zacze ze juz mi lepiej… ale od rana mialam kryzys…
– Bartek sie zlał… znowu
– obudziłam sie spocona. czyli zaczyna sie mój tygodniowy PMS. od dzis do przyszłego piatku…. Wtedy chodze zła i nie mam siły
– najpierw okazało sie za Ala ma za małe buty, mialam 5 min do wyjscia wiec latałam po całym domu odnaleść drugie. ogólnie marudziła bo tatus jej nie zabrał tylko “niedobra mama”. Drugie butki okazaly sie tez za małe (ryyyyyyyyykkk) – a wczoraj w nich chodziła. No to znalazłam jakies stare, po Bartku, dwa numery za duze. miały w palcach rozdartą wkładke i tez nie pasowały (ryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyykkkk rozdzierający, łzy tryskały). Ja załamana wyciągnełam kalosze….. Tez cos było nie tak, sznórówka jej weszła i zaczeła zdzierac z nóg. na to nie wytrzymałąm, ryknełam, wsadziłam wyjca na rowerek i biegiem do przedszkola. oczywiscie na syrenie (ryyyyyyyyyyyyyyyyk). Tam sie troche poprzytulałysmy i było Ok…. ale ja sie trzesłam, własne dziecko z równowagi mnie wyprowadziło…
– pojechałam kupic buty do Maximusa, czwartą pare dla Ali w tym miesiącu – ma letnie półbuty, baletki i zimowe…. a teraz pólbuty jesienne…..
– wrociłam do domu, kawa i forum…. dupa blada – internet nie działa. ze 20 min próbowalam cos zreanimowac ale sie nie dalo
– no to do kuchni, do garów. wczoraj gotowałam flaki, rosól i bigos…. Otwieram flaki a one tak lekko pykają – skisły od wczoraj wieczora….. ale w smaku jeszcze dobre, wcale nie kwasne tylko tak zaczynają pracowac. zagotowałam i do lodówki (pewnie mi teraz lodówke szlak trafi)… No ale moze sie uratują.
– z miesa z rosołu chciałam zrobic takie pulpety. ale mi sie za mocno zmiksowało w malakserze i wyszedł mus. No to upiekłam mój pierwszy pasztet…..(w koncu jakis pozytyw)
– od 3 tyg mam nową płyte indukcyjną – uzywaną z 5 razy bo mało gotuje. Dzisiaj ją myłam i odkyrłam ze ma z 6 rys??????????????. Skąd do cholery jak wszystko ma gładkie dna a ją ledwo zaczełam uzywac. Do tego nie wiem czy ja mam paragon lub fakture, zamawiane z netu i nie kojarze takiego dokumentu. musze zadzwoic do sprzedawcy…..
– chciałam wsadzic cebulki tulipanów ale nie znalazłam ani jednej łopatki w całym ogrodzie – ze 3 razy obleciałam, kolejny plan padł.
jak sobie cos przypomnie bede edytowac…..
edytuje
– mam w domu syf, malarie i korniki. Od miesiąca nie mam pani do sprzątania, przychodziła co 2 tyg ogarnac całośc i porasowac. Odkąd jej nie ma ja miałam remont wiec sprzątalam po tym remoncie, raz poprasowałam. W tygodniu nie mam czasu a w weekedny – a to wesele, a to imieniny, a to do znajomych idziemy. Po pracy to ledwo cos odgrzeje, załaduje zmywarke i pralke, ogarne kuchnie i pozbieram łachy po domu. A kiedy łazienki, okna, 40 koszul meza? podlanie wszystkich kwatków, zmycie wszystkich podłog. na to nigdy nie mamy czasu. Do tego ogródek, trawnik, samochód (tu dopiero “cysciutko”). dzis sie załamałam – w przedkokoju na srodku 10 par butów (z tego 3 za małe Alki 🙂 ), 5 kurtek, lustra całe w odciskach łap, okna obsrane przez muchy. Jedyne czyste miejsce to ta wyremontowana kuchnia……..
edytuje – ha i mam do tego trzy za małe staniki które w ramach reformy i uswadomienia kupiłam sobie przez internet….. kto da wiecej
11 odpowiedzi na pytanie: Wylewane żale…
Juz nic sobie nie przypominaj;)
Ojoj, skąd ja to znam. Mój PMS trwa już 3-ci tydzień 🙁 W domu bajzel, a Kacper drze się non stop – od dwóch tygodni nie chodzi do przedszkola i go roznosi.
Nie jesteś sama i już niczego sobie nie przypominaj
jak za ciasne w obwodzie to do uratowania przedluzkami, jak micha za mala to wymien moze?
noszone razy kilka… z czasem wyszło ze za małe i generalnie nie ten faso. no ale człek sie uczy na błedach/ terraz wiem ze trza jechac, zmierzyc i sie potarzac :). Ale jeden mam prawie dobry – freya. tylko sie marszczy ale tak pozatym to sie układ swietnie…
w ramach dalszych żali. po wczorajszym bigosie tak mnie “spuszyło” ze brzuch miałam no….
prawie jak BRUNI….
aborka, tego brzucha Ci współczuje;)
głowa do góry;)
Przepraszam ale się uśmiałam 🙂
Bo zastanawiało mnie jak to możliwe, że w 90% opisałaś mnie i moją rodzinkę i dom 🙂
Poradzić Ci nic nie poradzę, ale mocnooo przytulam a poźniej :Impreza:
jak wróciam do domu o 21.45 (stałam w korku bo był wypadek) to sie z córą 15 min obcałowywałysmy…. teksty “moja mamuska kochana” i cmok, cmok, cmok. I “usmiechaj sie do mnie mamo :)”….
chrzanic skisłe flaki i za małe stanik (na marginesie – stanik z pracy wrócił w torbie……)
boże jak ja Cie rozumiem…..
no mam identycznie….
z tym że mam małe mieszkanie 2 pokojowe….bez ogrodu, w którym już nic się nie mieści…. @ właśnie się kończy….. do tego przeziębiona… straciłam głos….. i nawet już krzyknąć na dziecko nie mogę
łączę się w bólu…..
chyba trzeba to przetrwać….tak sobie myślę…..
z tym bałaganem to rozumiem
aż mi sie do domu wracać nie chce:(
Moja @ się wczoraj zaczęła wiec apogeum spodziewam sie tradycyjnie jutro.
Dziecko mniejsze za małe żeby skarżyć się na za małe buty ale matka widzi, że papcie za małe bo jeszcze trochę i paluchy wylezą… Trzeba kupić tylko kiedy??
Praca do 16 a po juz sie nie chce.
W chacie totalny sajgon…pranie robie i zdejmuje pieprznę na jedną kupę bo na prasowanie i czasu brak i ochoty.
Podłoga w kuchni błaga o umycie ( mam ją w d… ), okna…to juz świata nie widać powoli ale czasu brak i motywacji i wogóle wszystkiego.
Poza tym jestem chora a moje młodsze dziecie wręcz życ bez mamy nie może wiec dodatkowo mam przerąbane. W dzień nie śpi ale tylko w weekend w domu bo w tygodniu u babci spi samcznie po obiadku.
Wkurza mnie to jak cholera.
Nic mi się nie chce a tu dom w ruinę popada, ale nie zamierzam tego zmieniać bo niby dlaczego?????
Jestem chora, zmęczona, wkurzona i mam wszystko w dupie…
Dobrze, że małż nie ma takiego podejścia do życia i sprzątnie, ogarnie bo byśmy chyba utonęli w tym ogólnie panującym bajzlu….
Łączę się z Tobą w tej życiowej beznadziei
KU POKRZEPIENIU
🙂
JA SIE CZŁEK WYGADA TO OD RAZU LEPIEJ
1) buty nowe zakupione, co wiecej chodziła tez w tych za małych, w sobote juz były dobre…
2) flaki nie skisły, już są zezarte
3) w weekend ogarnełam chaułpe. moze czysto nie jest ale juz sie da wejsc, No i słonce nie swieci wiec nie widac ze okna brudne. Machnełam 5 pralek, góra do prasowania rosnie, ale w pralni, wiec mi w oczy nie wchodzi. Dopóki mam co ubrac jest git….
4) monsz zamotował swiatełka w nowej kuchni i nowy kontakt, jest jeszcze sliczniej
5) monsz zakupił bieżnie na allegro, stara z niemieckiej siłowni. Zawiesiłam sobie na niej DVD samochodowe – chodze i oglądam seriale – dextera i gotowe – czad. bede piekna i smukła
6) internetu nie mam wcale…. modem padł. wiec w domu nie trace czasu tylko sprzątam. Ale mam za to w pracy….. Ale o tym cicho sza
7) myjąc mój dom płynami z lidla do wszystkich powierzchni odkryłam ze moja, szarobura podłoga na dole jest ZAPASTOWANA sidoluksem (prze poprzednich włascicieli) – to co uznawałam za wtarty brud pieknie schodzi ale dopiero po posikaniu jakims zajzajerem. A szmata nie ruszała nic a nic. Jak sie wprowadzilismy to parkiet cylkinowalismy bo był czarny. A podłoga z terakoty była zasnuta taka szaroscia. Myslałam ze to taka gówniana glazura ze sie wytarła i brud sie wbił. A tu po 5 latach takie odkrycie… wiec mnie czeka jeszcze mycie jakisc 60 m podłogi. ale bedzie piknie….
generalnie bilans weekendu DODATNI czego i wam zycze (znaczy w kaloriach ujemny bo spaliłam na bieżni)
Znasz odpowiedź na pytanie: Wylewane żale…