioną psychikę.
        Nagrody owszem, ale konsekwencje również.
        Czasem krzyczę, nie uważam tego za przewinienie.
        Nie można porywnywac dzieci do dorosłych, dorosły nie tłucze drugiego, za krzywe spojrzenie.
        Szanowa tak, ale wymaga też.
        Inaczej łatwo popaśc w tzw beztresowe wychowanie.
        każdy rodzic postępuje według swego dziecka indywidualnie.

        • Wczoraj nie było kiedy z nimi pogadać ale dzisiaj po p-lu i szkole im pokaże o co bedzie chodzic.

          • Zamieszczone przez Paolinka
            gwałt na psychice to gruba przesada nie popadajmy w paranoję

            dla Ciebie przesada, dla mnie absolutnie nie
            z pełnym przekonaniem wolałabym swojemy dziecku dac klapsa

            • Zamieszczone przez majowamama
              tak, dokładnie
              obserwuję własne dziecko i stosuję ten, który akurat nadaje się w tej chwili do zastosowania i odniosę oczekiwany skutek

              Przykład z przed 15 minut: młode (3.5 roku) rysuje scianę kluczem
              Pytam, cze mógłby bawic się tym kluczem w innym miejscu, bo na scianie zostają slady i sciana się niszczy. Młode udaje że nie słyszy, więc to samo głosniej. Nadal nie słyszy, więc ultimatum: jezeli nadal bedziesz rysowal scianę kluczem to będę musiała zabrac Ci klucz, żeby uratowac ścianę. Nadal nie słyszy, więc podchodzę i proszę żeby oddał klucz. Oddaje i zaczyna płakac, bo on chce kluczyk. Pytam po co mu kluczyk, a on ze do zabawy. Wiec po raz kolejny uprzedzam ze jesli z tym kluczykiem podejdzie tylko do sciany, to mu go zabiorę i sugeruję, że klucze najlepiej nadają się do tego, żeby otwierac nimi drzwi, moze by sprawdzil lepiej do których drzwi pasują. I tak nie mam dziecka juz od 15 minut, bo próbuje wpakowac nigdzie nie pasujące klucze do wszystkich zamków po kolei.
              Mogłabym po 3 próbie wysłac na karnego jeżyka, bo nie słucha, ścianę rysuje, albo dla uspokojenie wysłac jak juz zaczął ryczec, przetrzymac a potem wytłumaczyc, tylko potem, to juz dla mnie nie ma sensu, bo on czuje się skrzywdzony utratą klucza, dodatkowo go krzywdzę odosobnieniem i on mi się w tym momencie buntuje. Buntu 3.5 roczniaka w zasadzie nie widac, moze glosniej krzyknie, albo cos kopnie, ale juz starsze dziecko moze sobie kombinowac jak tu mi zrobic na złosc. No i w niczym nie pomaga mi to przetrzymanie w odosobnieniu, natomiast nadanie kierunku zabawie pomaga mi bardzo, oszczedza moje uszy i uszczesliwia moje dziecko.
              Nigdy, przenigdy nie sugeruję, nie wymagam przepraszania, bo on nie robi jeszcze tego celowo.
              No, ale to juz wymaga trochę czasu, a najwiecej broją dzieci, kiedy my jestesmy najbardziej zajęci 😉

              sposób masz fajny, z 3,5 latkiem jednak można się lepiej dogadać niż z 2 latkiem,3,5 latek już jest w stanie zrobić coś celowo nawet i młodsze dzieci są do tego zdolne,kuzynka mojego synka jest tego żywym przykładem.
              dzieci też robią na złość więc takie zachowania są zamierzone.
              Mój kiedyś na mówienie,że nie wolno wyrywać komuś zabawek potrafił uderzyć,gdy usłyszał że nie wolno i niby to zrozumiał,bo przestał się “rzucać” o zabawkę ale po sekundzie gdy myślał,że nie widzę potrafił walnąć dziecko które miało zabawkę,albo zaczął się dalej wykłócać

              bez obrazy,ale skrzywdzony utratą klucza? śmieszy mnie to trochę (może inaczej to widzę ale wydaje mi się,że dziecko nie musi mieć tego co tylko zechce i każda próba odebrania czegoś miałaby być krzywdzące dla dziecka) bo co jeśli dziecko dorwie dajmy przykład nóż czy długi gwóźdź-moze się to przecież zdarzyć i zacznie tym dłubać w ścianie,trzeba zabrać a dziecko czy klucz czy nóż nie zrozumie,nei będzie wiedziało że niebezpiecznym przedmiotem moze zrobić sobie krzywdę dopóki nie będzie miało to miejsca.

              Ja na rysowanie kredkami po ścianie i garfiti na meblach zareagowałam tak,bo nie ma co karać za taką bzdurę jak dla mnie dając do kąta, zabieram wtedy kredkę wyjmuję blok itp. i mówię “na ścianie nie malujemy,malujemy na kartce” jak coś nabazgroli sobie to daję magnesy i wiesza na lodówce,on to chyba traktuje jak nagrodę,bo cieszy go to wszystko bardzo,no i sprawiło że sprawa się nie powtórzyła.Dla mnie było to krzywdzenie go bo mu coś zabrałam,nieraz ktoś mu coś zabierze czy w przedszkolu czy jak się bawi/będzie bawił z rówieśnikami. Po zabraniu kredek usiadł tam gdzie dałam blok.

              Zastanawia mnie co byś zrobiła gdyby dziecko pomimo nakierowania na to co można z kluczem zrobić nie zrobiło tego i dalej rysowało po ścianie,bo mój jest takim przypadkiem który by tak zrobił 😉 jest zaborczy i jeśli na coś się uprze to nie ma mocnych,chyba że dostałby jakąś nową zabawkę,ale nie zamierzam takiej taktyki wprowadzać.
              i gdy np.drze dziury w ścianie,Ty mówisz to co mówisz a dziecko Ci odpowiada “nie” i dalej robi swoje,bo np.to wyda mu się ciekawsze niż szukanie do czego jest klucz,bo różne są dzieci wiadomo 😉 to co byś zrobiła? zabrała klucz?
              Ale oczywiscie jeśli u Was to skutkuje to super,stosuj to dalej 🙂

              co do jeżyka,to u nas jest kąt koło jego pokoju gdzie niczego nie ma,nic czym by mógł się zając typu dłubanie kwiatów czy bawienie się firanką,ma tam krzesełko i nic więcej. Na jego złości i histerię go tam daje,bo gdy jest z nami w pokoju to zaczepia nas,więc posiedzenie w ciszy i w spokoju uspokoi go szybciej niż to że on widzi,że olewamy jego skakanie,tupanie czy szczypanie czy też to że próbujemy go uspokoić co u nas pogarsza wszystko o 100% i do tego jest rzucanie się na ziemię,kopanie itp.
              w kącie posiedzi,wypłacze się…przychodzi po chusteczkę,wyciera nos i się uśmiecha i mówię,że nie trzeba było tak reagować… No wiadomo regułka mamuś,co dziecko zrobiło źle…

              a na koniec napiszę że za karnym jeżykiem jestm a za klapsami nie,bo są dzieci bardzo oporne i zaborcze,którym nie wystarczy wytłumaczyć,co by to było za wychowywanie-bez problemu każde dziecko by wszystko rozumiało i robiło jak mamusie chcą.

              • No dobra Miłosz(7) to tam jakiś szlaban czy pójście na chwile do swojego pokoju działa.
                Witek(3.5) karne krzesełko działa bo i przeprosi i jest potem grzeczny.Ale takie sytuacje jak “mówi” majowa mama dla mnie ok też tak robie,najpierw pytanie dlaczego tak robisz,potem jeżeli nie przestaniesz zabiore ci,jeżeli dalej nie słucha zabieram jak obieca że tak nie będzie ok oddaje.
                Julka prawie 3 tak jak witek.

                • Zamieszczone przez salsa-salsa
                  sposób masz fajny, z 3,5 latkiem jednak można się lepiej dogadać niż z 2 latkiem,3,5 latek już jest w stanie zrobić coś celowo nawet i młodsze dzieci są do tego zdolne,kuzynka mojego synka jest tego żywym przykładem.
                  dzieci też robią na złość więc takie zachowania są zamierzone.
                  Mój kiedyś na mówienie,że nie wolno wyrywać komuś zabawek potrafił uderzyć,gdy usłyszał że nie wolno i niby to zrozumiał,bo przestał się “rzucać” o zabawkę ale po sekundzie gdy myślał,że nie widzę potrafił walnąć dziecko które miało zabawkę,albo zaczął się dalej wykłócać
                  najzwyczajniej w swiecie bada na ile moze sobie pozwolic

                  bez obrazy,ale skrzywdzony utratą klucza? śmieszy mnie to trochę (może inaczej to widzę ale wydaje mi się,że dziecko nie musi mieć tego co tylko zechce i każda próba odebrania czegoś miałaby być krzywdzące dla dziecka) bo co jeśli dziecko dorwie dajmy przykład nóż czy długi gwóźdź-moze się to przecież zdarzyć i zacznie tym dłubać w ścianie,trzeba zabrać a dziecko czy klucz czy nóż nie zrozumie,nei będzie wiedziało że niebezpiecznym przedmiotem moze zrobić sobie krzywdę dopóki nie będzie miało to miejsca.
                  No inaczej to widzimy, bo moje dzieci się zabawkami nie bawią, wiec gwóźdź, klucz, tarka czy kombinerki są na porzadku dziennym.
                  Klucz to tak jak dla innych dzieci jakis bakugan czy inny plastik
                  Żelazkiem i piekarnikiem w sposób kontrolowany spażyłam sama wszystkie dzieciaki po kolei. I ukułam igłą. Ten klucz ja mu dałam do zabawy, wiec to byla jego zabawka, którą odebrałam mu nie dlatego, że bawil sie niezgodnie z przeznaczeniem i nie dlatego, ze ten klucz byl mi potrzebny a dlatego, ze cos niszczył.

                  Ja na rysowanie kredkami po ścianie i garfiti na meblach zareagowałam tak,bo nie ma co karać za taką bzdurę jak dla mnie dając do kąta, zabieram wtedy kredkę wyjmuję blok itp. i mówię “na ścianie nie malujemy,malujemy na kartce” jak coś nabazgroli sobie to daję magnesy i wiesza na lodówce,on to chyba traktuje jak nagrodę,bo cieszy go to wszystko bardzo,no i sprawiło że sprawa się nie powtórzyła.Dla mnie było to krzywdzenie go bo mu coś zabrałam,nieraz ktoś mu coś zabierze czy w przedszkolu czy jak się bawi/będzie bawił z rówieśnikami. Po zabraniu kredek usiadł tam gdzie dałam blok.
                  czyli dokladnie niemalze tak, jak u nas z kluczem
                  Zastanawia mnie co byś zrobiła gdyby dziecko pomimo nakierowania na to co można z kluczem zrobić nie zrobiło tego i dalej rysowało po ścianie,bo mój jest takim przypadkiem który by tak zrobił 😉 jest zaborczy i jeśli na coś się uprze to nie ma mocnych,chyba że dostałby jakąś nową zabawkę,ale nie zamierzam takiej taktyki wprowadzać.
                  Zajęłabym czymś innym, to jasne.
                  i gdy np.drze dziury w ścianie,Ty mówisz to co mówisz a dziecko Ci odpowiada “nie” i dalej robi swoje,bo np.to wyda mu się ciekawsze niż szukanie do czego jest klucz,bo różne są dzieci wiadomo 😉 to co byś zrobiła? zabrała klucz?
                  Ale oczywiscie jeśli u Was to skutkuje to super,stosuj to dalej 🙂
                  to jak reaguje dziecko jest wypadkową tego, jak reagujemy my jako, rodzice
                  jak się bedziemy przesiłowywac i na jezykach usadzac, to i moje dziecko nie bedzie raczej pokorne, jezeli bedziemy pokazywac inne rozwiązania, inne drogi, to w przypadku mojej trójki nie ma szans, zeby nie zadziałało.
                  Z tym, że ja jestem “ekspertem” tylko od dzieci własnych. Innym rodzicom w podwórko nie wchodzę.

                  co do jeżyka,to u nas jest kąt koło jego pokoju gdzie niczego nie ma,nic czym by mógł się zając typu dłubanie kwiatów czy bawienie się firanką,ma tam krzesełko i nic więcej. Na jego złości i histerię go tam daje,bo gdy jest z nami w pokoju to zaczepia nas,więc posiedzenie w ciszy i w spokoju uspokoi go szybciej niż to że on widzi,że olewamy jego skakanie,tupanie czy szczypanie czy też to że próbujemy go uspokoić co u nas pogarsza wszystko o 100% i do tego jest rzucanie się na ziemię,kopanie itp.
                  w kącie posiedzi,wypłacze się…przychodzi po chusteczkę,wyciera nos i się uśmiecha i mówię,że nie trzeba było tak reagować… No wiadomo regułka mamuś,co dziecko zrobiło źle…

                  My się nie regułkujemy ;), jak jest o czym to mówię tu i teraz, a bywa ze temat zapomniany jest w sekundę, wiec nie roztrząsam.

                  a na koniec napiszę że za karnym jeżykiem jestm a za klapsami nie,bo są dzieci bardzo oporne i zaborcze,którym nie wystarczy wytłumaczyć,co by to było za wychowywanie-bez problemu każde dziecko by wszystko rozumiało i robiło jak mamusie chcą.
                  oprócz wytłumaczyc trzeba moim dzieciom dawac przyklad własnym zachowaniem w stosunku do dziecka, bo u moich dzieci jakies 70% to mniej lub bardziej udolne nasladownictwo naszego zachowania

                  I każde moje dziecko jest inne, do kazdego inaczej podchodzę i na tym etapie wydaje mi się ze jestem w stanie przewidziec konsekwencje po latach, ale jak napisałam tylko mi się wydaje, bo to znowu wypadkowa róznych czynnikow, srodowisk itd, ktorych przewidziec nie jestem w stanie 😉

                  • Salsa mamy takie same dzieci:D.

                    Moje tez miałyby w poważaniu próby, tłumaczenia itd.. takze ja sie nie bawie w dyskusje póki co to ja jestem rodzicem;) a na etap”partnerstwa” mamy jeszcze czas..

                    U nas skutkuje kąt, ale głowna metoda kiedy zaczyna sie wrzask, histeria ( a ta histeria bierze sie ot tak ubzdura sobie cos np: tak jak piszesz nóż, i zaczyna z nim biegac) wiec ja stanowczo zabieram, potem staram sie czyms go zajac odwrocic uwage. Nie zawsze sie da, wiec konczy sie 2 minutami w pokoju tak zeby emocje troche opadly.. I widze rezultat bo jak wychodzi mowi” pleplasiam”.. Dla mnie to juz jest maly sukces, bo do tej pory prosilam po wyjsciu z pokoju zeby pomyslal co ma powiedziec mamie i np bratu ( jesli kara byla za bicie..). Potem sie przytulamy i jest gitara:D.

                    Nie dzialala metoda przytulenie podczas mega zlosci nawet wydawalo mi sie ze zlosc byla potegowana, wiec szybko odpuscilam..

                    Jestem za spokojem, i opanowaniem jak czuje ze mnie trafia to M przejmuje pałeczke ja ide do pokoju, albo np na zewnatrz zeby ochlonac..( wiem nie zawsze sie tak da jak sie jest samej w domu z dzieckiem przez caly dzien).

                    Ale nie jestem za odpuszczeniem zupelnie kąta czy pokoju, dziecku musi wiedziec ze zle sie zachowalo i musi poczuc ze zostalo odseparowane od reszty..

                    Inaczej rozmawia sie z 2,5 latkiem inaczej z 5 czy 8 latkiem..

                    • zaciekawiło mnie to odnośnie tego,że Twoje dzieci nie bawią się zabawkami,czy to ich wybór czy np. Twoje ograniczenie im tego. Bo skoro się nimi nie bawią to raczej nie mają ich za wiele prawda?
                      Jestem ciekawa jak zachowuje się takie dziecko,chcę mojemu ilościowo zmniejszyć,oczywiście stopniowo i jak nie widzi,bo wtedy to go “skrzywdzę” gdy na jego oczach będę pakować do jakiegoś pudłą czy jak będę komuś dawać,w moich oczach to on ma ich aż za wiele

                      By się dziecko mi nie poparzyło to pozwoliłam dotknąć piekarnika czy też żelazka w momencie gdy było gorące ale nie na tyle by się sparzyło,dziecko po dotknięciu cofneło mi się i powiedziałam “widzisz,nie wolno dotykać żelazka” czy tam piekarnika… Nożem go dźgnęłam,ale bez przesady i jest ok,ale niestety jak się uprze na coś to nic go nie ruszy. Psycholog nam powiedziała,że mam robić jak robię “nie ulegać” ale nam to nie wychodzi,więc dziewczyny POMOCY

                      Mój to najdzwyczajniejsze w świecie badania na ile sobie może pozwolić powtarzać może kilka razy dziennie,nawet jak usłyszy nie to po chwili robi swoje,oczywiście jego wspomagaczem to mega okrutny płacz,gdy próbuję go czymś innym zająć złości się bardziej.

                      Przykład:jesteśmy w sklepie,syn chwyta jakiś słoik,mój odruch “zostaw bo się zbije i będziemy musieli sprzątać” albo wersja,że ktoś nas skrzyczy,że będziemy musieli za to zapłacić i nie wystarczy nam na jego soczek…on tego nie robi,więc zabrać muszę,bo mieliśmy sytuację,że musiałam płacić w sklepie za coś co zbił,proponuję że pójdziemy powrzucać do siatek owoce (on to lubi robić)… A on w ryk, zostawia rzecz,ale ryczy i wrzeszczy,ja burak bo mam wrażenie że ludzie na mnie patrzą tak jakbym dziecko zlała i idę dalej,syn za mną…czasami usiądzie na ziemi i nie chce iść,czasami jakaś kobita podejdzie i trochę mi “pomaga” bo mówi mu “skoro nie chcesz iść ze mną to może pójdziesz ze mną” i wyciąga ku niemu rękę,syn wstaje i biegnie do mnie 🙂
                      I co kochane mamy byście zrobiły jak dziecko ciągle się upiera,wiem że przestanie płakać gdyby to dostał ale coś mi mówi by tego nie robić bo potem będzie jeszcze większy problem,przec tak sobie “robimy na złość”

                      i dlatego zapytałam co byś zrobiła gdybyś miała taką sytuację

                      co do klucza…

                      “…którą odebrałam mu nie dlatego, że bawil sie niezgodnie z przeznaczeniem i nie dlatego, ze ten klucz byl mi potrzebny a dlatego, ze cos niszczył…”

                      to skąd wiesz,że on to tak odebrał jak Ty widzisz?

                      i jak byś zajeła dziecko czymś innym gdyby to uparcie chciało jednego,wracając do tego klucza i ściany

                      mamis

                      u mnie pytania typu “dlaczego” nie pomagają ani tłumaczenie że zniszczy i tak dalej
                      Mój syn jest mało “kumaty” że tak to nazwę,pojawiają się u niego nowe słowa,które mówi w skróci np. idź -iś,chodź-cho…
                      ale jak ja mówię że czegoś nie wolno mam wrażenie że on nie wie o co chodzi,albo nie dopuszcza do siebie tych myśli często posłucha bez jego akcji,ale jak ma dobry humor chyba. Poleceń prawie w ogóle nie rozumie,wiem “dzieci w tym wieku tak mają” ale u nas to trwa połowę jego życia,więc raczej wiek tu nie odgrywa większej roli,bo głównie mowa o buncie dwulatka.
                      On nie mówi,mało rozumie i ciężko się z nim dogadać
                      Ciężko mi wyjaśnić mu dlaczego nie może sobie zabrać autka innemu chłopczykowi,wszelkie słowa z mojej strony są olewką,w dodatku pojmuje w takim momencie “że nie mozesz chłopczykowi zabrać jego zabawki” to bierze moją rękę i mi rozkazuje tym gestem to zrobić,jak powiem że nie,to wyobraźcie sobie co ja mogę słyszeć w tym momencie 😉 często udaje mi się udawać że do czegoś nie dosięgam i nie mogę mu dać zastanawiam się czy to nie wina tego,że ma dużo zabawek i teraz myśli że wszystko jest lub może być jego

                      My tu zeszliśmy na temat kar takich jak karny jeżyk,a niektóre matki biją dzieci,które myślą że klapsy to coś innego niż bicie,nie rozumieją argumentów że można powiedzieć 10 razy zamiast uderzyć,a wątpie by jeden klaps załatwił wszystko,bo by każdemu dziecku można było dać jednego “klapsa” i po sprawie,mój by dostał może z 20 klapsów i by był grzeczniutki jak aniołek? wątpie,jeszcze by się nauczył że można bić… Nie rozumiem mam które dziecko uderzą a mu zakazują tego robić,ja bym takiemu dziecku dałą przyzwolenie by oddało mamie czy tacie
                      Mnie jest czasami ciężko odesłać dziecko do kąta,bo jak juz wspomniałam syn chyba mało rozumie i czasami szkoda dać mu karę za coś nie wiedząc o co mu chodzi,więc odsyłam do kąta tylko gdy wiem na 100% o co poszło

                      • Zamieszczone przez Doble mamá

                        Salsa mamy takie same dzieci:D.

                        Moje tez miałyby w poważaniu próby, tłumaczenia itd.. takze ja sie nie bawie w dyskusje póki co to ja jestem rodzicem;) a na etap”partnerstwa” mamy jeszcze czas..

                        U nas skutkuje kąt, ale głowna metoda kiedy zaczyna sie wrzask, histeria ( a ta histeria bierze sie ot tak ubzdura sobie cos np: tak jak piszesz nóż, i zaczyna z nim biegac) wiec ja stanowczo zabieram, potem staram sie czyms go zajac odwrocic uwage. Nie zawsze sie da, wiec konczy sie 2 minutami w pokoju tak zeby emocje troche opadly.. I widze rezultat bo jak wychodzi mowi” pleplasiam”.. Dla mnie to juz jest maly sukces, bo do tej pory prosilam po wyjsciu z pokoju zeby pomyslal co ma powiedziec mamie i np bratu ( jesli kara byla za bicie..). Potem sie przytulamy i jest gitara:D.

                        Nie dzialala metoda przytulenie podczas mega zlosci nawet wydawalo mi sie ze zlosc byla potegowana, wiec szybko odpuscilam..

                        Jestem za spokojem, i opanowaniem jak czuje ze mnie trafia to M przejmuje pałeczke ja ide do pokoju, albo np na zewnatrz zeby ochlonac..( wiem nie zawsze sie tak da jak sie jest samej w domu z dzieckiem przez caly dzien).

                        Ale nie jestem za odpuszczeniem zupelnie kąta czy pokoju, dziecku musi wiedziec ze zle sie zachowalo i musi poczuc ze zostalo odseparowane od reszty..

                        Inaczej rozmawia sie z 2,5 latkiem inaczej z 5 czy 8 latkiem..

                        ja nawet byłam u psychologa poradzić się,bo na żywo nie spotkałam takiego dziecka dla którego “nie” bardzo często oznacza “tak” i próbuje dalej swoich sił pomimo,że wiecznie w pewnej sytuacji słyszy “nie wolno”,bo myślałam że moja upartość w działaniu przyniesie pozytywne rezultaty a ty nic, ze samodzielnym spaniem poszło nam dobrze, z odstawieniem butelki (maniak butelkowy) poszło nam dobrze,syn mówił “buka buka” a ja byłam uparta,nawet kłamałam że się zgubiła,ale teraz to już nie mam jednego sposobu,są różne sytuacje i są różne reakcje dzieci,jeśli idziemy po osiedlowej ulicy i gdy powiem “wejdź na chodnik” robi to a gdy ma dać rękę na przejściu dla pieszych krzyczy że nie,chwycony za rękę zachowuje się jak dzikie zwierze
                        ktoś mi kiedyś powiedział,że mam mu dać w dupę że to mu się przyda za takie zachowanie,ale jakoś nie jestem w stanie i raczej nie będę,bo to przecież dziecko i to takie małe,uczy się wszystkiego,nie urodziło się z informacjami co można a co nie i wole dać do kąta niż dać tego klapsa. Chociaż gdy przyjdzie dzień,że mnie uderzy w złości będę mogła powiedzieć “ja Cię nie biję,ty mnie tez nie bij”

                        • salsa-salsa
                          musiałabym się trochę rozpisac, wiec poczekaj chwilę, ogarnę rodzinkę i napiszę, ok?

                          • Zamieszczone przez majowamama
                            salsa-salsa
                            musiałabym się trochę rozpisac, wiec poczekaj chwilę, ogarnę rodzinkę i napiszę, ok?

                            ok,to czekam

                            • Zamieszczone przez salsa-salsa

                              zaciekawiło mnie to odnośnie tego,że Twoje dzieci nie bawią się zabawkami,czy to ich wybór czy np. Twoje ograniczenie im tego. Bo skoro się nimi nie bawią to raczej nie mają ich za wiele prawda?
                              Jestem ciekawa jak zachowuje się takie dziecko,chcę mojemu ilościowo zmniejszyć,oczywiście stopniowo i jak nie widzi,bo wtedy to go “skrzywdzę” gdy na jego oczach będę pakować do jakiegoś pudłą czy jak będę komuś dawać,w moich oczach to on ma ich aż za wiele
                              Do tego, ze dzieci zabawek nie potrzebują dojrzewałam długo. Moje duze dziecko miało na tamte czasy najlepsze zabawki jakie mogły byc. U mnie z kasą było krucho, wiec uszczesliwiała nas zagraniczna babcia zawalając czym się da. Bawił się tylko wtedy, kiedy wpadali do niego koledzy. Sam zabawek w zasadzie nie tykał. Miał kilka ulubionych do których wracał (np. samochód-laweta, który zresztą sama mu kupilam widząc jego fascynacje tego typu samochodami), ale resztę pokrywał kurz. Interesowały go jedynie takie zabawki, o których długo marzył. Zatem z czasem jak babcia zawaliłam nam już kawalerkę doszłam do wniosku, ze dziecko szanuje i bawi się nie tymi zabawkami, które zobaczy w reklamie, dostanie od babci, cioci, czy kogokolwiek a tymi na które długo czeka i o których marzy.

                              Czym się bawią? Tu kopiuję, bo kilka dni temu pisalam na innym forum to samo 😉

                              przeważnie tym, czym ja
                              mlody duzo nasladuje, Majka tworzy
                              z tym, że one zabawek nie dostawały od urodzenia, Majka w ogóle minimalne mimimum, mlody ma trochę po Majce, trochę po starszym bracie (duplo, lego, roboty, samochody bo starszy dostwała wszelakie cuda od zagranicznej babci i byl zawsze na topie, a ze zabawki megadrogie, wiec zal bylo wywalic )
                              jak byla mlodsza to ciastoliny, farby, modeliny, plasteliny, masy solne, nozyczki i masa papieru, kubki z wodą (to byl megahit, zajmowal młodą na pol dnia), origami, wszelkie pomoce domowe, tworzenie strojów dla zwierzyny (lalki nie podchodzą do dzis), płatki kukurydziane w róznych kształtach: przesypywanie, mieszanie, nawlekanie, sklejanie (chrupek kukurydzianych na ślinę w rózne wzory), potem doszło pisanie i czytanie, wiec i tworzenie instrukcji obsługi (!! ze szczególnymi pasjami), pisanie regulaminów, wymyslanie historyjek obrazkowych, pisanie książek , czytanie to wiadomo, zapada w to, co lubi. Poza tym wszelkie domki domy domeczki z kocy, kocyków, poduszek, poduszeczek (nie gotowy namiocik, a twórczosc wlasna dająca rozne mozliwosci), tworzenie mieszkan w któryms z pokoi (wydzielanie pokoi, lazienek itd) domy i domeczki kartonowe, z szuflad od zamrazarki ( ) szuflad meblowych, z których zostały usunięte skarpety tudziez inna garderoba i schowane tam, gdzie sie nikt ich nie spodziewa .
                              Na podwórku podobnie, piasek, nie kolorowe foremki, a domowe prawdziwe miarki plastikowe, metalowa łyzka, łyzeczka, miska, miseczka itp, czym zresztą wzbudzają zachwyt u kolegów i kolezanek

                              Młody podgląda, ale tworzy własne inne zabawy. Drzwi w kazdej postaci uwielbia, otwierac i zamykac, klucze gromadzic, zwiazywac je sznurkami, breloczkami, ukladac w pudelkach, sprzetem rtv, nie koniecznie w sensie ogladania, ale właczania, wyłączania, przełączania. Mycie czegokolwiek w zlewie, w pianach, mydłach, kolorowych wodach i innych, akrobacje na kanapie (fikołki, skoki i podskoki, pady i spady ) komputer szeroko pojęty, ale głownie przełączanie i gry w gotowanie (on w ogóle czesto jest kucharzem, gniecie z ciasta, rysuje w mące, wyciąga pestki z wisni i takie v tam rozne (dziadek i ojciec swietnie gotujący)
                              Nie interesują go wcale samochody, dźwigi, kopary, Boby budownicze (choc posiada wszelakie bobowe ustrojstwa po Majce, która “Boba” i “Sąsiadów” uwielbiała) wyjątkiem sa oczywiscie samochody z otwieranymi drzwiami , gary i gra na garnkach łyzkami, tłuczkami to cudowna zabawa (mniej dla moich uszu), ksiazeczki, ale nie typowe o kolorach, pojedynczych zwierzatkach, bo takich na stanie nie mamy, a takie rozbudowane, gdzie duzo sie dzieje i za kazdym otwarciem mozna o czyms innym pogadac.
                              No moglabym tak z miesiac pisac, ale to wszystko jest nieprzygotowywane przewaznie, potrzeba chwili.
                              Np. pobrudził łapy pisakiem, dostaje mydło i idzie sie myc, a tam godzinę tworzy pianę z mydła i przekłada do pudełek wszelakich.
                              Chyba to trochę moja zasługa, bo rózne gadzety pozwalam wykorzystywac. Dziwne pudelko po czekoladkach zamiast wywalic podrzucam dzieciakom, a one (Majka) wyscieła je watą i w kazdym tworzy gniazdko dla glinianego ptaszka.
                              Takie smieciarstwo we mnie siedzi, bo potem to musi odstac miesiace, okurzyc sie, żeby poszło w zapomnienie.
                              Ojciec mój uczył fizyki i techniki, tez ze mną takie cuda wyprawiał weekendowo, tylko mniej na spontan, a bardziej programowo po nauczycielsku

                              Ale mają tez sporo nuuuuudy, takiej z krwi i kosci, ze kulają sie po podłodze i nie wiedzą co z soba zrobic.
                              I moim zdaniem ta nuda jest twórcza.

                              By się dziecko mi nie poparzyło to pozwoliłam dotknąć piekarnika czy też żelazka w momencie gdy było gorące ale nie na tyle by się sparzyło,dziecko po dotknięciu cofneło mi się i powiedziałam “widzisz,nie wolno dotykać żelazka” czy tam piekarnika… Nożem go dźgnęłam,ale bez przesady i jest ok,ale niestety jak się uprze na coś to nic go nie ruszy. Psycholog nam powiedziała,że mam robić jak robię “nie ulegać” ale nam to nie wychodzi,więc dziewczyny POMOCY

                              Mój to najdzwyczajniejsze w świecie badania na ile sobie może pozwolić powtarzać może kilka razy dziennie,nawet jak usłyszy nie to po chwili robi swoje,oczywiście jego wspomagaczem to mega okrutny płacz,gdy próbuję go czymś innym zająć złości się bardziej.

                              Przykład:jesteśmy w sklepie,syn chwyta jakiś słoik,mój odruch “zostaw bo się zbije i będziemy musieli sprzątać” albo wersja,że ktoś nas skrzyczy,że będziemy musieli za to zapłacić i nie wystarczy nam na jego soczek…on tego nie robi,więc zabrać muszę,bo mieliśmy sytuację,że musiałam płacić w sklepie za coś co zbił,proponuję że pójdziemy powrzucać do siatek owoce (on to lubi robić)… A on w ryk, zostawia rzecz,ale ryczy i wrzeszczy,ja burak bo mam wrażenie że ludzie na mnie patrzą tak jakbym dziecko zlała i idę dalej,syn za mną…czasami usiądzie na ziemi i nie chce iść,czasami jakaś kobita podejdzie i trochę mi “pomaga” bo mówi mu “skoro nie chcesz iść ze mną to może pójdziesz ze mną” i wyciąga ku niemu rękę,syn wstaje i biegnie do mnie
                              I co kochane mamy byście zrobiły jak dziecko ciągle się upiera,wiem że przestanie płakać gdyby to dostał ale coś mi mówi by tego nie robić bo potem będzie jeszcze większy problem,przec tak sobie “robimy na złość”

                              i dlatego zapytałam co byś zrobiła gdybyś miała taką sytuację

                              No moi chłopcy obaj łagodni nie są.
                              Starszy zawzięty i uparty był, młodszy histeryk i nerwus
                              takie hasło jak piszesz w sklepie: “zostaw to” spowodowałoby pewnie, że rzuciłby na srodek słoik. Ja o tym juz wiem, wiec w takich przypadkach nie wrzeszczę, ale tak na codzien nawet dosc czesto. Dzis ryknęłam z 5 razy, raz jak juz leciała choinka, raz stojąca lampa i 3 razy w obronie kotów, którymi próbował grac w “kocirzut”, jak to nazwał, a gra polegac miala na tym, że brał kota i rzycał nim z przedpokoju do kuchni. Szczesliwie małe zwiały po kilku moich interwencjach, a duza kotka sie nie da :).
                              Z napadów histerii chyba wyrasta, ale było apogeum gdzie np jadł sniadanie i nagle wpadał w histerię, chwilę trwało zanim się uspokoił (ja pytałam i czekałam az sie uspokoi i odpowie, bo ryczacego nie moglam zrozumiec, co go jeszcze bardziej rozjuszało i potrafilo trwac kilka minut zanim się uspokoil i powiedzial, że spadła mu łyżeczka. Na co ja : ooo, nie dobrze, to moze ją podnies, jak chcesz nią nadal jesc. A on schylał się, podnosił i było juz dobrze. I takich akcji dziennie po kilka. Apogeum osiągnął razu pewnego gdy wracalismy w zimną i mokrą zimę z Majką z zajęc. Deszcz lał, wiec bieglismy szybko do samochodu i on na to, że drzwi musi otworzyc sam (drzwi to jego pasja) no to ok, próbuj, szarpie się, ale klamka mokra, łapy sie mu slizgają, a my mokniemy tak chwilę, wiec dosc mowię, otwieram sama, wstawiam delikwenta, a tu ryk. Histeria az tchu mu brakowało do samego domu (20 minut jazdy) i w domu z pół godziny. I histeria taka, że nawet nie bylo co probowac tlumaczyc, bo sie tylko nakrecal. Zostawilismy, wyryczal się i zasnął na fotelu, w kurtce, czapce, butach :). Rozebralismy przez sen i polozylismy do łózka. To bylo z rok temu, mial 2,5 roku
                              Moja obserwacja: jak jest zmęczony łatwo wpada w histerię, nie rozmawiac, nie prowokowac. Histeria jest tez jak ktos zapali przed nim swiatlo na klatce schodowej. Najwieksza jak to jest Majka, najmniejsza jak ktos obcy. Jak jest późno, on zmęczony, to Majkę ustawiamy, zeby nie prowokowała, jak nie jest zmeczony, to nie zwracamy uwagi na histerię i ta mija szybko. Ogólnie zachowuję się w chwilach takich wybuchów jak głucha, nie nakrecam, nie przytulam, mnie nie ma. Ryczy tyle ile chce, jak tylko sie wyciszy ciut, to pytam, czy juz skonczyl plakac, bo mam dla niego zadanie/zajecie i tu uspakaja się i słucha uwaznie. Tylko zajecie musi byc skomplikowane na tyle, żeby zainteresowalo. Np. wyprac skarpety swoje, przesypac popcorn do trzech misek, zrobic sok z wody i syropu i takie tam rozne.
                              Ale widzę, że z napadow wyrasta powoli, za to zaczyna się etap demolki 🙂

                              co do klucza…

                              ”…którą odebrałam mu nie dlatego, że bawil sie niezgodnie z przeznaczeniem i nie dlatego, ze ten klucz byl mi potrzebny a dlatego, ze cos niszczył…”

                              to skąd wiesz,że on to tak odebrał jak Ty widzisz?

                              nie wiem, mam nadzieję 😉

                              i jak byś zajeła dziecko czymś innym gdyby to uparcie chciało jednego,wracając do tego klucza i ściany

                              pewnie jak napisałam powyzej, wpadłby w histerię, a ja bym przeczekała
                              staram się nie uczestniczyc w jego histeriach, ale jak tylko jest cien szansy, ze to juz koniec, to wowczas probuję zajac czyms innym

                              mamis

                              u mnie pytania typu “dlaczego” nie pomagają ani tłumaczenie że zniszczy i tak dalej
                              Mój syn jest mało “kumaty” że tak to nazwę,pojawiają się u niego nowe słowa,które mówi w skróci np. idź -iś,chodź-cho…
                              ale jak ja mówię że czegoś nie wolno mam wrażenie że on nie wie o co chodzi,albo nie dopuszcza do siebie tych myśli często posłucha bez jego akcji,ale jak ma dobry humor chyba. Poleceń prawie w ogóle nie rozumie,wiem “dzieci w tym wieku tak mają” ale u nas to trwa połowę jego życia,więc raczej wiek tu nie odgrywa większej roli,bo głównie mowa o buncie dwulatka.
                              On nie mówi,mało rozumie i ciężko się z nim dogadać
                              Ciężko mi wyjaśnić mu dlaczego nie może sobie zabrać autka innemu chłopczykowi,wszelkie słowa z mojej strony są olewką,w dodatku pojmuje w takim momencie “że nie mozesz chłopczykowi zabrać jego zabawki” to bierze moją rękę i mi rozkazuje tym gestem to zrobić,jak powiem że nie,to wyobraźcie sobie co ja mogę słyszeć w tym momencie 😉 często udaje mi się udawać że do czegoś nie dosięgam i nie mogę mu dać zastanawiam się czy to nie wina tego,że ma dużo zabawek i teraz myśli że wszystko jest lub może być jego

                              ja etap zabierania wszystkiego i wszystkim przeczekałam z daleka od podwórek
                              teraz kuma, na podwórka chodzimy
                              tzn nie ze nie wychodzilismy wcale, ale tam bywalismy, gdzie nie ma innych dzieci, kopal sobie w piachu, bujal sie na czym chcial, jak przeszlo zaczelismy sie socjalizowac
                              mnie bylo tak wygodniej

                              My tu zeszliśmy na temat kar takich jak karny jeżyk,a niektóre matki biją dzieci,które myślą że klapsy to coś innego niż bicie,nie rozumieją argumentów że można powiedzieć 10 razy zamiast uderzyć,a wątpie by jeden klaps załatwił wszystko,bo by każdemu dziecku można było dać jednego “klapsa” i po sprawie,mój by dostał może z 20 klapsów i by był grzeczniutki jak aniołek? wątpie,jeszcze by się nauczył że można bić… Nie rozumiem mam które dziecko uderzą a mu zakazują tego robić,ja bym takiemu dziecku dałą przyzwolenie by oddało mamie czy tacie

                              Kazde chyba z moich dzieci dostało pewnie kilka razy w swoim zyciu klapsa, jako reakcję na tu i teraz, wlasnie w takim trudnym (bo dla mnie to najtrudniejszy okres) okołodwuletnim okresie. Nie spedza mi to snu z powiek, bo bylo to w sytuacjach zagrazających bezpieczenstwu jako wzmocnienie przekazu i dzis pewnie zrobilabym to samo. Starsza dwójka nigdy nie miala zapedow zeby uderzyc kogokolwiek, choc raz, mlody bije siostrę i ma ubaw po pachy kiedy ta piszczy, czy wola nas (nigdy mu nie oddała i mysle, że to błąd, ale ona po prostu nie potrafi się bić). Jak jest zmęczony to potrafi uderzyc dziecko w przedszkolu (chodzi od kilku tygodni od 15-17 w porze snu, który mu wyrzucilam z programu w imię przedszkola). Na placach w centrum zabaw, ikeowskich itp nie tyka innych dzieci.
                              I to jest dla mnie nowosc, bo tego jeszcze nie znam. Pracuję nad tym. Poki co grożę, że jak uderzy jeszcze raz Majkę, to ja uderzę jego, żeby zobaczył jak to boli. I jestem coraz bliższa.
                              Mnie jest czasami ciężko odesłać dziecko do kąta,bo jak juz wspomniałam syn chyba mało rozumie i czasami szkoda dać mu karę za coś nie wiedząc o co mu chodzi,więc odsyłam do kąta tylko gdy wiem na 100% o co poszło

                              Acha, mam trochę łatwiej, bo duży mnie poucza czasem, jeszcze pamieta co na niego skutkowało, a co nie i jakie emocje przezywal z tym związane. U nas sie często o tym w domu rozmawia i dopiero teraz otwieram sobie oczy na to, co robilam dobrze, a co źle.

                              ufff, ale referat 😉

                              • Ja dałam wczoraj Adzie klapsa, bo uciekała mi po całym mieszkaniu przed kąpielą, chyba z godzinę. Boże, jak ja się z tym potem fatalnie czułam A co usłyszałamże jestem wredną matką, że nie kocham, że jak matka tak może postępować z dzieckiem itp. Nawet Franklina nie chciała słuchać, co jest u nas rytuałem przed spaniem. Do dziś mam niesmak po wczorajszym

                                • mam ich dwoch – charakternych jak z filmu o denisie rozrabiace czy innych lekko przerazajacych dzieciach

                                  z powodzeniem stosuje time-out
                                  czyli mlode siada na lozku w pokoju w odosobnieniu i ma czas, zeby sie uspokoic a potem wrocic do dyskusji
                                  bo nie bede prowadzic dyskusji z dzieckiem, ktore w zlosci tarza sie po podlodze
                                  nie oferuje niczego innego, nie odwracam uwagi
                                  bo wole zeby nauczylo sie
                                  a) panowania nad swoimi zlymi emocjami
                                  b) szacunku dla innego czlowieka – mnie, postronnych obserwatorow, itp.

                                  czy dziala? sadzac po historii mojego starszego syna, chyba tak
                                  w chwilach frustracji potrafi sie jeszcze awanturowac, ale duzp
                                  o latwiej niz nawet rok temu opanowuje swoje wlasne emocje

                                  mlodszemu tez charakter sie zmienia, choc przyznam, ze jest dla mnie o wiele twardszym orzeczem do zgryzienia

                                  • Zamieszczone przez majowamama

                                    nie cytowałam tego wszystkiego bo dużo tego,widzę że masz doświadczenie z histerykami.Wiesz co,może spróbuje Twojego sposobu nic nie tracę a może zyskam,ale boję się zakazywać trochę,będę uparcie odwracać uwagę od rzeczy których nie powinien robić.
                                    Mój gdy jest zmęczony też bardziej marudzi,ale jego największe złości są gdy jest wyspany,nawet i godziny jestem w stanie podać (10-15) wstaje różnie,pomiędzy 8 a 9:30 (jak mamy zasłonięte rolety i jest ciemno)
                                    Mamy też problem z nadpobudliwością,polecono mi kłaść syna na dzremki,ale nie da rady,bo to by wyglądało jak kilka histerii i padnięcie ze zmęczenia.

                                    Kantalupa też nigdy nie mówię do dziecka przy jego krzykach,bo po co,dziecko które krzyczy,płacze,tupie nogami raczej nas nie słucha,mój M często mówił jaki to syn niegrzeczny czy że mówi dlaczego czegoś nie wolno i zwracałam mu uwagę by tego nie robił gdy młody piszczy bo nie wie co on wtedy mówi i jeszcze pomyśli,że tata krzyczy czy coś w tym stylu,by dziecko usłyszało co się mówi trzeba je przekrzyczeć,a to już nic dobrego nie wróży.

                                    a myślisz że sadzanie po histerii będzie skuteczniejsze niż w jego trakcie?

                                    • Zamieszczone przez salsa-salsa
                                      nie cytowałam tego wszystkiego bo dużo tego,widzę że masz doświadczenie z histerykami.Wiesz co,może spróbuje Twojego sposobu nic nie tracę a może zyskam,ale boję się zakazywać trochę,będę uparcie odwracać uwagę od rzeczy których nie powinien robić.
                                      Mój gdy jest zmęczony też bardziej marudzi,ale jego największe złości są gdy jest wyspany,nawet i godziny jestem w stanie podać (10-15) wstaje różnie,pomiędzy 8 a 9:30 (jak mamy zasłonięte rolety i jest ciemno)
                                      Mamy też problem z nadpobudliwością,polecono mi kłaść syna na dzremki,ale nie da rady,bo to by wyglądało jak kilka histerii i padnięcie ze zmęczenia.

                                      Kantalupa też nigdy nie mówię do dziecka przy jego krzykach,bo po co,dziecko które krzyczy,płacze,tupie nogami raczej nas nie słucha,mój M często mówił jaki to syn niegrzeczny czy że mówi dlaczego czegoś nie wolno i zwracałam mu uwagę by tego nie robił gdy młody piszczy bo nie wie co on wtedy mówi i jeszcze pomyśli,że tata krzyczy czy coś w tym stylu,by dziecko usłyszało co się mówi trzeba je przekrzyczeć,a to już nic dobrego nie wróży.

                                      a myślisz że sadzanie po histerii będzie skuteczniejsze niż w jego trakcie?

                                      Tak naprawdę przemów tak jak i przepraszania tez nie lubię.
                                      Wolę pociągnąc ten temat przy innej okazji, niz chwila po ataku histerii.
                                      Lepiej nam sie rozmawia wowczas.

                                      Starszy mowi że najbardziej go denerwowało, jak mówiłam mu o tym, o czym on juz dokladnie wiedzial i ze miał ochotę powiedziec cos na kształt “daruj sobie” ale nie mial odwagi. Za to mial odwage robic durne miny, co mnie rozjuszalo. Ale to juz dotyczy lat, ktore on pamiętał, czyli pewnie szkoly podstawowej.
                                      Aaa, zakazywanie wprost, to tez nie jest najlepsza forma.
                                      Krzyknąć przestan, jak leci choinka, to jakos automatycznie idzie, ale inne zakazy mozna ubrac w taką formę, ze (jak z kluczem) nie dosc ze zakazem doslownym nie są, to jeszcze nakrecają na cos pozytywnego.
                                      A juz hasło: “czy mozesz mi pomóc” u nas leczy wszystkie rany i ukazuje nowe skłonne do pomocy dziecko. Tylko musi miec poprzeczkę nie ponizej jego mozliwosci, bo sie nudzi 😉

                                      • Zamieszczone przez majowamama
                                        Tak naprawdę przemów tak jak i przepraszania tez nie lubię.
                                        Wolę pociągnąc ten temat przy innej okazji, niz chwila po ataku histerii.
                                        Lepiej nam sie rozmawia wowczas.

                                        Starszy mowi że najbardziej go denerwowało, jak mówiłam mu o tym, o czym on juz dokladnie wiedzial i ze miał ochotę powiedziec cos na kształt “daruj sobie” ale nie mial odwagi. Za to mial odwage robic durne miny, co mnie rozjuszalo. Ale to juz dotyczy lat, ktore on pamiętał, czyli pewnie szkoly podstawowej.

                                        bo w trakcie czy po są jeszcze emocje… i chyba dlatego

                                        mój często robi szyderczy uśmiech i mnie samej chce się z tego śmiać,ale się powstrzymuje

                                        • Zamieszczone przez Madziula1
                                          Ja dałam wczoraj Adzie klapsa, bo uciekała mi po całym mieszkaniu przed kąpielą, chyba z godzinę. Boże, jak ja się z tym potem fatalnie czułam A co usłyszałamże jestem wredną matką, że nie kocham, że jak matka tak może postępować z dzieckiem itp. Nawet Franklina nie chciała słuchać, co jest u nas rytuałem przed spaniem. Do dziś mam niesmak po wczorajszym

                                          mój jak tak robi to idzie spać jak prosiak

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Kocham. Nie daję klapsów.

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general